Skocz do zawartości
View in the app

A better way to browse. Learn more.

Forum PSX Extreme

A full-screen app on your home screen with push notifications, badges and more.

To install this app on iOS and iPadOS
  1. Tap the Share icon in Safari
  2. Scroll the menu and tap Add to Home Screen.
  3. Tap Add in the top-right corner.
To install this app on Android
  1. Tap the 3-dot menu (⋮) in the top-right corner of the browser.
  2. Tap Add to Home screen or Install app.
  3. Confirm by tapping Install.

macGyver

Użytkownicy

Treść opublikowana przez macGyver

  1. @Roger Czołem, naczelny (chociaż tak naprawdę wszyscy należymy do naczelnych ) ! Moje zdanie w temacie zapewne już poznałeś, więc nie będę się powtarzał. W organizacji czegokolwiek należy zawsze przyjąć prawo Murphy'ego. Dobrze jest też korzystać z cudzych doświadczeń aby nie musieć uczyć się na własnych błędach, chociaż własne lepiej tkwią w pamięci. Po tegorocznym Pixel heaven chciałem napisać mejla do Łapusza ze spostrzeżeniami na świeżo, ale potem pomyślałem sobie: przecież za rok nikt o tym nie będzie pamiętał, a już na pewno tego mejla szukał. O ile dobrze zrozumiałem, to podjąłeś tego zadania na potrzebę (współ)ratowania sytuacji w tydzień. W mejlu o premierze historii filmu PE wcześniejszy termin to był 29 października, czyli już była jakaś sytuacja kryzysowa wcześniej. "Jeśli dożyjemy za rok zrobimy to z większą pompą i lepiej zaplanowaną organizacją." Mam prośbę: nie składaj takich deklaracji, bo organizowanie i odkładanie wszystkiego na ostatni moment to jest po prostu natura i wieloletnie przyzwyczajenia z życia osób z redakcji (termin? pewno to tylko ściema) A potem jak się coś stanie (niestety, nieszczęścia chodzą po ludziach) to później jest dramat. Nie organizowałem nigdy żadnego takiego eventu, ale obstawiam, że to jednak łatwiejsze niż organizacja wesela, które trzeba z rok do przodu planować Zatem jeśli już podałeś taką wstępną deklarację, to znaczy, że właśnie nad tym pracujesz w każdym szczególe ;P Ale na serio: jeśli chcesz to zostawić sobie na później, np. na miesiąc przed imprezą - odpuść. Przynajmniej nikt nie poczuje się później rozczarowany. Jeśli natomiast na miesiąc przed będzie wszystko gotowe, że tylko otworzyć drzwi, włączyć światło i wnieść sprzęt do środka, to wówczas obwieść to światu. No dobra. Trochę osób nad tym pracowało na spontanie, więc należą im się jakieś podziękowania. Natomiast ogólnego zdania nie zmieniam: było słabo. I to jest moje zdanie, bez złośliwości, dla samego hejtowania. Twórcy indie też często zapewne wypruwają sobie żyły, a później dostają takie jeden czy dwa na dziesięć, i jednego z drugim redaktora nie obchodzi potem z jakimi problemami się w tamtym czasie zmagał. Warto o tym też czasem pomyśleć drukując reckę dla beki. No, a teraz zdrowiej chłopie, bo 304 tuż, tuż, a sam się przecież nie zrobi Pozdro !
  2. @Eskimos Nie będę spekulował na ten temat, ale najwidoczniej PE nie jest priorytetem. Owego kwartalnika też w rękach nie miałem, ale chyba Stanowski kojarzy się z większym kapitałem, a więc z większymi wymaganiami. A z ciekawości zapytam: czy znasz szatę graficzną tuż przed zmianą grafika ? Była gorsza, skoro Twoim zdaniem teraz jest ładnie ? Albo jeszcze dalej: z czasów Lokiego, Bufiego, Magdy i Ściery ? A w ogóle to faceci są wzrokowcami, więc jak myślisz: dlaczego kobiety całe życie się zmieniają ? Nie tylko dla siebie, bo kobieta zmienną jest, ale również żeby podtrzymywać zainteresowanie swojego faceta. Dlatego zwyczajnie potrzebne jest odświeżenie szaty graficznej, bo ja już na te kolorowe paseczki patrzeć nie mogę.
  3. Parafrazując temat „Czy Monika musi pisać ?” (niech pisze, a co ) chciałem zapytać „Czy Romek musi zajmować się grafiką ?” Recenzenci nie muszą umieć robić gier, ale nie przeszkadza im to w ostrym rozliczaniu twórców gier za niedopatrzenia audio-wizualno-dizajnowo-gameplay’owe. Zatem czytelnicy też mają prawo chyba oceniać pismo i redakcję za ich rezultaty, prawda ? Na zeszłorocznym PH spotkałem Rogera z Majkiem gdy wygrzewali się niczym gady na słońcu po afterku z minionego wieczoru Zagaiłem wówczas naczelnego w temacie, który mierzi mnie od kilku lat: o szatę graficzną na podstawie ostatniego numeru. „Musiałbyś pogadać z Romkiem” – to usłyszałem od Rogera. Sorry, ale nie jestem jego przełożonym (Romka), bo gdybym był, to już by na tym stanowisku dawno nie pracował. U mnie w pracy jest jeden kierownik, który ma wszystkie cechy, jakich kierownik mieć nie powinien (leniwy, niezorganizowany, jest – eufemistycznie mówiąc - mało inteligentny, okradał ludzi z premii i jest pijakiem), ale pracuje, bo się z prezesem po plecach klepią. Tu też jest chyba coś nie tak, bo na łamach felietonów zarówno Butcher jak i Roger wspominali, że musieli robić przeróżne podchody (z przekupstwem włącznie) aby przekonać go do innych rozwiązań. Więc zapytam: jaka jest hierarchia w redakcji, skoro polecenia naczelnego nie są nadrzędne ? Czy może tak jak teraz jest dobrze ? To co zrobił Roman (moim zdaniem) z makietą graficzną to jest prawdziwa rzeźnia w porównaniu z tym, co było przed jego pojawieniem się w redakcji. Pamiętam jak się żartobliwie przedstawiał - chyba w Hyde parku - (cytat z pamięci): to ja popsułem waszą gazetę. Miałem nadzieję, że się poprawi, nabierze stylu i rozwinie się, bo każdemu trzeba dać szansę, ale nic takiego nie nastąpiło (a minęło już kilka ładnych lat). Doklejanie do wszystkiego (nawet do maleńkich screenów) paseczków w rażących kolorach, paseczków z obciętym rogiem, paseczków z kreseczkami to najwidoczniej maksimum jego umiejętności rozwoju graficznego (a podpisany jest w stopce jako grafik kreatywny). Można kilkoma patentami i kolorami zostać mistrzem stylu niczym Andy Warhol, ale nie każdemu jest to dane. Zatem Romanie, proszę, bardzo proszę: uprościłeś wszystko co było bardziej czasochłonne, ale zrób coś z tym, bo te czarno-białe „klepsydry” ze zdjęciami autorów (jakie zrobiłeś w podpisach do oceniaczek) stają się tylko zapowiedzią końca tego kultowego periodyku. Skoro młodzież odeszła do Internetu, to może chociaż starych czytelników jak najwięcej trzeba by utrzymać (mój starszy brat już kupuje bardzo sporadycznie), bo okładki z hitami cudu nie dokonają. Niezależnie od tego czy Łapusz (wracaj do zdrowia, chłopie) albo ktoś inny zajmie się wydawaniem PE, to nadal będę Szmatławca kupował. Nie prenumeruję, nie dopłacam w patronite, ale co miesiąc kupowałem, kupuję i kupował będę. Jak gazeta padnie, będzie szkoda, ale – podobnie jak z Neo plus i innymi – pewno na krótko. Nie mam ciśnienia na najnowsze newsy i bycie na bieżąco z każdą premierą (jest wręcz zupełnie na odwrót), ale przyznać muszę, że to już opiera się bardziej na sentymencie, nostalgii. I jeszcze te wszystkie recki spisuję w tabelkach, też chyba z powodu wieloletniej tradycji takowego katalogowania w pliku na komputerze. I zaufania do redakcji. PE już zdecydowanie odbił od core’owej tematyki, czyli gier, dryfując w daleko odsuniętą (czasami zdecydowanie za daleko) od bazy publicystykę. Kwestia gustu, czy komuś takie czy inne tematy pasują, ale kurczenie się działu listów (kultowy dział każdego starego czasopisma o grach) to jawny znak, że pomimo łatwości (nie trzeba pisać na kartce, płacić za znaczek) w komunikacji, dzieje się coś zupełnie na odwrót: aktywnych czytelników ubywa. Skoro nie można namówić ich na długie listy (a to jeszcze trzeba umieć sklecić parę sensownych zdań), to może warto dla ożywienia dołożyć tam sekcję pytań do redakcji ? Krótkie pytanie, długa odpowiedź redaktora. Ale wracając do tematu: zmiany graficzne są konieczne. No, chyba że w redakcji już jest podejście w stylu „skoro print padnie, to po co się starać ?” W recenzjach gier spotykać można było porównania w stylu „grafika jak dwie generacje do tyłu”, a PSX Extreme w obecnej formie to która generacja ? PS2 czy PS3 ? Sorry, musiałem to z siebie wyrzucić. PS Sam z profesjonalną grafiką nie mam nic wspólnego (umiejętności obsługi Painta bym do tego nie zaliczył ;), ale gdybym miał, to pewno bym nie spoczął na laurach, zwłaszcza w pracy kreatywnej. PS 2 Nie wiem ile jest czasu i możliwości zmian w trakcie końcówek, ale relatywnie patrząc w przeszłość: kiedyś się dało. PS 3 Odpowiedzi "o gustach się nie dyskutuje" nie kupię w takim przypadku.
  4. Jest niedziela. Wczoraj było Extreme Party z okazji 25-lecia, a zapewne było grubo … Zapewne tak sobie wielu nieobecnych mogło pomyśleć. Czy słusznie ? Kiedy znasz się z kimś większość swojego życia, a ten ktoś zaprosi Cię na imprezę, bo takową organizuje, to mimo tego, że coś nie wyszło tak jak powinno, to nie będziesz mu tego wypominał. Pobawicie się, powspominacie stare i dobre czasy, a potem rozjedziecie się w swoje zakątki Polski ze słowami „Fajnie było się znów spotkać!”. To jest wersja dla tych czytelników Szmatławca, którzy nie mogli przyjechać. Dalej przedstawię swoje własne odczucia i spostrzeżenia jako czynny uczestnik tegoż rocznicowego zdarzenia. Pierwsze Extreme Party odbyło się jeszcze w poprzednim millenium. Byłem młodziakiem, coś tam jeszcze pamiętam, ale miałem pewne traumatyczne zdarzenie w drodze powrotnej, więc jakoś nieszczególnie chętnie wracam myślami do tamtych zdarzeń. Na osiemnastce PSX Extreme nie byłem, ale obejrzałem sobie dzisiaj reporterską relację z kanału Playstation. Nawet fajnie się to prezentowało w dużym skrócie, a oglądając pewne postacie w tle miałem odczucia deja vu. Gdy w zeszłym roku byłem na Pixel Haven, to wyszło to całkiem nieźle, z dużym potencjałem na jeszcze lepiej w kolejnych edycjach. Doskonała miejscówka (Warszawska Szkoła Filmowa, sala kinowa na prelekcje) dawała komfort oglądu i odsłuchu z każdego miejsca, retro klimaty w innych salach, a na koniec efektowne wręczanie nagród. Było też spotkanie z redakcją PE, ale Roger wspomniał, że to impreza Pixela i za rok dopiero zrobią swoją. W tym roku wybrałem się ponownie na Pixel Haven i … ogromny regres. Miejscówka tragiczna, problemy z akustyką, obrazem, komputerami a finałowe wręczenie nagród festiwalowych wypadło beznadziejnie. Wszystkie lata doświadczeń z poprzednich edycji zostały zmarnowane. Wybierając się na to Extreme Party liczyłem, że ktoś tam się na swoich i cudzych błędach czegoś nauczył. Naiwny byłem. Mieszkam w Warszawie, więc niefortunna godzina (18:30) rozpoczęcia dla miejscowych nie wyglądała może tak źle, ale dla przyjezdnych już nieszczególnie, zwłaszcza że już mamy zimny koniec roku. Dlaczego tak późno ? To pierwszy minus. Wejściówka to 20 zł (z gwarantowanym piwem w barze) więc tanio, a w wersji z bogatszym pakietem za 80. Dojazd na miejsce wyjątkowo łatwy (metrem z centrum), ale już sama miejscówka to jakaś rockowa speluna, co nawet sam Roger powiedział ze sceny. Po tegorocznym PH nie sądziłem, że może być gorzej. Na miejscu zorientowałem się, że to było coś w rodzaju mini Pixel Heaven, bo były również retro zakątki i turnieje na konsolach, a więc ogólnie zaczęło się wcześniej. Na oficjalne otwarcie jednak zdążyłem, chociaż zrobiła się mała kolejka przed wejściem. Sól, czyli wywiady, odbywała się w małej sali o silent hillowej estetyce. Może komuś się podobało, mi zdecydowanie nie. Trochę miejsc siedzących, reszta musiała stać. No dobra, ruszyło. Tematy zapodane na scenie miały potencjał. Pierwszy był wywiad z twórcą filmu o historii PSX Extreme (w którejś salce był odtwarzany w wersji rozszerzonej do dwóch godzin), potem już miało być tylko lepiej, bo przecież do rozmów zapraszano osoby związane z historią PE, a nawet z Neo Plus. No właśnie, miało być. Człowiek Warga głównie opowiadał o czymś nie w temacie (przeplatając to mnóstwem wulgaryzmów, myśląc że jest bardziej cool), chociaż zdradził ciekawy wątek, bo jego początek z PE miał w ogóle po spotkaniu ze Ścierą, który na giełdzie przerabiał konsole. Tego nie wiedziałem. Jednak największy problem był z odsłuchem, bo publika w połowie, a może nawet w większości, zajęta była … rozmowami ze sobą (nawet w trakcie najciekawszych wywiadów), przez co był spory gwar. Serio ? W pewnym momencie prowadzący wywiady Krooger zapytał: czy ktoś nas w ogóle jeszcze słucha ? Bez rezultatu. Wywiady były przemieszane z tzw. crazy camposami, czyli „szalone” konkurencje. Ściera prowadził „jaka to melodia ?”, Komodo i Butcher z wiedzy na temat gier/gry TLoU, a Soq zawody w przysiadach z kubeczkiem wody na głowie (na marginesie: zwycięzca zrobił przysiadów mniej, bo robił je wolniej, tylko dłużej utrzymał kubeczek Były jeszcze questy w wyrywaniu Moniki (na tekst związany z grami) oraz najlepszy taniec na scenie. Panowie ewidentnie nie mieli skilla w tych tematach, co dobrze podsumował Konsolite swoją miną w trakcie konkursu tanecznego i tekstem „wszyscy jesteście przegrani”. Jak ktoś kiedyś powiedział: jeśli nie potrafisz, nie pchaj się na afisz, ale procenty we krwi zapewne zrobiły swoje. No właśnie, alkohol. Ja przyjechałem i wyjechałem trzeźwy (prowadziłem), ale to zapewne jego zasługa w tym, że tak a nie inaczej zachowywała się publika. Dwóch panów miało mocną fazę już od samego początku. Ten pierwszy upodobał sobie okrzyk „Nie i ch*j!”, ale gdy wpakował się na krzesło scenowe, to Soq pojednawczo wręczył mu grę, którą ów kolega bezinteresownie po chwili oddał ;-) Drugi (upodobał sobie siedzącego pod sceną redakcyjnego Majka jako obiekt do przytulania zawalczył i przegrał z grawitacją dwukrotnie (i tak cud, że mu się nic nie stało gdy spadł z wysokiego stołka). Alkohol jest dla ludzi, ale widocznie dla sporej części był najważniejszym punktem imprezy, co podsumował też występ dwóch raperów (nie wymienię, bo nie znam i nie dosłyszałem, podobnie jak większości ich tekstów) w ramach występu muzycznego w utworze, w którym kluczowe było zdanie „Lubimy się naje*ać”. Co kto lubi. Miał być jeszcze jakiś występ tancerza (nie tancerki ?), ale po pasowaniu (i to dosłownie Kacpera Adamusa na redaktora (gratulacje, bo dobrze się go czyta) wybyłem z tej imprezy ćwierćwiecza. Niestety, ale podsumować to muszę jednoznacznie: było słabo, bardzo słabo. Spodziewałem się fajnej imprezy, na której przygotowanie było mnóstwo czasu, a wyszło extrimowo, ale w tym złym tego słowa znaczeniu, bo chaotycznie i bez dobrego planu. Gdzie pytania z publiczności ? Większość opowiedzianych anegdot jest już znana starym czytelnikom z pisma. Fajnie, że można było spotkać jeszcze raz te redakcyjne „mordy” (bez obrazy) na żywo, bo to już mogła być ostatnia impreza tego typu, patrząc na rynek druku, ale to mało, stanowczo za mało.

Configure browser push notifications

Chrome (Android)
  1. Tap the lock icon next to the address bar.
  2. Tap Permissions → Notifications.
  3. Adjust your preference.
Chrome (Desktop)
  1. Click the padlock icon in the address bar.
  2. Select Site settings.
  3. Find Notifications and adjust your preference.