Skocz do zawartości

Six Feet Under


Figaro

Rekomendowane odpowiedzi

Ogladalem SFU dwa razy. Raz w gimnazjum, raz w liceum. Kiedy niedługo po drugim razie zmarł w wypadku mój tata, to żałoba przyszła mi jakoś lżej niż bym się spodziewał. Jakbym to wszystko już trochę przeżył i za wczasu pogodził się z niektórymi rzeczami. Mam wrażenie że spory udział w tym miało właśnie SFU i to jak bezposrednio traktowalo temat śmierci.

Trochę mnie kusi powrót po ponad dekadzie, pewnie zauważyłbym coś nowego i wychwycił inne lekcje na które wtedy byłem ślepy, ale chyba nie mam ochoty ponownie przerabiać tak ciężkich tematów, kiedy życia co raz mniej.

  • Lubię! 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza

Właśnie, mam wrażenie, że SFU celowo jest zrobione w taki sposób, aby u widza wzbudzać emocje bardzo podobne do realnej żałoby. I to jest być może ten trik, który u mnie powoduje ściskanie w gardle już po obejrzeniu kilku scen i po poczuciu tej atmosfery. Katharsis i te sprawy. Z tego punktu widzenia serial jest moim zdaniem bardzo pożyteczny i ma trochę terapeutyczny charakter, bo brutalnie odkrywa cały ten aspekt życia, o którym zwykle się nie myśli w pogoni za przyziemnymi sprawiami. Dlatego myślę, że powinien być jak lektura obowiązkowa, ale powiedziałbym, że nie w gimnazjum ani nawet w liceum, ale bardziej już z jakimś tam życiowym bagażem. No i prawda, że na różnych etapach życia jego odbiór będzie zapewne inny.

 

Szkoda tylko, że jest zrobiony jeszcze na tą starą serialową modłę, więc trochę niepotrzebnie chyba przeciągnięty, co utrudnia rewatch, bo to jednak jakieś 60 godzin oglądania. Myślę, że dałoby się to zmieścić powiedzmy w 8 odcinkach na sezon, żeby historia była mniej rozwleczona i bardziej zwarta, tak jak się teraz robi przy mini serialach. 

 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chodzi o rozwlekłość to osobiście jestem za, do pewnych granic oczywiście. Te nowe 'koncentraty' bywają męczące, gdyż w koło się coś dzieje, cały czas trzeba uważać, w rezultacie jest malo czasu na interpretację i refleksję nad tym, co się własnie wydarzyło. Jednocześnie tracąc tę cechę życiowości, gdzie przecież nie każdy dzień jest w 100% emocjonujący, obfitujący w ważne, zmieniające życie wydarzenia. Cenię sobie w tych starszych produkcjach nieco dłużyzny i możliwości nabrania oddechu ;)

 

Natomiast może być to problem dla ludzi przywyczajonych do max minutowych filmów z tiktoka, rolek z instagrama i różnych innych avengersów gdzie nie ma kwadransa bez wybuchów i zwrotów akcji.

 

A czy liceum to za szybko na ten serial? Z jednej strony tak, bo na pewno nie zrozumie się wszystkiego. Z drugiej jest to ukazanie realnej, trudnej części życia, o której chociaż w tym wieku zazwyczaj wie się niewiele, to dość szybko doświadczenie tego typu może okazać się przydatne i oswojenie tematyki śmierci, przemijania czy kruchości życia, może jak najbardziej wyjść takiej osobie na dobre.

Odnośnik do komentarza

Jasne, wszystko zależy od osobistych doświadczeń jednostki oglądającej. :) Zresztą czytałem sporo opinii w różnych miejscach i faktycznie wielu ludzi zauważa, że oglądało SFU parę razy i za każdym razem na co innego zwracało uwagę, w zależności od etapu w życiu. Zresztą tak też chyba się pisze scenariusze, żeby jak najwięcej ludzi mogło się identyfikować z tym, co ogląda (i jakiś młodziak, i młody dorosły, i ktoś w średnim wieku, i rodzic, i kawaler, itp. itd.). To jest też niesamowite w tym serialu, że na początku wydawało mi się, że z taką zbzikowaną rodziną trudno się będzie jakoś utożsamiać, ale z czasem okazało się, że w każdym z nich można znaleźć kawałek siebie. 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
  • 4 miesiące temu...

Skończyłem dziś po raz trzeci ten serial. Mam kilka refleksji. 

Po pierwsze był dużo zabawniejszy niż go zapamiętałem. Komedia,  chociaż momentami czarna, przeplata się z bardzo przygnębiającymi fragmentami. Zupełnie jak życie Fisherów - pełne smutku i rozterek przerywanych silnymi, pierwotnymi afirmacjami życia. Drugie co nasuwa mi się na myśl to, że był dużo "mniejszy" niż mi się wydawało. Kiedy samemu liznęło się już trochę dorosłego życia, to przygody bohaterów serialu nie wydają się tak niewiarygodne, egzotyczne. Ot życie z wszystkimi jego wadami i zaletami.

Nie podobała mi się natomiast gloryfikacja używek, szczególnie marihuany. Bardzo jednostronne przedstawienie tematu, w większości na zasadzie palę sobie ziółko i jest fajnie. Jak trzeba to i noskiem wciągnę co trzeba, ludzka rzecz :). Zabawy takimi specyfikami jednak często kończą się zupełnie inaczej - często indukując np. schizofrenię czy bardzo przyspieszając rozwój np. chorób serca.

Proza życia za to pokazana jest bezbłędnie. Te drobne niesprawiedliwości dnia codziennego, drobne frustracje, nieszczęście bycia w złym miejscu o złym czasie. 

Z przemijaniem zdążyłem się już pogodzić, ale i tak strasznie ciężko było mi się znowu pożegnać z Fisherami, zupełnie jakbym stracił kilkoro członków rodziny. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zdążę do nich wrócić.

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza

Trzeci raz? Nieźle. Mi po niecałym roku od pierwszego podejścia jeszcze się nie udało zebrać do rewatcha, chociaż chodziło to po głowie. Póki co jak mnie najdzie to czasem odpalę jakieś zbitki scenek na YT, które mnie rozwalają, i wystarczy. :D

 

Spoiler

Grzebanie Lisy, "rozmowy" z duchem Nathaniela, śmierć Nate'a, no i oczywiście "you can't take a picture of this, it's already gone". Tego typu combo wywołuje u mnie niewiele mniejsze emocje niż pełny seans. A w ogóle cała ta długa scena pogrzebu Lisy (i tego w jakich okolicznościach do niego dochodzi) to jest rozwalające od środka arcydzieło, mistrzostwo i ostateczna forma sztuki audio-wizualnej jak dla mnie. Jak to jest napisane, nakręcone i zagrane to nie mam słów. 

 

Czasem lubię też piosenek z soundtracka posłuchać. Cold Wind od Arcade Fire wrzuca ciary za każdym razem. Potem Don't Fear The Reaper jako ta weselsza nuta i tyle. Ale chciałbym się zmobilizować kiedyś do pełnego rewatcha. Jakieś 60 godzin oglądania, więc ciężko wygospodarować czas, chcąc być w miarę na bieżąco z nowościami. 

 

Co do rzeczy trochę irytujących już przy pierwszym seansie to fakt z tymi narkotykami, do tego jeszcze ten aspekt seksualnych przygód mogli trochę moim zdaniem ograniczyć. No ale ten memowy filmik "it's not porn, it's HBO" nie wziął się znikąd. ;) 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Z tych najbardziej charakterystycznych piosenek jeszcze warto to odnotować, z ostatniej sceny pilota. 

 

https://youtu.be/vj52Oq6jWn0

 

Aha, no i jeszcze Transatlanticism oczywiście 

 

 

 

W ogóle co zabawne, to ja soundtracka z SFU słuchałem nieświadomie już w czasie emisji serialu czy jakiś krótko po, jak jeszcze w tamtych zamierzchłych czasach popularne było dzielenie się ze znajomymi roznymi fajnymi składankami w mp3. Plyta trafiła do mnie i słuchałem jej sporo, nie mając za bardzo pojęcia o serialu. :D To było jakoś koło 2006 roku chyba.

 

 

 

Edytowane przez LeifErikson
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc temu...

To bardzo dalekie skojarzenie, ale zacząłem oglądać na HBO "Joe Pera opowiada" - taki bardzo specyficzny serialik z 10-minutowymi odcinkami, który nie ma nic wspólnego z SFU (aczkolwiek w jednym z odcinków porusza również temat śmierci), ale rodzi we mnie w pewnym sensie dość podobne odczucia związane z dostrzeganiem szczęścia w drobnych i pozornie nieistotnych elementach dnia codziennego. W zbliżony sposób pomaga zatrzymać się i spojrzeć inaczej na swoje życie. Nie na tak spektakularnym poziomie jak SFU, nie rozwala na kawałki aż tak, ale również ma coś wyjątkowego w sobie i momentami łapie za gardło. Trochę takie "mindfullnes", polecam obejrzeć choćby kilka odcinków, bo inwestycja czasowa niewielka, a moim zdaniem warto, zwłaszcza jeśli człowiek ma trudniejszy moment.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
  • 5 miesięcy temu...

SFU od listopada na Netflix. Znakomita okazja do nadrobienia tego arcydzieła, jeśli ktoś jeszcze nie oglądał. 

 

https://www.netflix.com/tudum/articles/six-feet-under-netflix-date-details

 

Jak trafiłem na tego newsa to od razu musiało wlecieć kilka piosenek i filmów z YT, żeby wrócić do klimatu. :) Ale do pełnego rewatcha nadal się nie zebrałem... A za chwile minie już półtora roku od pierwszego seansu. 

  • Plusik 1
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
  • 2 miesiące temu...

Nadszedł ten dzień, rozpocząłem rewatch. Pilot jest naprawdę wybitnie dobry, nie widziałem chyba lepszego wprowadzenia do serialu. Świetne przedstawienie wszystkich postaci, jedna po drugiej, od razu eksponując ich charaktery i miejsce w historii. Do tego oczywiście wiadome trzęsienie ziemi na dzień dobry, które od razu wrzuca w środek całej dramaturgii.

 

I jak wcześniej już było wspomniane, faktycznie za drugim podejściem jakoś bardziej widać te komediowe elementy, bo pilot jest przeplatany rozpaczą i humorem. Za pierwszym razem jakoś te wesołe fragmenty pouciekały, a teraz widzę że wydźwięk pierwszego odcinka mimo ogromnej dramaturgii jest raczej pozytywny. W sumie tak jak całego serialu. 

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...