Skocz do zawartości

Resident Evil 6


MBeniek

Rekomendowane odpowiedzi

Dino Crisis 2 było znacznie lepsze od pierwszej części. Zrobili z tego strzelankę, ale bardzo dobrą. Było też dużo biegania po dżungli, a nie kompletnie niepasujących do realiów laboratoriów. Pierwsza część to była zwykła zrzyna z Residenta tylko zamiast zombie dali dinozaury.

 

Do postu Seto. Jeszcze niedawno chciałeś tylko kooperację w tej grze i za to z tego co pamiętam chwaliłeś sobie piątkę, która ze starym Residentem ma mniej wspólnego niż szósta część.

Odnośnik do komentarza

No, a mi bardziej podobało się DC jedynka. Fenomenalny klimat, świetne zagadki, kozackie starcia z tyranozaurem, nieliniowa fabuła, kilka ciekawych rozwiązań gameplay'owych (tworzenie trucizn na dinosie) - główny szkielet rozgrywki został zapożyczony z RE, ale gra miała swój styl i charakter. Dwójka to już była taka trochę tania rąbanina, najlepiej co z niej zapamiętałem to miażdżącą (na tamte czasy) oprawę wizualną.

Odnośnik do komentarza

Po prostu jak zobaczyłem, jak w drugiej kampanii co tam się dzieję... Nie dałem rady po prostu dalej grać. Ok może trochę przesadziłem, bo widzę, że wielu osobom się podoba ta gra i nie chce was obrażać.Przeraża mnie to, że gdyby nie tytuł to nie wiem czy bym odróżnił od innego DOBREGO shootera. Jak ogram lepsze tytuły(których jest teraz multum) dam jednak szansę RE6. bo jeśli ktoś bron jej jak Ty(Gary) to coś w tym musi być.

a Dino Crisis to w pierwszą cześć bałem się grać:),a druga to fajny shooter

Odnośnik do komentarza

Pierwszy raz zetknąłem się z serią w 1996r. Przeczytałem recenzję gry w Secret Service i już wiedziałem, że chcę ją mieć :) PSX-a Ojciec kupił mi w Toruniu, a grę znaleźliśmy w Bydgoszczy. Pamiętam, jak sprzedawca mówił Ojcu, że to nie jest gra dla dzieci ;) Ojciec jednak wierzył we mnie i wiedział, że gra nie zwichruje mi psychiki :D Pech jednak chciał, że gra była po niemiecku. Nic nie rozumiałem z fabuły. Pamiętam, że angielską wersję ciężko było dostać, prawie same niemieckie były na rynku. Dlatego kombinowałem jak się da, wypróbowując przedmioty w każdej lokacji, niestety wciskanie przycisków na obrazach (w pokoju z latającymi krukami) już mnie przerosło. Ruszyłem dalej dopiero, jak Oficjalny Playstation Magazyn opublikował solucję.

W kolejną część zagrałem w maju 1998r., a kupiłem ją podczas eskapady do Warszawy, w Ultimie. Wcześniej przeczytałem recenzję w Neo (pamiętna okładka z zombiakiem) i też się napaliłem.

 

Wtedy strasznie się w te gry bałem grać. Ta chora, pogrzebowa muzyka, wszystkie monstra, a przede wszystkim udzielała się moja fobia - arachnofobia. Boję się pająków jak cholera i ciągle się bałem, że zza roku gdzieś to g. wyskoczy. Pewnie pamiętacie kanały z dwójki i pokój bilardowy w jedynce. Jak wszedłem do tego pokoju i zobaczyłem to g. na suficie, natychmiast ruszyłem Jill do drzwi i przestałem dalej grać. Ubić to ścierwo musiał mi kolega :D I co z tego, że było to na jeden strzał z shotguna. Strach był silniejszy. Wszyscy bali się Silent Hilla, mówili, że to taka straszna gra. Ja tam zawsze bardziej bałem się Residenta, Silent Hill jakoś mnie nie ruszał. Kolejne części już tak mnie nie szokowały. Trójka była też dobra, ale robiło się to już lekko wtórne. Czwórka, która dla wielu jest genialna, też jakoś mnie nie rusza. Może dlatego, że nie lubię postaci Leona i tych gotyckich (?) klimatów. W każdym razie dla mnie jest to tylko dobra gra.

 

Nie jestem jakimś tam ortodoksyjnym fanem serii, ale lubię gry dobre. Najważniejsze, to by gra nie nudziła i żebyś się dobrze bawił. Czwórka dla mnie przynudzała, ale już piątka bardzo mi się podobała. Wycisnąłem w niej prawie calaka, klimat, bohaterowie, głowny zły (Wesker) bardzo mi przypasowały. Przypasowało mi też to, że głównym bohaterem był mój ulubieniec, czyli Chris Redfield.

 

Minęło parę lat, w tym roku atakuje nas już szósta część, podobno jedna z najdroższych japońskich produkcji w historii, nad którą pracowała armia ludzi, wszystko uzupełnione szeroko zakrojoną kampanią reklamową.

 

Jak wypadła ta część? Moim zdaniem znakomicie. Trzeba jednak pamiętać, że to Resident Evil. Czyli mamy tutaj mnóstwo archaizmów, debilnych dialogów, mnóstwo uproszczeń i tzw. japońszczyzny. Czyli np. wybuchający granat pod nogami odrzuca gościa na 10m, zamiast urwać mu kończynę. Zapierdzielanie na motorku, którego kule się nie imają. Upadki ze stu metrów, które postacie przeżywają, otrzepując się z kurzu. Można to mnożyć w nieskończoność i czepiać się, że nie ma to nic wspolnego z realizmem. Ale to tylko gra. Gra pt. Resident Evil ;)

 

W dobie panowania Call of Duty (nie przeszkadza mi to) grę trzeba dopakować maksymalnie efektownymi skryptami, wybuchami, mnóstwem QTE. Tutaj jest tego mnóstwo. Filmików, przerywników również. Pompatycznej muzy i ckliwych tekstów też nie zabraknie.

 

Grania jest mnóstwo - mamy 4 kampanie: Leon (lub Helena), Chris (lub Piers), Jake (lub Sherry) oraz Ada (będzie podobno DLC z kompanem dla niej). Gra Leonem to ten "typowy" Resident Evil. Ja gościa nie trawię, chociaż w tej części nie jest już taką pipką, a przynajmniej friz ma w miarę normalny :D Mamy tutaj zapierdzielanie po mieście pełnym zombiaków, cmentarze, katedry, tajemnicze jaskinie, gotyckie klimaty itd. Kampania Chrisem to bardziej strzelanina i działanie w teamie. Bardzo mi ta kampania przypasowała, ten lekki patos, przeczesywanie pomieszczeń niczym Delta Force, ratowanie ludzi. Jake (syn Weskera, moim zdaniem skopany design gościa, ale co Kto lubi) to dużo walki wręcz oraz skradanki. Kampania Ady to mix wszystkiego, fajna z niej laska, także dobrze się grało, a widoki jak się czołga również niezapomniane :D Jest tutaj naprawdę dużo godzin grania, bo każdy rozdział jest długi, a w każdej kampanii jest ich pięć.

 

Nie należy się nastawiać na jakąś grozę lub straszenie. To bardziej strzelanina w klimacie truposzy, mutantów, efektowność i niezwalniająca akcja.

 

Capcom wpakowało contentu od cholery. Mamy tutaj wszystko - zarówno strzelanie, skradankę, ale także mnósto akcji z pojazdami. Pojeździmy furami, motocyklem, polatamy helikopterem, samolotami, popływamy łódeczką. Będziemy też uciekać przez bossami, zawalającymi się sufitami, ścianami, robiąc wślizgi pod przeszkodami. Ani przez chwilę się nie nudziłem, ciągle coś się dzieje i akcja praktycznie nigdy nie zwalnia.

 

Wszystko można przejść w kooperacji. Szczerze mówiąc takie gry jakoś niezbyt pasują mi do kooperacji, no chyba, że za drugim lub trzecim podejściem, co by najpierw samemu wczuć się w klimat nowego Residenta i samemu dojść do tego, jak ubić bossów, czy rozwiązać pewne kwestie lub po prostu czasem podskoczyć podczas jakiegoś niespodziewanego momentu :) Ja do takich gier kooperacji nie potrzebuję, co więcej, uważam, że przez tę kooperację gra w pewnym sensie robi się "gorsza". Wkurzają mnie momenty przestoju, jak np. otwieranie drzwi we dwójkę, przesuwanie dźwigni itd. Dochodzi do tego, że obie postacie mają te same ruchy, skaczą na dół w ten sam sposób, obracają głowę jednoczeście i w tę samą stronę (te same animacje), co czasami budzi uśmiech politowania. Wiem, że dla niektórych kooperacja to +1 do oceny, ale ja bym akurat w tym przypadku za nią nie tęsknił ;)

 

Fabuła typowo Residentowa, czyli kolejny szczep wirusa infekuje glob, my ruszamy na ratunek. Losy gatunku ludzkiego zależą od +- 8 postaci ;) Muzyka bardzo dobra, budzi emocje, zagrzewa do walki.

Niezbyt za to podobała mi się grafika. Tzn. ma swój styl i może się podobać, ale ta rozdziałka jakaś taka niska i wnętrza pomieszczeń strasznie ubogie. Wydaje mi się, że wpływ na to miało właśnie postawienie na coopa.

 

Co do polonizacji, to jest fatalna. Literówki, durne i nieadekwatne tłumaczenia. Generalnie nie polecam, lepiej już grać z angielskimi napisami, przynajmniej nie drażnią.

 

Mi się świetnie w to grało i dla mnie na razie Resident Evil 6 łapie się do pierwszej piątki (na razie) najlepszych gier tego roku. Daję mu ocenę 8,5/10 i każdemu polecam zagrać.

Edytowane przez [InSaNe]
  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

Ja po ukończeniu kampanii Leona i Chrisa jestem w pełni usatysfakcjonowany nową odsłoną. Nie będę się rozpisywał nad szczegółami ale graficznie jest to bardzo dobry poziom, gameplay jest elastyczny, gra nawet na moment nie zalicza spadku framerate'u co jest dziś prawdziwą sztuką. Cieszy mnie, że seria wywodząca się z Japonii, chyba jako jedna z nielicznych idzie z duchem czasu. Zdecydowanie jedna z najlepszych odsłon i nie ma w tym krzty przesady.

Odnośnik do komentarza

Kampania Chrisa jest bardzo dobra, stawia bardziej na taki szturm, skupia się też mocno na jej bohaterze kierującym się osobistą vendettą. Wreszcie postacie w RE zaczynają stawać się mocno wyraziste, co pokazuje właśnie szósta część. Jedynie co do tej kampanii to

wywaliłbym niektóre fragmenty w Edonii, bo były nudne i takie bez pomysłu

Odnośnik do komentarza

Mi jakoś design przeciwników nie przeszkadza. Fakt, że mutacje j'avo są bardzo różnorodne i czasem nieco udziwnione ale taka już chyba japońska szkoła designu. Świetnie za to wypadają przeciwnicy na okręcie Neo-Umbrelli, są bardzo podobni do Helghastów. A motyw z zakamuflowanym Yawnem to jeden z najlepszych fragmentów w całej kampanii.

 

Chris może i ma nieco gorszą kampanię niż mistrzowsko poprowadzony Leon (głównie ze względu na nawiązania do korzeni serii) ale na tyle dobrą, że warto ją sprawdzić. Cholernie ciekawi mnie kampania Jake'a i motyw z goniącym Ustanakiem, ciekawe czy równie udanym jak nieustanny pościg Nemesisa za Jill w RE3.

Odnośnik do komentarza

Zgadzam się z przedmówcami. Ten Resident ma ciekawą fabułę i wyraziste postaci. Problemy Chrisa są ciekawe i nawet w pewnym momencie poczułem smutek. Najbardziej zaś podobał mi się główny wątek z Adą i Simmonsem. Zaskoczyło mnie że to

love story. Takie pokręcone, brutalne i Residentowe. Historia Carli świetna.

Odnośnik do komentarza

W tej części ogółem widać, że Capcom postawił na zachodni sposób prowadzenia akcji. Nie ma już takich archaizmów jak poprzednio, seria robi wyraźne postępy, także fabularnie jest już znacznie lepiej, choć wciąż wszystko toczy się wokół dobrze znanych motywów. Jeśli twórcy mają zamiar obrać taki kierunek, to jestem jak najbardziej za. Szkielet rozgrywki z RE4/RE5 zrobił się przestarzały i takie lekkie zmiany w rozgrywce były potrzebne, bo inaczej znowu byłyby narzekania na brak rozwoju.

Odnośnik do komentarza

Mi jakoś design przeciwników nie przeszkadza. Fakt, że mutacje j'avo są bardzo różnorodne i czasem nieco udziwnione ale taka już chyba japońska szkoła designu. Świetnie za to wypadają przeciwnicy na okręcie Neo-Umbrelli, są bardzo podobni do Helghastów. A motyw z zakamuflowanym Yawnem to jeden z najlepszych fragmentów w całej kampanii.

 

Chris może i ma nieco gorszą kampanię niż mistrzowsko poprowadzony Leon (głównie ze względu na nawiązania do korzeni serii) ale na tyle dobrą, że warto ją sprawdzić. Cholernie ciekawi mnie kampania Jake'a i motyw z goniącym Ustanakiem, ciekawe czy równie udanym jak nieustanny pościg Nemesisa za Jill w RE3.

 

Jeśli chodzi o nieustępliwość, to Ustanak spełnia swoje zadanie. Kretyński jest jednak motyw z chowaniem się po kontenerach w tej kampanii (dobrze, że krótki), ale to sam zobaczysz.

Odnośnik do komentarza

To najgorsza polonizacja z jaka sie zetknolem w grach,wiele tekstu zupelnie przepada.

Mysle ze scenariusze z Leonem i Ada sa jednak najlepsze choc z minusow wymienie tu sterowanie u Leona,gdzie kiedy w przyplywie walki i ranni chcemy postacia sie cofnac,to kamera wariuje lub postac upada na plery i stajemy sie soczystym daniem dla zombie.

Dodam ze poczatkowa misja Leona w bialym domu,niczym nie zaskakuje,no gramy w ta misje ale wiemy ze nic nie moze nam sie stac,a Leon nawet nie moze przymierzyc z pistoletu czy biegac az do konkretnego momentu w windzie.

Kiedy gramy w ta misje po raz kolejny,mozna naprawde usnac,bo nic sie nie dzieje.

Z kolei misje Ady sprawily ze ponownie poczulem klimat pierwszych trzech czesci Reza,tylko przypomnijcie sobie te zagadki logiczne z ukladaniem obrazkow i motywem zbierania kodow do otwierania zamkow drzwi..

Juz nie idziemy jak w cyborgi w piatce przez gre,tutaj bossowie potrafia naprawde napsuc sporo krwi a niektorych by zalatwic trzeba by trochu pokombinowac jak np.w przypadku wielkiej twarzy na statku,choc rozwiazanie wydaje sie banalnie proste,to nie kazdy na to od razu wpadnie.

Nie mam podlaczenia do netu i raczej nie zagram w Reza 6 w sieci ale ta mocarnie dopakowana czescia Capcom wynagrodzil mi minus ubogiej piatki,a ta czescia i dodadkami typu Mecenaries z pewnoscia bede cioral jeszcze przez dluugi czas.

To gra dla mnie pelnowartosciowa,mimo tych drobnych mankamentow ktore wymienilem.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...