Rozpoczalem przygode z habanero. Powinienem mysle dluzej zatrzymac sie nad zulapento ale raz, ze te papryczki z marketu to loteria pod wzgledem ostrosci, a dwa nie moge zdzierzyc tych drobnych pestek, ich pozbywanie sie jest uciazliwe.
No to kupilem habanero, odcialem jeden plasterek wzdluz i badam koncowke, najpierw jak najdalej od ogonka. Nie piecze. Odkrajam wyzej, no nie piecze. Patrze ze tak mi sie ukroilo, ze nie ma placenty wiec od(pipi)alem kawaleczek ktory byl przy samym ogonu. Az mnie oslepilo od lez xD Mocne go.wno a wzialem naprawde troszeczke, bedzie trzeba uwazac. Ale potem na jajku z majonezem juz nie bylo ostre wcale, wiadomo ze majo troche zneutralizowal ale te dlugie z lida spokojnie byly wyczuwalne, stawiam, ze tam lepiej sie ta ostrosc na papryce rozklada. I fajny jest zapach samej papryki, w sumie pierwszy raz cos mi tak pachnie, smak tez inny niz to co dotychczas.
A dodatkowo w sparze kupilem takie chrupki. Ale to do weekendu trzeba zeby sobote w spokoju na kiblu przezyc.