130 stron przeczytane. W składzie osób prowadzących - Malecki i Murzyński. Po wstępniaku dostajemy od razu bombę historyczną - kto stoi za całą ideą gameboya i dlaczego w ogóle powstał czyli "Od kieszeni do legendy". Przyznam, że nie miałem pojęcia o tym, że gameboy to był tak zacofany technologicznie sprzęt. Miałem szczęście obcowania na własność przez pewien czas ATARI LYNX, który bił na głowę Gameboya. Było to co prawda w latach 00' i pamiętam, że latało się helikopterkiem i niszczyło bazy. Co z tego jak wchodziło się na giełdę i od Atari były może 2 gry na stoisku, a do gameboya było 30 i to co miesiąc nowe. Trzej muszkieterowie - gameboy light to dla mnie nowość - nie byłem świadom, że takie coś istniało. Posiadałem pożyczonego od kuzynki jedynie gameboy pocketa z super mario land, które było powtarzane pare razy dziennie. Gameboy FAT to dla mnie po dziś produkt, który mogłem zobaczyć jedynie w muzeum wiele lat później. Akcesoria - nawet nie wiedziałem, że tyle tego było. Ja osobiście posiadałem lupe z lampą do GB colora oraz takie dziwne coś do liczenia kroków w Firered. Farbowane lisy - trochę o anbernickach i aktualnych podróbach z wieloma emulatorkami. Można wspomnieć ale 4 strony? Trochę mamy później technikaliów o kadridżach, trochę wspomnień czar. Przejdźmy do ciekawszych recek: Sekcja GB Super mario land 1 i 2 - jedynke znam na pamięc, a o dwójce nie miałem pojęcia, że istnieje. Ocena prawie dycha?! Właśnie się zaopatruję w swoją cyfrową kopie... Wario - jedynkę ograłem, animacja w tej produkcji pamiętam była tip top. Jednak nie przypominam sobie bym wsiąknął na dłużej. Pokemon Red/Blue - klasyka, ale żeby dać taką średnią ocene? Dla mnie to absolutny hit tamtych czasów i maksymalna ocena. Chyba, że Kamiński ocenia grę z dzisiejszej perspektywy.... Donkey Kong - nigdy nie byłem fanem małpy. Trip world - ciekawa propozycja, a nazwa nawiązuje bardziej do wąchania psychodelicznej mąki niż obcowania z grą dla dzieci. Do sprawdzenia. Operation C - super pomysł tylko z tego co pamiętam to kontra najlepsza była na dwóch graczy. Ale jak działała tak samo jak na Pegazusie to trzeba nadrobić. Mortal Kombat - pamiętam tego potworka. Nie dało się w to grać Zelda - przeczytałem reckę Rozkminatora. Maksymalna ocena? Mi ta gra totalnie nie siadła gdy wyszła na gameboya. Później ograłem ocarine of time w czasach PS3 i nie poczułem magii. Może to się zmieni przy Breath of the wild? Will see Darkwing Duck - klasyka. Jednak pamiętam, że nie siadło mi tam pare mechanik i gra była dość trudna (nigdy jej nie ukończyłem). DucK Tales - bez 10/10? Muszyński pogniewamy się. Sekcja GBC Pokemon Silver/Gold/Crystal - gra legenda. Dycha siedzi. Więcej chyba nie trzeba komentować. Jak ktoś nie grał to trąba i niech nadrabia tyle, że nie jestem pewien czy to już to samo doświadczenie jak było się tym 12sto latkiem. Pokemon TCG - poksy z kartami. Fanem nigdy tego nie byłem, opinie o tej konkretnej produkcji były podzielone i autor wytłuszczył największe wady produkcji. Jednak czy na tamte czasy przeszkadzały słabe wizualia audio video? MGS / MGS Ghost babel - nie miałem okazji nadrobić. Liczę, że wskoczy to do nowej kolekcji konami vol2, bo wysoka ocena po tylu latach mówi sama za siebie - to był świetny kieszonkowy Metal Gear. Warlocked - RTS na GBC z tak wysoką oceną? Do nadrobienia (dzięki Ural!) Stranded Kids - Cypher ale w tekście piszesz o jakieś grze SURVIVAL KIDS cały czas. To na pewno ta sama gra? Przypomina mi się mem z Joey'em z przyjaciół, który powtarza jedno zdanie a na końcu powtarza ten sam błąd co był na początku. HP i kamień filzoficzny - Azi obiecał, że będzie recka tak o to jest. Czytamy, że gra posiadała mocny grind jednak ja wtedy byłem świeżo upieczonym fanem Harrego błyskawicy więc tłukłem te szczury ile wlezie by móc przejść dalej z fabułą. Dla mnie pozycja nostalgiczna. I taka niech pozostanie w mojej pamięci. Ghost 'n goblins - gierka na 10 i nigdy o niej nie słyszałem? Zapisane do backloga. Jak pokeony opanowały świat - świetny felieton o początkach serii. Dla mnie największą ciekawostką jest "Pokemon adventures" - czyli odważna manga, która nigdy nie doczekała się Anime. W zamian dostaliśmy tego bezbecznego Asha keczapa, który jeszcze w pierwszym sezonie robił wrażenie jako coś nowego i świeżego tak w każdym kolejnym wiało nudą i powtarzaniem tych samych schematów. Nadrobiłem Pokemon adventures i wielka szkoda, że to nie ukazało się jako główne anime serii. Jakieś umieranie pokemonów czy ludzi w świecie pokemon? BIERE ! Scena Chiptune - a to dla mnie totalna nowość. Prawdziwa muzyka retro grana na gameboyu, który robił za syntezator? Wow. Gameboy magazyn - ja myślałem zawsze, że to jakaś popierdółka dla dzieci 6-10. A widzę, że ekipa redaktorska była dość mocna. Szkoda, że tak szybko umarło. Na końcu wspomniane delikatnie nowsze wersje gameboya - Advance, advance SP i mikro. Osobiście posiadałem dwie ostatnie. Mikro to był niezły wariat technologiczny. Miał najbardziej dopracowany ekran z tych trzech ale komfort użytkowania tego maleństwa to był koszmar - szybko trafił u mnie na pchli. Podziękowania dla każdego kto przyłożył rękę do tego wydania. Dla mnie GBC to wstęp do magicznego świata handheldów i pielegnowania go później przez kolejne dekady. Ciepło na serduszku się zrobiło czytając stare recenzje gier przez takich samych świrów jak ja sam. W tamtych czasach myślałem, że w polsce to nikt na tym nie gra. Gdy w szkole wyciągnąłem gameboya colora to inne dzieciaki myślały, że to jakaś nowa odmiana BRICK'a (tak ta konsola do grania na sraczu) więc go więcej nie przynosiłem. Do zobaczenia w GAMEBOY ADVANCE extreme