Zwyrodnialec

Były, były. Przynajmniej w dwójce. Właśnie jazda tym czołgiem na kołach to lipa i za długi ten fragment, reszta była ok. Niech powróci lepiej Berserker (będzie Lambent, ale po gameplayu widać, że było na otwartej przestrzeni) i znowu nie daje spokoju w zamkniętych pomieszczeniach, rozwalając ściany.

Klimatu może nie ma, chociaż nie, ten jest, ale w dodatku Lost in Nightmares. :] Za to gra się i tak dobrze, a Mercenaries to dla mnie najlepszy bonusowy tryb jaki widziałem w grze. Dobrze, że Capcom jeszcze nie wpadł na to, by grę kastrować z tego dodatku i ciągnąć za niego dodatkową kasę.

Oby tylko darowali sobie jeżdżenie tym czołgiem na kółkach, gdzie strzelaliśmy do Reaverów i Brumaków. Za długie to było i nudne. Za to lot na Reaverze był całkiem wporzo. No i liczę na jakieś ciekawe walki z bossami, bo w dwójce chyba jedynym bossem był Leviathan, czy jak się tam zwał ten potwór w wodzie. Bo ciężko bossem nazwać Scorge'a, skoro walka i tak była przerwana.

Do tych co czepiali się, że z nieba spada nam latarka, to w dodatku jest jeszcze śmieszniej No i mamy tu jeszcze lepsze czary, jak Zresztą na tym patencie opiera się zdobywanie różnych przydatnych fantów, jak bronie, baterie, czy amunicja. Ale też innych ważnych dla popchnięcia akcji do przodu przedmiotów, czy nawet ludzi. Efekty chyba rzeczywiście są jeszcze lepsze niż w oryginale, oświetlenie, czy mgła, albo drzewa kołyszące się na wietrze. :o. Dobry jest pomysł z tymi "piecami" strzelasz i nagle wydobywające się światło zabija wszystkich typków w pobliżu. Jazda samochodem momentami przypomina stare Destruction Derby. :] Co do mimiki, to w sumie nie ma w tym dodatku okazji, by się temu dobrze przyjrzeć.Poza tym fajnie jest znowu wrócić do tego miasteczka, klimat jest po prostu niesamowity. Poniszczone autostrady, gdzie urywa się droga, od razu kojarzą się z Silent Hill. Szkoda, tylko że dodatek jest tak krótki, godzina grania no i biegamy tylko nocą, nie ma niestety żadnych sekcji dziennych.

A co to za grubas? Podobny do tego z Heavenly Sword.

Before i Forget. W 2006 roku grupa otrzymała za niego nagrodę Grammy w kategorii "Best Metal Performance". I wszystko jasne. :potter:

To ja tylko dodam, że przy tej grze, jak i przy wszystkich częściach GTA od trójki, pracuje niejaki Andrzej Madajczyk.

Neckbreaker jest w tej grze tak samo dobry, jak w wykonaniu Hunka z RE4. Widać, że kolo używa do tego dużej siły i robi to bardzo szybko, a nie jak w Gearsach, czy choćby RE5, gdzie mamy skręcenie karku w filmowym stylu, czyli lekkie przekręcenie w bok i zgon.

Jeśli chodzi o pojedyncze tracki, to i na Vol 3 można kilka dobrych znaleźć np Duality, czy Pulse of the Maggots, albo The Blister Exists. Tylko co z tego, jak całościowo jest chujowa. Natomiast z ostatniej tylko All Hope Is Gone przypadło mi do gustu.

Skoro szukasz dobrej strzelaniny, to lepszej od RE4 nie ma.

Nie grałem w Extraction, bo tak jak pisałem jakoś mnie celowniczki mało interesują, wyjątkiem jest Resident Evil.

Przecież o tym gadali już przed premierą Gold Edition, że tylko ta odsłona doczeka się patcha pod Move. Chamskie zagranie ze strony Capcomu, ale co zrobić. Ja tam się cieszę, że sam pozbyłem się normalnego RE5, na rzecz właśnie Gold Edition.

Akurat opinią Kaliego nie ma sensu się sugerować. Dla przykładu podam, że w recenzji RDR pisał, że już dawno w żadną grę tak mu się dobrze nie grało i na nią nie czekał (ostatni raz w Dead Rising, które kończył wielokrotnie, bla bla bla), w tym momencie jebnąłem ze śmiechu i od razu przypomniały mi się recenzje choćby God of War 2 i 3, czy Uncharted 2: Among Thieves, gdzie pisał o tym samym.

Być może zadają obrażenia, ale bardzo małe. Zresztą po każdym wybuchu Garrador przesuwa się w bok i znowu klęka. Pewnie na takie zabicie z 10 granatów nie wystarczy.

Zax, prawie 2 strony.

Bo sam granat sprawy nie załatwia, po tym on przykuca i się odwraca, trzeba strzelać w pasożyta na plecach. Leon shotgunem z bliska chyba go kładzie po 3-4 strzałach. Jak się nie uda za pierwszym razem to spróbuj z drugim granatem.

Yap, jak chcesz dobre wyzwanie, to przejdź sobie God Of War 1 tak jak ten typek na God. Pokonał klony, bez upgrade'ów i nie używał nawet magii, ani Rage of the Gods. Lepszy od shinobiera.

Rzucaj w nich czerwonym granatem, jeden jest na pewno w beczce. Wtedy odwracają się do ciebie plecami i strzelaj z TMP w pasożyta. Ewentualnie można użyć też granatu odłamkowego, efekt ten sam. Weskerem i Krauserem jest o tyle łatwiej, bo Killer 7 Weskera szybko kładzie każdego sub-bossa, podobnie ręka Krausera, zmiata wszystkich. Leonem też da się zrobić, ma najsłabszy arsenał, ale jednak Riot Gun nieźle sobie radzi.

Prezentacja światów. http://konsolowisko.pl/news/6980-epic-mickey-prezentacja-swiatow#lastComment

http://gamersyde.com/news_dead_rising_2_welcome_to_fortune_city-9676_en.html 2 trailery w HD.

No jak dla mnie z recenzji z obecnego numeru, to tylko seuqel Monkey Island jest godny wydania kasy. Co do Mafii 2 to wstępna ocena nie szokuje, ale ja tam wierzę, że gra sprosta moim oczekiwaniom, a więc musi trzymać wysoki poziom fabularny i przede wszystkim głównych misji.

Warto przede wszystkim dla Lost in Nightmares. Można zobaczyć, jak mógłby wyglądać RE5, z klimatem pierwszych części. Strzelania jest tu bardzo mało i mamy tylko jeden typ przeciwnika. No i mamy jeszcze świetną walkę z Weskerem. Desperate Escape to już ten sam styl rozgrywki znany z RE4 i 5, gdzie mamy dużo strzelania. Szkoda tylko, że oba dodatki są dosyć krótkie. Można je skończyć w jakieś 3h oba, a więc szybciej niż Separate Ways z RE4 (tamten był na jakieś 5h). No i są jeszcze dodatkowe postaci do Mercenaries np Barry z jedynki, lub Excella.

Skoro wszystkie misje są na jedno kopyto, to Ural chyba dopiero zaczął grać po misjach u Bonnie i tych dla West Dickensa.

W Polsce może tak jest, natomiast na świecie Microsoft i Sony razem wzięte mogą dopiero konkurować z Nintendo.

Myślałem, że coś nowego, a to stare jest. Jeszcze zanim się skurwili.