Skocz do zawartości

kotlet_schabowy

Użytkownicy
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kotlet_schabowy

  1. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na szarakps odpowiedź w temacie w PS2
    Poszukiwania DS2 to u mnie niekończąca się historia, więc z nieba mi spadł ten sposób od Gumisia. Wczoraj pobawiłem się chwilę DS3 i działa jak ta lala. No tyle, że tylko przez OPS2L, więc wiadomo, z czym się to łączy. Co nie zmienia faktu, że świetne rozwiązanie.
  2. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Dzięki, faktycznie było o tym info.
  3. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    @Farmer @drozdu7 Jeszcze kwestia fabularna, bo chyba mi umknęło (spoilery z Horizona) :
  4. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na szarakps odpowiedź w temacie w PS2
    Niektóre serie po prostu nie nadają się do przejścia w 3D.
  5. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Perez odpowiedź w temacie w Opinie, komentarze - forum, magazyn
    To ja dodam od siebie, że tej strony o polskich produkcjach chyba nigdy nie przeczytałem całej, to jest zbiór info nadający się, jak już przedmówca zauważył, na jakąś pigułę albo do wymieszania z "normalnymi" newsami. Wiadomo, ojczyzna i te sprawy, ale czy faktycznie w jednym kraju pod względem developerki dzieje się aż tak dużo ciekawych rzeczy, że trzeba na to osobnej strony? Japonia to potęga i od dekad jest traktowana jako rejon równoznaczny z USA czy Europą jako całością w temacie gamingu, więc Ohayo Nippon to inna bajka. Nie przekonuje mnie też dział Warsztat. Nie uzasadnię tego jakoś konkretnie, czytam bo czytam, ale jakiś taki miałki mi się wydaje. Ujmuje zbyt szerokie tematy, żeby potem przedstawić je bardzo ogólnie. Żeby było coś przyjemnego: dobrze czyta mi się Piechotę, liczę na jego większy wkład w treść PE.
  6. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Horizon : Zero Dawn Niecałe 50h, prawie 100 % postępu i wpadająca dosłownie przy okazji platyna. Wrażenia ogólnie pozytywne, ale rewelacji nie ma. Gra jest/była zdecydowanie przehajpowana. Z jednej strony mogę zrozumieć zachwyty, jeśli do kogoś trafia ten konkretnie rodzaj zabawy i "zatraca" się w wielkim, pięknym, otwartym świecie. Ja jestem z tych, którzy po paru godzinach zaczynają już używać tylko i wyłącznie szybkiej podróży (całe szczęście stosunkowo szybko wchodzimy w posiadanie itemu pozwalającego na nieograniczone stosowanie tego patentu). Prawie na każdym kroku czuć tutaj rozmach, budżet i przywiązanie do szczegółów. Tyle, że duża część zabawy to następna z kolei odmiana słynnych już ubi-gier. Wielka mapa zasiana milionem znaczników, którą odsłaniamy wbijając się na punkty "widokowe" (no ale nie będę udawał, każde spotkanie z Tallneckiem to była przyjemność, a nie było ich na tyle, żeby się to znudziło), obozy bandytów, znajdźki, handlarze, mało oryginalne misje poboczne etc. Co do tych ostatnich, to wypadają naprawdę miernie. Schemat jest z grubsza zawsze ten sam-pogadaj z kimś, pójdź we wskazane miejsce i używając nowej inkarnacji "detective mode" zbadaj tropy, co ostatecznie prowadzi do gwoździa programu, czyli starcia. A najbardziej mnie wku.rwia, że to kolejna gra, gdzie na zakończenie misji muszę się zameldować u zlecającej ją osoby (często po drugiej stronie mapy), żeby ją zakończyć. Kiedy przestaną implementować ten chory patent ? Generalnie tych zleceń jest za dużo, odwiedzając nowe osady na dzień dobry atakowani jesteśmy kilkoma znacznikami świeżych misji i bynajmniej nie wywołuje to w nas dreszczyku emocji. Efekt końcowy jest taki, że zaliczałem sobie grę w swoim tempie, mając pootwieranych 5 zadań pobocznych i niejako przy okazji trafiałem na miejsca z misji, którą zlecił mi ktoś 4 godziny temu (dysonans między zaangażowaniem Aloy w losy jakiegoś randoma, a tym, że ja jako gracz nie pamiętam w ogóle tego wątku, jest odczuwalny). Co mi nie pasowało: szeroko pojęty crafting, którego w ogóle nie lubię w grach, przynajmniej w takiej, jak tutaj, formie. Ot pierdoła, motywująca (a właściwie zmuszająca) gracza do zajmowania się zbieraniem kolejnych śmieci i traceniem czasu na "zarządzanie" ekwipunkiem, czyli wywalaniem/sprzedawaniem balastu, bo przecież mamy ograniczone miejsce w "plecaku". Tu wchodzi kolejna sztampa, czyli system ROZWOJU. Jeśli chodzi o skille naszej bohaterki, to jest on wyjątkowo naciągany. Połowa jest zbędna, a duża część powinna być zwyczajnie w podstawowym zestawie ruchów (możliwość strzelania z łuku stojąc na linie czy stealth kill w trakcie zwisania na gzymsie jako opcje dodatkowe xd). Ulepszanie ekwipunku natomiast wymaga od nas biegania za zwierzaczkami i liczenie na uśmiech losu, że TYM RAZEM wypadnie z niego również kość albo skóra, a nie tylko mięso (w chooj sensowne z logicznego punktu widzenia xd). No ale taki urok szeroko pojętych action-rpg. In minus również zaliczanie kotłów. Strasznie śmierdziały mi ostatnim Mass Effectem (nawet wizualnie zbliżone), co nie jest pozytywnym skojarzeniem. No ale przynosiły przynajmniej konkretne korzyści gameplay'owe. Tyle dobrze, że też nie było ich dużo (a jeden nawet wyróżniał się designem i sposobem rozgrywki). Misje główne to inna bajka, ale to już niestety norma w open-worldach. Wątek główny jest wciągający i odkrywanie kolejnych fragmentów układanki i poznawanie historii upadku cywilizacji jest jedną z największych zalet Horizona. Cenię sobie ciekawą historię w grach i dla niej jestem w stanie wybaczyć inne braki. Tyle, że przez charakter gry jest to rozmyte i rozciągnięte, no bo przecież nikt nie leci na pałę przez fabułę, tylko bawimy się pobocznymi aktywnościami, robimy inne misje itd. Druga sprawa, że poza Aloy i Sylensem dostajemy zbieraninę totalnie nijakich i nie interesujących nas bohaterów na drugim i dalszym planie. Zresztą dialogi same w sobie nie stoją na specjalnie wysokim poziomie (a system wyboru kwestii to sztuka dla sztuki). O świecie sporo dowiadujemy się, a jakże, ze znajdywanych po świecie "notatek", ale poza tymi znaczącymi fabularnie to gro z nich zawiera informacje nieistotne/nudne. A ogólnie jest ich od zayebania. Ale przyznam, że całość działa na wyobraźnię (w czym duża zasługa uniknięcia pokazywania wprost wydarzeń z przeszłości), co dawno w przypadku gierek mi się nie zdarzyło. Aha, zakończenie jest słabe i po łebkach. Co natomiast zdecydowanie na plus: walki z maszynami. W zasadzie to jeden z fundamentów rozgrywki, więc jest to kwestia zasadnicza w ocenie całości. Satysfakcjonujące, nie takie proste nawet na normalu, wymagające minimum taktyki. Jako, że samo sterowanie Aloy i używanie broni (z naciskiem na łuk) jest responsywne i przyjemne, to starcia tym bardziej sprawiają frajdę (chociaż roll i ślizg myliły mi się pierwsze parę godzin xd). Przyjemnie też wykonywało się próby łowieckie, zwłaszcza, że skupiały się na mięsie, czyli właśnie różnorodnych potyczkach. Używanie włóczni jest toporne, ale da się to przełknąć. Trochę ponarzekałem, ale koniec końców pozbierałem te wszystkie pierdółki, pozaliczałem te gó.wnozadania i odhaczyłem co się da na mapie, bo generalnie mimo zgrzytów było przyjemnie (a że mam taką słabość jako gracz, to inna sprawa). Żadne objawienie, do którego zamierzam wracać czy lecę kupić DLC (może kiedyś). Na pewno technologiczny majstersztyk, na który w niemal każdym momencie rozgrywki przyjemnie się patrzy i nie oszukujmy się, to ma duże znaczenie dla odbioru całości. Poza drobnymi mankamentami (woda, twarze npców) jest zachwycająco, a grałem na PS4 Slim. Niestety, jak wspomniałem w innym temacie, trochę za dużo tu klimatów Assassinów i odtwórczych patentów, za którymi osobiście niezbyt przepadam. Także dla mnie to jest takie 7+/10 jeśli miałbym operować cyferkami.
  7. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na MYSZa7 odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Akurat w Wolfie to występuje i działa wręcz idealnie (krótkie loadingi). Poza tym teraz piszesz o skipowaniu scenek, a na poprzedniej stronie o pierwszym zaliczeniu gry i że przerywniki (nie tylko w sensie filmowym) są dla Ciebie zbędne i wolałbyś czyste mięso, także dwa różne zagadnienia. Meritum jest takie, że dla jednych Wolf ze swoimi scenkami, skradaniem, strzelaniem na szynach czy momentami "chodzonymi" jako całość się sprawdza i te elementy stanowią o jego charakterze, dla innych nie i tyle.
  8. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na SzczurekPB odpowiedź w temacie w PS4
    @aphromo Gracz i myślę, że generalnie człowiek, z natury szuka najefektywniejszych rozwiązań danego problemu. Jeżeli zauważę, że daną taktyką mogę najszybciej i najsprawniej rozwalić upierdliwego bossa, to nie będę sobie utrudniał zabawy, byle było "ciekawie". To designerzy mają tak zaprojektować rozgrywkę, żebym miał potrzebę/ochotę korzystać z danych zabawek. A z doświadczenia wiem, że wyższy poziom trudności jeszcze bardziej sprzyja takim zachowaniom. Oczywiście są przypadki, kiedy pewne mechaniki zaczęły być przydatne dopiero, jak robiło się naprawdę trudno, ale śmiem wątpić, żeby w Horizonie aż tak zmieniał się trzon zabawy. Łuk "zwykły", łuk łowcy, proca do granatów: na tym przeleciałem 90 % starć. Zabawa amunicją jest wystarczającym urozmaiceniem. Reszta mogłaby dla mnie nie istnieć. Nie mówiąc o tym, że koło wyboru zapewnia miejsce na 4 zabawki, więc siłą rzeczy nie będę skakał co chwilę po menusach. Większa satysfakcja ? Jak jakiś tytuł mnie wciągnął totalnie albo oferował fajne bonusy za zaliczanie na trudniejszych poziomach, to robiłem to z większą lub mniejszą przyjemnością, jednak niemal zawsze dopiero po jednokrotnym zaliczeniu na poziomie wyjściowym. Czasem ten normal był łatwiejszy (Uncharted, gdzie faktycznie można startować na hardzie, nie będąc wyjadaczem), czasem trudniejszy. W przypadku H: ZD moim zdaniem mamy do czynienia z fajnie wyważonym domyślnym poziomem, a inna sprawa, że gra jako całokształt nie zachęciła mnie do powtórzenia jej. W wolnej chwili odpalę tego harda i zobaczę, co się faktycznie zmieniło.
  9. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na SzczurekPB odpowiedź w temacie w PS4
    Nie no walki są świetne i to jedna z największych zalet Horizona. Tyle, że w zupełności wystarczy mi (po zrobieniu rekonesansu i poznaniu wroga) zabawa kilkoma rodzajami strzał z łuku i "granatami", a żeby dodać smaczku i sobie trochę ułatwić zabawę, zchakowanie jednego osobnika. Wierzę, że na wyższych poziom trudności pewnie warto od czasu do czasu związać jakiegoś bydlaka albo zastawić na niego pułapkę, ale jeżeli mam korzystać z tych gadżetów "z przymusu", to wolę grać na normalu. Generalnie gra cierpi na częsty w tytułach AAA syndrom przesytu zabawek (ostatnio chociażby Spiderman). Oczywiście każdy ma swoje preferencje i skilla, znam siebie na tyle, że mogę śmiało uznać, że poradziłbym sobie na hardzie bez większych problemów, ale trwałoby to dłużej i więcej bym się nawkur.wiał i napatrzył na ekrany ładowania. Tak bym to ujął. To, że małe/średnie maszyny padają stosunkowo szybko (na strzała są tak naprawdę tylko ze dwa, trzy "gatunki", i to raczej w formie stealth-killów) to akurat z biegiem rozgrywki mile widziana sytuacja, bo trudno, żebym na 30 levelu męczył się z Watcherem. Z większymi chamami nie ma lekko, i dobrze, bo właśnie tak powinien wyglądać normal. Może inaczej: jak, przykładowo, bawicie się z takim Thunderjawem na hardzie i wyżej? Przyjmując, że walczymy 1 vs 1.
  10. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na MYSZa7 odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    J.w. Doom to w ogóle nigdy nie była i nie będzie moja bajka, ale nastawienie na "czyste" napier.dalanie po prostu sprawia, że szybciej przychodzi nuda. Ewentualnie gra musi być na 5-6 h. Wolf mnie kupił w 100% między innymi za tę mieszankę (a bakcyla złapałem dopiero w momencie wybudzenia się Blazkowicza). To tak jakby, nie wiem, z DMC wyciąć cutscenki z cool tekstami Dantego i używaniem wrogów jako deskorolki. Niby można, ale to stanowi charakter tych produkcji. Zresztą w Wolfie aż tyle tego nie ma.
  11. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na SzczurekPB odpowiedź w temacie w PS4
    Ja właśnie kończę Horizona (podstawkę) na normalu i podbijam przedmówców: w tym przypadku poziom jest dobrze wyważony, momentami rzekłbym nawet, że trzeba pokombinować i jest jakieś tam wyzwanie. Oczywiście nie kryję, że często lecę na hura (nie chce mi się bawić w ciuciubabkę z większymi maszynami, skoro i tak po ataku z przyczajki są zaalarmowane), a korzystanie z mechanik, które pod względem czysto gameplay'owym nie sprawiają mi dużej przyjemności, mija się z celem, ale na pewno daleko temu do samograja. Swoją drogą, ostatnia misja, prawie 100% postępu i poniżej 50h na liczniku, także bez złośliwości, ale nie wyobrażam sobie grać w to 100h, nie mówiąc o większych liczbach.
  12. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na MYSZa7 odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    E tam, nowe GTA zawsze cieszy. Jakiś czas temu miałem jeszcze cichą nadzieję na szóstkę na PS4 , no ale niestety wyszło jak wyszło. Pierwsza od początku serii generacja bez nowego GTA.
  13. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na YETI odpowiedź w temacie w PS4
    I dlatego platyna w tytułach QD to dla mnie abstrakcja. Te trofea zaprzeczają całemu sensowi rozgrywki.
  14. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Grze(pipi) odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Wielokrotnie się "zmuszałem" do grania/filmu/serialu i nie żałowałem, bo potem zaskoczyło i wciągnąłem się totalnie (a te kilka procent przypadków, kiedy po paru godzinach/odcinkach nadal nie pykło, po prostu rezygnowałem). Z tym, że u mnie taki syndrom występuje przede wszystkim między jednym, a drugim tytułem: kończę gierkę, z którą spędziłem 20-40 h, poznałem świat, bohaterów, mechanizmy, no i teraz "trzeba" zacząć coś nowego. Raczej rzadko jest tak, że mam smaka na coś konkretnego w danym momencie, czasem sięgnę po coś, co leży na półce, czasem coś pożyczę od znajomych, czasem kupię na promocji, no i w tę nowość muszę się powoli wkręcić. Jakbym tkwił w "strefie komfortu", to bym zaliczył 1/10 tego, co w tamtym roku. Ogólnie to u mnie od kupna PS4, czyli ponad rok, trwa już z grubsza nieprzerywane flow i jest pod tym względem pięknie. Może to zabrzmieć śmiesznie, bo to jednak tylko gierki, ale żałuję okresu, kiedy przez cały rok sprawdziłem tylko ze 3-4 większe hity.
  15. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na KOŁD odpowiedź w temacie w PS4
    Normal jest dobrze wyważony, nie jest zbyt łatwy, ale też nie widzę tam możliwości większego zacięcia się. Nasłuchiwania możesz po prostu nie używać. Zależy też, na jakim "doświadczeniu" Ci zależy, bo jak na sprawdzeniu tej słynnej fabuły i przeżyciu "emocji", to nie wczuwałbym się jakoś bardzo w ten survival i brał normal.
  16. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Oczywiście, że nie. Raz w życiu wziąłem konsolę na premierę i żałowałem. Gadżeciarzem nie jestem, patrzę na sprzęt pragmatycznie, jak będzie parę mocnych tytułów, w które "muszę" zagrać, to zacznę myśleć o zakupie, a w pierwszym roku-dwóch pewnie wyjdzie tego jak na lekarstwo (nie mówiąc o tym, że może będą jakieś cross-geny). Przy okazji cena spada, nowsze modele są mniej awaryjne, no dla mnie same plusy. Do tego czasu do grania zawsze się coś z backloga znajdzie (choć faktem jest, że mam tego coraz mniej).
  17. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na SzczurekPB odpowiedź w temacie w PS4
    Jakieś 12-14 h za mną, na liczniku ok 30 % i ja tam zachwycony nie jestem. Gra ma parę zalet, które skutecznie zasłaniają/rekompensują to, że jej trzon jest w dużej mierze zbudowany z elementów, za którymi po prostu nie przepadam w grach. Zresztą PS4 mam ponad rok, a Horizona odkładałem sobie cały czas na "kiedyś", bo czytając o gierce zwyczajnie mnie w ogóle do niej nie ciągnęło. No momentami czuję się jakbym grał w Asasyna na mocnych sterydach, a nie bez powodu zaniechałem zabawy z tamtą serią po trylogii Ezio. Oczywiście walki z maszynami są wyjątkowe i stanowią o charakterze Horizona, ale to, co pomiędzy nimi, to lekkie meh. Wątek główny owszem, interesujący, no ale jak to w open worldach bywa, między odkrywaniem kolejnych układanek fabuły mijają 2 godziny aktywności pobocznych, więc jest to mocno rozmyte.
  18. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na vip77 odpowiedź w temacie w Hardware, Software, Scena, FAQs
    To zależy od gry i tego, kiedy twórcy chcieli, żeby w danym kolorze się świeciło. Tak w skrócie.
  19. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Cris odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Raczej kończę transmisję po wynikach, no chyba, że nasz hymn grają xd. Te wywiady to najczęściej dramat, jakieś miałkie gratulacje i podlizywanie się, stwierdzenia zamiast pytań, z drugiej strony jak już poruszą jakąś kwestię "drażliwą" to zawodnicy (poniekąd słusznie) nigdy i tak nie powiedzą nic, poza "skoczyłem na tyle, na ile byłem w stanie, jestem zadowolony, oddałem dwa równe skoki".
  20. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Milo odpowiedź w temacie w Zimny łokieć
    Albo Uber/Taxify, albo nic, pier.dolę przepłacanie Januszom z taxi. Wspaniałe usługi, w takim kierunku to powinno zmierzać, no ale są "siły", które, mniej lub bardziej skutecznie, psują zabawę. Pamiętam jak ze dwa, trzy lata temu jechaliśmy taksą i typowy złotówa w środku narzekał na ubery itd., jeszcze pod płaszczykiem troski o klientów "nie znajo miasta, jeżdżo byle jak, klient potem niezadowolony". Powiedziałem co o tym sądzę, no ale idee wolnościowe raczej nie trafiają do starego betonu. Co do pracy, to sam się zastanawiałem kiedyś, czy by sobie w ten sposób nie dorobić, ale wydaje mi się za dużo kombinacji z tym wszystkim, i te mało wiarygodne firmy ogłaszające swoje NAJLEPSZE WARUNKI W MIEŚCIE, pojawiające się jak grzyby po deszczu, też jakoś nie zachęcają.
  21. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Frantik odpowiedź w temacie w Ogólne
    Jeżeli backtracking ma być ważnym elementem rozgrywki, a kwestie techniczne skutecznie go obrzydzają, to jest to dla mnie po prostu wada gry i nie widzę sensu dorabiania jakiejś specjalnej otoczki do tego, czym "miał być" dany tytuł. Coś mi się podoba bardziej lub mniej i tyle. A do Preya zachęciły mnie właśnie te powszechne porównania do Bioshocków i Deusów, które uwielbiam. Mają dużo elementów wspólnych, ale to mimo wszystko inna półka.
  22. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Frantik odpowiedź w temacie w Ogólne
    Nie no backtracking jest dosyć mocny, a jak ktoś chce się bawić w zaliczanie wszystkich pobocznych "misji" (bo to duże słowo jak na to, że mamy dotrzeć do truchła i przesłuchać nagranie, które miało przy sobie), to w połączeniu z tymi loadingami nie jest to zbyt przyjemne. Mnie gierka w pewnym momencie już zaczęła męczyć, generalnie żadne objawienie, szczególnie jak się człowiek naczytał spustów przed zagraniem.
  23. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Uncharted : Lost Legacy No spokojnie mogło to być te dwie godziny krótsze, "zwykłe" DLC i nic by się nie stało, ale z drugiej strony, nie mógłbym go wtedy pożyczyć od kumpla, a z pewnością bym nie kupił xd. Odkrywczego nie ma tu dosłownie nic, gra się w sumie tak samo, jak w U4, czyli trochę łazimy/wspinamy się (obowiązkowe, nudne już, urywanie się półki skalnej po wylądowaniu na niej included), trochę się skradamy (te etapy zawsze na propsie, na ile się da, to unikam otwartej wymiany ognia), trochę strzelamy (kilka nowych zabawek, w praktyce wielu nie zdążymy/nie ma potrzeby użyć), trochę jeździmy po otwartej przestrzeni. W opiniach i recenzjach dużo uwagi poświęcono właśnie tej ostatniej kwestii i spodziewałem się, że duża mapa będzie fundamentem całej rozgrywki, a koniec końców, był to tylko dosyć mocno rozbudowany, ale jednak jeden rozdział z całości, taki większy Madagaskar z czwórki, co mnie osobiście cieszy, bo zdecydowanie wolę liniową strukturę i standardowe skakanie po miejscówkach. Przyznam jednak, że odmiana w postaci nieobowiązkowego szukania 11 "żetonów" wypadła całkiem fajnie i dała możliwość zabawy tymi nielicznymi nowymi mechanikami. Widoczki są, standardowo, piękne, choć nie mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że gra wygląda lepiej, niż prequel (wręcz powiedziałbym, że aliasing jest trochę bardziej widoczny). Akcji wywołujących jakieś większe emocje w sumie nie ma, choć etap w to forma miłego nawiązania do U2. Scenariusz chyba najbardziej "kameralny" ze wszystkich edycji, dla mnie zwyczajnie nudnawy, villain standardowo nijaki, nie mówiąc co tym, że nasz duet nawet nie zbliża się charyzmą i humorem do Drake'a i ogólnie całe to girl power jest moco meh (dobrze, że później pojawia się pewien stary znajomy, niestety skutecznie zredukowany do roli comic relief). Zresztą fanem Chloe nigdy nie byłem, a Nadine zwyczajnie nie lubię. Także ogólnie: więcej tego samego, więc kto lubi serię, polubi i LL. Mnie w kolejne tytuły zawsze dobrze się grało, więc i tu bawiłem się dobrze, ale to typowe gry na raz, a pewne schematy już się starzeją, zresztą ile można?
  24. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Plugawy odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Teraz doczytałem, ze chodzi o granie z v-synciem (co dla wielu jest dosyć ważną kwestią, ale mniejsza z tym). No to tym bardziej nic, tylko grać, słynny "laptop z Biedry" powinien udźwignąć trylogię bez zająknięcia.
  25. kotlet_schabowy odpowiedział(a) na Hubert249 odpowiedź w temacie w Resident Evil
    Otóż to, teraz dostaliśmy deski jako powtarzalny, zbierany w lokacjach item i zdecydowanie większą ilość okien, przez które umarlaki będą się mogły wdzierać. Zakładam, że jak nie zabijemy okna, to wracając do danej lokacji za każdym razem przywita nas paru przyjemniaczków. Zważywszy na system ekwipunku, dodatkowa zabawa w bieganie tam i z powrotem, no ale wszystko wyjdzie w praniu.