krupek

No za dzieciaka to każdy pił, ja za to bez limitu coli mogłem pić w chacie, rodzice nie zabraniali nigdy.

W Historiach wielkiej wagi na TLC kiedyś było o typie, który się ulał do 250 kg głównie na napojach. Nie jadł jakoś mega dużo i syfiato jak większość, ale chłop dosłownie codziennie wypijał 3l butelkę napoju gazowanego, bo w USA oczywiście butelki 2l to za mało. Zęby miał w takim stanie, że jakby porządnie beknął to by wyleciały.

No to jest niesamowite, że taka puszka Monsterka to jest 11 solidnych łyżeczek cukru.

Warto czasami obejrzeć takiego szrota, żeby mieć pogląd na kino w pełnym zakresie. Wtedy też się docenia jakieś niskobudżetowe średniaki, ale też widzi jaka potrafi być przepaść jakościowa między dobrym kinem, a Vegą, gdzie oglądalność jest podobna. To dopiero ciekawe zjawisko.

Jakiś czas temu przeleciałem sobie Botoks urywkami i było bardzo, ale to bardzo źle.

No źle ustawiony od początku, ale i tak beka z typa.

W styczniu ukończyłem RDR II, chwilę potem COD WWII i już myślałem, że wracam na dobre do gierek, jak Jordan do Bulls w 95', odradzam się jak Feniks z popiołu, będę pokonywał kolejnych przeciwników, przeżywał przygody i zajeżdżał pady jednego po drugim. Tymczasem, mamy grudzień, a licznik się nie powiększył. Coś czuję, że to już we mnie umiera i będą jedynie jakieś przebłyski od czasu do czasu.

No coś bym postrzelał w innych realiach niż nowoczesne, a wyboru za bardzo nie ma.

Warto kupić w BFV dla singla na 2 wieczory? Postrzelałbym coś w realiach II wś, a CODa już skończyłem.

To kwestia jakiejś tam substancji, aminokwasu chyba, nie pamiętam którego, ale jak raz tak miałem to było strasznie irytujące i jeszcze się wzmagało przy poceniu.

No ja, póki co, drugi raz nie włączyłem, może w święta siądę.

Tej, ale dziwna ta Coca Cola, jakaś mało waniliowa. Ta niemiecka w butelkach z jakby grubszego plastiku miała bardziej waniliowy posmak.

W Piotrze i Pawle ostatnio widziałem duży wybór smakowych zero, jakby ktoś reflektował.

Przecież temat youtube w WKP jest od patostreamerów i tym podobnych rzeczy.

Ja je.bię, jakie to brzydkie

8 razy na igrzyskach startował, co za typ.

No ja nie ukrywam, że ten aspekt jak i wpływu na środowisko też jakoś staje się dla mnie kluczowy, bo od dłuższego czasu interesuje się światem zwierząt, lubię oglądać o tym, czytać o relacjach, czy związkach zwierząt i wnioski mam różne. No, ale jednak o tym nie wspominam jakoś atencyjnie, czy porywczo póki co, bo w moim przypadku to trochę wiałoby to hipokryzją xd

Tylko uważaj, bo z lewej strony się jeździ.

No, ale teraz to już popadasz w straszne skrajności, dopowiadasz sobie i trochę odechciewa się dyskutować na takim poziomie. Żadną wegemiarą nie mierzę, bo niby jakie miałbym do tego podstawy? Sam wciaż jem produkty odzwierzęce. Po prostu, na wielu przykladach mogę przytaczać, że jedzenie mięsa z wielu punktów widzenia sensu nie ma, a utarł się pogląd, że bez mięsa człowiek to ch.uj i nie przeżyje, a białko i cokolwiek innego z roślin jest ch.ujowe. To bzdura, miliony ludzi to potwierdza, w tym także sportowców z sukcesami, co już nie raz poruszalismy. Ja wiem, że może po prostu komuś smakuje, czy jest mu wygodnie tak dostarczać co tam chce i ja to szanuję, z tym negować nie będę. Jednak zgodzić się jedynie mogę z tym, że takie odżywianie jest lepsze tylko ze względu na wygodę, co sam opisujesz. A milfy fajne przecież.

No jednak wow, bo twierdzisz, że żelazo z roślinek jest ch.ujowe. To jakim cudem dostarczam żelaza, skoro jest chu.jowe? Jest go po prostu mniej i ma mniejszą przyswajalność, co jak widać nie musi mieć znaczenia.

Ty, no a ja od 4, czy 5 miesięcy może 5 razy jadłem mięso i nie mam niedoborów żelaza. I CO TERAZ? Ja od początku nie twierdziłem, że z mięsa nie jest lepsze, ale uważam, że roślinną , czy tam wegetariańską dietą spokojnie można pokryć zapotrzebowanie i nie jest to jakieś trudne.

No, ale buraki to takie średnie źródło wśród roślinnych, a wątróbka to jedne z lepszych wśród mięsnych, więc trochę propagandowe myślenie. Dla przykładu tofu ma ok. 10 mg, dodajesz wit C, czyli zwiększasz 3-4 krotnie. Samego tofu nie jesz, więc dodajmy np szpinak i już żelaza jest ponad miarę. Wątróbki nie jeszcze kilka razy dziennie, nawet codziennie nie powinno się jeść, a różne rośliny możesz jeść kilka razy dziennie, łatwiej z tego uzbierać i dostarczać przez cały dzień. Zaczęło się od kiełków, a samych kiełków chyba nie jesz, tylko są dobrym dodatkiem. Już pomijam fakt, że ta sklepowa wątróbka pewnie ma obniżoną ilość żelaza i jego przyswajalność przez super dodatki do mięsa.

Coś koło tego, zazwyczaj trochę więcej. Z mięsa, jaj i ryb teoretycznie 10-20%, więc jakiejś dużej różnicy nie ma.

To łączysz z wit C i już przyswajalność rośnie.

Jak ktoś chce sobie zrobić degustację Monsterów, Iron Moose i innych wynalazków to na guiltfree.pl jest tego pełno i w znośnych cenach.