krupek

Ja na przełomoe gimnazjum i liceum właśnie ważyłem 75 kg i wyglądałem jak z Auschwitz.

Właśnie oglądam, bardzo szanuję.

Znam to uczucie, polecam.

Od gimnazjum urosłem jakieś 5 cm, ale wtedy byłem ziomem, więc ciuchy większe kupowałem, trzymam ją raczej z sentymemtu, bo jest wieśniacka.

Prawilnie. Ja mam jeszcze koszulkę Stoprocemt, od gimnazjum.

Oszukujesz, bo te logo modelu jest do nowszej Octavii.

No fajne są, fakt.

Nie wiem, czemu mówisz o gierkach, przecież rozmawiamy o dresie. A dziwię się dlatego, że kupiłem jakiś czas temu fajne spodnie dresowe za 70 zł w Diversie, też super materiał.

Mam nadzieję, że u mnie to nic poważnego, nie mam ochoty pakować takiej kasy w 12-letnie auto.

Dałeś 180 zł za dres?

Tragiczne te wnętrze Citroena, nie trawię tych prędkościomierzy na środku kokpitu. Chociaż z zewnątrz bardzo fajne auto.

Ta fura w ogóle jest jakaś taka niedopracowana. Wygląda jak z GTA, czyli jakby miała coś przypominać.

Jak robię makaron z pomidorami to często dodaję pastę z suszonych pomidorów jeszcze, żeby smak był intensywniejszy. Taki ketchup też sprawdzę.

Mak powoli zaczyna czuć konkurencje Burgerowni chyba.

Tak, polecam opis na nonsesopedii.

FSO Polonez Caro 1.5 GLE.

To zaciasne kupiłeś jak obciera kostka, ale spróbuj włożyć wkładkę, żeby podnieść stopę, może wtedy nic obcierać nie będzie. Mi trochę mały palec obciera, ale tam akurat się rozejdzie. Ja chyba jeszcze nigdy nie kupiłem butów, które by mnie gdzieś nie obcierały, uwierały, albo coś się z nimi nie działo.

Poranny stolec od Limonczello? Pierwsze słyszę.

Napędzasz gospodarkę bezalkoholową.

Piękne auto, choć dotknięcie kierownicy przy 50km/h może grozić dachowaniem.

Wrzuciłbyś fotki tej Cellici, a nie tak na sucho się chwalisz. Plusa nie chcesz?

Niby prymitywne auto bez wyposażenia... a jednak coś takiego w obie ma, że przyciąga. No i ten jego stan techniczny i wizualny to jakiś kosmos.

Ten Heinz kulinarny jest też u nas, muszę go spróbować do jakiegoś makaronu, albo dania z pomidorami.

Ale Tarpany to Ty szanuj. Ojciec kiedyś miał służbowy w zakładówce drogowej w połowie lat 90. Raz w zimę pracownicy nim wracali z odbioru drogi, wszyscy naje.bania, razem z kierowcą, pierdyknęli w drzewo bokiem, jeden wyleciał razem z drzwiami, drugiego wyrzuciło na zabudowaną pakę. auto generalnie 3 ślady zostawiało tak się wygięło, ale wrócili nim do zakładu.

No dobra, ale 2l coli dziennie?