Skocz do zawartości

Ken Marinaris

Użytkownicy
  • Postów

    1 899
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Ken Marinaris

  1. Ken Marinaris

    Control

    Które dlc jest krótsze? Chcę tylko zdobyć 100 punktów do rozwoju skilli i zdobycia platyny. Nie interesuje mnie fabuła w tej grze, którą chciałbym juz skończyć.
  2. Ken Marinaris

    Platinum Club

    Ciwa22, rozpędziłeś sie z platynami, nie ma co
  3. Ken Marinaris

    Platinum Club

    Code Vein Znęcony kilkoma filmami z YT nabyłem grę całkiem niedawno. I choć ma kilka innych pozycji, w które wypadołoby zagrać przed nią, usunąłem folię i zacząłem grać w tę grę akurat. Na początku dostajemy bardzo solidny konfigurator postaci, którą dalej przyjdzie nam pokonywać setki wrogów i brnąć w fabułę. Co ciekawe, nie możemy juz w samej późniejszej grze zmienić atrybutów naszego bohatera (np. wagi, wzrostu, muskulatury), a jedynie rzeczy takie jak: makijaż, ubiór czy gadżety. Ma to sens trzeba przyznać. Kiedy mamy juz gotową postać, ruszamy lać hordy wszelakiej maści wrogów. Sama gra jest dość skomplikowana trzeba przyznać. Wybieramy blood code, który nam odpowiada, wybieramy, rozwijamy i gifty (wszelakiej maści "czary"), wybieramy i rozwijamy nawet nasze odzienie i broń wtaki sposób, by nam odpowiadała w walce. Są oczywiście ograniczenia, słabą postacią nie będziesz wymachiwał toporem, bo o ile nawet jeśli go wybierzesz, będziesz tak wolny i pasek staminy będzie ci schodził tak szybko, że byle pierwszy silniejszy łebek cię utłucze. Trzeba więc trochę kombinować i iść na kompromisy. Nie chcę się tu rozpisywać o niuansach tego systemu, bo nie czas ani miesjsce na to. Bosowie są fajnie zapojektowani (Blade Bearer :) i walka z niektórymi może naprawdę zaboleć. Trzeba będzie powtarzać kilkukrotnie, np. walka z ostatnim bossem jest trudna. Gra jest wg mnie za długa. Te wszystkie krainy można by skrócić z 30% spokojnie. Grę trzeba też ukończyć 3 razy, by zobaczyć wszystkie zakończenia, wiedząc też co robić za każdym razem. Staje się to już nudne za kolejnym podejściem. Do tego te cholerne loadingi co każdą scenkę doprowadzają do gorączki, ech. O czym by tu jeszcze napisać? Aha, jest nawet tryb online, w który mało kto gra. Problem polega na tym, że jest on raczej potrzebny do zdobycia najgorszego trofeum w tej grze - Exalted Reputation (Raise your reputation as a companion to rank 30). Maksymalny level za zdobycie tych cholernych 400 medali. W samej grze dostaniemy moze 3 za każde przejście. O wiele więcej w trybie online, jeśli trafimy na kumatą, chętną do współpracy osobę. Ja niestety takiego szczęścia nie miałem. Na ratunek przyszedł mi patch wypuszczony dość późno po premierze gry, w którym to mamy 3 poziomy z silnymi wrogami. Tu wpada sporo medali, szczególnie za przejście wszystkich pięter wyzwań na tym każdym extra poziomie. I tak nie będzie łatwo i kilkanaście godzin trzeba poświęcić na zdobywanie tych głupot. Co za debil to wymyślił nie wiem. Jedną ze słabszych stron tej gry jest niestety sama walka. Często nie widać zupełnie co się dzieje. System lockowania na przeciwniku wariuje. Poza tym "szybkość" z jaką odpalamy miksturę uzdrawiająca i inne czary to jakiś żart. Nieraz dostaniesz od bossa po łbie, gdy jesteś w trakcie animacji uzdrawiania. Są i pary na atakującym wrogu (na bossów nie działa) i blok, i uniki, ale wszystko działa jakoś ślamazarnie. (Bloku więc prawie wcale nie używałem...) Nie wiem czy polecać. Musisz lubić gry soulsowe i japońszczyznę. Dla mnie średniak na 6/10 z trofeami 6/10 teź. Grę z ulgą skończyłem i leci na ebaya za jakieś grosze.
  4. Ken Marinaris

    W co teraz grasz..?

    CodeVein myślałem, że będzie lepsze. A tak mamy jakąś tam historyjkę, ciekawych bossów i mnóstwo skilli do odkrycia. Niestety sama walka jest drętwa. I czemu do cholery te areny do walki z bossami sa na tak małych arenach przez co nie ma gdzie uciec? Muzyka na plus, ale ogólnie szału nie ma, oj nie ma. Poza tym ten system z Soulsów, gdzie przy czekpoincie odnawiają się wrogowie na całej planszy jest dość głupi. Dojdę do końca i poleci na ebaya, bo do gier, które chciałbym zatrzymać nie wlicza się.
  5. Jednak dałem sobie spokój, nie dla mnie to
  6. Ken Marinaris

    W co teraz grasz..?

    The Vanishing of Ethan Carter Kupione za 3 czy 4 dolce na jakiejś wyprzedaży. Bardzo klimatyczna muzyka i w ogóle podkład dźwiękowy, grafika też bardzo na plus. Cała historia ukazana z perspektywy pierwszej osoby. Ot chodzisz sobie po tej wsi jako detektyw i rozwiązujesz kolejne zagadki byle tylko dowiedzieć się co sie w gruncie rzeczy stało z tytułowym Ethanem. Historia na poczatku zapowiada się bardzo obiecująco, szkoda że z czasem niestety nieco blednie az staje się nijaka i traci dużo se swojej początkowej wyjatkowości. Warto jednak obejrzeć wszystkie scenki i porządkować pewne wydarzenia w kolejności chronologicznej, bo są naprawdę ciekawe. Zagadki raczej trudne, szczególnie ta z teleportami. Ogólnie polecam, 6+/10. Sama historia największą bolączka tej gry, bo klimat, pomysł i warstwa dźwiękowa to mistrzostwo świata.
  7. Ken Marinaris

    Platinum Club

    Średniak, ale można było chociaż pobiegać Larą, nie będąc skazanym na słuchanie banalnych dialogów i oglądanie niedających się pominąć wstawek filmowych Za wcześnie, u mnie PS5 jeszcze nie zagościła i niezaprędko to nastąpi...
  8. Ken Marinaris

    Platinum Club

    Shadow of the Tomb Raider - dlaczego loadingi są takie długie? - dlaczego Lara nie ma choćby plecaka, który miała juz w pierwszej części? Gdzie chowa te wszystkie artefakty, w gaciach? - dlaczego motyw muzyczny charakterystyczny dla serii w ogóle się nie pojawia? - dlaczego nie mogę spokojnie grać, bo co 5 minut mam scenkę, filmik albo Jonah gadającego przez Radio? - dlaczego musze zbierać te wszystkie milion znajdziek, odczytywać info z pomników etc? Wytrąca mnie to z równowagi. - po co takie rozbudowane drzewka umiejętności, podobne zresztą jak w poprzednich częściach. Lara zapomniała już co umiała? Połowa z tych umiejętności jest zbędna. - dlaczego Lara gada po ang. z mieszkańcami Paititi, zaś oni sami w swoim języku? Głupie do potęgi. A czekaj, kilkoro z nich będzie gadać z Larą płynną angielszczyzną, choć się zamurowani w tej wiosce od pokoleń… - po co mi te wszystkie stroje (bardzo podobne do siebie w gruncie rzeczy)? Przez połowe gry zmuszony jestem paradować w jednym. - po co tyle broni do rozbudowy skoro Lara będzie walczyc parę razy tylko? Po parę sztuk z każdego gatunku, których nie wykorzystamy nawet. - czemu Lara nie nauczyła się jeszcze przenosić I chować ciał pokonanych wrogów? - czemu tyle bagów doprowadzających do wkurwienia na najwyższym poziomie trudności, gdy zapis jest tylko przy ogniskach? - czemu wyzwania w tej części są takie bezsensowne (strzelanie do beczek np.)? - czemu te dialogi sa głupie? - czemu nie ma wolności jak w pierwszych grach jeszcze na PSX? Chcę gdzieś skoczyć I nie mogę, bo niewidzialna ściana mi zabrania Te pytania nie dawały mi spać po nocach. Co się stało z serią, nawet z samym rebootem serii? Toż 2 pierwsze części przygód młodej Lary biją to, co tu mamy na łeb, na szyję. Lara gada, rozwiązuje jakieś głupie questy poboczne (w tym nawet jest detektywem w Paititi), ale za mało jest tu gry w grze. Poza tym ta niby swoboda, bo dżungla sie pojawia... A takiego wała. Dżungla ma korytarze i nie wleziesz tam, gdzie nie chca żebys wlazł. Cały urok pierwszych TRów polegał również na tym, że mozna było wleźć, skoczyć gdzie chciałeś. Oczywiście ginąłeś. traciłeś enerhię z paska życia, ale wiedziałeś już po tym żeby tam nie leźć. Tu nie, jesteś prowadzony za rękę. I więcej - Podświetlają ci się wszystkie znajdźki, wszyscy wrogowie, wszystkie questy, obyś tylko nie przeoczył czegoś. Sytuacje ratują poniekąd grobowce, bo one jeszcze starają się oddać trochę z ducha starych TRów. Np. ten z od razu zachwyca. Są nawet i trudniejsze, gdzie spędzisz chwilę nim sobie z nim poradzisz tak, to ten z Ale znowu ktoś musiał się wtrącić, bo Lara zaczyna ci najzwyczajniej w świecie podpowiadać co dalej robić. Noż k. mać! Takich bzdur w tej grze uświadczysz od groma Cieszę się, że to już ostatni odcinek odnowionej Lary. Chcę powrotu do tradycji, chcę grać, nie oglądać, chcę cierpieć rozwiązując zagadki, a nie mieć gadającą bohaterkę. Gra na 6, tylko przez wzgląd na grobowce. Historia grubymi nićmi szyta, nie polecam. Trofea standart, raczej niewymagające. 1000 pierdól do zebrania i przejście na very hard mogą tylko zdenerwować, bo czasami trzeba przechodzić długie sekcje bez checkpointów. 4,5 na 10 niech mają. Na pocieszenie dołączam zdjęcie z moich zbiorów starych, porządnych TRów. Obyśmy następnym razem spotkali się z Larą w nieco milszej atmosferze.
  9. Warto dalej brnąć w The Expanse skoro po 4 odcinkach delikatnie mówiąc nie zachwyca?
  10. Ken Marinaris

    W co teraz grasz..?

    Shadow of The Tomb Raider - trzecia gra z trylogii ukazująca losy młodej Lary. Niestety najgorsza chyba ze wszystkich. Lara jeszcze więcej gada, kupuje i sprzedaje w jakimś sklepiku, cały czas sktypty, a dżungla ma niewidzialne korytarze. Do tego gra nieustannie stara się prowadzić gracza za rękę a to mu podpowiadając gdzie iść, co zrobić, a to ostrzeagając przed niebezpieczeństwem. Gdzie się podziała wolność z wcześniejszych TomB Raiderów? Do tego zbierasz tysiąc bzdur rozsianych to tu, to tam na mapach. Ja chcę zagadek, trudnych zagadek, których rozwiązanie da mi satysfakcję. Chcę więcej strzelać i mieć więcej wolności. Czy to takie trudne? Pozostaje tylko czekać teraz na rimejka jakiejś starej części z poprzednich lat. Są co prawda grobowce, które jako tako ratują jeszcze całą sytuację. Nie wiem czy polecać, bo średniak w gruncie rzeczy.
  11. Ken Marinaris

    Platinum Club

    Atelier Meruru: The Apprentice of Arland Trzecia część trylogii Arland, która zadebiutowała na PS3 jeszcze w 2011 r. w Japonii. Wcześniej ograłem Atelier Roronę i Atelier Totori (do której chyba jeszcze wrócę kiedyś, bo platyny w niej nie mam). Gra pojawiła się po latach także na PS4, Switcha, Vitę i PC. Co ciekawe początkowo zakładano, że będzie to ostatnia gra z serii Arland, ale dostaliśmy jeszcze na PS4 Atelier Luluę, która jest dopiero zwieńczeniem całości. Od razu zaznaczę, że ja lubię tę serię. Rorona wciągnęła mnie przed laty, podobnie jak dwie kolejne gry. Wszyscy są tu szczęśliwi, żyją w swoich idyllach i to mnie jakoś odstresowuje Postaci, nie tylko te tytułowe, mają swoje charakterki i przewijają się przez kolejne części serii. Warto znać ich historię, ale jeśliś nie grał w poprzednie części, gra spróbuje ci je przybliżyć. Będzie dużo czytania, alchemii tj. tworzenia coraz to nowych broni, uzdrawiaczy, akcesoriów etc. i pojedynków z bossami (ten z Masked G zapamiętam na długo). O ile sama mechanika gry nie jest jakoś szczególnie skomplikowana, o tyle alchemia już tak. Mamy różne skladniki, z różnym stopniem jakości i róznymi "traitami", czyli właściwościami, które w zależności od tego co tworzymy będą użyte bądź nie. I tak choćby trait "Stats +4" nie da nic w tworzeniu uzdrawiającego eliksiru, ale będzie już użyty przy wykuwaniu maski wojownika. Materiały zbieramy sami, kupujemy albo zlecamy ich zebranie humanoidalnym Homom, naszym pomocnikom. Wraz z postępem odkrywamy nowe krainy, gdzie możemy się udać, zdobyć nowe materiały tudzież pokonać nowych wrogów. Musimy dodatkowo dbać o ekwipunek swój i swoich dwojga towarzyszy, których wybieramy z grona dostępnych postaci. Każde z nich ma inne możliwości i inaczej sprawdzi się w walce. Jak na RPGa przystało zdobywamy też doświadczenie w walce i alchemii (2 różne parametry). Trofea nie są jakoś specjalnie trudne (oprócz walki z Masked G), ale dwukrotne ukończenie gry, jest koniecznością, bo dopiero wtedy mamy okazję poznać bliżej całą historię ojca i wujka Gio. Trzeba też jechać na kilkunastu sejwach, bo zakończeń jest dużo i aktywują się hierarchicznie, w zależności od spełnionych w grze warunków. Zakończenie A będzie się aktywować zawsze, nawet jeśłi chcemy i mamy spełniome warunki aktywacji B lub C a to przez to, że jest dla nich nadrzędne. Przydaje się przewodnik po trofeach, ale nawet z nim wpędziłem się w pułapkę z sejwem, który zawsze aktywował mi tylko jedno zakończenie. Z tym będzie najwięcej roboty. O fabule nie będę pisać, bo nie wypada po prostu. Sami się przekonacie kim jesr Meruru i dlaczego zaczęła parać się alchemią Muzyka łatwo wpada w ucho, ale to już tradycja w tej serii. Tutaj posłuchasz tych japońskich dźwięków Co ciekawe można dowolnie zmieniać podkład muzyczny u NPCa, nawet na ten z poprzednich odsłon serii, gdy znudzi nam sie już oryginalny. Fajna sprawa. Grę polecam nie tylko miłośnikom japońsczyzny, ale i tym szukającym nowych wrażeń i nieodkrytych gatunków. Gra 8/10, trofea 5.5/10 Czas wrócić niezadługo do Atelier Totori, bo aż żal patrzeć jak mi się tak plącze na liście niedokończona.
  12. Ken Marinaris

    Dead Space (Remake)

    Piękny rimejk, piekne wspomnienia.
  13. Ken Marinaris

    W co teraz grasz?

    Atelier Meruru: The Apprentice of Arland Stała 10 lat w pudle, a jako że serię lubię to zacząłem grać. Bardzo odstresowująca pozycja i jesli nie straszne ci japońskie dziewczynki z dużymi oczami i czytanie dialogów, atakuj. Oczywiscie lepiej będzie jeśli zagrasz w poprzednie części na PS3, Atelier Roronę i Atelier Totori, bo znacznie łatwiej odnajdziesz się wtedy w tej całej historii. Dla mnie gra co najmniej dobra.
  14. Ken Marinaris

    Platinum Club

    Saints Row IV Wymęczyłem w końcu, choc na pewno ta gra nie zasługiwała na tyle poświęconego jej czasu. Tradycyjnie dla serii, tworzysz bohatera dowolnej płci, a późnej zostajesz rzucony do sporego świata, w którym absurd przelewa się bez ograniczeń. Masz swoją zwariowaną paczkę kumpli i wszystko na luzie, robicie co chcecie, jak chcecie. Szajba ogólnie. Chyba już jednak za stary jestem na ten głupi, chamski często humor z Saintsów. Poza tym dochodzą w tej częśći jakieś super moce dla naszej postaci i zbieranie a także korzystanie z pojazdów zaczyna mijać się z celem. Szybciej dotrzemy na piechotę. Super bieg, super skoki, super duper ataki to za dużo już jak dla mnie. Fabuła głupia do bólu, ale Saintsi nigdy nie stawiali na cos ambitniejszego. Do tego mnóstwo mini gierek, które trzeba przejść, bo są potrzebne do . Trofea głównie za postęp w fabule i wykonywanie zadań (których jest od groma) tudzież zbieranie tysiąca pierdół. Monotonne i nudne, jak sama gra zresztą. Niby tylko 3 funty na wyprzedaży, ale czuję, że zupełnie nie trafiłem tutaj. Nie polecam. Gra na 4/10, trofea 5/10. Nie chce mi sie juz więcej o tym pisać.
  15. Ken Marinaris

    Platinum Club

    Są niewątpliwie takie gry, które na zawsze zapadają w naszej pamięci i na myśl o których staje nam przed oczami jakiś etap z naszego życia. I mimo tego że najpierw grałem w RE2, to jakoś Resident Evil na PSXa bardziej utkwił mi w pamięci. Luty 2000 r., śnieg, zimno a ja ogrywam RE na PSXie u śp. Babci, walcząc z nią o jej telewizor, bo też chciała sobie coś obejrzeć. “Przygody” Jill I Chrisa okazały sie sukcesem I dały podwaliny pod całą serię. Gra wynagradzała czas spędzony z nią. A to nowy strój, a to nowa broń, a to można uratować tę postać a tamtej nie i zakończenie będzie inne – wszystko to sprawiało, że chciało się grać w nią nawet kilka razy. Poźniejsza generacja PS2, Xboksa I GameCube’a to dziwne czasy dla serii. W 2002 roku na Gacku ukazał się znakomity rimejk Residenta (oraz RE0 i RE4 jako exclusivy na kostkę). Ból dupy posiadaczy PS2 i Xboksa był ogromny. Mnie też bardzo bolało, oj bolało.. Rimejk był bardzo dobry, zbierający oceny 9/10 ot tak od niechcenia. Grafika wystrzeliła w kosmos, nowe lokacje, nowi bossowie, nowe tryby rozgrywki (invisible enemy) dały Capcomowi kasę I szacunek w branży. I znowu zagrałem w tego rimejka dopiero w 2007 roku, gdy kupiłem Gacka na wyprzedaży za 30 funtów w nieistniejącym już Toys R Us. Piękna gra i piękne wspomnienia z nią związane. Do tej pory stoi na półce wraz z ręcznie spisanym przeze mnie przewodnikiem do szybkiego przejścia gry Resident Evil Capcom poszedł po latach jeszcze dalej. Wypuścił remaster rimejka gry z 1996 r. Grę upakował na jednej płycie z RE0 i wydał w 2015 r na odchodzącą już obecnie generację. Grę kupiłem 5 lat po premierze za 10 funtów, bardziej chyba z sentymentu do tego Residenta niż samej chęci zagrania. Ale kiedy tylko odpaliłem to cudo, wciągnęło mnie ono bardziej niż współczesne “hity”. Capcom unowocześnił trochę 13-letnia grę. Doszedł widescreen, nowe stroje (w tym jeden dla Jill, który kiedyś przed laty istniał tylko jako szkic koncepcyjny) a także dźwięk przestrzenny I sterowanie analogiem. Można oczywiście grać w oryginalną wersje z GameCube’a, jeśli ktoś woli… O samej fabule nie będę pisać. Raz że większość z was ją zna, dwa żeby nie psuć zabawy tym młodziakom, którzy jeszcze nie grali, a chcieliby poznać początek serii. Trofea fajnie przemyślane, choć według mnie za łatwe. Mamy zatem puchary za przejście gry dwiema postaciami, za różne zakończenia dla nich, za ukończenie gry na różnych poziomach trudności i za wybory jakich w grze dokonamy. Trzeba jeszcze koniecznie wspomnieć o tych ciekawszych. Ghost of a Chance za przejście gry w trybie Invisible Enemy, gdy wszyscy przeciwnicy są niewidzialni (w tym bossowie). The Survival Horror za przejście gry w trybie Real Survival. Poziom trudności Hard i skrzynie nie są połączone. Jak włożysz coś do jednej, to magicznie nie pojawi się to w innej. Trzeba wracać do tej, do której się to włożyło. Będzie więcej biegania rzecz jasna. Ciekawostka – taki był pierwotny zamiar twórców gry z 1996 r., by skrzynie nie były połączone. Testerzy jednak narzekali i ostatecznie wprowadzono te “magiczne” skrzynie. CQC FTW Przejście gry tylko przy użycia noża. Nawet na very easy walki z bossami bolą. Don't Stop Running Przejście gry w mniej niż 3 godziny I wypadałoby to zrobić na Normalu, bo wtedy dostaniemy super duper broń potrzebną do innego puchara. Ink is for Squids Przejście całej gry bez sejwowania. Jeśli znasz grę i masz super duper bronie, żaden problem. Every Nook and Cranny Mylący opis tego puchara. Gra mówi tylko, ze trzeba odwiedzić każdą lokację w grze, podczas gdy jeszcze jednym warunkiem jest zebranie wszystkiego z każdej lokacji. Taki szczegół. Tu miałem problem dopóki nie przeczytałem o tym babolu. Oczywiście grę polecam, bo to kanon lektur szkolnych dla każdego gracza. Trofea 4.5/10, bo zrobić trzeba sporo, by platynkę dostać. Samej gry nie oceniam, nie śmiałbym Resident Evil 0 Nie było mi dane zagrać w RE0 na Gacku, choć grę posiadam. RE0 dalej stoi na półce z Ikei, a ja zmierzyłem się po raz pierwszy z jego remasterem na PS4. Dalej mamy statyczne ujęcia z kamer, które niekiedy dezorientują i denerwują grających. Dalej bedziemy oglądać animację otwieranych drzwi, gdy postanowimy przejść do innego pomieszczenia. Dalej mamy roślinki, mieszanie ich, first aid spraye. Ale, ale... Po raz pierwszy wprowadzono możliwość, niekiedy konieczność, sterowania jedną z dwóch postaci. Można oczywiście zostawić np. Rebekę w bezpiecznym miejscu i biegać samym Billym, można też jej kazać biegać z nami. Niby łatwiej wtedy, bo dodatkowa siła ognia, ale z dugiej strony jak ją “skaleczą”, trzeba będzie leczyć i marnować cenne roślinki. Postać sterowana przez konsolę do najinteligentniejszych nie należy od razu zaznaczam. Poza tym ten sam schemat znany z wczesnych Residentów – znajdź klamkę, otwórz nią drzwi, tam znajdź klucz, którym otworzysz inne drzwi a tam statuetkę, dzięki której wyjdziesz na zewnątrz… Dla mnie gra gorsza od rimejka pierwszego RE. Graficznie podobnie, choć tu pewne tła są ruchome (dach pędzącego pociągu np.), ale cała reszta chyba gorsza. Nie ma skrzyń. Musisz po prostu zostawiać daną rzecz na podłodze a i tak jest limit co do ich liczby w jednym pomieszczeniu. Co prawda, możesz wejść na mapę i widzisz co gdzie leży, ale czasem jest to tak daleko, że nie warto wracać. Bossowie też gorsi, niektórzy dodani na siłę. Jest kilka odniesień do późniejszego fabularnie RE (postać Enrico np.), ale wydaje mi się, że to powinno to być znacznie bardziej wyeksponowane. O samych trofeach słow kilka. Sa one trudniejsze niż w pierwszym residencie, a przechodzenie gry po raz 5ty już męczy. Z tych ciekawszych mamy: This is Serious Business za przejście gry bez używania jakichkolwiek leczących gadżetów. Trzeba uważać, żeby nie wylądować ze statusem "Danger" na ostatnim bossie. From Zero to Hero niby tylko przejście na Hardzie, ale znacznie trudniejsze niż w pierwszym Residencie. Mało amunicji i Rebeka dostaje obrażenia od byle czego. Distracted from the Hunt po przejściu gry dostajemy nie taką małą znowu gierkę Leech Hunter. Musimy zebrać 100 bzdetów porozrzucanych po całej posiadłości. Tu oprócz tego, pokonać wszystkich wrogów. Trudne, bo w pewnym czasie, jeśliś nie używał noża, zabraknie ci naboi do pistoletu, a z samy nożem na 3 zombie raczej nie dasz rady. Trofea na 5.5/10, gra 7.5/10.
  16. Brać to Saints Row IV w promocki za kilkanaście ziko? Trójka była OK i grało sie przednio. Ponoć Czwórka gorsza, ale cena bardzo OK.

    1. Colin

      Colin

      początek nieco mi się dłużył ale później to typowy SR. jak tanioszka to bierz, pograj, nie będzie żalu. na 360 ograłem na 100% i nie żałuję.

    2. Bzduras

      Bzduras

      Gierka spoko żeby sobie po ciężkim dniu poszaleć bez stresów. Jak cena dobra i trójka Ci się podobała to warto.

    3. Masorz

      Masorz

      Mnie się podobała tak samo jak trójka, chociaż odjechali jeszcze bardziej :D 
      Bierz!

  17. Ken Marinaris

    Platinum Club

    Fade to Silence Trochę dopowiem z tego, co napisałem w dziale "W co teraz grasz". Żeby nie było, historie towarzyszy, którzy dołączają z czasem do obozu sa ciekawe. Możemy ich odprawić, jeśli sie nam nie spodobają z takich czy innych powodów podczas rozmowy wstępnej. Z innej beczki. Ja mam to do siebie, że staram się zbierać najwięcj dupereli, rozbudowywać, ulepszać co mogę. Gra daje takie mozliwości. Niestety nie wiem tylko po co, bo spokojnie można sobie poradzić z podstawowym zestawem ekwipunku. Szykowałem sie na walkę z finałowym bossem (kułem najlepsze strzały i pancerz), która okazała się... QTE z szybkim naciskaniem Xa. Litości... Trofea raczej łatwe, 4/10. Co ciekawe wyskakują nawet parę minut po ich zdobyciu, więc trzeba czekać i nie wyłączać PS4. Jedno za upierdliwe znajdźki, sporo za werbunek towarzyszy niedoli, inne po prostu za postęp w grze. Na psnprofiles platyna należy do ultra rare (3.35%, a Shadow Tactics ma 6.3%). Nie wynika to na pewno z jej trudności. Ot wielu zaczęło grac w tę taniochę i rzuciło po paru godzinach męki ze sterowaniem i ginięciem bez sejwa, który pozwoliłby kontynuowac rozgrywkę. Dlatego tym, którzy już zdecydują się odpalić tę grę, polecam częsty backup sejwów czy to w chmurze, czy na USB. Gra na 5/10, bo lubię śnieżne klimaty i tylko dlatego. THQ Nordic dało ciała, jak zwykle zresztą
  18. Ken Marinaris

    W co teraz grasz..?

    Ja na szczęście NIOHa mam już za sobą i za więcej podziękuję. A u mnie niszowa gra, zapomniana i nieznana. Miała zadatki na dobra grę a jest pozycją na ledwie 5.5/10. Pomysł był dobry. W apokaliptycznej krainie opanowanej przez zło i wieczną zimę przyjdzie nam zboudować swój obóz, zgromadzić towarzyszy, walczyć ze stworami, głodem i zimnem. O ile na początku jest trudno (gdy zginiesz, zaczynasz od początku, nie ma sejwa ratującego dupę), tak z czasem, jak rośniemy w siłę, będzie tylko lepiej. Masz i zaprzęg złożony z uratowanych wilków i córkę, która ma 2 zdania do powiedzenia i tak z 6 rodzajów wrogów, którzy jak zdobędziesz lepsze ostrze i łuk, nie będą dla ciebie problemem. Niestety grafika, pop-upy, glitche wszelakiej maści, sterowanie są po prostu żartem. Na szczęście gra nie doczytuje się podczas przemierzania krain, ale przy teleportach a nawet wybraniu zaprzęgu wilków juz tak Fade to Silence do dostania za 20-30 ziko teraz. Po ograniu pójdzie na eBay za grosze. Nie polecam.
  19. Jaka ta Barcelona jest przereklamowana. Męczy sie na 0:1 cały mecz. Nie wiem po co w ogole ich jeszcze ogladam. Juve przynajmniej 4 bramki strzeliło.

    1. Pokaż poprzednie komentarze  1 więcej
    2. Absolem

      Absolem

      niech Messi pospaceruje już zarabiać w stanach bo zęby bolą od patrzenia jak on cierpi

    3. Labtec

      Labtec

      Messi do City, Ronaldo do UTD i będziemy mieli piękny encore na zakończenie ich karier 

    4. Czoperrr

      Czoperrr

      Barcelona? Ten średniak z Hiszpanii z podstarzałymi gwiazdami?

  20. Ken Marinaris

    Platinum Club

    Shadow Tactics Napiszę wam cos o tej grze, pozwólcie. Pozycja od małego niemieckiego studia Mimimi z 2016 roku. Mimimi wydało teź Desperados 3 w poprzednim roku, która (z tego, co widziałem na YT) bardzo przypomina ST. Typowa skradanka z widokiem z góry osadzona w Japonii kilkaset lat temu, gdzie po okresie wojen i niepokoju zapanował względny spokój a to dzięki Shogunowi. Coś jednak jest nie tak, bo ktoś chce zachwiać przywróconym ładem i przejąć władzę. Nasz drużyna wykona 13 trudnych misji, by rozprawić się z siłami przeciwnymi Shogunowi. Widok z góry, aż 13 misji (za dużo!) jak wspomniałem, które są trudne i coraz trzeba wczytywać sejwa, bo nas wykryli albo ktos z drużyny zginął. Każda z misji ma tak z 10 dodatkowych zadań, które trzeba wykonać w drodze do platyny. A to przejdź na najtrudniejszym poziomie, a to w takim czasie, a to nie zabijaj nikogo, a to zabij wszystkich, a to zabij złego w taki a taki sposób, itd. Wydłuża to grę bardzo, bo jedną misję trzeba przechodzić kilkukrotnie. A misje wraz z postępem staja się coraz dłuższe i trudniejsze. Każda z postaci ma swoje gadżety jak pułapkę, strzelbę czy proszek wywołujący kichanie. Niestety nie mamy wyboru kogo weźmiemy do misji, gra sama narzuca tłumacząc to fabułą. Niech i tak bedzie. Na plus - klimat, muzyka, możliwośc przejścia misji na kilka sposobów. Na minus - gra jest za długa, walka z kamerą w wersji na PS4 boli, kilka błędów, grafika spokojnie do pociągnięcia przez PS3. Aha, wczytywanie jest jeszcze długie, za długie. Szczerze to oczekiwałem czegoś lepszego, ale wydałem tylko 10 funtów na wersję retail, którą odsprzedam, więc dobry deal. Jeśli lubisz te klimaty, jesteś cierpliwy/-a uderzaj bez wahania. Większośc sie odbije od tej gry i pójdzie pykac w coś łatwiejszego niestety. Trofea czasochłonne i trudne, bo wymagają choćby znalezienia i ubicia wszystkich postaci noszących imiona developerów (a gra ci nie powie, którą w jakiej misji pominąłeś i szukaj sobie teraz) czy wykonania wszystkich zadań opcjonalnych w misjach. Jak dla mnie sama gra jak i platyna po równo 6/10. Tylko dla cierpliwych i tylko w niskiej cenie!
  21. Nie, ale jak ustawisz jezcze raz łączenie z netem, powinno pomóc.
  22. Ken Marinaris

    W co teraz grasz..?

    Shadow Tactics. Tak se raczej powoli w to pykam. Szczerze myślałem, że będzie lepsze a to takie PS3 na sterydach. Długa gra, japońskośc wszech obecna i fabuła nawet niegłupia jest, ale dużo rzeczy niedokładnych, co psuje zabawę. W połowie jestem, idziemy dalej.
  23. Nie życz źle innym, jak już kupili niech sie cieszą. Mnie PS5 w ogóle nie interesuje, bo mam jeszcze zaległości z PS3 i PS4 i odstrasza wyglądem, ale jakoś kręci kupowanie na start, jego sprawa. Trzeba czekać na slima, chociaż jak przy dizajnie będą dłubać ci sami co zaprojektowali tę wersję, to nie wiem czy zniose ich kolejny wymysł
  24. Ken Marinaris

    Platinum Club

    Spox, jeszcze parę nietuzinkowych frików mam w rękawie i na pewno zaskoczę.
  25. Ken Marinaris

    Platinum Club

    Odin Sphere Leifthrasir Odkąd gra pojawiła się w roku 2007 na PS2 zawsze mnie ciekawiła. Nigdy jednak nie zagrałem bo to wypadło czy tamto i lata leciały. PS2 w pudle siedzi i nie wyciągam jej już w ogóle. I pewnie w życiu bym nie zagrał, gdyby nie remaster wypuszczony w 2016 r. na PS3, PS4 i Vitę. Mało tego, kupiłem go za 10 funtów, 2 lata po premierze i przeleżał kolejne 2 lata na półce... Tak czy siak, nie wiedząc za bardzo czego sie spodziewać, sięgnąłem po płytę i zacząłem grać... Odin Sphere jest dla mnie po prostu bajką, osadzoną w bardzo kolorowym świecie z bogatą historią, dwuwymiarową bajką. Bajka ta niekoniecznie jest dla dzieci, bo np. mamy choćby ojca, który udusił swoją córkę, gdy ta zaszła w ciążę z niechcianym amantem i urodziła mu dwoje niechcianych wnuków. Fabuła Odina to bez dwóch zdań cholernie mocna strona tej pozycji. Niektórzy jak czytałem przechodzili tylko z planszy na planszę, lejąc przeciwników i pomijając wszystkie kwestie dialogowe. Kompletny bezsens. Ale od początku. Gramy aż 5 postaciami, nie na raz, ale po kolei. Skończymy historię jednej, gra da nam kolejną, którą będziemy teraz kierować i odkrywać jej historię. Całość osadzona w mniej wiecej tym samym czasie a fabuła miedzy postaciami mocno się zazębia. Kolejne historie rysują nowe tło tego co sie dzieje. Jest bardzo OK pod tym względem. Radzę grać bez większych przerw, bo zapomina człowiek niuansy tej historii. Najfajniej grało mi się chyba Mercedes, bo sobie lata i strzela z kuszy, najmniej fajny był zaś Oswald, jakoś mi nie podszedł. Nic więcej o fabule nie powiem, żeby nie psuć zabawy tym, co jeszcze nie zagrali, a może kiedyś zagrają. Mamy tu: bossów, mini bossów, kuchnię polową i przyrządzanie kilkudziesięciu potraw, które podnoszą nam expa albo przydają się do przegryzienia w walce (gdy HP spadnie niebezpiecznie nisko), ukryte pokoje i specjalne orby, odkrywanie nowych skilli i ulepszanie ich, sporządzanie różnorakich mikstur, które pomogają w potyczkach podpalając np. przeciwnika i jeszcze pewnie więcej. Jeśli gra ci podejdzie na początku, zakochasz się w niej i nie będzie odwrotu. Do tego dochodzi wiele róznych zakończeń w zależności od tego czy wypełnisz proroctwo czy też postanowisz iść swoją ścieżką. Wszystko się tu pięknie zamyka, gdy tylko dasz grze szansę rozwinąć skrzydła. Zabawa to 60 godzin na normalu, bez większych problemów. Zdarzyło mi się zginąć z 5 razy w walce, ale tylko dlatego, że walczyłem z 2 bossami naraz. Trofea proste, takie 4/10 sama gra 8.5/10. Wiadomo, polecam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...