Treść opublikowana przez MaZZeo
- Destiny
-
Destiny
No i zrobili, jedynie bron zaporzyczyli ze starej serii. Nawet Ty nie wierzyles w balans tej gry, gdy mowa bylo o pojawiajacych sie bez ograniczen granatach, mocach, badz pukawkach dostepnych dla wszytskich od poczatku. Rozwiazanie ze specjalna amonicja to strzal w 10tke. Co do porownania z Borderlands - jasne rozwoj postaci bedzie mniejszy, co troche boli, ale przeciez musieli jakos zbalansowac multi, ktore takze zapowiada sie przekozacznie ! O okacje sie nie martwie - Old Russia we free playu jest przeogromna!Martwi mnie tylko troche ten 20 level - pewnie szybko wpadnie, a przeciez levelowanie w tej grze powinno byc podstawa - samo zbieranie coraz to nowszego lootu moze nie wystarczyc. akurat multiplayer to totalny niezbalansowany i randomowy meh więc nie wiem o czym mówisz.
-
Destiny
To źle że gra czerpie z Halo? Ja tam dokładnie tego po Destiny oczekiwałem. Chciałem dobrego shootera z elementami MMO z mechaniką, feelingiem i muzyką/klimatem Halo. W stosunku do Halo zauważyłem nawet pewien progres - Jest bardziej poważnie. Nie strzelamy już landrynkami, do wrzeszczących, kurduplowatych, pokracznych stworków nie jest źle, ale kiedyś Bungie mówiło że chce zrobić coś nowego a tymczasem siegają do swojej dawnej serii dość często.
- Halo 5: Guardians
- Halo 5: Guardians
-
Halo: The Master Chief Collection
nie interesują bo może nie oglądaliście? FUD jak na swój nieduży budżet był naprawdę dobry a Nightfall będzie jeszcze lepszy
- Destiny
-
Ryse: Son of Rome
Dokładnie, dodatkowo fabuła jak na grę Cryteka jest całkiem ok
-
Destiny
Dobra wydaje mi się że wszystkie te główne misje ograłem, mam 8 poziom i już więcej nie da rady choć w sklepach są do wyboru jakieś rzeczy z 9 poziomu, nie wiem po co :F O dziwo wczoraj mnie na tyle wciągnęło że siedziałem z grą 5 godzin, gra ma ten sam czynnik że trudno się oderwać jak Borderlandsy. Chociaż od razu przyznam, że patrząc na betę to nie ma szans by głębią Destiny przebiło Borderlands, nawet jedynkę. Mała różnorodność broni, mało pancerzy, chyba tylko 2 ścieżki wyboru w klasie, mniej klas, mniejsza różnorodność przeciwników, małe nastawienie na RPG. Na szczęście Destiny nadrabia tą ubogość względem Borderlands samym gameplayem, strzela się przyjemnie, sterowanie jest dobre. W ogóle pod tym względem Destiny czerpie nie garściami a wywrotkami z Halo Pulse Rifle - Battle Rifle z Halo Scout Rifle - DMR z Halo snajperki również działają podobnie rakietnice nawet się ładuje jak Fuel Rod Canon z Halo dodatkowo zachowywanie się przeciwników (m.in walka między sobą), wyskakiwanie ze statków zupełnie jak Covenanci, hierarchia wśród ras (np w Fallen Dreg --> Vandal --> Captain), deja vu związane z Halo jest notoryczne. Grafika technicznie dupy nie urywa (choć oświetlenie jest super), ale jest ładna, czysta i schludna i designersko klimatyczna, tak samo nastrojowa muzyka. Mnie się tytuł podoba chociaż marketingowo Activision i Bungie polegnie z tą grą bo przez półtora roku reklamowali to jako rewolucję, tymczasem są to tylko Borderlandsy w kosmosie.
-
Teenage Mutant Ninja Turtles
też prawda. Mogliby wyglądać bardziej podobnie do starych wersji aczkolwiek i tak wyglądają lepiej niż np. przeciwnicy spidermana z filmów :F
-
Teenage Mutant Ninja Turtles
Ja tam widzę humor podobny do tego z tych starych filmów. Tylko szkoda że żółwie wyglądają jak Locusty, chociaż pewnie tak jest bardziej realistycznie.
-
Teenage Mutant Ninja Turtles
jedyne prawilne żółwie i gierki z tego okresu ale ten nowy film nie robi Bay tylko kasę wykłada. Wcale nie musi to oznaczać że będzie durny jak transformersy, chociaż obecność Megan też mnie boli. Ja się przejdę, nostalgia zawsze wygrywa jednak.
- Titanfall
- Titanfall
- Destiny
-
Fast food
żeby chociaż w połowie tak w rzeczywistości wyglądał.
-
własnie ukonczyłem...
Far Cry 3 - kolejny tytuł pękł, lecz zachwytów nad nim nie rozumiem. Fabuła, która gdzieś od połowy jest przewidywalna w 100 procentach, irytujące postacie (tego Bucka to miałem ochotę zaku.rwić od razu, nawet Vaas poza swoim już dość kultowym tekstem o definicji szaleństwa mnie nie powalił), nieciekawe misje poboczne z polowaniem na czele które zerżnięte z Red Dead Redemption nie jest jednak tak dobre i wciągające jak patroszenie zwierzyny na preriach. Grafika dość nierówna momentami, kiedy jest lasek i morze jest spoko, kiedy wchodzimy do wiosek to jest troszkę biednie. Aczkolwiek widok palonej trawy naprawdę zayebisty. Ogólnie to nie lubię w grach Ubi tego parcia by chwytać się poważnych tematów, gwałty, seks, sens życia, relacje rodzinne, jest to niesamowicie sztuczne podane (że niby miałem się przejąć że koledze piraci robili anal penetration?) i aż krzyczy "patrzcie robimy gry AAA SPRAWY SĄ POWAŻNE" co dodając teatralne wręcz dialogi i cutscenki (aktorom chyba aż za bardzo się chciało) powoduje niestrawny mix. No ale pomijając fabułkę było dobrze, stealth sympatycznie zrobiony, gnojenie murzynów z krzaków za pomocą łuku czy snajperki z tłumikiem dawało radochę, dla samego miotacza ognia i efektów jego rozwałki warto sięgnąć, choć irytujący jest framerate który przez większość czasu oscyluje wokół 25 fps. Lepiej się bawiłem przy Blood Dragon. 7/10
- The Crew
-
Xbox One: komentarze i inne rozmowy
link? za wersje z grami 1699 czy za golasa?
- The Wire
-
własnie ukonczyłem...
Dead Space 3 - w ciągu jednego dnia przeszedłem pierwszą płytę gry zadając sobie pytanie o co hejterom chodzi? Przecież gra trzyma poziom DS2, może ciut niżej. Niestety wszystko się zmieniło wraz z drugą płytą którą męczyłem 4 dni. Kiedy mamy jeszcze etap w kosmosie jest całkiem ok, można powiedzieć że lekko przypominał formą DS1, czyli Isaac jest jedyną osobą z ekipy mającą ręce i nogi i jego cały czas wysyłają by coś włączyć, przesunąć, wyłączyć. No cóż tak bywa, jakiś pretekst do zwiedzania wraków statku musi być. Kiedy jednak gra przybiera formę, nazwijmy to swobodną gdzie zaczynają się misje opcjonalne, zaczęło się robić brzydko. Raz, że misje opcjonalne przez całą grę ograniczają się do przejścia przez dziesiątki drzwi i wybicia po drodze martwego bydła by na końcu otworzyć jakąś skrzynkę i pozbierać audiologi i textlogi. Kiedy wydarzenia przenoszą się na Tau Volantis kończy się zabawa a zaczyna wku.rwiająca męczarnia. Nie wiem co sobie Visceral myślało, ale daje łeb że na samej planecie jest więcej strzelania niż w DS1 i DS2 razem wzięte. Tona nekromorfów pojawiających się z dupy, pełno tanich momentów jak czasowa blokada drzwi, czekanie na windę, atak zza pleców. Gra na dodatek najczęściej rzuca przeciwko tobie szybkie wersję nekromorfów (m.in. dorosłe wersje dzieciaków z DS2), co przy ślamazarnych ruchach Isaaca zaczynało być zayebiście irytujące. Ilość strzelania jest porównywalna do takiego Left 4 Dead, z tą różnicą że w L4D było to przyjemne. Dość powiedzieć że to, co w DS1 i 2 było dużą, stresującą potyczką w której tracisz połowę ekwipunku, w DS3 jest w zasadzie standardem. 20-30 nekromorfów do wymiecenia w jednym pomieszczeniu? Spoko. Albo 3 regeneratorów naraz Aż miałem wrażenie że Visceral specjalnie zrobiło z tego tępą rzeźnię by ich motyw z konstruowaniem broni i mikrotransakcjami wypalil. Jednak nie udało im się to, bo jeszcze w początkowych etapach skonstruowałem combo shotgun+pistolet linowy i starczył mi do końca gry, w połowie natomiast sami dostajemy kołkownicę która spowodowała że klasycznego Cuttera schowałem do szafy. Ogólnie to co działało dobrze w DS1 i DS2, czyli węzły, amunicja do danej broni tutaj zamieniono na gorsze, przekombinowane rozwiązanie. Doszło do tego że przestałem czytać logi, coś co było oczywistością dla mnie w poprzednich grach. Po prostu chciałem by jak najszybciej się skończyła. Gra nie tyle jest słaba co wkur.wiająca, irytująca i męcząca. Mechanika gry, która dobrze się sprawdzała przy powolnych nekromorfach i precyzyjnym odcinaniu im kończyn nie sprawdza się przy dynamicznej rzeźni rodem z Gears of War czy Left 4 Dead. Co gorsza gra na dodatek wlecze się, ilość korytarzy, drzwi, drepczesz drepczesz aż do zarzygania. W końcowych etapach dochodzi backtracking i jeszcze bardziej chora ilość nekromorfów. Save pokazuje mi 18 godzin, z czego pierwsze osiem trzymało dobry poziom i było wciągające, a następne dziesięć było ciągnącą się rzeźnią i Visceral nie miało żadnego pomysłu na gameplay poza rzucaniem mięsa pod lufę. Tylko chęć zobaczenia historii Isaaca i Ellie trzymała mnie do końca. 5/10 i chyba jedno z największych rozczarowań generacji.
-
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
Jak można chwalić gazetę, która przez lata gnoiła cały konsolowy świat i wychowała rzeszę gimbofanów pieca i hejterów konsol, by potem pod wpływem jednej biznesowej decyzji zaczęła pisać o konsolach? Nie wnikam w publicystykę, bo nie zdziwię się jak ta rzeczywiście jest lepsza w CDA. W PE w zasadzie dobre teksty płodzi koso, mielu, butcher no i mazzi. Zaxa nie czytam bo pisze głównie o RPGach, padaczne teksty HIVA to comiesięczne dejavu czyli podniecanie się żyletą i chwalenie się grą w call of duty, poza tym (pipi) takie głupoty że głowa mała. Felietony w stylu "najlepsze giwery" to też dla mnie śmiech bo takie artykuły to byle jaki portal i byle jaki redaktor potrafi spłodzić. Mimo tego dla mnie CDA za stosunek do rynku gier należy się karny kutas.
-
Champions League
Troszeczke zrozumienia może co, panowie pewno dopiero po urlopie a w sobote był clubbing, mają biegać od razu w pierwszym meczu?
- Destiny
-
Dawne (i dzisiejsze) pisma o grach poza PE (PSX Fan, P+, OPSM, i inne)
szkoda że dobre pisma odchodzą, a szmaciarskie CDA które się wybiło na demówkach i pełniakach crapów dalej żyje.