nie tylko tutaj widać ten hejt który panuje w internecie. Teraz to w zasadzie tyle się narodziło wojenek o jakieś rozdzielczości, teksturki, ekskluzywne wersje i dodatki że na każdym kroku widać hejt, flejm i toczenie piany. Ludzie potrafią pieprzyć bez końca o zaniżonej rozdzielczości, setki, tysiące postów o czymś co jest kompletnie nieważne. Można się pośmiać i popisać dla beki w CW, ale przeraża mnie to powoli jak niektórzy wszystko biorą na serio.
Coraz rzadziej wchodzę na neogaf bo zaczyna mnie powoli irytować jak się zachowuje społeczność tzw. hardcore gamingu i ich wyolbrzymianie każdej jebanej pierdoły którą zauważą. Czy to będzie downgrade grafiki w Assassins Creed czy jakiś ekskluzywny dodatek. Podziwiam po prostu jak zamiast grać i się nie przejmować ludzie wolą stękąć nad klawiaturą dniami i nocami o coś takiego.
Sam troche się wkur.wiałem na rozdziałkę w takim Titanfall na xbonie, ale po paru godzinach gry po prostu zapomniałem o tym, tak jak i większość nabywców tego tytułu. Kiedy natomiast widziałem jak posiadacze PS4 robili pod siebie ze złości o to że Watch Dogs nie działa w full hd to się zacząłem zastanawiać - dokąd to wszystko zmierza?
Nie wiem czy to kwestia obecnych czasów, ale jakoś nie pamiętam by kiedyś ludzie stękali o to, że gierka na PSX/PS2 czy starym Xboxie wygląda lub działa lepiej od innej wersji, rozkminanie pikseli i liczenie rozdziałki, co to ma być?
Po prostu jak czytam co niektórzy wypisują to coraz częściej zasiadając przed konsolą się zastanawiam co ja robię, po co? Czuje się jak w jakimś cyrku, którego uczestnicy mają ostre niedojebanie mózgowe i coraz bardziej nieswojo się czuje z padem w ręku i traktując gaming jako hobby.