Treść opublikowana przez stoodio
- 
	
		
		Hotline Miami
		
		Właśnie sobie giercuję - skończyłem wątek główny i śrubuję wyniki. Z początku odczuwałem pewien dyskomfort, grając na padzie, ale teraz A+ wpada od ręki - robię wjazd na chatę i kończę piętro na jednym combo. Masterowanie tej gry daje masę frajdy.
 - 
	
		
		W co teraz grasz?
		
		Drugie podejście (od premiery) do Mesjasza generacji. Tym razem na najwyższym - no lodzio-miodzio, Panowie
 - 
	
		
		South Park: The Stick of Truth
		
		Ściągajj mu regen balonami, zrób użytek z Buttersa - tarcza Profesora Chaosa, wywołaj krwawienie (albo podobny negatywny efekt).
 - 
	
		
		Platinum Club
		
		South Park Kijek Prawdy 2/10 Sporo upierdliwych pucharków, ale ogólnie łatwa gra - łatwa platyna.
 - 
	
		
		South Park: The Stick of Truth
		
		Gram od dwóch dni. Klimacik super, ale gra jest stanowczo za łatwa
 - ZagraniE - vlog HIV-a
 - 
	
		
		300: Rise of an Empire
		
		Byłem, widziałem, nie polecam nikomu. 300 swojego czasu urywało jajca, teraz też się dobrze ogląda, kontynuacja jest natomiast skrajnie miałka. Beznadziejna obsada, słabe efekty, pretensjonalne sceny, które wywołują w widzu zażenowanie (przemowy Temistoklesa, kozaczenie Artemizji, ciapowaty Kserkses ... -_-) . Scenariusz irytuje swoja głupotą. 300 > Spartacusy >>>> Powstanie imperium. Dziękuje za uwagę.
 - 
	
		
		ZagraniE - vlog HIV-a
		
		Obejrzałem, poczytałem co nieco i mam już swoje zdanie. Jeśli naprawdę uważasz, że masz coś ciekawego do powiedzenia to powodzenia (rym niezamierzony), hejterami się nie przejmuj, bo oni są częścią tej gry. Słowa jednak swoje a materiały swoje - ostatni filmik sugeruje, że mamy jednak do czynienia z randomową zawartością, takie łapu capu. Nie wiadomo, czego można się spodziewać - element zaskoczenia ogólnie jest mile widziany, ale wszystko ma swoje granice. Zamiast zamieszczać tego typu fillery, popracuj lepiej nad konkretem, bo w przeciwnym razie rozrzedzasz niepotrzebnie swój (jakby nie było tematyczny - "zagranie") vlog. Na razie mamy takie pitu-pitu o wszystkim i o niczym. PS co do kwestii wymowy - jak już wspomniałeś, Twój angielski nie jest na tyle dobry, żebyś silił się na akcent.
 - 
	
		
		South Park: The Stick of Truth
		
		Wcześniej specjalnie nie interesowałem się tą grą, ale ostatnio obejrzałem gameplay na YT i biorę Kijek (tzn. Stick) bez wahania. Jak ktoś wspomniał wcześniej, idealna przystawka przed zdychaniem w Dark Souls 2
 - 
	
		
		Fallout: New Vegas
		
		No i cóż mogę napisać po skończeniu ostatniego dodatku. Jednym słowem lipa - wszystkie te DeeLCeki w mojej ocenie są zbędne, nie wnoszą nic ciekawego do uniwersum. Jak grę ogólnie oceniam bardzo dobrze (jeden z lepszych RPGów generacji), tak te dodatki są po prostu cienkie, wszystkie odstają od NV. Wracając jednak do LR, z początku Ulysses mnie intrygował, potem nudził (damn, ile można bełkotać w ten sposób) aż na końcu totalnie rozczarował. Bekowa detonacja głowic, auto-stimpaki, scena zjazdu windą i ogólna "strzelankowość" - co za gameplayowe gawno. Atmosfera z początku fajna, ale oczywiście wraz z poznawaniem tajemnicy i ogólnych powiązań między wszystkimi czterema dodatkami robi się już, delikatnie mówiąc, średnio. Gdyby nie zboczenie z tymi pucharkami (chęć "zrobienia" Fallouta na 100%) to bym autentycznie nie dał rady tego wszystkiego pokończyć. Nie jest to z pewnością must-play dla falloutowca. Szkoda...
 - 
	
		
		Fallout: New Vegas
		
		Czemu niby mam farta? :>
 - 
	
		
		Borderlands 2
		
		W Diablo też miałeś dupczone hrki, wszelkie maphacki albo nieudaczników puszczających bota. Do ciebie należy wybór, czy skorzystasz z tych "dobrodziejstw". Ja zawsze miałem na to wywalone (jak ktoś jest słaby, to niech sobie kopiuje, co mnie to obchodzi) - dzięki temu bawiłem się przednio zarówno przy D2 jaki i B2
 - 
	
		
		Fallout: New Vegas
		
		Dla mnie najlepsze jest combo: Ratslayer + Lucky. Jestem w połowie Lonesome Road (wrażenia spiszę po napisach końcowych). Kończę z NV i biorę się za Restoration Project. Będę grał rudą laską
 - 
	
		
		Fallout: New Vegas
		
		Nie grałem w żadne dodatki do F3, także nie rozumiem porównania. DLC ukończone - w mojej ocenie jest to najciekawszy dodatek spośród do tej pory ogranych. HH - nijakie, OWB - irytujące, DM - intrygujące. Uwielbiam takie duszne, ciężkie klimaty, pierwsza sekcja wywoływała u mnie skrajne odczucia - jednocześnie odrzucała oraz intrygowała (coś jak Tower of Lataria w Demon's Souls). Sam początek bardzo dobry, pomysł z obrożą również mi podszedł (zarówno gamplayowo - mordercze nadajniki radiowe, jak i fabularnie - kooperacja z ocalałymi). Dostałem wreszcie survival, dodatek punktuje podstawkę pod tym względem - Pustynia Mojave jawi mi się jako przytulne miejsce przy niebezpieczeństwach Sierra Madre. Mordercza "chmura" to strzał w przysłowiową 10. Chcesz eksploracji? Proszę bardzo. Ale nie płacz, gdy okaże się, że znalezione fanty nie zrekompensują strat, które poniosłeś, zbaczając z głównej drogi. Dobrze że odebrano nam ekwipunek, bo choć przez chwilę pojawił się motyw walki o przetrwanie. Wreszcie spotkałem interesujące postacie, wszystkie trzy NPC były na swój sposób oryginalne, szczególnie podobał mi się mutant (historia oraz osobowośc(i)). Nie rozumiem za to patentu z Ghost-Poeple (aczkolwiek miło zobaczyć jakieś żywsze animacje na tym drętwym silniku), z początku myślałem, że będzie to mechanizm podobny do tego z SH4 (nieśmiertelne duchy), a tu wystarczy tylko machnąć nożem nad zwłokami i po problemie. Meh. Hologramy też takie sobie - prostacka mini gra z przełączaniem ścieżek. Końcówka ciekawa, szkoda tylko, że te sztabki nie reprezentowały sobą wartości, jaką chciano im przypisać... Podsumowując: HH - nie polecam nikomu, OWB - jeśli ktoś lubi takie klimaty i ma ochotę na jeszcze więcej tego samego, DM - jeśli szukasz survivalu oraz ciekawej historii. edit: + 10 do klimatu:
 - 
	
		
		Fallout: New Vegas
		
		Kolejny dodatek praktycznie skończony. Ogólnie znów jestem rozczarowany - powoli tracę entuzjazm. Po pierwsze całe to sci-fi nie leży specjalnie w kręgu moich zainteresowań, po drugie DLC jest trochę zbyt śmiechowe jak na mój gust. Szokuje bzdurność oraz skrajna powtarzalność questów, aczkolwiek parę ciekawych się znalazło (skradanie - oczywiście wyeksploatowane do granic możliwości). W kwestii eksploracji nie mogłem znieść spawnujących się przed nosem wrogów - co za kretynizm. Sama mapa średnio ciekawa, masa skrajnie blisko rozsianych mini lokacji, jeszcze dobitniej uwydatnia problem skali w tej grze. Do tego jedna uwaga - można by spokojnie ograniczyć wszelki sprzęt najbidniej o połowę, a i tak mamy masę gratów (tysiące kapsli). Fajnie jakby kolejny Fallout nastawiony by był bardziej na survival, niby postapokaliptyczne czasy a dóbr 100x więcej niż u nas za PRLu. Do tego kolejne implanty, dodatkowe perki - co za dużo to i świnia nie zeżre... Liczę na Dead Money, podobno ten dodatek jest zupełnie inny.
 - 
	
		
		Fallout: New Vegas
		
		Są na płycie, ale niestety nie jako osobna zawartość (jak w przypadku Dragon Age czy Borderlands), gdzie mógłbyś zainstalować dodatki i grać na podstawce Danielu, jeśli nie skończyłeś jeszcze New Vegas, to warto rozważyć grę na PC. Ja właśnie ogarniam sobie skillbooki przed rozpoczęciem OWB
 - 
	
		
		Fallout: New Vegas
		
		Jakiś czas temu pojawiały się tańsze (francuskie) wydania kolekcjonerki na Allegro. Obecnie pozostaje ci jedynie szukanie okazji na ebayu. Skończyłem Honest Hearts. Wcześniej zaopatrzyłem się jeszcze w beret Boona oraz Ratslayera. Oczywiście na początku w ferworze walki aktywowałem Chaos in Zion... -_-. Load. Może nie lizałem ścian, ale 8 poziomów (6-14) i tak wpadło. Ogólnie mam mieszane uczucia, fabularnie stwierdzam bryndze (sytuacje ratuje historia pewnego "jaskiniowca"), gameplayowo też szału nie ma - eksploracja stoi na przyzwoitym poziomie, walki z plemionami i lokalną fauną nudnawe, questy standardowe (Rite of Passage był dobry). Postać Grahama rozczarowuje (dobry voice acting), Sulikowe NPC takie sobie (słaby voice acting). Gdyby nie rekompensata w postaci przegiętego na obecnym poziomie lootu* dodatek jawił by mi się jako kiepski - liczę na pozostałe 3. * - paralizator jest skrajnie przegięty 0_o
 - 
	
		
		Fallout: New Vegas
		
		Nie, nie kupuję osobno. Mam UE, ale zaczynam HH, bo jest najłatwiejsze - chcę nabić parę poziomów na nowej zawartości (wbić pucharki przy okazji) i ruszyć z kolejnym DLC. Co do HC - nic nieważąca amunicja, casualowy system leczenia, zubożały survival. Nieee, gra wiele by straciła bez tego trybu. Była by już skrajnie łatwa, czego nie cierpię, bo bez choć odrobiny wyzwania szybko tracę zainteresowanie daną grą. edit: ~2h gry za mną, mam 2gi poziom - olałem clearowanie Goodsprings i ruszyłem pod bramy New Vegas. Nie wiem, jaką trasą szedłeś, ale ja poleciałem na przełaj przez Quarry Junction. Może zapomniałeś o Stealthboyu? Lawirowałem trochę między Szponami, ale ostatecznie się udało. Dotarłem do Usanagi i już chciałem podbić INT do 10, ale zabrakło mi oczywiście gotówki Muszę zebrać ~3000 kapsli, nie zdobywając w między czasie więcej niż 32 expa (tyle mam do 3lvl). Gierka jest niesamowicie rajcowna, ogarnę sobie implant (zaopatrzę postać w Lucky) i ruszam z DLC
 - 
	
		
		Fallout: New Vegas
		
		Zawsze gram na najwyższym dostępnym poziomie trudności. Co do HC Mode - nie wyobrażam sobie NV bez tego trybu.
 - 
	
		
		Fallout: New Vegas
		
		Wiem dobrze, co miałeś na myśli Jako że gra jest łatwa, po ogarnięciu Goodspirings wezmę się za Honest Hearts. Widzę, że dodano imba triat - Skilled (same plusy), będzie mi jeszcze łatwiej na początku. Wiesz może, czy warto brać Wild Wasteland (pod kątem dodatków)?
 - 
	
		
		W co teraz grasz?
		
		Ostatni powrót na pustkowia Mojave - czas zaliczyć DLC do jedynej słusznej kontynuacji Fallouta. Właśnie rozpisuje postać na papierze...
 - Fallout: New Vegas
 - 
	
		
		Fallout: New Vegas
		
		No i stało się - nabyłem UE (swoją drogę co za kretyńskie wydanie). Który DLC jest najlepszy? Da radę nową postacią ograć te dodatki?
 - 
	
		
		Bioshock: Infinite
		
		http://youtu.be/i3qlT_oLNSI Fiu, fiu...
 - 
	
		
		Castlevania: Lords of Shadow 2
		
		Fragment z demka wybitnie mi nie podszedł - monotonnie, brzydko, nieciekawie. Jedynka powalała designem (poziomów, przeciwników), zamczysko wypada kiepsko (sekcja platformowa - zieeeew), projekt tych rycerzyków skrajnie cienki (pamiętacie wilkołaki, wampiry, gobliny, trolle, ghule, szkielety albo jakiekolwiek inne szkaradztwa?). Etap na "kolosie" średniawy - ten sam zestaw przeciwników, ten sam fortel w kółko (skierowanie strzał w nity, boooring), no i to skakanie... Jak można było zostawić tak upośledzone QTE Łyżka miodu w tej beczce dziegciu? Żonglerka arsenałem zapowiada się ciekawie.