Treść opublikowana przez Dahaka
-
Konsolowa Tęcza
Nic dziwnego, skoro po dwóch latach obecnej ciągle jedną nogą siedzimy w poprzedniej.
-
Jaki masz backlog?
Dwa i pół miesiąca minęło a backlog uszczuplił sie o 20 pozycji, bo obecnie mam ich 67 Dużo gier oczywiście wyleciało, bo stwierdziłem, że jednak szkoda na nie czasu. Ja przyznam, że w sumie gonie króliczka i chcę mieć to już z głowy i grać tylko w bieżące rzeczy, ale to nie znaczy, że granie sprawia mi mniej przyjemności, albo że się zmuszam. Granie w gry stało się nie pracą, a grą w samą sobie, bo jednak dalej robię to tylko gdy mam ochotę (a zazwyczaj mam) A usuwanie kolejnych tytuły z listy to strzał dopaminki na miarę wbicia nowego poziomu czy wykonania fajnego questa
-
własnie ukonczyłem...
Supraland Supraland to raj dla fanów metroidovaniowej eksploracji i zeldowych zagadek. To zdanie wystarczy, żeby każdy mógł stwierdzić czy to gra dla niego i nie ma w tym przesady. Zarówno eksploracja jak i zagadki są na bardzo wysokim poziomie, więc jeśli lubicie te dwa aspekty w grach, to bez zawahania mówię, że jest to dla was must have. Struktura gry jest taka, jak się można po metroidvani spodziewać - idziemy do przodu, skaczemy, klepiemy mobki, rozwiązujemy zagadki, zdobywamy nowy itemek, który otwiera dostęp do nowych lokacji, backtrackujemy trochę, dostajemy się do poprzednio niedostępnych miejsc w starych lokacjach i lecimy dalej. Eksploracja w grze jest powiedziałbym wręcz wybitna. Skrzynki ukryte są wszędzie i każda z nich zawiera coś cennego. Nie ma tutaj problemu z ostatniej zeldy, gdzie podjarani otwieramy skrzętnie ukrytą skrzynie by znaleźć w niej jakieś gówno, oj nie. Tutaj ZAWSZE znajdujemy coś przydatnego, czy to zwiększenie puli życia, zwiększenie obrażeń broni, zwiększenie portfela czy nawet unikalne upgrady naszych zdolności. Każda znajdźka wzmacnia w jakiś sposób naszą postać, więc motywacja do szukania nigdy się nie kończy. Mało tego - widać, że grę projektował ktoś, kto doskonale wie jak działa mózg gracza-eksploratora. Pamiętacie te momenty w grach, gdzie wskakiwaliście w jakieś dziwne miejsce wykorzystując mechaniki gry w kreatywny, acz niezaplanowany przez desingerów sposób, myśleliście, że właśnie znaleźliście jakiś sekret, a kończyło się tym, że lądowaliście w miejscu z paskudnymi teksturami i wypadaliście za mapę? Tutaj tak nie ma. Tutaj w takim miejscu zazwyczaj znajdziecie skrzynkę z kolejnym upgradem postaci. Może nie przez całą grę, żeby być szczerym, ale przez większość. Zagadki w grze są bardzo dobre, różnorodne, a nie na jedno kopyto, wykorzystują w kreatywny sposób dostępne mechaniki, wymagają czasami manualnego skilla i generalnie przez całą grę nie nudzą ani na sekundę. Twórca absolutnie perfekcyjnie wyważył poziom trudności w moim osobistym odczuciu, zagadki rozwiązuje się sprawnie, ale sprawiają satysfakcję, czasami się zacinałem, ale koniec końców sam dochodziłem do rozwiązania. Nowe przedmioty wprowadzające kolejne mechaniki zawsze były ciekawe i świetnie dopełniały istniejący już asortyment, a ich synergia przy rozwiązywaniu kolejnych zagadek potrafiła zaskoczyć. Walka w grze jest poprawna, nic głębokiego, ot takie serious samowe klepanie mobków, ale przez ciągłe ulepszanie naszej postaci miło się do tego wraca, tylko po to, żeby zobaczyć jak silni się staliśmy. Pod koniec gry już trochę zaczynają mobki przeszkadzać, ale to mało mankament. Graficzka jest kolorowa, fabuła ledwo istnieje, humorek rusza kącikiem ust, muzyka stockowa, ale niezła. Ogólnie mega przyjemna gra, z fenomenalną eksploracją i świetnymi zagadkami na poziomie portala i zeld. Wymaksowanie zajęło mi 18 godzin i nie nudziłem się ani przez sekundę, cały czas jest żywo i kreatywnie, cały czas chce się zobaczyć co dalej. I całość zrobiona przez jednego człowieka. Szacuneczek. 9/10
-
własnie ukonczyłem...
ogrywałem serie w zeszłym roku i 1:1 identyczne wrażenia, jedynka imponuje ale gra się w to bardzo ciężko, dwójka znacznie lepsza i gotg końcowe dwie godziny zostana ze mną na zawsze
-
patent, który psuje Wam całą grę...
Może nie psuje całej gry, bo to tylko chwilowy element, ale kurwa mac jak ja nienawidze jak gra mi rzuca tego typu zgadke do rozwiazania: najbardziej wkurwiajacy typ zagadek i chodzenie na latwizne developorow. ha tfu
-
własnie ukonczyłem...
Omori Wspaniała Undertale'owo-Motherowa gierka ze świetną, poruszającą poważne tematy fabułą, która oblana jest uroczym, głupiutkim humorem i dziecięcą fantazją. Gameplayowo jest zaledwie ok, turowy system walki nie porywa, ale też nie przeszkadza, ma swoje unikalne mechaniki, ale nie są one szczególnie ciekawie wykorzystane. Na minus to dosyć powolne tempo posuwania się głównej fabuły jak i samych walk. Nie powiedziałbym, że jest nudno, cały czas napotykamy coś nowego, ale to trochę jak dobre fillery w anime/monster of a week odcinki w serialu - nawet jak są fajne, to jeśli jest ich za dużo to zaczynają męczyć i chce się wrócić do głównego wątku. Całość zajęła mi 33 godziny, co jest ponadprzeciętnym wynikiem, ale tak mi się podobało, że lizałem ściany, gadałem z każdym NPCem, backtrackowałem w poszukiwaniu sekretów, robiłem wszystkie questy i generalnie próbowałem wycisnąć wszystko co się dało i stąd ten czas. Można ją ukończyć w 20h, jeśli odpuści się poboczne rzeczy, ale jeśli humorek i dialogi wam się spodobają, to polecam je robić i cieszyć się grą. Generalnie jeśli lubicie dobre historie, humorek, fajne dialogi i nie przeszkadza wam zaledwie poprawny gameplay, to serdeczenie polecam. Dla mnie 9/10 Gone Home Chyba prekursor walking simulatorów. Chodzimy po pustym domu i próbujemy się dowiedzieć gdzie się podziała nasza rodzina czytając różne notatki, listy i inne papierki. Gameplayowo nie ma tu nic, no ale taki urok tego typu gier, więc najważniejszym pytaniem jest - jak z fabułą? No i właśnie słabo. Bardzo słabo. Powiedziałbym wręcz, że najsłabiej ze wszystkich walking simulatorów w jakie grałem. Gra z początku wydaje się być zupełnie czymś innym niż faktycznie jest, buduje oczekiwania, które służą chyba tylko temu, żeby oszukać gracza i dać mu złudną nadzieję, że prowadzi to do czegoś ciekawego. I byłby to super, gdyby prowadziło, ale rzeczy w tym, że nie prowadzi. Autentycznie do niczego. Nic z tej gry nie wynika. Odwracanie oczekiwań nie służy niczemu, nie ma żadnej puenty, żadnego przekazu, żadnego ciekawego fabularnego zabiegu. Aż wam napisze w spoilerze o co chodzi, jak wam się nie chce poświęcać tych 2-3 godzin na ukończenie, a jesteście ciekawi: Ani wątek główny, ani poboczne rozterki innych postaci nie służą niczemu. Grało się ogólnie okej, środowiskowe opowiadanie historii na plus, no ale co z tego, skoro historia jest w zasadzie o niczym? 5/10 A Short Hike Najbardziej imponująca rzeczą w A Short HIke jest to, że trwa dwie godziny, a i tak jest pełnowartościową grą, po której ukończeniu czujemy satysfakcję. Mamy tutaj wszystko - fabułę o czymś, platformówkowy gameplay, rozwój postaci, side questy, zbieractwo, minigierki, wspaniałe poczucie progresu zdolności naszej postaci od "ledwo mogę wskoczyć na tę półkę" do "latam jak szalony po całej mapie". Urocze, szybkie jak błyskawica dialogi dodają uroku, a całość jest przyjemna i relaksująca. Idealna gra do włączenia po stresującym dniu 8/10
-
Better Call Saul
Ja miałem wręcz odwrotne wrażenia. Materiału tu było na 8-10 odcinków, ale musieli rozciągnąć do 13, bo ktoś sobie wymyślił znowu jakieś dzielenie sezonu na dwie części. Generalnie jest to mój największy zarzut do tego serialu. Zacząłem go dwa miesiące temu, więc jestem ze wszystkim na świeżo, i dla mnie to nie była historia na 6 sezonów. Całość można by spokojnie upchnąć w 4 i serial tylko by na tym zyskał. Dwa pierwsze sezony wyraźnie odstają poziomem od reszty. Tempo jest niesamowicie ślamazarne, niewiele się dzieje, dialogi bez polotu, kilka razy zdarzyło się nawet, że przewracałem oczami. Drugi był zdecydowanie najgorszy i rozważałem wręcz porzucenie serialu, bo 3/4 sezonu było praktycznie o niczym, powtórka tego, co wiemy z pierwszego, tylko jeszcze nudniejsza, i dopiero ostatnie 3 odcinki trochę to ożywiły. Od 3 sezonu poziom wzrósł i trzymał stabilny, bardzo dobry poziom aż do końca, ale poza może ze trzema momentami nigdy nie wybił się na poziom czegoś, co można by nazwać arcydziełem. Solidne 8/10 za całość.
-
własnie ukonczyłem...
Pathologic 2 Nie widziałem, żeby ktokolwiek na forumku pisał o tej grze i jest to niewątpliwie wielka szkoda, bo jest to produkcja, której każdy prawdziwy koneser gamingu powinien się bliżej przyjrzeć. Oceny na metacriticu nie zachęcają, ale nie ma się tutaj nimi co kierować, podobnie jak to było w przypadku pierwszego Niera czy Deadly Premonition, bo jeśli miałbym do czegoś Pathologic porównać, to byłby to właśnie te dwie gry. Nie, nie pod względem mechaniki, klimatu czy fabuły, ale pod względem poczucia grania w nieoszlifowany diament. Pathologic to gra survivalowa FPP o bezlitosnym poziomie trudności, który na szczęście można w każdym momencie dostosować szeregiem suwaków, które modyfikują poszczególne elementy gry. Osobiście bardzo odradzam, tak jak i sami twórcy, ułatwianie sobie gry, bo jest ona zaprojektowana pod bycie bezlitosna, i jeśli już musimy się wspomagać, to wspomagajmy się tylko chwilowo, kiedy znajdziemy się w sytuacji tak dramatycznej, że czujemy jakby restart gry albo wczytanie sejwa sprzed dwóch godzin było jedyną opcją jaka nam pozostała. Dlaczego? Bo to nie jest gra, w której wszystko ma się udawać. Ma być ciężko, mamy czuć bezsilność, mamy umierać, postacie poboczne mają ginąć, sidequesty mają znikać, bo nie zrobimy ich na czas i nigdy się nie dowiemy, jak istotne były. Mamy wybierać co robić i godzić się ze stratą tego, czego nie mogliśmy. Nie można podejść do tej gry z nastawieniem "zrobię wszystko w jednym przejściu" bo jest to wbrew samej idei tej gry. Oczywiście nie oznacza to, że grę trzeba przejść więcej niż raz - mnie pierwsze podejście poszło całkiem nieźle i mimo, że kilka rzeczy przegapiłem, to nie czuje potrzeby ponownego przejścia - doświadczenie było kompletne. Nie chodzi tu o zmuszenie gracza do powtórnych przejść, chodzi o zmaganie się z poczuciem bezsilności i nieodwracalnej straty. W grze wcielamy się w chirurga, który wraca do rodzinnego miasta i jest oskarżony o morderstwo własnego ojca. Chwile potem wybucha epidemia i naszym celem jest znalezienie na nią lekarstwa. Cała gra trwa 12 dni, podczas których zegar nieubłaganie tyka. a my biegamy po mieście, rozmawiamy z postaciami, poznajemy ich historie i problemy, wgłębiamy się w lore miasta i otaczającego go stepu, próbujemy stworzyć lekarstwo na zarazę i przede wszystkim przetrwać. Każdy dzień to zmiana - nowe questy, nowe wydarzenia, miasto nie czeka na nas, miasto żyje i idzie do przodu czy tego chcemy, czy nie, a naszym zadaniem jest dotrzymać mu kroku. Głód, pragnienie, zmęczenie, odporność, infekcja, reputacja, czas - z tym będziemy się zmagać przez całą grę. Wszystkiego będzie nam brakować. Wody w mieście coraz mniej, jedzenie coraz droższe i ciężej dostępne, dni mijają coraz szybciej, a my biegamy w te i we wte szukając odpowiedzi na trapiące nas pytania, jednocześnie próbując utrzymywać ludzi i siebie samych przy życiu. Zginąć może każdy, a każda śmierć to strata - stracona pomoc, stracone dialogi, stracone sidequesty, których odzyskać nie możemy. Pod koniec każdego dnia jesteśmy 'rozliczani' i każda postać może zostać zainfekowania, a każda już zainfekowana może umrzeć. Możemy temu przeciwdziałać tworząc mikstury wzmacniające odporność albo osłabiające infekcje. Ale mikstury potrzebują materiałów, a materiały potrzebują czasu na zebranie. Nie pomożesz wszystkim, nie dasz rady. Musisz wybierać, ale kogo? Kogoś kogo lubisz? Czy kogoś, kto jest potrzebny, żeby miasto mogło odżyć po epidemii? Czy jest sens pomagać komukolwiek, jeśli nie ma lekarstwa? Może lepiej ich zignorować i skupić się na jego znalezieniu? Ale co jeśli ktoś z nich może nam pomóc na drodze do jego znalezienia? Nigdy nie wiesz, co tracisz, a tracisz coś zawsze, każdego dnia. Takie jest oblicze epidemii. Dla ludzi jesteś lekarzem, musisz im pomagać. Jeśli nie będziesz, zaczną Cie nienawidzić. Zamkną przed Tobą sklepy, odmówią ci barteru, który jest niezbędny do przetrwania. Kiedy przymierasz już głodem i nie masz pieniędzy, to właśnie randomy chodzące po ulicy są Twoją nadzieją, bo oni pieniędzy nie biorą, ale mogą chętnie wymienić swoje jedzenie lub inne przydatne przedmioty jeśli masz coś, co ich interesuje. Możesz także włamać się do każdego budynku w mieście, ale lokatorzy nie będą tego tolerować, a Twoja reputacja spadnie. W chwilach kryzysowych, może zapuścić się do zakażonych dzielnic, gdzie włamywanie się do domów nie zepsuje ci reputacji, i można się w nich nieźle obłowić, ale bandyci tylko czekają, żeby cię zadźgać, a każda otwarta szafka obniża Twoją odporność. Infekcja to w zasadzie wyrok śmierci, który możemy już tylko odwlekać miksturami, bo wyleczenie jej jest bardzo ciężkie. Śmierć w grze potraktowana jest dosyć ciekawie, ale nie będę się rozpisywał nad jej aspektem fabularnym. Wiedzieć musicie tyle, że gra nie zapomina tego, że umarliście i w nagrodę za waszą śmierć... utrudnia wam życie jeszcze bardziej, skracając wskaźniki zmęczenia czy życia. Nieodwracalnie. Tak, nawet jak wczytacie wcześniejszego sejwa. Śmierć ma konsekwencje, więc lepiej się dwa razy zastanawiać zanim coś zrobisz. Ostatnią rzeczą jaką chce poruszyć jest fabuła i klimat. Atmosfera w grze jest ciężka, senna, mistyczna, podobnie jak i ścieżka dźwiękowa. Dialogi są bardzo dobrze napisane, ale potrafią być dziwne, przepełnione metaforami, nieoczywiste, tak jak i sama fabuła, która pozostawia wiele kwestii do własnej interpretacji i nie stroni od motywów paranormalnych i metafizycznych. Nie chcę za dużo zdradzać, bo sam wszedłem w tę historię na ślepo i tak jest chyba najlepiej, ale fabuła jest moim zdaniem świetna i eksploruje bardzo dogłębnie i w bardzo metaforyczny sposób z pozoru bardzo proste pytanie, na które koniec końców ciężko było wybrać odpowiedź. Dlaczego więc gra zebrała takie niskie oceny? No jest bardzo trudna i 80% gry to bieganie w te i we wte i ubolewanie nad tym, że nie ma jedzenia, nie ma picia, nie ma czasu, ciągle giniemy, ciągle coś nas omija. Jest po prostu nieprzyjemna. Ale jest taka, bo takie było założenie. Nie każdemu to podejdzie, wiele osób odbije się i stwierdzi, że to zwykły paździerz. Ale Ci którzy przebiją się przez te nieprzyjemność, i oddadzą marności, dostaną jedno z najbardziej unikalnych doświadczeń w historii gamingu. 9/10 No, jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, co było słabe przez nieudolność developerów, a nie świadome decyzje w designie - to mierna walka, zarówno ręczna jak i strzelana, co jest dość sporym problemem w grze, która jest tak bezlitosna i każe nas za śmierć. Na szczęście walczyć nie trzeba w ogóle, żeby grę przejść, a na ten jeden obowiązkowy fragment można obniżyć poziom trudności w opcjach.
-
Suikoden I & II HD Remaster: Gate Rune and Dunan Unification Wars
Ja żadnych różowych okularów nie mam. Ogrywałem oba suikodeny ze 3 lata temu pierwszy raz w życiu i dwójeczka od razy wskoczyła na podium jRPGów. Fabuła, muzyka, dialogi, fajne postaci, które nawet jak maja 5 linijek dialogowych w grze to i tak są lepsze niż w większości jRPGów, startegiczna minigierka, pojedynki 1 na 1, przemyślane lore, brak stulejarstwa, rozwijanie zamku i rekrutowanie postaci System walki określiłbym jako nieinwazyjny, nie jest super, ale też nie wkurwia, walki lecą szybko i przyjemnie, w sumie sama gra chyba nawet zdaje sobie sprawę z tego i jest dosyć łatwa, żeby człowiek nie musiał się przemęczać. Powiedziałbym, że walka nigdy w tej serii (no, 1,2,5 bo tylko w te grałem) nie była zbyt istotna i ma drugorzędne znaczenie do całej reszty, która jest wspaniała. Także to nie żadna nostalgia, bo ja takiej nie mam, to po prostu ponadczasowa jakość i d u s z a
-
The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom
jak mam miec fabule na poziomie ubisofciakow, to lepiej zeby jej w ogole nie bylo a ze zeldy z fabul nie słyną, to dobrze ze byla zepchnieta na 10 plan
-
The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom
jutubowac zelde xD to jest gra kolego, fabula nie ma tutaj znaczenia a jak juz przy tym jestem to czaicie tych ludzi, ktorzy narzekali na slaba fabule i robili z tego jakas powazna wade? Fabule w zeldzie, czaicie?
-
Nintendo Switch - temat główny
Krzykacze oczywiście najbardziej aktywni w temacie, co tylko pokazuje jak dupa piecze. A jak piecze, to znaczy ze pokaz był M O C A R N Y
-
Nintendo Switch - temat główny
Fire emblem, Front Mission, Octopath 2, Fatal Frame, Pikmin 4, Raincode więcej fajnych gier zapowiedzianych na jednej konfie niż przez ostatnie dwa lata na xboxa i ps razem wziętych
-
Okami HD
Normalnie nie pisze w tematach po skończeniu danej gry, ale tutaj muszę. Co za kurła wspaniała gierka. Poza zbyt częstymi cutscenkami, które momentami juz potrafiły mnie wkurzać przez ciągle odbieranie kontroli i sporym pop upem (najgorzej ze zwierzakami) to nie mam się do czego przyczepić. Ilość duszy wykracza poza skale Dla takich gier jestem G R A C Z E M
-
Jaki masz backlog?
https://www.backloggd.com/u/Dahaka/lists/ ja sledze na tej stronce, przy okazji link do mojego backloga. Ja sobie akurat zrobilem listy, ale jest tez dedykowana zakladka do backloga oraz do ocenionych gier, wiec mozna sobie w miare po swojemu ogarnac. Mnie zostalo jakies niecale 90 gierek, wiec calkiem niezle bym powiedzial, zwlaszcza ze niewiele tam jest gier na 50+ godzin. Lista była o wiele większa, ale życie jest za krótkie, żeby próbować wszystkiego, wiec wnikliwie przeanalizowałem swój gust i doświadczenia gamingowe aby stworzyć bardzo konkretną listę. Skupiłem sie na dwóch rzeczach - odpowiedzeniu sobie na pytanie czy zagranie w daną grę pozwoli mi doświadczyć czegoś ciekawego oraz na pokonaniu tzw fear of missing out. "Coś ciekawego" to zazwyczaj przynajmniej jeden duży element, którym gra wyróżnia się na tle innych, gameplay, artstyle, fabuła itd. Gry, które nie oferowały niczego ciekawego (oczywiście subiektywnie) wyleciały z listy, nawet jeśli były to dobre tytuły. Głównym przykładem były tutaj sequele, np Suavek ma kilka części Etrian Odyssey na liście - ja także miałem, ale wybrałem tylko jedną i ją ograłem, bo reszta to w zasadzie tylko inne mapy, inne klasy, drobne zmiany w systemie - słowem poszczególne części oferowały za mało unikalnych elementów, które sprawiłby że warto byłby w nie zagrać, mimo że są to bardzo dobre gry. Grając w daną grę chce doświadczyć czegoś nowego, a nie odcinania kuponów. Tak samo Xenoblade 2 wyleciał z backloga i zagram tylko w 3. Fani mnie pewnie zjedzą, ale dla mnie te gry są zbyt podobne do siebie, żeby mi się chciało poświęcić czas na obie. Ograłem w życiu mnóstwo gier, które mimo że były spoko, to jednak traktuje je jako stratę czasu, bo nie były, dla mnie, wystarczająco unikalne. Podobnie bo ograniu całej serii Dark Souls stwierdziłem, że Demon's Soulsy sobie odpuszczę. Aczkolwiek przyznam, że mam słabość to nowych IP, więc nawet jeśli są odtwórcze, to często przez fakt bycia nowym IP chce ich spróbować. "Fear of missing out" to też straszna rzecz, która zmusza Cie do grania w gry, które w sumie nie wnoszą absolutnie nic nowego, ale gra się w nie w obawie, że a nuż będzie w niej coś ciekawego, albo dlatego, że wszyscy grają i o niej mówią, więc trzeba przynajmniej spróbować. Albo kończyło się gry, które średnio się podobały, bo "może zaraz się rozkręci", albo bo skoro ograło się resztę w serii, to i tę wypada. Przy ograniczonym czasie trzeba umieć robić selekcję, żeby wyciągnąć esencje tego, co cie jara w grach, i móc usuwać "fillery", które niby są przyjemne, ale koniec końców szkoda na nie czasu, bo jest mnóstwo ciekawszych rzeczy, na które warto go poświęcić.
-
Metal Gear Solid Collection HD
patrzcie jak kojimbo mozgi wyprał że narzekają na za małą ilość przerywników w G R Z E
- Rings Of Power - 2022 - Amazon Prime
-
Targi: E3, GC, TGS
Kiedyś mi było smutno, że na tych pokazach nie ma prawie żadnych interesujących mnie gier, dzisiaj cieszę się, że nie będzie trzeba niczego dodawać do backloga. Także póki co jest wspaniale
-
własnie ukonczyłem...
Tutaj co nieco napisałem, starając się nie zdradzać absolutnie niczego konkretnego, bo do gry najlepiej podejść na ślepo. Parę stron wcześniej masz recke Kmiota. W dużym skrócie jest to przygodowka-rogalik, tylko ze zamiast doświadczenia, kasy i przedmiotów (bo takowych tutaj nie ma) do kolejnych runów przenosisz wiedzę, która jest w tej grze wszystkim.
-
własnie ukonczyłem...
Jeśli miałbym wybrać jedna grę, o której chciałbym zapomnieć i doświadczyć jej jeszcze raz - byłoby to Outer Wilds Pewnie już pisałem, ale napisze raz jeszcze - jedna z G I E R Ż Y C I A
-
własnie ukonczyłem...
Jedna z moich gier życia. Warto wspomnieć, że cały kosmos funkcjonuje w czasie rzeczywistym przez te 22 minuty, wiec na planetach może być różnie w zależności od tego, w której minucie się na nich znajdziemy. I totalnie polecam DLC. Jest równie genialny jak podstawka, a fabularnie odpowiada na pytania, których zapewne sobie nawet nie zadałeś, a są dosyć istotne. Jak to fani określili - to nie jest DLC doczepione na siłe, to DLC, którego każdy chciał i potrzebował, ale o tym nie wiedział, dopóki go nie skończył. Co samo w sobie jest imo niesamowitym wyczynem - stworzyć grę, której podstawka wydaje sie kompletna, ale jednoczesnie sworzyc DLC, ktore dopiero po jego przejsciu uswiadamia Ci, ze czegoś brakowało.
-
The Best of Wszystkie Czasy, Grande Finale!
TLOU? Generyczna historyjka w ładnym opakowaniu z zaledwie dobrym gameplayem, bezpieczny produkt dla mas. MGS? Świetna, oryginalna historia pełna kultowych momentów i postaci, genialny ost, nowatorskie rozwiązania, ważny krok ewolucyjny w historii gamingu. MGS to po prostu gra dla ludzi ze zmysłem artystycznym, którzy potrafią docenić bardziej zawiłe i oryginalne podejście do tworzenia gier, TLOU to taki bezpieczniak dla przeciętnego Kowalskiego. Taki asasynek, tylko dla singleplayerowcow i solidniej wykonany
-
The Best of Wszystkie Czasy, Grande Finale!
MGS wygrywa? Wiara w foruma lekko przywrócona
-
One Piece
Nie wiadomo o co chodzi. Wiemy tyle, ze stało się coś szokującego.
-
Właśnie zacząłem...