Ja akurat ciągle oglądam tenisa. Szczerze mówiąc jestem załamany poziomem gry najwyżej rozstawionych, z którymi się juz pożegnaliśmy. Tak i niestety - to nie Polacy są wielcy. Jurek ma szanse coś tam ugryźć, nie powiem - jego gra mi nawet imponuje. Wydaje mi się jednak, że jeszcze chyba troszkę za wcześnie na tytuł, choć okazja może się już długo nie powtórzyć. Jemu jeszcze kibicuje żywym sercem. Kubot? Kubot, to Kubot. Jest taki jak Domachowska (nie pod względem gdy, tylko "istnienia"). Zawsze gdzieś tam był, gdzieś coś grał, ale daleko w setce. Nie powiem, potrafi zagrać, ale czym się tu zachwycać, skoro to profesjonalny tenis? Kubot gra WYŁĄCZNIE na siatke, z wyjątkowo charakterystycznym deblowym zacięciem. Ostatnie sukcesy taka grą osiągnął jedynie dlatego, że nie stanął przed nim znakomity, techniczny rywal, który szybko by mu pokazał, w którym miejscu kortu ma stać. Uważam przy okazji, że tak właśnie się stanie w jego meczu z Janowiczem. Radwańska? Dość powiedzieć, że większość piłek nie jest uderzonych jej rakietą, tylko od niej odbita. Ogólnie nei mogę na nia patrzeć. Dalej nie mogę znieść (bo rozumieć rozumiem) faktu, że znajduje się w czołówce WTA. Wieczny grymas na mordzie, pretensje do calego świata za zepsute zagranie i przysiad zadem do samej ziemi przy forehandach, to nie jest coś na co lubie patrzeć oglądając tenis. Żenada. Cóż, czekam na "polski mecz". Jestem pewien, że będzie widowiskowy.