ogqozo
Senior Member
-
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Obecnie
Przegląda stronę główną forum
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Final Fantasy VII Rebirth
W ogóle to tak. Eksploracja jest generalnie super. Sam nie wiem, jaki jest idealny balans między "zbyt proste to wszystko, latasz po płaskim do punktu A i tyle" a "nie chce mi się myśleć jak dotrzeć do tego punktu", ale ostatecznie kompromis jest znacznie lepszy, niż się spodziewałem. Gra nie każe tyle myśleć, co niektóre, ale jest bardzo ciekawie. Można było pójść i w jedną, i w drugą stronę, i też mogłoby być dobrze, ale to, co jest, wypada bardzo fajnie. Super, że Square-Enix oparło się pokusie robienia pod tym względem wiedźminówki i zrobiło raczej coś jak tradycyjne gierkowe lokacje, tylko bardzo duże, niż to co zazwyczaj się widzi jako "open world". W Rebirth nie ma prawie w ogóle jakiegoś latania po lesie bo trzeba, jest bardzo gęsto i lata się z celem. Chociaż czasem lubię sobie ot tak pobiegać dokoła, żeby się nacieszyć jak to wygląda. Kurna, co za widoczki całą grę. Nie ma jednak innego powodu. Gra wszystko mówi. Czy to dobrze czy źle, że nie ma np. takiego kombinowania i sekretów o których nikt nie mówi jak w starszych Xenoblade'ach, trudno powiedzieć. Ale też nie było dla mnie oczywiste, że np. właśnie nie będzie wszystko dosłownie narysowane kreską, podświetlone dosłownie wykrzyknikiem, jak to bywa w hiciorach plejstejszyn. W końcu Square ma raczej tendencję, żeby nawet w korytarzowych grach było podświetlenie że np. możesz wejść na drabinę, albo przejść przez jakieś bardzo widoczne przejście. Te rzeczy tu dalej są. pozostałe z Remake'u (jest taki moment np. po paradzie że idziemy po dachu i wszędzie podświetlone ikonki że jedyny kierunek jaki widzisz możesz obrać...), ale nowe rzeczy są w większości z innej paki, bardziej szanującej podstawy ogaru gracza. Nie jestem ostatecznie oburzony na chocoby, ale na pewno brak możliwości sterowania kamerą jest kontrintuicyjny. Nie tylko on, cała fizyka też, ale kamera pod prawą gałką to taki standard, że każdy ma to chyba w instynkcie i może denerwować odstawienie tego bez widocznego powodu. Podobnie w sumie jak wychylenie lewej gałki do przodu i wciśnięcie jej, to też podstawowe ruchy, które trzeba na chwilę zapomnieć. Szczerze mówiąc, dobrze, że jest internet, bo gdybym nie zajrzał, to bym tej minigierki z lataniem mógł nie przeżyć ze wściekłości na brak ogaru, jak to konkretnie działa z opuszczaniem się, pikowaniem i podnoszeniem się. A może bym zczaił po kilku minutach, nie wiem. A dwa że mógłby być fast travel do punktów, gdzie wzlatujemy do góry, bo chociaż tak naprawdę rzadko one mają takie znaczenie, jak się na początku wydaje, to myślę że sporo osób spędziło sporo czasu ("sporo", kwestia sekund w sumie lol) nawracając do nich. Okej, w sumie to jak pomyślę to tak naprawdę dobrze wskazali, czego szukać, dając teleporty do miejsc do szybowania, a nie do tych wentylatorów, w sumie pochwalam decyzję ostatecznie. Fajnie też np. że jak podchodzimy do punktu gdzie można użyć chocoba, to on sam do nas podchodzi bez zachęty i naturalnie się pojawia. Jest trochę nadal rzadkiej w grach fizyki zwierzaków i pojazdów, np. kiedy chocobo może pozostać rozpędzony po dość płaskim lądowaniu z szybowania i od razu biec rozpędzony. Jeden Fajnal, a o tylu nowych rzeczach pomyślano.
-
NBA
Casualom śpiącym w nocy warto przypomnieć, że czekają nas jak co roku magiczne dwa tygodnie wcześniejszych meczów z racji na zmianę czasu na letni. I tak jutro z racji ponadto niedzieli będą najwcześniejsze mecze w roku, Bucks-Suns już o 18, Mavs-Nuggets o 20:30 itd. W sumie to te dwa mecze zapowiadają się dobrze, ale to i tak nieźle. Na Bucks ludzie jęczą, bo trochę więcej się spodziewano - pisałem po wymianie Lillarda, że na wyrost. Ale to nadal jedna z czołowych ekip, i moim zdaniem całkiem mocny kandydat na mistrza. A Lillard, chociaż podobno ma rozczarowujący sezon, to tak naprawdę jest bardzo dobry. Jasne, Bucks grają trochę tak, jakby Lillard trafiał co najmniej 40% za trzy, a nie 35%, ale gdy Bucks się zepną, mają jedną z najsilniejszych piątek w lidze. No i właśnie - Suns podobnie... ludzie oczekiwali cudów, fantazjowali o wpływie Beala (słusznie wątpiłme), nie dostali cudów, i teraz przesadzają w drugą stronę, a Suns z Nurkiciem potrafią wyglądać naprawdę doskonale. Nuggets po przerwie All-Star nieco spięli dupy, zaczęli w końcu wygrywać seryjnie i wskoczyli na pierwsze miejsce w konferencji. Ofensywa i defensywa na najwyższym poziomie. Ponadto Christian Braun i ławka ogólnie spisują się nieco lepiej, ale ogólnie wiadomo - sto razy lepiej dzięki Jokiciowi. Mavs zaś znowu kontuzje i po ww. poprawie wyników nie ma już śladu, znowu wyglądają jak po prostu ekipa w peletonie walcząca o 6. miejsce. Warriors zresztą podobnie. Ogólnie to każda ekipa z tych 10 na Zachodzie co chwila ma lepsze i gorsze tygodnie.
-
Final Fantasy VII Rebirth
A propos klepania czegoś jak w Crisis Core... czy ktoś znalazł coś ciekawego w wyścigach chocobo? Na pierwszy rzut oka, wydawało mi się to bardzo wystawnie zrobione - dobry silnik, szybkie i przyjemne wykonanie, dobra zrzyna wszystkiego z Mario Karta, w miarę przemyślane plansze bez komplikowania życia, statystyki i ekwipunek. ALE... w praktyce jakoś mam wrażenie, że nadal każdy wyścig jest w istocie taki sam i polega na tym żeby biec szybciej od przeciwników i ewentualnie zoptymalizować trasę przez skróty i unikanie przeszkód i reszta to bzdet? Taktyki oparte na innych zagrywkach typu ataki z niższej pozycji, wyprzedzanie itp. wydają mi się po prostu nieskuteczne i niepotrzebne. Wszystkie te następne chocobo i następne ekwipunki są praktycznie po prostu gorsze na każdej trasie. Nadal jest i dużo ciekawiej, i dużo mniej czasu to zajmuje niż w oryginale, ale to akurat najniższa poprzeczka świata - a, patrząc na to, jak dopieszczono tyle innych rzeczy, to jakieś meh te wyścigi chocobo są.
-
Final Fantasy VII Rebirth
W ogóle to ta walka z pieskami jest aluzją do ukrytej walki w studni w Corel, która była dostępna tylko w japońskiej wersji FF7, i w wersji pecetowej poprzez glitche i edytory. Nie każdy może o tym wie. Jeden z twórców w wywiadzie powiedział, że sam nie wie, o co chodziło dokładnie z tą walką, czemu była tam umieszczona - bo nikt, kto ją robił, nie pracuje już w SE i nie dowiedzieli się. Ale i tak do niej nawiązali. êúô0(äñ) | Final Fantasy Wiki | Fandom
-
Final Fantasy VII Rebirth
No właśnie nie wiem, jaka jest łatwa taktyka nawet na to, bo to takie ciężkie kogoś NIE zabić w tej grze. Z jedną postacią i braniem tego powoli jest ten problem, że te małe dupki chcą same się zabić. Być może najlepsza taktyka bez doje'bania levelem to jedna postać i bardzo aktywne unikanie tych ataków tych małych dupków. Próbowałem ich uśpić, ale i tak się budzą z większą odpornością, a przy całej ekipie gdy możemy atakować mocniej to kompani ciągle zaczynają ich bić i budzić.
-
Final Fantasy VII Rebirth
Włączyłem tę walkę żeby sprawdzić co to, i kurde... zginąłem kilka razy m d r. A nie pamiętam w ogóle żeby za pierwszym razem była ciężka, wydaje się znacznie trudniejsza na wyższym levelu. W ogóle nie pamiętam, żeby przeciwnicy byli tak agresywni. Ich throat clamp nawet przerywa mój firebolt blade. I przestali się prawie kłaść, a wtedy robili to często. Bardzo fajna walka po cichu, bo jest tu wiele rzeczy. Sam punisher mode tutaj tak wiele nie daje, bo a) jak się bronisz przed jednym to drugi zazwyczaj przylatuje z throat clampem, b) sporo czarów, przeciwnicy latają cały czas dokoła, c) warto latać za dopałkami, bo nie tylko potrafią mocno dopakować twoją postać, ale też złapanie ich oznacza, że nie złapią ich pieski. Różnica między tym czy ty masz mocniejszą obronę, atak, regen i jeszcze coś, a piesek ma, jest spora. Trzeba opanować po trochu wszystko: kiedy unikać, kiedy blokować (to nie Remake i baaardzo warto opanować perfect blok, nie tylko nie ma obrażeń ale i znacznie pomaga atakować - kiedy nie trzeba unikać, a niczego chyba poza throat clampem nie trzeba, naprawdę warto nie unikać tylko blokować, zwłaszcza gdy mamy nieocenioną jak zawsze materię precision defense. Swoją drogą to jak masz ją od początku, to możesz masz już możliwość blokowania nią nawet throat clampa, ale z twojego opisu stawiam, że to byłoby i tak trudne do wykonania), kiedy atakować. W końcu wygrałem, odpowiadając im tym samym - kiedy widziałem że szykują coś (jak ten throat clamp), to wtedy im ja to przerywałem firebolt blade'em, który szybko dość nabija im staggera. W momencie staggera można walnąć limita i skroić spory zapas żyćka. Oczywiście trzeba po prostu w miarę dobrze unikać i blokować, żeby w ogóle mieć czas atakować i mieć ATB na to wszystko (i okazjonalne leczenie). No i latać w międzyczasie za tymi dopałkami hehe. W koloseum sprawdziłem te walki i jednak to nie mindflayer był dla mnie barierą za pierwszym razem, ale ostatnia walka z pierwszego rzutu na 6 osób, ta że na początku walczysz z dwiema wiwernami. To na tamtym levelu było ciężkie w ciul. Ale zajebiste są trudne walki w tej grze, szkoda że nie ma ich więcej, bo by się chciało bez końca. Wszystko w systemie zaczyna wtedy grać - MP, limity, buffy, zdolności synergy itp. Jest czas i konieczność zrobienia czegoś więcej niż nawalanie. Np. stworzenie prawdziwego przemyślanego tanka. Albo wykorzystać moc Aerith, gdy się walczy z kimś naprawdę mocnym to robi się nieco wyścig do kolejnego wypełnienia jej limita i darmowego leczonka (a planet protection to chyba jedyna metoda przetrwania na niższym levelu takich ataków summonów jak ten ostateczny Kujaty). Nowe narzędzia dodane w Rebirth zaczynają wtedy naprawdę błyszczeć, i super jest też to, że zazwyczaj świetnie pasują do charakteru postaci - Barrett potrafi wziąć wszystko na klatę, Aerith nie jest specjalnie ciekawa w krótkiej walce ale z odpowiednim rozpędem osiąga absolutnie największą moc i jebnięcia bossa mocno jednym czarem i uratowania ekipy, trzeba tylko ją wrażliwą chronić, Yuffie nie ma nic supermocnego pojedynczo, ale potrafi zawsze sięgnąć przeciwnika i zawsze uderzyć w jego słabość i uniknąć najcięższych sytuacji, i tak dalej. Ten system walki to geniusz. Ale Mindflayer w tej próbie Chadleya. że trzeba go zabić pierwszego, jest przejebany na inny sposób, kurde spora męka z tym wyzwaniem. Nie wiem czy to dobrze czy źle, że mało jest tego typu wyjątkowych wyzwań, bo przynajmniej przy mojej ekipie to było baaardzo ciężkie.
-
Champions League
Arsenal to pewna enigma, mimo męki w Porto nadal za cały sezon zakładam, że są wśród faworytów do wygranej jednak. Mimo wszystko to liderzy ligi, w której grają Man City i Liverpool, ponadto w fazie grupowej też imponowali. Real, wiadomo - obojętnie jak by grali, to mogą wygrać, chociaż ich mit jest przesadzony, przecież oni przez ostatnie 5 lat wygrali raz, w kompletnie niesamowitym stylu, Boże co to była za jazda w każdym meczu, ale pozostałe 4 razy odpadali dość standardowo, więc jakiegoś monopolu nie czuję. Bayern nie ma co, jest ogólnie dobry, nawet "słaby", "najsłabszy od 12 lat" Bayern obiektywnie tworzy sporo okazji i naprawdę ma talent. PSG-Barcelona to taka ciekawa para, Mbappe weźmie to ambicjonalnie niczym finał LM, pewnie już ogląda wideo Cubarsiego i myśli jak go zrobić. PSG ewidentnie nie ma tego genu wygrywu, jak inne ekipy, że jak mecz jest zacięty to potrafią go zazwyczaj rozstrzygnąć na swoją korzyść. ALE nie będę zdziwiony, jeśli i tak daleko zajdą, kto wie, grać umieją. Ale ogólnie tak, chyba czterej główni faworyci są wszyscy w jednej połówce hehe. Inter mógł mieć autostradę do kolejnego finału, gdyby wygrał. Oglądałem wideo tego karnego w slo-mo i widać że piłka podskoczyła Lautaro, to musi być straszny ból w ten sposób zwalić z takiego powodu, widać że tuż po kopnięciu się popatrzył na murawę ale musi z tym żyć.
-
Final Fantasy VII Rebirth
Ta walka jest spoko do cyknięcia na 30 levelu, ale następna jaka się odblokowuje... urgh, trzeba by mocno wycisnąć team. Ale najgorszy mindflayer to ten w którym trzeba go zabić zanim padną potworki które go otaczają w symulatorze, jedna z bardziej przejebanych walk w grze, na levelu na którym ją otwieramy, zresztą nie tylko na nim hehe. Można zapomnieć że jest jakaś reszta gry, Sephiroth itd. próbując je robić wtedy.
-
Final Fantasy VII Rebirth
No niestety gra nie ma takiej masy niekończących się pomysłów jak Crisis Core, w którym było wszystko: chodzenie krótkim korytarzem i prosta walka, chodzenie innym podobnym korytarzem i prosta walka, chodzenie takim samym korytarzem jeszcze jeden raz i jeszcze jedna taka sama walka, chodzenie po tej samej lokacji wielkości pokoju i dojście do takiej samej walki w środku tej planszy, i wiele innych szalonych pomysłów.
-
Europa League
Oczywiście nawet bez dogrywki, bo nic nie może być tylko normalnie dobre dla nich w tym sezonie.
-
Europa League
No i chyba się w końcu stanie, Leverkusen przegra mecz w tym sezonie... i będzie to z grającym w dziesiątkę Karabachem.
-
"Zielony jak ta trawa" - Switch Ver.
Save jest tylko na konsoli i ew. w chmurze. Można przenosić przez menu Nintendo między konsolami, ale nie można dostać pliku, jak sądzę z powodów zapobieżenia piractwu/oszukiwaniu w grze. Do przeniesienia lokalnie mając obie konsole obok siebie nie trzeba mieć płatnego online, do chmury chyba nadal tak.
-
Unicorn Overlord
Dobrze, że ludzie jęczący w takich tekstach nie przeczytali nigdy w życiu jakiejś książki, bo by dopiero byli w szoku na jakim "lewactwie i ideologii" polega tłumaczenie od dosłownie początków istnienia jakiejkolwiek literatury i jacy tłumacze byli uważani za najlepszych przez te tysiące lat. Lewactwo bo nazwali tryb trudności "story" a celniej by było "casual" XD. Po tylu latach forum nadal potrafi zrobić wrażenie na człowieku.
- Final Fantasy VII Rebirth
-
Champions League
Wow, za sposób żeby skończyć sezon, zdecydowanie gracz sezonu Serie A i lider dominującej ekipy robiący posyłający piłkę w kosmos. Patrząc na tabele niby dziwne, ale na żywo nie było to zaskakujące. Atletico to jednak dobra ekipa. Stworzyli sporo okazji, mogli wygrać wcześniej. Nie wiem, jak grali w weekend z Cadiz gdy przegrali 2-0 nie mając wiele okazji, ale dzisiaj wyglądali bardzo dobrze. No ale kurczę... od 2016 roku, Atletico tylko raz wyeliminowało ekipę z czołówki, w tym absolutnie niewiarygodnym meczu tuż przed koroną z Liverpoolem. Więc no muszę powiedzieć że siara dla Interu.
- Final Fantasy VII Rebirth
- Final Fantasy VII Rebirth
-
Champions League
Dobra, cofam, PSV po pewnym czasie zaczęło cisnąć tak samo jak w pierwsze pół godziny Dortmund, wyrówany mecz ostatecznie, na razie PSV kurde ciśnie. Inter się broni głównie, ot 1-1 ich zadowala, trochę rozczarowanie, chociaż Atletico to naprawdę dobra ekipa pewnie.
-
Champions League
Trochę poniżenie dla ligi niderlandzkiej, że PSV gra tam jeden z najlepszych sezonów ever, a Dortmund ich po prostu miażdży dzisiaj. Inter w sumie też dominuje niesamowicie we Włoszech, a kluby włoskie ogólnie nieźle sobie radzą w Europie, więc wydawało by się, że w LM znowu muszą zajść daleko. Ale ciężko to na razie wygląda, to 1-0 z pierwszego meczu to był cienki wynik.
-
Final Fantasy VII Rebirth
Queen's Blood ewidentnie się prosi o własną gierkę. Przy takiej liczbie kart, jest uczucie, że właściwie nie ma w ogóle okazji rozwinąć i próbować różnych rzeczy. Np. mogę sobie pomyśleć o zmianie dwóch par kart na inne w talii, ale nie ma żadnych osobnych walk żeby to wszystko sprawdzić jak się sprawdza na dłuższą metę, mogę najwyżej powtarzać te same bez nagrody, ale kto to by robił. Ponadto Square-Enix akurat ma talent to splatania innych gatunków z jRPG, co zrobili mistrzowsko np. w Theathrythm czy Harvestelli, które mimo innego gameplayu nadal mają bardzo mocny vibe klasycznego jRPG. To mogłaby być super gierka, chociaż nie wiem ile osób by ją faktycznie kupiło.
-
NBA
Czy ja wiem. Lakers stracili w tym sezonie więcej punktów, niż zdobyli, a bilans meczów 36-30 (tacy Rockets mają lepszy bilans punktów, a są daleeeko za nimi w wygranych). W meczach "clutch" (takich co były w ostatnich minutach w zasięgu 5 pkt.) są najlepsi w lidze, z bilansem 19-8. Spośród ekip playoffowych, tylko Miami wygrywa mecze niżej, niż Lakers. Jak dla mnie to powinni być zadowoleni z tego bilansu, a na pewno nie narzekać. Serio z tych 10 ekip, które walczą o playoffy na Zachodzie, to Lakers wydają mi się mieć najmniejszą "prędkość maksymalną", najniższy "sufit". Cała reszta tych ekip potrafi być słaba, ale też potrafi być strasznie mocna, jak im dobrze idzie, a Lakers... no spoko, ale nigdy nie czuję, że są w strasznym gazie. Nie wiem, może to efekt rzucania małej liczby trójek, które jak wiadomo czasem się sypią a czasem nie. Lakers stawiają na solidne rzuty, wchodzenie pod kosz i stosunkowo solidnie przygotowane trójki. Może mało agresywny styl gry, który daje im wyjątkowo mało dobitek. Ogółem mam wrażenie, że Lakers są najmniej zdolni do nagłego nawalenia masy punktów. Jasne, pamiętam ten jeden mecz jak LeBron trafiał każdą trójkę nagle... zazwyczaj im się to nie zdarza ostatnio.
-
Champions League
Wszyscy to mówią, ale serio. Koleś ma 41 lat. Wydawało się, że w 2017 odchodzi już na emeryturę, trochę tam dorobić w Turcji i w domu. I nawet wygląda znowu prawie tak samo jak te 20 lat temu gdy zaczynał w LM heh.
-
Champions League
Nie wiem, czy to mikrofony tak zbierają, ale wydaje się z trybun jakieś chyba mocne wrażenie "no dobra, kończcie już bo jutro rano do pracy". Piłkarze też jednak zmęczeni. Trochę to klapło, niby się kopią, ale nie czuć że mogą albo chcą faktycznie coś strzelić na bramkę przed karnymi.
-
Champions League
Były okazje to przegrać, ale ofensywnie ładniej. Yamal najmłodszy piłkarz w historii w fazie pucharowej LM, Pepe najstarszy (skończył niedawno 41 lat, wtf). Jeden ciągnie Barcę cały sezon, liczą czasem tylko na jego geniusz, drugi jest co chwila w jakimś dramatycznym kluczowym pojedynku pod bramką. No i ciągle ma ten talent do wkurwiania każdego kto chce dobrego sędziowania w meczu hehe. Pau Cubarsi niewiele starszy, ledwo skończył 17 lat, wygląda jak typowy Kacperek, a kolejny niesamowity talent. Jakiego on ma skilla w tym wieku, ja nie mogę. Świetny w obronie, a te jego błyskawiczne podania... Niesamowite, że z jednej strony Barca ma taki talent do marnowania kasy, a z drugiej ciągle dostają takie nastoletnie talenty, że jeśli tylko ich nie zarżną przeciążeniem przed dwudziestką, to muszą wrócić na szczyt, wydaje się. Arsenal może awansuje jeszcze, ale na razie spore rozczarowanie. W lidze grają jak petarda, tika taka 5-0, a to są męki.
-
Champions League
Bayern się poprawił, ale Bayern jednak atakował z Lazio, po prostu nie wpadało. Arsenal z Porto był naprawdę nędzny, nie mieli ani jednego celnego strzału, to naprawdę dziwne, że ten klub w takiej formie wypadł aż tak słabo. Nadeszła chwila prawdy, bo jak to zwalą to byłaby jeden z dziwniejszych wtop w LM w ostatnich latach. Barsa nadal faworytem z Napoli, które przecież jest ogólnie w cienkiej formie. Barca niby ma niezłe wyniki, przegrała w lidze tylko 3 mecze, niby nie jest tak słabo... jak wygląda. Ale też muszą w końcu coś pokazać, bo na razie nie przekonali do końca, że są lepsi ani od Realu, ani Girony, ani ostatnio od Napoli.