Skocz do zawartości

ogqozo

Senior Member

Treść opublikowana przez ogqozo

  1. ogqozo odpowiedział(a) na Sylvan Wielki odpowiedź w temacie w Kącik RPG
    To nie będzie open world, było pisane na chyba każdej stronie tematu. Wśród lokacji będą ze cztery bardziej otwarte, nie cały świat. Piosenka przewodnia to "Tsuki Wo Mitati" czy jakoś tak w wykonaniu Kenshiego Yonezu, dość znanego piosenkarza. Okej, TO nie jest God of War "Tsuki Wo Mite-ita"
  2. ogqozo odpowiedział(a) na Sylvan Wielki odpowiedź w temacie w Kącik RPG
    Preorder oczywiście złożony, w tym samym sklepie, który mi wysłał FF7 Remake ponad tydzień przed premierą, jest nadzieja że jest jakaś magia hehe. To było fajne, grać w taką oczekiwaną grę nie wiedząc, czy jest dobra, może nawet dostanie wszędzie 6/10 za jakąś niewłaściwą scenkę, niebycie Wiedźminem 3 albo skaczący klatkaż. PEWNIE NAWET nigdy nie zwróciłem uwagi na okropne drzwi. No i gra była już opchnięta tuż po premierze hehe.
  3. ogqozo odpowiedział(a) na Suavek odpowiedź w temacie w Gry Muzyczne
    To praktycznie dosłowny klon, ale wobec porzucenia serii przez Nintendo (tragicznie, bo myślałem, że przynajmniej sportują co się da na wzór Megamixa), to najlepsze co mamy. Gra tak samo opiera się czysto na rytmie. Jednak plansze są IMO nierówne, niektóre bardzo trudno wyczuć. Np. na początku ta plansza ze skakaniem po telefonach jakoś w ogóle mnie nie przekonała, moment wciskania A nie był dla mnie intuicyjny w kontekście tego jak zaprezentowano sytuację, a sygnały co wciskać były mało wyraziste jak na ich liczbę. W dzisiejszych czasach loadingi na Switchu jednak są zauważalne, biorąc pod uwagę, że taka gra polega głównie na powtarzaniu do perfekcji całego utworu, z tradycyjną dla RH "rozgrzewką". Wolało by się, by zawartość grania w graniu była czystsza. Schematu chyba nie da się zmienić - nie tak, by gra jednocześnie była przystępna i wymagająca - ale te loadingi mogłyby teoretycznie zniknąć.
  4. ogqozo odpowiedział(a) na Figaro odpowiedź w temacie w CD Projekt Red
    Główna część gry to jednak po prostu Asasyn, trochę rozczarowanko że o to był cały hype hehe. Tyle że ludzie sami do ciebie dzwonią jak w GTA, nawet nie muszą cię poznać hehe. Ot sobie chodzisz i ktoś dzwoni "hej, jestem John Williams, mam dla ciebie pracę" i tak zaczyna się wasza kooperacja że porobisz jakieś queściki dla nich. Tak czy siak mamy dużo chodzenia po linii na mapie na dane miejsce. Nasze walki są zależne po prostu od nabitego poziomu, a ten nabija się powoli. Zbieranie masy lootu, sprzedawanie go masowo by w końcu nabyć podwójny skok albo coś tam przydatnego na dany quest, ogólny brak kasy - wiadomo, jak to idzie. Strzelanka to bowiem jednak w ogóle nie jest, ot RPG napędzane cyframi. Jeszcze śmieszniejsze niż sceny seksu są chyba walki z bossami, generalnie po prostu stoimy naprzeciw nich i w nich walimy statycznie, bo niewiele innego w tych walkach może się dziać. Moja ulubiona walka to było jak zakradłem się do biura nieuzbrojony, a szefu wyciągnął na mnie strzelbę. Spokojnie, byłem w stanie unikać jego strzałów ze strzelby, chowając się po drugiej stronie stołu. No i tak, obracałem się dokoła stołu naprzeciw niego, jak przeładowywał to hyc pięściami, i z powrotem, no i go w końcu zabiłem. Tak że cofam to co mówiłem o Kinowym Doświadczeniu XD. Nie jest to też jednak wcale bogate RPG. Wspomniane dialogi i wybory to kompletne ubóstwo, i są tak widocznie dodane bez pomysłu i związku z samą grą, że musiały nie być chyba w planie twórców w ogóle. Nasz wybór najczęściej sprowadza się do tego, czy wypić kielona czy nie wypić mdr. Walki robią się oczywiście repetytywne. W sumie bym powiedział że nie było głównego pomysłu na tę grę, ale z drugiej strony Wiedźmina 3 można by ogólnie niby podobnie opisać i gra jest największym sukcesem w historii ludzkości, więc im się nie dziwię. Niestety wygląda na to, że FPP i kinowy wygląd MOCNO ograniczyły możliwości CDP co do napisania takiej liczby scenek i ogólnie takiej ilości zawartości. No a wszystkie braki bardziej... rzucają się w oczy.
  5. ogqozo odpowiedział(a) na Figaro odpowiedź w temacie w CD Projekt Red
    Miałem scenę seksu, prychłem ze śmiechu. Ale kto wie, może w 2077 roku ludzie tak uprawiają seks, nic innego się nie zmieniło. No jest to pocieszna giereczka dla familii, mimo oprawy noir, ale IMO lepsze to niż silenie się na "mroczność". Tak jak w każdym open worldzie, podstawą cieszenia się grą wydaje mi się nierobienie tych wszystkich znaczków na mapie, bo pewnie nigdy się nie skończą. Fajnie, że nie potrąca mnie co chwila samochód, doceniam to w grach miejskich. Miałem typowy wybór moralny, podać lekarstwo ratujące czy powiedzieć "nie", niestety oba pod tym samym przyciskiem, więc źle wycelowałem i poświęciłem życie, którego nie zamierzałem poświęcić. Typowe doświadczenie cRPG hehe. Trafiłem na NPC bardzo podobnego do Keanu, chciałem zrobić screenshota, oczywiście gra się zcrashowała, bo kto to myślał, robić screena jak jeszcze poprzednia rzecz się nie skończyła dziać, mogłem to już przewidzieć. To w sumie też hehe.
  6. NBA

    ogqozo odpowiedział(a) na Kame odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Gobert oficjalnie nie zagra, McDaniels oczywiście też. Zobaczymy co to da. Genialny donos od Wojnarowskiego: "Wolves musieli zawiesić Goberta za intencjonalny cios, chociaż akceptują fakt, że było to uderzenie w klatkę bez zamiaru uszkodzenia cieleśnie Andersona, oraz że Anderson wielokrotnie w ciągu meczu mówił do Goberta "bitch" gdy ten grał z kontuzją" mdr. Zarządzanie przedszkolem czy zespołem NBA, w tym sezonie trudno rozróżnić.
  7. ogqozo odpowiedział(a) na Figaro odpowiedź w temacie w CD Projekt Red
    Keanu Reeves to bohater jak z Last of Us. V: Fuck you you fucking fuck. Keanu: Fuck fuckity fuckerino V: No, you fucking fuck, you fuck off from my fucking mind I fucking fuck the fucks in the fuck Ale sam pomysł na tę relację ciekawy, bohater trochę taki legendarny idealny madafaka, ale trochę głupkowaty, no i zrozumiale sfrustrowany bezradnością, jak w sumie wszyscy w tej grze. Gra ma jedno na pewno wspólnego z typowymi RPG-ami. Gram oczywiście w niemałej mierze napędzany możliwością romansu z Judy hehe.
  8. ogqozo odpowiedział(a) na Pelipe odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Każdy trener mówi, że "potrzebuje czasu" i "dostosować skład", ale gdyby to tak działało, to nie mielibyśmy co roku ze dwudziestu zwolnień w lidze hehe. Chelsea zwłaszcza to eksperci od zatrudnienia znanego trenera na dużym kontrakcie, ściągnięcie mu 5-10 zawodników których chce na dużym kontrakcie, a potem elegancko zwolnienie tego trenera po kilku miesiącach bo wyniki są rozczarowujące. Nie wiem, czy racjonalnie jest "dobry" moment do zostania trenerem Chelsea. Finansowo, opłaca się głównie po prostu zostać zatrudnionym i wylecieć jak wszyscy...
  9. ogqozo odpowiedział(a) na Figaro odpowiedź w temacie w CD Projekt Red
    Postanowiłem w końcu zagrać na poważnie w Cyberpunka. Wydaje mi się, że wiele się w grze już nie zmieni... Do końca nie wiedziałem nigdy, jakim typem gry ma być ten Cyberpunk. Szybko prawa staje się dość jasna - to generalnie GTA. Większość gry polega na słuchaniu, jak ludzie gadają - albo idziemy z kimś powoli, albo jedziemy z kimś powoli, albo rozmawiamy przez telefon idąc gdzieś powoli, albo stoimy i gadamy, i tak dalej. Rozgrywka przez większość czasu wymaga głównie tego, by nie iść szybciej ani wolniej niż nasz kompan, jak w Rockstarach. Aż dochodzi do sekwencji akcji (rzadziej niż w Rockstarach), gdy od czasu do czasu musimy wymordować masę przeciwników i zakończyć misję. Mocne deja vu z gier Rockstara, gdy np. przez jedną sekundę nie odpowiemy na dialog, i od razu postać nam mówi coś w stylu "halo, jesteś tam?" głośniej niż normalne dialogi. Generalnie główny wątek to bardzo podobna gra na szynach, Współczesne Kinowe Doświadczenie. Aha, no i L O R E podawane nam tam, że nawet i w trakcie strzelaniny podnosimy niekończące się liczby książek (sorry, to nie książki tylko cyber-cośtam) i sobie spokojnie czytamy, i czytamy... Jednak całkiem mi się podoba, bo Współczesne Kinowe Doświadczenie może też być ciekawe, jeśli jest ciekawie napisane. Gra jest nieco bardziej dla dorosłego odbiorcy, niż produkcje Sony czy Rockstara. Owszem, cały czas dwie postaci gadają, ale nie ma tych samych żartów jak zawsze ani patosu, bardziej przypomina to typowe dialogi. Oczywiście, to nadal gra która miała sprzedać 50 milionów sztuk, więc nie mówimy o jakimś arcydziele literackim. Przykładowo, Night City ma uderzać tym ile jest przemocy i pornografii... ale w sumie to nie uderza, bo jesteśmy przed tym najgorszym syfem ciągle osłaniani, jest on tylko wspominany, wszystkie Dobre postaci nie zostawiają nam wątpliwości, że to jest bardzo obrzydliwe i fe, a oni reprezentują właściwą dobrą moralność rodem z 2020 roku. Gra jest ostatecznie raczej pocieszna, niż jakoś wstrząsająca, ale myślę, że fani Wiedźmina 3 powinni być zadowoleni. Poziom jest już po kilkunastu godzinach bardzo nierówny. Przykładowo, V czasem zachowuje się jak typowy Wiedźmin, kompletny cynizm i totalny chad, a potem nagle robi się bardzo przejęta i dramatyzuje jakąś sprawę w sposób, który nie wydaje się pasować do poprzednich scen. Gracz nie ma też na V praktycznie żadnego wpływu. "Rozgałęzienia dialogowe" są zauważalnie często strasznie słabe, jakby mieli godzinę na zrobienie ich i powiedzieli praktykantowi "ok, koleś, mamy mieć różne dialogi dla różnych buildów, znajdź szybko jakiekolwiek momenty gdzie można wstawić fragmenty o tym że bohater pochodzi z nomadów/korpo i powstawiaj nagle jak o tym opowiada że niby to ma związek z tematem danej rozmowy". Wymieniać można by długo. Aktorstwo też jest dość nierówne, jak i reżyseria, choć i tak jest spory skok po Wiedźminie 3, gdzie jednak gra polegała na oglądaniu naprzemian kolejnych postaci deklamujących swoje kwestie. Tutaj jest bardzo filmowo, jedna z bardziej udanie filmowych gier. Czasami są zagrywki kamery i zwroty akcji wręcz rodem z horrorów, albo z Metal Gear Solid. Ale jak to wygląda! Gra uderza wyje'banym budżetem na każdym kroku, jest tak wiele efektów i postaci na ekranie, jeśli to jest film, to bardzo wypełniony przepychem film, pod wieloma względami nie było jeszcze tak wyglądającej gry. Bardzo intensywna wizualnie. Przejażdżki po mieście robią wrażenie. Liczba detali we wnętrzach aut, wykonanie różnych powierzchni, detale wykonania spluw... To też jest niby trochę jak w Rockstarach, ale GTA V teraz wygląda niemal jak Animal Crossing w porównaniu. Aż można zrozumieć, czemu się ma w domu konsolę nowej generacji w ogóle. Jasne, miasto jest chyba tylko tłem do głównych i pobocznych questów. Ale tak jest właściwie w każdej tego typu grze. Liczba questów jest dość duża. Mam spory dylemat, czy wybrać quality czy performance. Zazwyczaj nie mam. Wiem, że niektórzy parskną, ale 60 klatek wygląda tu aż... dziwnie? Nie mam wrażenia, że animacje w grze były pisane z myślą o 60 FPS. Dialogi czy strzelanie wyglądają jakoś mało naturalnie, jak przyspieszone, gra wydaje się mieć bardziej konsekwentny look w quality. Dziwna sprawa ogólnie. Niestety gra nadal nie jest dopracowana pod wieloma względami, nie tylko pikseli i klatek. Mnie to nawet nie obchodzi, że coś tam się pojawi na ekranie, dla mnie to nic. Gorsze są powtarzające się bugi niepozwalające zapisać gry. Po to zapisuję grę, żeby się uratować przed skutkami tych wszystkich bugów! Masz taki szantaż - czekasz czy jednak się samo naprawi, czy w którymś momencie uznasz, że trudno, trzeba ograniczyć straty i zresetować grę od poprzedniego save'a. Już momentami naprawdę mam dość... Po prostu tym rzygam, niesamowite że gra z takim budżetem i po tylu latach łatania przez setki roboli na Pradze nadal ma gorsze NIEPOZWALAJĄCE DALEJ GRAĆ błędy niż dosłownie COKOLWIEK w co grałem przez ostatnie wiele lat. Druga sprawa to questy, czasami nie są nawet zbugowane na amen tylko kiepsko jest opisane kiedy gra uzna, że dany etap questa dobiegł końca, bo tylko łazimy dokoła, wskaźnik pokazuje na jakieś puste miejsce, jednak z czasem ruszają naprzód - trudno jednak nadal powiedzieć, jak to "miało" działać w założeniu. Walka nie jest specjalnie ciekawa, ale nie ma jej dużo. Hackowanie mi się raczej podoba, system rozwoju na razie też wciągający, bo za wszystko dostajemy jakieś stopniowe doświadczenie, tutaj dostajemy i za bieganie, i za każdy atak itd. Wszystko to jest na tyle bogate, by gra miała jakiś RPG-owy posmak i uczucie że coś budujemy, bez odwracania uwagi od tego, co bez wątpienia ma przyciągać graczy w 95%, czyli odgrywania kolejnych questów. Ogólnie... gra na razie jest fajna? Czuję, że może mnie wciągnąć na długi czas, o ile oczywiście nie pojawi się jakiś mordujący grę bug.
  10. NBA

    ogqozo odpowiedział(a) na Kame odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Gobert o wydarzeniu: "widząc, jak fanatycznych fanów w polskim internecie mają Warriors, uznałem, że dobrze będzie. jeśli ja również walnę plombę koledze z drużyny. Wsparcie forum Plejstejszyn będzie dla nas kluczowe w walce o playoffy i o mistrzostwo NBA w nadchodzących tygodniach". Sprzedawca butów z Memphis opowiedział o tym, jak wygrażał mu Ja Morant w zeszłym roku, co opisał Washington Post kilka dni temu. Matka Moranta miała przyjść do sklepu, ale nie mogła pogodzić się z informacją, że nie ma danego buta w jej rozmiarze, zaczęła więc chodzić za sprzedawcą i krzyczeć na niego, że ją olewa. Po jakimś czasie do sklepu wpadł Ja z 8-9 kolegami i zaczęli mu wygrażać. Sprzedawca miał schować się z kanciapie, gdy przez ok. godzinę Ja z kolegami wygrażali mu zza drzwi. "Byłem naprawdę przestraszony", powiedział sprzedawca. Stwierdził, że zgłosił sprawę na policję, jednakże policja orzekła, że sprawca jest niezidentyfikowany i nie wszczęła niczego. Możliwe, że Gobert pozostanie poza zespołem na jakiś czas. Jeszcze nie jest zadecydowane, czy poleci z ekipą do LA na mecz. Jednakże Gobert i Kyle Anderson obaj powiedzieli, że nie są obrażeni, więc myślę, że Gobert zagra.
  11. ogqozo odpowiedział(a) na Yaxa odpowiedź w temacie w Kącik RPG
    Mniej więcej o tym głównie pisałem. Grałem też dzisiaj m.in. w nowe Soul Hackers 2 i uważam, że SH2 jest jeszcze bardziej "staromodne" niż Lost Odyssey. Pomaga fakt, że w Lost Odyssey prawie ani razu nie zginąłem przez 100 godzin (i nie musiałem powtarzać...), a w klasycznych SMT zawsze jest coś, co cię wyjątkowo chce zaje'bać (chociaż w SH2 prawie nie ma szans żeby zwykły przeciwnik sprawiał problemy, gorzej tylko ze specjalnymi, przed którymi teoretycznie mamy uciekać...). Na pewno wspomniane questy - które prawie wszystkie pojawiają się pod sam koniec gry, gdy mamy wreszcie wolność - są dziś przestarzałe przez brak trackingu. Nawet w SH2 mamy już opisane wszystkie setki zadań pobocznych w menu dostępnym cały czas, czyli pełna współczesna wygody. W Lost Odyssey nie ma prawie nic, a trochę tych zadań jest (np. masz takie pieczęcie do rozpieczęciowania, dostajesz tę umiejętność pod koniec gry, czy pamiętasz gdzie dokładnie jest wszystkie 8 pieczęci w grze, tak z głowy?). Internet tutaj mi pomógł żeby to zneutralizować. Główny wątek w obu grach polega na tym, że idziesz do przodu korytarzem, i nie da się zaciąć. Ogólnie jednak grało mi się o dziwo lepiej, niż np. w nowe Persony czy Dragon Questa XI. Nie ma też trudnych minigierek jak w FFX hehe. W tym aspekcie akurat prostota pomaga hehe. Większość jRPG-ów jest bardzo prosta, walki są zawsze takie same i nie czujemy, że możemy coś zmienić ani że walki nam cokolwiek dają, a powtarzalne rytuały nie są aż tak ładne, żeby znosić to sto razy. Lost Odyssey jest bardziej jak Final Fantasy, jakość animacji i dźwięku jest stosunkowo wysoka. Robi różnicę system SP, który sprawia, że zawsze coś nabijamy (nie ma co pakować cieniasów, bo skalowanie jest mocne i np. wracając do starej lokacji nie dostaniemy nic EXP - ale dostaniemy nadal SP, a umiejętności na SP jest spoooro...). Walki są też trochę bardziej głębokie niż "klikasz A i HP leci w dół" - niby tylko troszkę, a jakoś wystarcza, bo po prostu grało mi się spoko cały czas i lepiej niż w ww. gry. Trochę dziś śmieszne, pomyśleć, że Microsoft chciał tą grą sprzedawać konsole. Oczywiście, jak na Japonię, kilka załatwionych jRPG-ów uczyniło X360 stosunkowo popularną konsolą... Ale to w sumie znaczy tyle, że zamiast być 10x mniej popularny od Plejtejszyn, był 7 razy mniej popularny. Patrząc na te 15 lat rynku gier, trudno się dziwić, że Square-Enix próbuje zawsze promować nowe Final Fantasy jako kinową grę akcji...
  12. ogqozo odpowiedział(a) na Grabol odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Po kapitalnym meczu, teraz Hiszpania żyje uderzeniem Baeny przez Valverdego. Podobno Baena miał rzucić tekst, który niegdyś rzuciliby o Tymku tylko Obsolete czy Grzechu. Jednakże Baena napisał, że wcale nic takiego nie powiedział. Czemu więc Valverde specjalnie po meczu do niego poszedł i dał mu w ryj? Intryga będzie gęsta, a policja już została zaangażowana w sprawę... Każdy może sam odpowiedzieć sobie na pytanie: czy dałby w ryj w tej sytuacji? Czy nie dałby?
  13. NBA

    ogqozo odpowiedział(a) na Kame odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Luka Doncić zagrał tylko jedną kwartę, by pokazać się licznie przybyłym rodakom podczas Dnia Słowenii na hali. Oddanie meczu, gdy ekipa NADAL MIAŁA SZANSE na playoffy, było jednak ważniejsze od Słoweńców. To idealne podsumowanie sezonu. Bucks to najsłabszy lider sezonu od ponad 40 lat - mniejszy procent wygranych mieli może tylko Spurs 2001 (58 wygranych), nikt nie miał mniejszej różnicy punktowej. Denver Nuggets od miesięcy grają tak, że już trudno powiedzieć, czy oszczędzają się na playoffy, czy po prostu faktycznie stali się znacznie słabszą ekipą, która nie jest w stanie się skupić na meczu. Jak nigdy, większość ligi jest w okolicach podobnego poziomu przez cały sezon, przynajmniej na Zachodzie. 20 lat temu, większość gwiazd ligi grała grubo ponad 3000 minut w sezonie, niektórzy jak Iverson podchodzili pod 3,5 tysiąca. Teraz, większość zagrała poniżej 2,5 tysiąca minut (nawet Embiid czy Jokić, którzy uniknęli poważnych kontuzji), a sporo gwiazd i mniej niż 2 tys. Nawet Mikal Bridges, który rekordowo może zagrać 83 mecze, nie dobije do 3 tysięcy minut. Sezon regularny stał się czasem oszczędzania sił na to, co naprawdę się liczy. Zawodnicy grają jak nigdy - trafiają, podają i rotują jak szaleni, byle zawodnik z ławki ma umiejętności, które jeszcze nie tak dawno by zachwycały. Ale dozują nam ten show i min-maxują na potęgę. Trudno mieć wątpliwości, że nikt nie bierze ostatniego pół roku zbyt poważnie. Prawdziwe NBA zacznie się w sobotę...
  14. ogqozo odpowiedział(a) na Pelipe odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Tak obsrany to Arsenal chyba nigdy nie był, cały okres po golu na 2-0 to była rosnąca panika i szczęśliwie wybroniony remis. Było więcej straconych punktów, ale nie w ten sposób, najsłabszy moment sezonu.
  15. ogqozo odpowiedział(a) na Yaxa odpowiedź w temacie w Kącik RPG
    Gra za mną po dłuższym czasie. Czwarta płytka jest DUŻA. W sensie nie wnosi wiele nowych lokacji, ale oto otwiera się przed nami ten świat i możemy praktycznie zwiedzać wszystko od początku i na każdym rogu czai się jakis subquest. Jest wiele pobocznych dungeonów większych i mniejszych, jest szukanie skarbów na dnie morza (bardzo nudne, bo nie ma nie tylko walk, ale nawet muzyki, a łódź podwodna sunie powoli), są questy gdzie dana postać z ekipy ma jakąś własną historię i dostaje w zamian najlepszy ekwipunek (każdy jRPG powinien mieć questy postaci, za które dostają najlepszą broń!), jest też coś w stylu koloseum, którego ostatnie walki są dużo trudniejsze, niż finałowy boss gry. Zajęło mi to pewnie więcej, niż reszta gry razem wzięta... Nie wiem, myślę, że to dobiło do 100 godzin. Bez poradnika na premierę na pewno bym tego wszystkiego nie zrobił. Czasami coś się pojawia na końcu dungeonu po tym jak go przejdziemy, czasem w środku, czasem po każdym wydarzeniu głównego wątku coś się pojawia na nowo w jakimś mieście. Chodzenie dokoła i sprawdzanie to byłoby szaleństwo rodem sprzed 15 lat, mimo że znacznie krótsze loadingi niż na X360 oczywiście cieszą. Losowe walki są bardzo rzadko jak na jRPG-a, ale to nadal losowe walki. Gdy chcesz podpakować, to są zbyt rzadko, jeśli chcesz po prostu gdzieś dojść - niepotrzebne. Poradnik pozwala sprawdzić zawczasu czy coś tam jest i oszczędza wiele godzin na takie pierdoły. Prawdziwy sens całej FABUŁY oczywiście jest nam podany w postaci jakiegoś archiwum które łatwo ominąć, w piwnicy pewnej posiadłości. Podoba mi się, że ekipa do walki odzwierciedla znaczenie postaci w opowieści. Śmiertelnicy uczą się nowych technik, ale są pod koniec gry bardzo ciency, bo nieśmiertelni mogą po prostu dodawać i dodawać i dodawać wszystkie ich skille... Aż do 30. Pod koniec gry możemy mieć ekipę, która umie zrobić wszystko, a ponadto rzadko w ogóle dostaje hita, bo albo przeciwnik pudłuje, albo jest 0 obrażeń albo wchłonięte, za sprawą nagromadzonych umiejętności pasywnych. Z kolei śmiertelnicy celowo są żałośni, jeden z nich zwłaszcza jest słabiutki, ale wynagradza to paroma technikami i ekwipunkiem, które mają związek ze scenariuszem. Walki pozostają dość wciągające. System "chronienia tylnego rzędu" w praktyce wiele nie zmienia - ot, trzeba nie dostawać ciosów i leczyć zranione postaci, kilka razy ma tylko znaczenie u przeciwników, gdy groźny wróg jest w tylnym rzędzie. Więcej zmienia fakt, że zaklęcia zajmują czas - nie jest więc aż tak oczywiste, jak rozwalić przeciwnika. Ponadto miłe jest, że przeciwnicy zazwyczaj nie są gąbkami na ciosy i nawet bossowie padają szybko, gdy odpowiednio do nich podejdziemy. Wiele jRPG-ów nawet wydanych w zeszłym roku niestety nie ma tyle litości i walki są w nich dużo nudniejsze. Ostatecznie sympatyczna giereczka, która ma mniej ciekawą opowieść od Fajnali z PSX-a, ale wynagradza to postępem w dziedzinie walki i budowania ekipy. Po zrobieniu wszystkiego, nie powiem, że jest nawet jedna rzecz, którą naprawdę trzeba koniecznie znać z tej gry. Nie dziwię się, że odpuściłem, ale skoro ostatecznie spędziłem te pewnie koło 100 godzin, to widać, że gra jest fajna.
  16. ogqozo odpowiedział(a) na Sylvan Wielki odpowiedź w temacie w Kącik RPG
    Więcej promocji od Yoshidy. "Praktycznie przez całą grę nie będzie loadingów. To coś, co mogliśmy osiągnąć tylko z PS5. (...) Gdyby nie pamięć PS5, szybkość transferu, SSD jakie ma PS5, gra nadal byłaby obecnie w trakcie tworzenia". No ciekawe czy po 2,5 roku jakoś w końcu odczuję że jest nowa generacja podobno.
  17. NBA

    ogqozo odpowiedział(a) na Kame odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    W sensie, świat pewnie potrzebuje rozmowy o Kyle'u Korverze 2014, tak jak zresztą o Kings 2023. Po prostu myślę, że jedno nie będzie jakoś miażdżąco wpływać na drugie. Kings to historycznie wyjątkowa ekipa, takiego 3. seeda to chyba nigdy nie było w historii, a te wymyślane gadki "obrona zawsze lepsza w playoffach niż w sezonie, Kings słabi" zabierają znaczenie całemu temu wyjątkowemu sezonowi, jaki zobaczyliśmy w ich wykonaniu. Strasznie dogmatyczni są ci fani NBA coś. Jak się dzieje coś wyjątkowego, to ani ekscytujące, ani nawet akceptowane, tylko od razu jest "a, to się nie liczy, bo nie spełniają kryterium A i B, więc te wygrane nie są naprawdę". Te mecze to taki dodatek do tych dogmatów, mniejszy detal. Tymczasem kończą sezon z najlepszą ofensywą w historii NBA, z dość dużym dystansem do drugiego miejsca (różnica 1-2 miejsce jest taka, jak 2-15). Każdy ich zawodnik rzuca koło 60%, Sabonis grubo powyżej, zespół rzuca powyżej 60% z każdym zawodnikiem na parkiecie, to jest szalone. Także jedna z najgorszych defensyw w lidze, co prawie nigdy się chyba u czołowej ekipy nie zdarzyło (najbliższy odpowiednik to Cavs w 2018 roku, bilans 50-32, czwarte miejsce w konferencji - przedostatni defensive rating w całej lidze). 48 wygranych daje im duży dystans do peletonu - a z drugiej strony, były takie lata, że mając tyle wygranych, ledwo się wchodziło do playoffów, albo nawet nie... (GSW w 2008 wygrało 48 meczów i nie weszło). Wszystkie historyczne porównania będą tutaj nie pasować. Po prostu takiej ekipy nigdy nie było, że wracasz po 16 latach do playoffów i to na wysokim miejscu. Tylko jedno jest jasne - Kings byli trzecią najlepszą ekipą konferencji w tym dziwnym sezonie. W playoffach będą pewnie mieli rotację na 8 osób, każdy z niej miał lepsze i gorsze momenty w tym sezonie. Na największym plusie kończy... Harrison Barnes. I tutaj mogę tylko się zatkać jako hejter, bo to jest dla mnie jeszcze dziwniejsze zdanie niż to, że Sacramento Kings byli trzecią najlepszą drużyną konferencji... Jednak Barnes to mistrz NBA i olimpijski, pokazał nam, co znaczy doświadczenie...
  18. NBA

    ogqozo odpowiedział(a) na Kame odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Ktoś mi powie "Kings przegrali 100-0" to popatrzę czy to prawda i powiem "tak, prawda" albo "nieprawda" i tyle, nie będzie mi frustracja skakała bo ktoś napisał prawdziwy wynik który mi nie pasuje do teorii o życiu mdr. Dzisiaj w końcu chyba jednak będzie Jokić kontra Durant, powinno to niby być ekscytujące starcie, ale patrząc na ostatni beznadziejny mecz Jokicia, koleś chyba już kompletnie ma gdzieś ten sezon. Suns już nie złapią 3. miejsca, ale mogą podbić bardzo blisko.
  19. NBA

    ogqozo odpowiedział(a) na Kame odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    To ty masz "teorie z doopy" chłopie xd, ja tylko napisałem prawdziwe wyniki i tyle. To ty masz kolejna mądrą teorie eksperta że coś tam ZAWSZE się dzieje, którą tylko obsmialem w paru słowach bo ewidentnie nie, takie po prostu są wyniki, nic poza tym. Żadnych teorii nikt tutaj nie ma poza tobą. Ja nie mam żadnych mądrości co się ZAWSZE dzieje. Ty masz straszny problem jak ktoś poda suche wyniki, fakty, masz straszny problem jak ktoś napisze dowolną luźną opinię, masz straszny problem jak jest jakikolwiek najprostszy żart, który zawsze bierzesz na serio jak alien w filmach i zawzięcie zwalczasz. Ogólnie nie ma żadnej formy wypowiedzi po polsku która by cię nie bulwersowała. Bajer jest taki że jak ktoś jest fanatykiem to często będzie pisał coś głupiego. Ja np. mówiłem że nie wiem czy Wiseman zrobi ogromną karierę w GSW, no i tyle, nie wiedziałem. Ty zaś byłeś pewien, że na pewno. Ty zawsze ekspert i jasnowidz i dla ciebie wszystko jest zawsze, na pewno, nigdy, absolutnie, a kto wątpi ten debil. Tak jak kariera Wisemana. Tak jak te procenty w playffoach gdzie wyniki mówią jasno, nie jest tak jak mówisz. To nie znaczy, że ZAWSZE jest odwrotnie lol. Ty serio tak żyjesz na Ziemi i nie czaisz że istnieje cokolwiek poza skrajnościami, i tak się rzucasz i rzucasz o to na każdej stronie tematu o NBA. To że coś się nie dzieje zawsze tak jak ci religia mówi, to nie znaczy, że zawsze musi być odwrotnie. Z takim podejściem to trudno ci będzie napisac coś co ma sens. Po prostu ani jedna ani druga rzecz nie dzieje się zawsze. Wow, tłumacze dorosłej osobie co znaczy słowo "zawsze", to ma sens i na pewno się uda. To z Korveren najlepsze, wiele razy ci przypomniałem wyraźnie po polsku że to o Korverze, co nieustannie powtarzasz jak jakąś obsesję, nawet nie ja napisałem. Inny prosty fakt. W niczym ci to nie przeszkadza o tym napartaczac o 5 sekund chuj wie po co, ot odruch padaczkowy. Po prostu masz wyjebane że to nic nie znaczy, dawno emerytowany Korver musi być napierdalany. Ty serio masz jakąś furię. Nie czytasz niczego tylko nawalasz instynktownie te same pierdy na pałę jakby ci ciśnienie skakalo przed kompem. Jeśli Kings przegrają 4-0 w pierwszej rundzie z Pistons dyrygowanymi przez Wisemana, to o czym to będzie świadczyć? Dla mnie o niczym. Ja nie mam żadnego religijnego ciśnienia że Kings ZAWSZE muszą wygrać bo się zesram jak ktoś w to zwątpi. Zazwyczaj ekipy z 3. miejsca wygrywają, to wiem bo to suchy fakt. Przyszłości mi nie objawiono. To są jacyś tam milionerzy 10 tys. kilometrów ode mnie, jak przegrają nawet 100-0 w każdym meczu to się nie popłaczę bo mam swoją teorię kto zawsze wygrywa, że w poniedziałki zawsze wygrywa zodakialny baran itd. Są dobrzy w kosza więc mają dobre widoki, tyle wiem patrząc na dekady rozgrywek NBA.
  20. NBA

    ogqozo odpowiedział(a) na Kame odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    "Dobra obrona zawsze w PO procentuje". Najlepsze defensywy 2021, kolejno: Lakers - odpadli w pierwszej rundzie, 76ers - rozwaleni przez dużo niżej notowaną Atlantę, słabo broniącą, Jazz - rozwaleni przez dużo niżej notowanych Clippers, Knicks - rozpieprzeni 1-4 przez niżej notowaną Atlantę, Warriors - odpadli już w play-in mimo ósmego miejsca. Kurde, to jeszcze lepsza reguła niż z tym doświadczeniem 10 lat w playoffach. Wątpiłem, że wywalenie Westbrooka samo w sobie coś da, bo Lakers wyglądali jeszcze słabiej gdy siadał, ale... jednak faktycznie coś się odblokowało. I Reaves i Schroeder wyglądają teraz jak zupełnie inni zawodnicy. Ponadto Schroeder morduje w obronie jak za czasów OKC z Chrisem Paulem, a Reaves rzuca z niesamowitą skutecznością. Nie wiem, czemu tak nigdy nie grali przed wymianą, ale hejterzy może mieli rację. O dziwo Westbrook to już opoka Clippers, gra najwięcej minut, nie wiem o czym to świadczy. Jeśli to Clippers zaskoczą w playoffach, to nie wiem, co ludzie powiedzą, pewnie tyle że "Kawhi wygrał" ale to by było dziwne. O ile ktokolwiek może "zaskoczyć" na Zachodzie, bo z tego co widzę to wszyscy typują że ekipy z niższych miejsc wygrają mdr. Więc jeśli jak co roku wygra ekipa z czołowego miejsca, to chyba będzie teraz "zaskoczenie" hehe. Pewnie nawet więcej osób stawia na Clippers niż na czołówkę. Na Wschodzie odwrotnie, czołowowe 3 ekipy spełniają wszelkie kryteria prawilności i chyba nikt nie myśli o możliwości jakiejkolwiek niespodzianki w tej konferencji.
  21. ogqozo odpowiedział(a) na Pelipe odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Odbudować karierę trenerską w Chelsea to ma takie szanse jak odbudować cnotę w burdelu mdr. Może żaden poważny trener nie chciał wpadać na koniec sezonu bo "potrzeba czasu by zbudować", ale bądźmy szczerzy, ilu trenerów w wielkim futbolu faktycznie coś może zbudować i coś to daje? Bo zazwyczaj to równie często wypadają dobrze po tygodniu jak po roku czy kilku. A ci co "dostają czas i cały okres przygotowawczy" często już zimą i tak nie pracują, a wszystkie ich specjalne przygotowania i przebudowania można już cofać. PSG już się podjarało i spróbuje podebrać Nagelsmanna.
  22. ogqozo odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Xbox Series X|S
    Kupiłem Loop Hero jak wyszło na Switcha, ciężko mi się grało. Sterowanie bardzo robione pod myszkę. Na konsoli gra jest znacznie powolniejsza i robienie i sprawdzanie wszystkiego zajmuje dużo dłużej. No i ta czytelność niektórych menusów na małym ekranie, ałć. Gra ma dużo tekstu, podobno dobrego, ale trzeba naprawdę chcieć żeby to czytać. Oczywiście to drugie na Xboksie teoretycznie jest lepsze (ale oczywiście to na pececie można zmienić czcionkę podmieniając pliczki).
  23. ogqozo odpowiedział(a) na Pelipe odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Potter przeszedł do Chelsea na początku sezonu. Od tego czasu trenerów zmieniły: Wolves, Aston Villa, Southampton, Everton, Leeds, znowu Southampton (Nathan Jones podpisał kontrakt na 3,5 roku, wyleciał po 3 miesiącach!), Crystal Palace, Tottenham, no i Chelsea. Wcześniej trenerów zmieniły także Man United, Bournemouth, i oczywiście Brighton. Generalnie liga jest trochę jak Włochy teraz, jak ktoś pamięta zeszły sezon z tego samego klubu to niezły weteran. Nie wiadomo czy Moyes i Lopetegui przetrwają dużo dłużej, a Frank może zostać wyrwany przez duży klub za wyborną pracę w małym klubie, jak Potter...
  24. NBA

    ogqozo odpowiedział(a) na Kame odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Alex Caruso powinien dostać All-NBA i pogodzić te wszystkie dyskusje. Ten koleś jest kluczowy dla wszystkiego co dobre może być w Bulls. Bez energii, ta ekipa ssie mimo dobrego rzucania z półdystansu. Gdy jest energia, walczą, to i wynik zaczyna być znowu dobry, tak jak na początku zeszłego sezonu (gdyby jeszcze byli w stanie zbierać, to może wynik byłby i równie dobry). Koleś może zdobywać 0 punktów, a i tak jest liderem w Chicago, chuj mnie to. Grizzlies dzisiaj zmarnowali bodaj 20 pkt. przewagi w ciągu minut, ot przez pięć minut tracili piłkę w każdej akcji mdr. To co się działo obok z Wolves również niesamowite. Dlatego NBA jest ciągle ciekawa, że ktoś tam może "tankować" a i tak może wygrać w takim stylu akurat wtedy, gdy nie trzeba.
  25. NBA

    ogqozo odpowiedział(a) na Kame odpowiedź w temacie w Kącik Sportowy
    Nie "według mnie" tylko według wyników meczów NBA lol. Ja się tam nie znam, ale wygrywa ten kto rzuci więcej punktów w meczu. Bycie najlepszą drużyną ostatnich 10 lat jeszcze nic nie wygrało, wygrywa drużyna lepsza w danym momencie. Warriors po 2013 roku tak samo często wygrywali z wyżej notowanymi ekipami, jak przegrywali z niżej notowanymi (po dwa razy), żadnej magii w wynikach nie ma. Po prostu byli dobrzy cały czas, nie jakoś nagle magicznie w playoffach. Akurat największe zaskoczenie w playoffach Warriors sprawili w 2013, gdy młodziaki bez doświadczenia pokonały dużo wyżej notowane Denver. Ale w 2013 to Warriors byli jedną z najgorszych ekip ostatnich 10 lat... Kiedyś najlepszą drużyną ostatnich 10 lat byli np. Spurs, ale jak w danym roku byli słabi to przegrywali, zresztą w 2016 roku przegrali również jak byli wysoko notowani i nic im te 10 lat nie dało w danym roku. Nawet 40-1 u siebie im wtedy nic nie dało, gdy w jednej serii przegrali 2 mecze u siebie. 10 lat po pierwszym mistrzostwie, Spurs przegrali z 3. miejsca w pierwszej rundzie, rok potem się zrewanżowali ale nie zaszli już dalej, a rok później, po 12 latach nieustannych sukcesów dostali w czambuł od Grizzlies z 8. miejsca... od ekipy która dosłownie pierwszy raz w historii wygrała serię. Już częściej niespodzianki, że niższa ekipa wygrywa z wyższą, to są właśnie takie, że ci "najlepsi od lat" w nich przegrywają, niż odwrotnie. Dlatego nie rozumiem jazdy na Kings. Tymczasem z Kings ludzie mają jakąś obsesję, ekipa ewidentnie gra dobrze a wszyscy gadają jakby była słabsza od tych, które... mają gorsze wyniki. Cała liga podobno tankuje bardziej niż po Wembanyamę, żeby tylko osiągnąć wymarzony cel i trafić na tych słabych Kings, jakąkolwiek metodą się tylko da, trafienie na Kings wszystko ci w życiu załatwi. No ale historia każdego sezonu mówi jasno, nie ma tak że najczęściej wygrywają ekipy sprzed 10 lat, czy ekipy z jakąś tam gwiazdą, najczęściej wygrywają te ekipy ktore są aktualnie lepsze. Nie zawsze, ale ewidentnie jest to główny czynnik w koszykówce - rzucać więcej niż przeciwnik w meczu. Ekipy z 6/7/8 miejsca wygrały rundę bodaj raz przez ostatnie 8 lat (i to też była ekipa z prawie tym samym bilansem, miała jedną wygraną mniej niż ta z 3. miejsca, nie jak tutaj). 1 na 48 - naprawdę skuteczność, na którą chce się stawiać lol. A ludzie ciągle to robią co roku, "bo 10 lat temu, panie, Duncan rozwalił Kobe'ego, wiele to dziś znaczy...". Oczywiście może być zawsze niespodzianka, ale liczenie na sporą niespodziankę to co innego, niż liczenie, że będzie łatwo...