Treść opublikowana przez ogqozo
-
Champions League
No kurde początek petarda, Barca w panice z tym tempem. Mogło teoretycznie być już 3-0. To jest futbol nowej epoki, Kloppa i Simeone.
-
Champions League
Bayern w takim składzie jeszcze nie grał, w pomocy sami zawodnicy ofensywni. Coś jak ultraofensywne 4-4-2. Nieobecność Thiago, Martineza i Schweiniego naraz może być odczuwalna. United ofensywniej, niż grali wcześniej, Kagawa od początku, też gracz jednak ofensywny. Niby Bayern powinien zmiażdżyć, ale United już kilka razy zaskoczyło, począwszy do grupy, gdy nie byłem pewien, że z niej wyjdą, a wyniki mieli świetne, więc cholera wie. W sumie jak tak popatrzeć, to United ma nawet ciekawszą ławkę. Januzaj, Hernadez potrafią zaskoczyć. Bayernowi zostaje głównie wejście Rafinhi i Lahm na środek, albo wejście Pi'zarro jako jeszcze jednego napastnika. Atletico jednak bez Diego Costy, to strata. Nie ma też Turana, jest rzadko grający Adrian Lopez. Barca w składzie takim, jak zawsze. To jednak nadal ciekawszy mecz, bo o ile w Monachium mamy faworyta i liczenie na niespodziankę, tak tutaj naprawdę cholera wie, co się wydarzy. Barca potrafi być urocza, gdy musi strzelić gola. Jeśli to zrobi, to będzie szaleństwo. Jeśli nie, pewnie też, chociaż głównie murowania. Tak czy siak, można sobie wyobrazić, że Atletico meczu nie skończy w jedenastu. Pierwszy mecz był fantastyczny, a jeśli Atletico awansuje, jest już kandydatem nr 2 to wygrania LM. Trudno ocenić, czy jest ogólnie lepsze od Realu, ale wydaje mi się, że ma od niego większe szanse wygrać z Bayernem.
-
NBA
Liderzy obu konferencji mają łatwą odpowiedź na pytanie "kogo chcielibyście uniknąć w playoffach?". Spurs przegrali 4 mecze z Thunder, a Heat - z Nets. Mecze Ksywek generalnie okazały się dość ciekawe, w pewien sposób kontynuując tradycję spin w meczach, w których LeBron (w Cavs i Heat) ściera się z Pierce'em, a dzisiejsze zakończenie już w ogóle było dość kontrowersyjne...
-
Champions League
No jestem pewien, że Bayern tak nie zrobi, jeśli w ogóle by mógł, ale jakby United strzeliło gola w 89. minucie z rożnego, to będą gadki, że powinni byli.
-
Champions League
Tak naprawdę chyba Dortmund wczoraj pokazał, jak można próbować grać w takiej sytuacji. Oczywiście Real nie murował, ale jednak wyszedł z nastawieniem, że panuje nad meczem i będzie robił kontry, a Dortmund na nich naskoczył, rzucając się każdym graczem, Lewandowski naciskał nawet na Alonso, Piszczek na obrońców itp. Pytanie oczywiście jest takie, czy Bayern jest w stanie wykrzesać z siebie taki wysiłek. Ostatnie kilka meczów - od czasu zdobycia mistrzostwa - to kompletne rozprężenie, widać taki moment, że trudno się zmusić do dalszego wysiłku, który nie jest niczym nowym, widzieliśmy to u wielu klubów, które wygrywają.
-
Champions League
No ale co w tym takiego bekowego? Kluby grające w LM mają obowiązek zadbać o przyzwoity poziom murawy na mecz. Jest to w wielu aspektach kwestia decyzji sędziego, ale jedną z twardych wytycznych przepisów jest długość trawy, której nie można przekroczyć, oraz jej równe ścięcie. Nie ma w tym nic dziwnego, bo długa trawa, no kurde wiecie jak się na niej gra. Inne granie. Dodatkowo nieścięta pewnie ma różny poziom, a to po prostu wprowadza random do grania. Generalnie ekipy trenują na trawie przepisowej i są przyzwyczajone do gry na takiej, a nie na jakiejś długiej, bo na długiej i tak się poważnych meczów nie gra. Ogólnie zero zdziwienia, wiemy jak gra Barca, wiemy jak gra Atletico - no zdziwiony nie jestem, że jedni chcą krótką, a drudzy długą. Mourinho o sprincie po golu Ba: "Was not to celebrate. Was to tell the players how we have to play the last ten minutes".
-
Growe kubki by Zdunek
W sensie że co, sprzedajesz kubki z własnym nadrukiem za 8,13 zł łącznie z przesyłką? ...dość dobra cena.
-
Champions League
No była analogiczna, w tym sensie, że w obu przypadkach BVB się zmęczyło na amen 20 minut przed końcem i wtedy Real zaczął grać. Trudno przeliczać, kto był lepszy w jakim dwumeczu. Ostatecznie liczą się niby gole, ale można gdybać, ile procent szans miał Mchitarjan na gola, ile razy sędzia mógł gwizdnąć inaczej, ile procent miał Bale przy tych kontrach pod koniec... wiadomo, że gole nie oddają wszystkiego, co się widzi na boisku. Ale biorąc pod uwagę, co wróżono BVB, że bez Goetze już nie będzie słodko, bez podstawowych stoperów nie będzie słodko, bez Schmelzera nie będzie, Lewandowski nie grał w pierwszym meczu... Dzisiaj grał na lewej obronie 21-latek kupiony z rezerw Mainz, gdzie grał na prawej pomocy, na stoperze koleś wzięty z emerytury, bo nikt go nie chciał zatrudnić przez pół sezonu, na pomocy koleś kupiony za 300 tys. euro z Kaiserslautern, który gra po kilka meczów w sezonie, debiutant z Serbii za 2 mln, dwóch kolesi z Polski, z czego jeden był tam ceniony tylko jako w miarę niezły napastnik... no nie da się ukryć, że nawet gdyby Borussia w dwumeczu była tylko nieco słabsza od Realu (a nie powiedziałbym, że była), to i tak jest coś wielkiego, w sensie taktyki, poziomu gry, organizacji. Że najbogatszy klub świata ich zdołał wyeliminować, z pomocą szczęścia, łaski sędziego? Nie taka wielka sprawa dla nich. Żyjemy w świecie, gdzie do momentu bezpośredniego starcia (a konkretnie trzeciego pod rząd w sezonie, gdy BVB była lepsza), widzowie niedzielni typu Krzysia Stanowskiego mieli tyle do powiedzenia, że "są ploty, że Lewandowski do Realu? Lol, przecież on jest słaby, gdzie do Realu Lewy, śmiech na sali, za słaby o dwa poziomy, do Realu tylko najlepsi za dużo pieniędzy idą, jak Higuain, Benzema". Jest wiele zalet marketingu, w końcu po to się go robi, ale jest też ta "wada", że kiedy ledwo wyeliminujesz rywala, który ma dużo mniejszy rozgłos od ciebie i wszyscy niezainteresowani są przekonani, że oni przy tobie to cienkie bolki, to opinia będzie, że nic wielkiego nie dokonałeś ich pokonując.
-
Champions League
Benzema schodzi pół godziny z boiska, markując, że to koniec. Moim zdaniem, Dortmund ostatecznie pokazał, że jest co najmniej ekipą na poziomie Realu. Goli wpadło więcej Realowi, to zdarza się w futbolu. Oczywiście media to zapamiętają tak, że Real był sto razy lepszy a BVB jak zawsze się fuksło, no bo jak to ekipa bez kampanii marketingowych w Tajlandii może też dobrze grać w piłkę. Pod koniec meczu już nie przycisnęli, osłabli, ewidentnie wyczerpani. Real zaczął stwarzać dobre okazje, ale też był padnięty, wykańczał je jakby moja babcia się po pilota schylała. Ogółem bronię swojej opinii, że kurs na awans BVB był przesadzony, chociaż oczywiście nikt im nie kazał w pierwszych 20 minutach dwumeczu wpuścić dwóch goli, zupełnie prawidłowo zrobionych przez Real. Nadal - w pierwszym meczu Real udowodnił, że należy do czołówki europejskiej zdecydowanie, dzisiaj Dortmund. Chelsea cisnęła coraz bardziej w drugiej połowie, a PSG nigdy tak naprawdę nie odpowiedziało, nie postawiło się, kierunek większości akcji był w ich stronę. Ale tutaj też brakowało milimetrów w kilku okazjach. Chelsea awansuje, choć trudno też powiedzieć, że zagrali przez te 180 minut lepiej. Ale też nie gorzej, dobra gra Chelsea i także spore emocje. W tym meczu poziom piłkarski był jednak na moje oko niższy - Chelsea jest najsłabszym z pófinalistów, obojętnie czy wejdzie Atleti czy Barca.
-
Champions League
Mina Cristiano gdy zobaczył, jak słabo i bez wczuwy nurkuje Reus:
-
Champions League
Jak można tak zarzynać tak pięknie zrobione akcje? Mchitarjan to George R.R. Martin futbolu. Komentator Sky: "Miss-hitaryan. HE HE HE". Boże co za mecz. 15 minut po przerwie dla Realu, ale teraz Dortmund znowu ciśnie niemożebnie.
-
Champions League
Mam na pół ekranu Londyn i dość ciekawie (PSG stłamszone kompletnie, choć Moura świetny), ale jednak co się dzieje w Dortmundzie, to coś niesamowitego. Dawno nie miałem takich ciar, oglądając mecz piłki nożnej. Dortmund zagrał fenomenalnie. Nie wiem, czy widziałem w życiu ekipę grającą 45 minut tak szybko i tak dobrze. Non stop biegają i robią to w doskonałej organizacji, komukolwiek Real nie poda, nawet już 10 m za polem karnym, zaraz jest dwóch przy nim, rzucają się, Real nie może nic podać, Dortmund ich prześladuje jak Żydów w Warszawie '41... a jednocześnie nigdy Real nie ma znalazł wolnego miejsca na podanie, nie wymusił jednego błędu, Dortmund przecina wszystkie podania. Wszystko na wysokim ryzyku i wszystko im wychodzi, w typowym meczu Bundesligi już by ze dwa razy z pośpiechu podali do napastnika rywali. Absolutnie niesamowite 45 minut, fizyczny fenomen. Niby rok temu z nimi wygrali 4-1, ale to nie było blisko takiej dominacji, jak tutaj, poza śmiesznym karnym Real nie powąchał okazji bramkowej. Co gra Oliver Kirch to głowa mała, koleś gra trzeci mecz w sezonie, na co dzień w rezerwach, a rządzi w środku pola gdzie Real ma trzech piłkarzy łącznie za 100 mln euro. Jeszcze lepszy Piszczek, koleś normalnie za każdym razem, gdy gra z dobrym skrzydłowym na swojej flance, gra jak najlepszy prawy obrońca świata. Reus cały czas schodzi do środka, a Piszczek samodzielnie rządzi flanką kompletnie. 21-letni Durm na lewej zresztą też gra jak nigdy. Ciekaw jestem szalenie drugiej połowy, bo nie wierzę, że ten stan się utrzyma, raz, że piłkarze BVB by chyba umarli z wycieńczenia, a poza tym Real jak wprowadzi pewne poprawki to przecież nie może tak się dawać dalej. A mogło być spokojnie 3-0, bo jaką patelnię zmarnował Mchitarjan, to głowa mała. Chyba jedyne złe zagranie BVB w całej połowie i akurat jak koleś dostał wyłożoną piłkę 5 m od bramki. No ale teraz BVB musi strzelić tylko jednego i nie stracić, więc dopóki Real nie strzeli, napięcie będzie rekordowe.
-
Champions League
Rozumiem jeszcze zasadę "nie psujmy meczu uznając "miękkie faule"" (jeśli odpowiednia drużyna je robi), ale uznanie tego za zagranie ręką to lekka przesada. Nie wiem, czy widziałem piłkarza, który bardziej wyraźnie pokazywał tak ładnie wprost do kamery, że trzyma blokującą rękę przy ciele.
-
Champions League
To była ładna akcja Hazarda, ale pod takim kątem, po ziemi? Jakby nie strzelił w słupek, to by strzelił w bramkarza. Nie jest raczej fizycznie możliwy taki rogal, żeby to zmieścić. Nie była to tak groźna sytuacja jak niektórzy opisywali. PSG zabiło mecz, wszystkie trzy gole były z błędów, ale co w tym nowego, oni tak grają, to jest ich sposób jeszcze od czasów Ancelottiego. Nie mówię że zagrali cudy, tylko że gdy są w podstawowym składzie, trudno sobie wyobrazić plan, który ma na celu wbicie im goli w liczbie mnogiej. Chelsea się rzuci, będzie ciekawiej. Może coś z tego wyjdzie. W pierwszym składzie Eto'o, reszta taka jak zawsze. W Dortmundzie jednak nie wyleczyli się Sahin i Sokratis. Tak więc zobaczymy zawodników, którzy rzadko grają i generalnie nie są najlepsi: Friedrich na stoperze, Kirch na pomocy, wspomniany debiut Jojicia. To będzie masakra. Może coś strzelą, stać ich na to na pewno, może będzie np. 3-3. Real kontynuuje mądry trend grania bardziej defensywnie, Di Maria bowiem na skrzydle, a w trójce pomocników Illaramendi. Cristiano nie ma - ale jestem pewien, że w półfinale pobije rekord, obojętnie na kogo Real trafi i czy awansuje.
-
NBA
No wiem, ale zawsze mi to poprawia humor. Krok, krok... kurde i co teraz, to takie trudne nie wpaść na swojego rozgrywającego...
-
Mastodon
W sumie to faktycznie wyobrażam sobie Milana jako kolesia, który powinien być na Twitterze i tam by w sam raz pasowały jego docinki. "Mastodon's new album? More like Masto'please'don't. Didn't listen lol #Mastopleasedont". "Without fags, we wouldn't have veganism and probably hiv. #ItWasAdamAndEveNotAdamAndSteve" "I see Kazub replying to Kazub's tweet, time to pull out the cable #Replyingtoyourselflol"
-
Champions League
Słowo dnia: desperacja. Dzisiejsze mecze wydają się przesądzone, ale przez to powinny być efektowne, bo zobaczymy tzw. rzucanie się o życie. Klopp i Mourinho nie ukrywają, że szans nie mają wielkich, ale obiecują, że nie odpadną w nudnym stylu. W Dortmundzie na pewno zobaczymy, podobnie jak ostatnio, jak obie ekipy rzucają się na gola od pierwszych minut. Sęk w tym, że w takiej sytuacji Real musiałby kompletnie sfrajerzyć, żeby przez 90 minut nie strzelić. Cristiano może nie zagrać? No cóż, to prawie tak dotkliwe jak problemy Borussii, gdzie nie zagra pół składu, a mimo bólu pewnie będą musieli zagrać Weidenfeller, Reus, Sokratis i Sahin. Obok Sahina debiut w pierwszym składzie zaliczy zapewne Serb Milos Jojić, zresztą całkiem niezły - to może się okazać kolejnym natchnionym nabytkiem Dortmundu, bo kosztował 2 mln euro i do dnia transferu nikt specjalnie go nie kojarzył. W Londynie raczej tyle goli nie będzie, bo 2-0 to jeszcze wynik, który można sobie wyobrazić. Ale czy na pewno? Gdyby nie spóźniony wślizg Thiago Silvy, rzadka okazja, Chelsea nawet nie powąchałaby w Paryżu okazji bramkowej, co nie było zaskakujące. PSG to świetna defensywa i jestem ciekaw, czego spróbują w Chelsea, żeby jakoś zacząć stwarzać okazje. Nadal, PSG odpoczęło prawie wszystkich w weekend, zresztą i tak wygrało 3-0, bo ich druga jedenastka jest zarąbiście mocna. Mourinho dał odpocząć Hazardowi, i w sumie to tyle. Zapytany o to, czy Eto'o jest "fit", Mourinho odpowiedział: ""fit" fit? I don't think he is. But play? Maybe, maybe". PSG? Kontuzja Zlatana może tylko skomplikować sprawy, bo Cavani jest równie dobrym napastnikem, a Lucas Moura to magik. Najlepszy gracz na świecie niegrający regularnie w jedenastce?
-
NBA
Zawsze warto dla formalności zamieścić... hm, może i najśmieszniejszy moment Gortata w sezonie? https://www.youtube.com/watch?v=e2AdEQPBCs0
- Mastodon
-
Mastodon
Oddając koncept "opowiadamy o ostatnim roku w naszych życiach", album dostał tytuł "Once More Round the Sun". Nagrano 90 minut materiału - sporo, średnio 6 na kawałek. Album będzie miał jakieś 60 minut, tak że zostanie 4-5 kawałków na epkę, która wyjdzie po albumie. Tak jak pisałem, Brann nie uważa ich za odrzuty, tylko niepasujące do letniego klimatu płytki.
-
NBA
Mój pierwszy typ bukmacherski na playoffy: Toronto zalicza bilans 47-35 jak w sezonie 2006-07, przegrywa z Nets 2-4 jak w sezonie 2006-07. Największy fan NBA? Drake. Popatrzcie jak uwielbia NBA:
-
NBA
A to zależy, jak liczysz. Na 100 posiadań, Indiana traci 96,3 pkt., Chicago jednak 97,6. Fakt, że Chicago zdobywa i traci najmniej punktów, bo ich mecze mają zarąbiście niskie tempo, ale jeśli chodzi o wydajność, Indiana jest lepsza w obronie, a w ataku jest parę słabszych ekip. Tak naprawdę listę kandydatów do DPOY co roku można ułożyć, patrząc na najlepsze defensywy i biorąc centra. Przez ostatnie 20 lat tylko Gary Payton i Ron Artest zdobyli tę nagrodę, nie będąc centrem. Czyli w tym wypadku: Hibbert, Noah, Duncan, Bogut, Ibaka, Al Jeffe... nie, on nie dostanie głosów, DeAndre Jordan.
-
NBA
Suns ładnie zagrzmocili Grzmoty, bez dogrywki tyle punktów im dawno nikt nie rzucił, w tym sezonie na pewno nikt. Dragić Dragiciem, ale na ten moment bez wątpienia ich All-Starem jest Hornacek. Grizzlies jutro grają z Heat, jak przegrają, może być im ciężko wrócić (Suns mają na rozkładzie Pellies). Wiele osób zwróciło uwagę na grę i postawę Hibberta. Być może daje to szanse, by nagrodę Defensive Player dostał Joakim Noah. Jeśli degrengolada Pacers potrwa do końca sezonu, stawiałbym na Noah. Myślę, że szanse ma też DeAndre Jordan. Mniej znaczące nagrody, jak zawsze, wydają się trudniejsze do przewidzenia. Na ten moment stawiałbym na Anthony'ego Davisa, Jamala i w kwestii debiutantów Oladipo może być blisko MCW. Swoją drogą, Noah to pierwszy center, który będzie mieć najwięcej asyst w swojej ekipie, od 20 lat (David Robinson).
-
NBA
Druga połowa takiego meczu to oczywiście dożynki, ale fakt nieobecności Roya Hibberta, widocznie wkurzonego w pierwszej części meczu, mówi wiele (poszedł sobie?). Cała Indiana wydaje się na siebie wkurzona. Przypomnijmy, że Hibbert przy 30 minutach gry na mecz miał w marcu mniej niż 10 pkt. i 4,5 zbiórki. Wiadomo, że to nadal spec od obrony, ale kurde.
-
NBA
W skrócie mówiąc, w tym momencie jest połowa drugiej kwarty i Hawks prowadzą 49-19 i w sumie nie ma co dodawać. Pacers są coraz słabsi. Jak długo będę czytał w mediach "wporzo, wporzo, i tak każdego obchodzą playoffy"? Może i tak, ale kurczę, coraz dłuższy jest okres, w którym Pacers nie są absolutnie lepsi od żadnej innej drużyny playoffowej... Włączając w to Hawks. Ich metoda na atak wygląda coraz prościej, wręcz prymitywnie, ślimacze tempo, fatalny spacing, brak żadnej rzetelnej opcji poza najoczywistszą, czyli niech wysocy wejdą pod kosz. Wow, po połowie Pacers mają 23 punkty... z czego, pamiętajmy, 9 z wolnych. To raczej koniec wyścigu playoffowego na Wschodzie. Na Zachodzie... Grizzlies właśnie przegrali pierwszą kwartę ze Spurs 10-26... W drugiej Spurs już odpuścili. Mavs wygrali, ledwo co z Kings. Zaraz mecz Thunder-Suns, ale już nie mam tylu lat, żeby mieć siły zaczynać oglądać kolejny mecz NBA o tej porze. Pewnie Suns przegrają i znowu będą na najgorszej pozycji.