ogqozo
Senior Member
-
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Obecnie
Przegląda stronę główną forum
Treść opublikowana przez ogqozo
-
Jakie słuchawki ?
Trzy stówy złotych? Nie znam się za bardzo na słuchawkach za 300 zł, raczej mało kto kto się interesuje brzmieniem takich używa. Klasyki bazowe to Sennheiser, AKG, najtańszy z takich klasyków obecnie w Polsce to chyba Sony M D R (fuck u moderacjo) 7506, bo widzę że jest teraz za 460 zł. Te Sony M D R są takim standardem branży (bez mocnego basu, słyszysz wszystko "neutralnie"), aczkolwiek co by nie mówić o brzmieniu, wykańcza mnie ten ich kabel, jest kontowersyjny, osobiście nie lubię. Austrian Audio Hi-X15 to byłby jakiś przykład najlepszych słuchawek z wyrazistym basem i zamkniętych, jakie się zbliżają do tej kwoty, bo można je nowe kupić za okolice 400 zł. To jest przykład słuchawek kapitalnych jak na tę cenę - nie taki poziom jak za tysiaka czy półtora, ale wybijający się jak na 400. Przy odpowiednim źródle, zapewniają dużą wczuwę, zamknięta konstrukcja sprawia, że detale uderzają bardzo realistycznie, długi kabel; wykonanie plastiku budżetowe ale jak na tę cenę niezłe. Na pewno za taką cenę nic co jest reklamowanego jako "gejmingowe" nie zaprezentuje też zbyt dobrej jakości - za dużo bajerów do zmieszczenia za tak niską cenę. Oczywiście nieco lepiej ma się to przy tańszej konstrukcji, czy to dousznych słuchaweczkach, czy otwartych z symboliczną konstrukcją, na wzór kultowych Kossów Porta Pro, z zawsze imo przyjemnym basem, wywołanym też tym, że ta konstrukcja dociska ci do ucha hehe. Ale zamknięte za 300 zł, aż tak to trochę tanio. Bazowe klasyczne "przyzwoite" modele Sennheiser, AKG, Sony, Philips (SHP9500) są wszystkie za dwa razy tyle, a np. Hi-Fi Man chyba nawet drożej w Polsce.
-
Jakie słuchawki ?
Mocno zależy jaki dokładnie model, na czym ci zależy, jaka cena... Uogólniając, jeśli nie zależy ci na mikrofonie do online, to RACZEJ słuchawki "zwykłe" mogą cię zadowolić. Wszystkie inne cechy (cena, jakość, 3D, podłączenie) - słuchawki nie-gejmingowe na pewno mogą je mieć. TYPOWO oczekuje się, że słuchawki gejmingowe będą stawiały raczej na przestrzenną selektywność dźwięku niż muzyczną jakość (nie tylko same kierunki zresztą, dochodzą też do tego różne domyślne i opcjonalne equalizery, np. takie podbijające odgłos kroków przeciwnika w szczelankach, a ściszające "nieprzydatne" frekwencje), czy też że będą wyjątkowo wygodne, by typowy codziarz nawalający 15 godzin dziennie nie miał dyskomfortu. Ponadto raczej nastawione powinny być na jak najmniejszą latencję - słuchawki do muzyki czy nawet filmów mogą być wspaniałe dla większości osób przy opóźnieniu, na które gejmer sobie nie pozwoli (osobiście przyzwyczaiłem się nawet do używania słuchawek bluetooth niegejmingowych na Switchu, choć w pierwszych minutach jak to w życiu włączyłem to byłem pewien, że nigdy się nie przyzwyczaję do takiego opóźnienia, Poszło szybko, nawet przed zmniejszeniem opóźnienia w sprzęcie. Inni ludzie nigdy by nie chcieli tak grać). No i mają często wygląd dostosowany do stereotypu gejmera, teraz modne są bodaj ustawienia że sam sobie zmieniasz kolorki jak ma świecić w apce. Różnie z tym bywa, nie wszystko co ma w nazwie gejming na 100% to będzie faktycznie mieć, ale ogólnie tak jest. Są zresztą słuchawki które są dobre i mają wariant gejmingowy, jak np. Audio-Technica ATH-M50xSTS Streamset czy też coś tam Sennheisera i pewnie wiele innych.
-
YS VIII: Lacrimosa of Dana i ogólnie o serii
Każdy, kto czeka na dobrego jRPG-a, może podkreślić w kalendarzu październik 2024 - już 25 października w końcu anglojęzyczna premiera Ys X. Recenzje są umiarkowanie miłe - gra brzmi jak więcej tego samego, bez specjalnego kroku naprzód w dziedzinie wyglądu czy rozgrywki (być może dlatego, by utrzymać tę całkiem dużą grę na Switchu, a może Falcom po prostu taki jest). A nowe elementy, takie jak walki na statkach, są dość tłumnie krytykowane. Zapowiada się więcej tej samej zarąbiście wciągającej zabawy jak od czasu ósemki, która jednak zdaje się nie przekona nikogo nowego. Ogur musi wcisnąć w kalendarz, ale przynajmniej Ys jest faktycznie grą wolną od rozciąganka i trwa może z 50 godzin...
-
Neva
Czyżby w końcu jakaś gra w tym miesiącu, która jest nie tylko ładnie narysowana, ale też kapitalnie dopracowana? Neva zbiera świetne recenzje - na razie wyraźnie lepsze, niż Gris. Podobno opowieść jest bardzo poruszająca, gra nadal wygląda i brzmi cudownie, a ponadto rozgrywka ma być fajna (i w platformowaniu, i zagadkach - tym razem trzeba działać, i to całkiem szybko, co nie znaczy że w grze nie ma wielu momentów że "idziesz w prawo i podziwiasz"). "Każdy powinien w to zagrać, to jedna z niewielu gier, które wywołały łzy u mnie" to nierzadka opinia. Są i takie znacznie mniej entuzjastyczne, ale średnia bardzo wysoka.
-
Reprezentacja Polski
Na świecie wszyscy komentują tylko jedno z tego meczu, absurdalną ich zdaniem czerwoną kartkę, wideo jest szerowane na stronkach z wielkim oburzeniem wszystkich komentujących, na miarę ręki Cucurelli. W polskich mediach w ogóle nie widziałem tematu, wręcz oburzenie na Livakovicia że jeszcze protestowal po tym jak prawie skończył karierę Lewandowskiemu. Czyli jednak ci wszyscy co "nie chcą pompować balonika" muszą się przyznać hehe, są uprzedzeni na rzecz polskiej reprezentacji i z nią trzymają.
-
The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom
-
Liga Narodów UEFA
Rozmowy Anglii z Tuchelem podobno całkiem zaawansowane.
-
Metaphor: ReFantazio
Najlepsze że są miniatury ich "facjat" przy bodaj ekwipunku, tak jak w grach zazwyczaj są twarze postaci, ciekaw jestem ile osób jak to widzi to rozpoznaje "a, ten kawał metalu wygięty lekko bardziej okrągło! Od razu widzę że to fighter". Niby jak to opisać to oryginalnie to zrobili, z całym L O R E, zamiast standardu gatunku czyli klasy jako bohaterowie w innym wdzianku, ale tyle "oryginalnie" że trzymali się poprzednich części serii bardziej niż trzeba. Po zapowiedziach spodziewałem się jednak czegoś pomiędzy tymi biegunami, jest przecież ogromny zasób inspiracji dla takich haseł jak "kupiec", "mag", nie mniejszy niż dla tych ich demonów, mogłyby to np. być postaci historyczne ze średniowiecza czy coś (zresztą były i demony na takowych oparte). Mówimy o ludziach, którzy w poprzedniej części zrobili Papieżycę Joannę jako motocykl. Tym ciekawiej ze strony tych mistrzów 11/10 że twarzy postaci mających rzecz założoną nie ma w ekwipunku, mimo że jest masa miejsca na ekranie, można tylko scrollować i widzieć ILE jest danej rzeczy założonej po razie.
-
Metaphor: ReFantazio
Nie wiem, czy to lepiej, czy gorzej, w sumie. Często są takie dni, że po prostu się nazywa nowy dzień i praktycznie nic nie robimy, nic się nie zmieniło, ot można klepnąć te same schematy i nabić małe statsy. A zarazem w ciągu "jednego dnia" zaleca się robić całe ogromne dungeony na wiele godzin. Z reguły trudno mówić o takich emocjach, które opisują twórcy w wywiadach. Na tym etapie luzowania i zmieniania tego schematu, trochę nie wiem, po co on jest. Do opowieści o tym, że chodzisz do szkoły, pasował zazwyczaj jakoś bardziej. Tutaj bardziej jest bo ma być. W ogóle to kurde nawet każdy dzień zaczyna się "afternoon", jakby nikt im nie powiedział, że w tej części serii bohater nie chodzi do szkoły i w sumie mógłby coś robi przez cały dzień lol. Tłumaczenie wydaje mi się podejrzanie pod wieloma względami. Językowo często cienkie, jak to w Personie jedna postać np. jest postacią mówiącą 'TIS i niespecjalnie to rozbudowali, po prostu ma kilka słów których cał czas używa, raczej niż żeby ktoś przemyślał cały język, jaki by faktycznie miała. Ma głównie 'TIS i kilka innych. ALE że nie znam japońskiego, to nie wiem, jak to wypada na tle japońskiego, w sumie ciekawe, czy jest lepiej czy gorzej w oryginale. Na pewno ton głosu brytyjskiego dubbingu często wydaje się niezbyt pasować do wyrazu twarzy jaki widzimy w okienku dialogowym, a kto naoglądał się japońszczyzny, widząc te miny pewnie od razu słyszy, jak w anime się mówi mając daną minę, bo są bardzo ewokatywne w tym względzie...
-
The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom
Gra nie jest dużo słabsza od Metaphora, nie ma co, ale też jak na zbierane "dziewiątki", czuję pewien niedosyt. Nie czuję aż TAKIEGO geniuszu. Z paru powodów gra nie wciąga tak szalenie, żeby chodziło po głowie po nocy. Po części dlatego, że trochę jak Metaphor, wcale nie musiała być aż tak zakochana w serii, do której należy. Raz, że artystycznie jest imo średnio. Niby swój styl to ma, ale miom zdaniem mało on wnosi. To naprawdę jest style remake'owania dawnych czasów. Wiele rzeczy jest na ekranie chyba dlatego, że zawsze były w Linkopastówkach, a teraz po prostu dodano efekt plastelinowego świecącego się ludka na wszystkie te elementy, nie dostosowując ich proporcji, zawartości, przekazu ani funkcji. No i ta muzyka, nie wiem no, słaba raczej. Dziwna sprawa, bo wydawałoby się, że muzykę najłatwiej skądś skombinować, mając duży budżet, ale tutaj często jest, jakby ktoś zapomniał o tym i coś powrzucał pod sam koniec produkcji. Dwa że mapa jest mało intensywna. Nieraz sobie chodzę krawędzią jakiejś lokacji i naprawdę nic nie ma interaktywnego. Gra mało anażuje palce, również pod tym względem zdecydowanie za bardzo naśladując klasykę sprzed 30 lat, zamiast rozwijać. Te wszystkie ozdobniki, że np. jak robimy drinka to za każdym razem mamy to okienko i postać mówi i robi, możemy to skipować, ale nadal, takie rzeczy można dziś robić w jednym ekranie w akcji, a nie robić z tego praktycznie scenkę dialogową za każdym razem. Ogólnie fizycznie gra jest mało intensywna. Gra broni się niesamowicie mocnymi centralnymi mechanikami, niemniej trzeba lubić zagadki. Fajnie, że choć główny wątek jest nam cały czas pokazywany palcem, to gra prawie w ogóle nie mówi, JAK cokolwiek zrobić. Czy to większe zagadki do questów czy coś co po prostu jest na mapie. Czasami naprawdę jestem w szoku, że gra AAA w dzisiejszych czasach, i to w marce targetowanej jako przyjazna dzieciom, zostawia tak kompletnie wolnoć Tomku. Ale to już standard Zeldy od wielu lat. Bajer jest w tym taki, że ja jestem głupi lol. Czasami nie wiem, czy na pewno nie ma jakiejś lepszej metody. W sumie zazwyczaj klepię to samo, pająk do wspinania się (jak mu się zechce wspiąć na tę ścianę, co chcę), trampolina, mosty nadal z łóżek. Czuję się jak koleś, który nauczył się grać Metallicę i chociaż wie że na gitarze można zagrać tysiąc rzeczy, to tylko klepie Metallicę za każdym razem - a potem w internecie czyta o kimś, kto gra tysiąc ciekawszych rzeczy na improwizacji bez zachęty. A czasem po prostu coś jest i nie wiem, czy mi czegoś brakuje w mózgu, czy w grze, że po prostu dalej w grze będą echa, które mi to umożliwią, bo nie widzę rozwiązania. Nie ma co, myślenie jest przeciwnikiem tempa w grze, może to być widziane jako zaleta lub wada. Na pewno Echoes of Wisdom jest trochę jak granie na gitarze - każdy zrobi to po swojemu, i gra będzie odzwierciedlać jego charakter, nie da się nie podziwiać tego. Walki potrafią być bardzo powolne. Dla większej wczuwy, nie korzystam za bardzo z trybu Linka, bo wysyłanie ekipy, żeby się tym zajęła, ma jakoś więcej klimatu. Ale w praktyce, potrafi trwać długo, zanim taka ekipa przyzwań się rozprawi z przeciwnikiem... Dziwnie wtedy przebiega walka z bossem, stoisz w kącie i tylko czekasz aż twój summon rozwali bossa. Chyba założenie jest takie, żeby cały czas używać trybu Linka, ale wydaje mi się on dość nudny. Raz jeszcze, gra mogłaby raczej tylko zyskać, gdyby mocniej zerwała z tymi powierzchownymi, dziś już archaicznymi standardami serii i skupiła się na tym, co robi i wyjątkowo, i zajebiście.
-
Metaphor: ReFantazio
Trochę tak jest w sumie hehe. Co można powiedzieć - to klasyka Fajnali, że summoner to taka klasa/komenda na bardziej końcówkę gry czy rozszerzoną zawartość, bardziej zaawansowana z dodatkowymi wymaganiami ale też ogromną mocą. Niemniej jeśli ktoś już dojdzie do momentu, gdy może myśleć o używaniu mocy Summonera, to tak trochę jest że chyba jest to klasa o wyższej mocy niż jakakolwiek inna. Chciałbym powiedzieć, że Metaphor jest znacznie mniej napięty niż Persony - mniej aktywności, pod wieloma względami utrudnione przegapienie kluczowych dla straty czasu informacji, a po zrobieniu ważnej rzeczy, ZAUWAŻALNY progres paska skillsów. Ale jest też o wiele mniej dni niż w poprzednich Personach, PLUS nieraz mam uczucie że zwaliłem na amen jakieś 100% bo wybrałem złą opcję dialogową z tych co nadal mają znaczenie, np. na jakim ogniu przyrządzić jajka (by dostać +3 do statsa, a nie +1). Tutaj dopiero po skończeniu gry będę wiedział, jak mocne jest ciśnienie i jak duże są konsekwencje kalendarza tak naprawdę.
-
Primera Division
Coraz lepiej - według szwedzkiej prasy, Mbappe jest teraz BRANY POD UWAGĘ w sprawie gwałtu. Na razie nie wygląda na to, by miało to faktycznie coś z nim wspólnego (Mbappe mówi że to nieprawda!), ale niesmak pozostał.
-
Nintendo Switch - temat główny
W sumie to nie widziałem żadnych skutków tego leaku, które by były jakoś ciekawe dla osób postronnych. Jasne, dla fanów to będzie ciekawe, kody źródłowe, wczesne wersje, niewykorzystane szkice itd. Sam fakt, że to się stało w sierpniu mówi wszystko o tym, że to mało zmienia w życiu przeciętnej osoby. Nintendo pewnie znowu przykręci śrubę i ograniczy dostęp do informacji, co dla gracza grającego w gotowe gry za wiele nie zmieni. Dla modderów, pewnie będą nie tyle korzystać z tego, co uważać, bo jeśli nawet nieświadomie wykorzystają faktyczny kod źródłowy z tego leaku, to inaczej niż w przypadku emulatora czy romu inżynierowanego odwrotnie, mogą mieć srogi wpad ZOMO na chatę. Wydaje mi się, że nikt zdrowy psychicznie nie będzie chciał tego kodu. Tak o to nie ma nic do mówienia. Podobno się zanosi, że następna generacja pokemonów wyjdzie po 4 latach, a nie po 3, co ani nie jest z tego pewne, ani jakoś bardzo zaskakujące.
-
Metaphor: ReFantazio
No, jarałem się tą opcją w zapowiedzi, ale w praktyce jest raczej bez znaczenia, bo o przebiegu walki decyduje w 99% to co się dzieje przed nią, czyli przede wszystkim to czy masz ambush czy ambushujesz, a ponadto dostępne klasy, może ekwipunek, ilość MP itd. Byłoby zupełnie inaczej mieć po prostu możliwość powrotu do sprzed walki jak we wiodących jRPG-ach, ALE to że teraz autosave jest naprawdę często wszystko zmienia i to jest najważniejszy QOL postęp bez wątpienia dla mnie. Bo powtarzać walkę od początku mam rzadko ochotę, za to umrzeć - często, jak dostałem ambusha i obejmuję kontrolę mając już dwie postaci zabite i zero opcji żebym z tego wyszedł, a już na pewno nie takich, które się opłacają, bo lepiej wrócić do autosave'a minutę niż tracić rzadkie przedmioty do wskrzeszania czy regeneracji MP. To by było tym lepsze, że system budowania ekipy jest naprawdę fajny, i to, inaczej niż typowo w SMT - już od niemalże pierwszych godzin. Kombinacje są tutaj ogromnie znaczące, czego często brakuje w RPG-ach. Jeśli nie masz odpowiedniej metody na potwora, to naprawdę będziesz go DŁUGO klepać. A to że mocniejsze techniki zazwyczaj są szybko dostępne, ale wymagają określonych klas dwu postaci, sprawia, że można rozkosznie kombinować nad idealnymi zestawami, nie tylko nad posiadaniem najmocniejszych postaci i OP megidów (chociaż, kilka opcji wydaje mi się być nieco prostych i przegiętych, ale ich nie sprawdzam ich, więc na razie tylko gdybam). Tylko, właśnie - ten system "trudności" niezbyt z tym wszystkim współgra, bo głównym przeciwnikiem w grze jest ambush, a do niego właśnie pewnie trafimy nieprzygotowani, a powtórzyć walki od razu ze zmianą klas w menu nie można. Dlatego ten autosave co dwa kroki jest zbawienny. W ogóle to nie myślałem, że pierwszym skojarzeniem podczas grania będzie dla mnie... FF5. Ale naprawdę tak jest. Może dlatego że spędzasz na początku tyle czasu w "mieście" i w zamku, masz typowe fantasy potwory i typowe fantasy wątki, no i system klas, i ta muzyczka przy eksploracji dość mocno przypomina te fantasy odsłony FF też. Oczywiście, była masa jRPG-ów fantasy od tego czasu (lekkie flashbacki wybitnego FF12 itd.), ten setting tak jak i system klas są kultowe w Japonii od lat 80., ale mi osobiście się jakoś mocno przypomniały czasy SNES-owania. Konstrukcja gry, choć czasami niepotrzebnie kopiująca Personę, jednak ogólnie cieszy większą standardowością. Mamy na przykład "normalne" questy, które dają pożądane nagrody. Każdy niemal level konfidanta daje coś znaczącego, to że dostajemy statsy za questy też niezwykle wciąga.
-
Europa
Gra wyszła, przy dość mieszanych recenzjach. Nawet recenzja dająca 7 jest w stanie napisać, że gra "należy do najbardziej wciągających w tym roku". ALE. Gra podobno jest bardzo piękna, liniowa z mało ukrytymi znajdźkami, a choć widzimy większe lokacje, to gdy tylko zejdziemy z właściwej ścieżki to wiatr wraca nas na poprawną. Niektórzy narzekają na męczące "trudne" elementy w drugiej części gry, które mają nie pasować do początkowego nastroju. Całość trwa ze 3 godziny.
-
Nintendo Switch - temat główny
No, oferował na Wii, i nikt się nie zdziwił że na następnych konsolach dość szybko zredukowano takie możliwości. Jest nawet o tym gra! Całkiem niezła przygodówka tekstowo-menusowa pt. Videoverse, dziejąca się w całości w systemie ewidentnie będącym nostalgiczną wizją Miiverse. Bardzo fajne spojrzenie na uroki i nieuroki tego, co zabrało nam Nintendo. Ale nikt nie był tym bardzo zdziwiony - z paru powodów, to nie jest warte zachodu dla firm. Miiverse (który dziś zachował się chyba tylko w głównym hubie Splatoona 2? Pamiętam że jakby chyba pierwszy raz włączyłem Splatoona 2, to przywitał mnie kawaii rysunek z napisanym po francusku "mam AIDS") nawet poza wiadomościami prywatnymi generował sporo zboczeństwa, które teoretycznie było moderowane, pamiętam opowieść o legendarnym kolesiu który był banowany bodaj 40 razy i chciał wydać grę tylko po to, żeby mieć konto którego nie zbanują lol. Ale to co widziałem zawsze było dość zabawną grą z "nie ma tu nic niedozwolonego lol!", w dość uroczym imo specyficznym nintendowskim stylu.
-
Metaphor: ReFantazio
Możliwości budowania składu na pewno wciągają, w sumie szybko w grze możemy kombinować nad całą ekipą, tak to jeszcze w serii nie było raczej. Techniki łączone dużo dają, więc naprawdę kiedy tylko jest okazja faktycznie walczyć to czuć że jedna ekipa będzie znacznie lepiej dostosowana do tej walki niż inna. W mało którym cRPG-u jak sobie pomyślisz "o, szkielety, chciałbym mieć ekipę mag, mnich i kapłan" to od razu sobie taką robisz z tyloma wariantami. Lepiej niż w Royalu to że jest TROCHĘ co zaglądać po kątach, bo nie jest tak że dosłownie wszystkie ukryte przejścia się podświetlają. Nic wielkiego, ale wymagają w kilku różnych aspektach gry więcej samodzielności.
-
Metaphor: ReFantazio
Żuczki po dłuuuższym czasie są do wymiany, niczym medale w Dragon Queście. Raczej dla satysfakcji, tak jak mówiłem pierwszego z nich można przegapić dosłownie pierwszego dnia, większość chyba zostaje do końca gry więc niewiele to zmienia (poza brakiem trofeum za wszystkie żuczki, jak mniemam). Pod niektórymi względami to wręcz krok w tył lol. Ot taki "quality of life" jak fast travel w lochach. W Personie Royal można było wcisnąć w tych pokojach mapkę i wybrać dowolną lokację. Teraz zamiast pójść w kierunku nowych gier i zrobić to może swobodnie, to Metafor idzie w kierunku większej menusyzacji - pokój save'a to samo menu, i pozycja aby udać się do konkretnego miejsca jest do wybrania z menu, ale nie wejście do dungeonu, bo to ma osobną pozycję na liście lol. Detal ale jest ich kilka, dodających dodatkowe plansze zajebistych roletek i loadingów do gry. System walki na razie często denerwuje, wolałem Royala. Tutaj mamy powrót do megatenowego standardu że tak naprawdę nic nie ma znaczenia. Raz że 99% gry (walki "normalne") to w praktyce bardzo prosty hack-n-slash, bo jakiejkolwiek nie masz ekipy, to 66 razy większą różnicę robi to żeby zainicjować walkę stunem, a nie oni inicjowali tobie - różnica jest ogromna, stun, dodatkowa tura lol, typowo różnica pomiędzy zdemolowaniem przeciwnika bez problemu za dodatkowe nagrody a byciem zdewastowanym przez niego zanim nawet dostaniesz jakąś komendę do wyboru. Bajer jest taki, że o ile "główny" system jest dość rozbudowany, to ten hack-n-slash jest raczej koślawy, a okazuje się podstawą gry przez większość czasu. Dwa to element losowości, to czy przeciwnik zaatakuje postać która ma daną słabość, spudłuje, albo walnie krytyka - przesądza walki. Fani SMT oczywiście mogą się jarać, wow, spudłowałem atak i zamiast zabić przeciwnika to straciłem dwie tury naraz, on teraz mnie rozpieprzy, ależ ten press turn gniecie. Trzy że (póki co?) BARDZIEJ niż w Royalu znowu czuję, że gra wspiera po prostu wykorzystywanie... exploitów. Exploitowanie. Przykładowo, w pierwszym lochu mocno gra zachęca, by spędzić czas grindując przy krysztale generującym przeciwników. Expa może za to idzie mało, ale jak rozwalisz stu, to dostaniesz 100 MP za darmo. No właśnie, za darmo. Masa elementów gry trochę bardziej by miała znaczenie, gdyby nie dawali mi tego za darmo, choć oczywiście mocno to grindowa, nudna metoda. Ale, hej, darmowe MP w pierwszym dungeonie. I tak dalej.
-
Metaphor: ReFantazio
Rozwaliło mnie jak nagle bez powodu ot tak pojawiamy się w Velvet Roomie. Bardzo podobne ujęcia co zawsze, cała reżyseria scenki. I bach tłumaczonko, witaj, jestem X, to jest Y. Po wyjściu z pokoju, nasi kompani od razu mówią, że dla nich bohater wyglądał, jakby o czymś myślał i tyle. Transformacje w persony to znana śpiewka, z podobnymi ujęciami, wejściem muzyczki i podniesionym tonem głosu wnerwionego zdeterminowanego bohatera, z noszącym się echem "głosem serca" mówiącym "awaken" z offu... Można poczuć się jak w domu ogólnie w wieelu momentach. Aż ciężko się przerzucić że trójkąt włącza walkę zamiast menu hehe. Boże, ale to boli jak nagle trzeba klepać słabeuszy, czasem kilku się dołączy po kolei. A te walki to co - wciskasz atak aż przeciwnik padnie. Bonus za doświadczenie przy wygraniu walki bez otrzymania ciosu jeszcze powiększa ogromną przepaść "jak zainicjujesz walkę to dobrze, jak przeciwnik to źle". Ogólnie przez większość gry nic nie ma takiego znaczenia jak ta inicjacja walki, a czy sterowanie tej części gry jest dobre to pytanie do ludu. Gra jest bardzo ładnie narysowana (choć czytelność miałaby swoje zalety), acz większa "trójwymiarowość" zwraca też bardziej uwagę na typowe personowe ograniczenia. Lokacje są bardzo małe i zazwyczaj nienastawione na widoczki, z sekundowymi ekranami ładowania (jak je opisać, artystyczna wariacja na temat czerni) co chwila itd. Przejścia montażowe (zazwyczaj efektowne) są praktycznie między wszystkim a wszystkim. Ogólnie to nadal gra bardziej serii plansz niż wczuwy w to że faktycznie tam jesteś. Jak patrzymy na model w bibliotece, to nie wygląda tak że na niego patrzymy sami, tylko podchodzimy do niego przy ustalonej kamerze, wciskamy X, jest krótka roletka do innego ekranu gdy stoimy z innej perspektywy przed modelem i czytamy jego opis, po wciśnięciu X ponownie przesuwa nas do poprzedniej perspektywy - i tak dalej ze wszystkim. To wszystko nie byłoby warte zwracania uwagi, gdyby nie spędziło się jednak tyle czasu ledwo co na mesjaszu jRPG-owania Fajnala Rebirtha lol. W tym porównaniu oczywiście rzuca się w oczy "lekko" bardziej ograniczone wykonanie praktycznie wszystkiego w tym jak to przebiega, wygląda i jak się gra. Tutaj generalnie jest bardzo prosta sieczka, proste scenki, poza walką sporo ma podobnego do co najwyżej Ni No Kuni, a w walce, hm, do większości jRPG-ów przez dekady (spoiler alert, magów warto dać do tylnego rzędu mającego 2 rzędy formacji, a jak przeciwnik mówi "ładuję mega atak!" to wybrać guard w danej turze). Takie zdanie "niesamowity pacing", no takie zdanie można tylko powiedzieć dodając "w porównaniu do poprzednich Person" lol. Ile czasu mija zanim zaczynamy faktycznie grać bardziej niż oglądać zawiązanie akcji i samouczki, dłużej niż cały Astro Bot? Nowy świat głównie na plus. Nawet sobie czytam tę encyklopedię zalewającą nowymi hasłami, wiadomo że jest dużo klepania tej samej ekspozycji (na początku praktycznie każda postać w mieście wydaje się mówić wyłącznie o tym kto jakiej jest rasy i czy to dobrze czy źle... hmm, czekaj, dla forumowiczów PE to muszą być realistyczne dialogi), ale ogólnie mamy dużo więcej tematów niż w poprzednich Personach, i raczej ciekawe jest to, co stworzyli, gdzie co chwila masz momenty "o, czyli TO może się dziać w tym świecie? Ok, kto by pomyślał". Niemniej, pewnie wciągnie tak samo jak Persona, nie ma co. Jak widzę to menu archetypów to już czuję że muszę je wypełnić, a dalej w grze jest jeszcze kilka innych rzeczy. Skillsy za kolejne levele confidantów od razu chce się mieć, a tu tyle grania do nich. O tym, jak wciąga system klas i levelowania ich wszystkich, wiemy od czasu FF5. Kurde muszę wyjechać na weekend o 17 i już od rana ma ANXIETY że nie będę mógł w to grać cały weekend hehe.
-
Primera Division
Mbappe skandalizuje we Francji, oburzenie tamtejszych weszlarskich nie zna granic. Doznał kontuzji - okej, miał wypaść na jakiś czas, w tym na mecze kadry. JAKIEŻ BYŁO ZDZIWIENIE Deschampsa, że Mbappe jeszcze przed meczami kadry zaczął grać w Realu i wyszedł nawet w pierwszej jedenastce. A dziś jeszcze donosy, że w trakcie meczu z Izraelem, Mbappe nie siedział w łóżku szpitalnym, oglądając mecz resztkami sił, tylko imprezował w Sztokholmie, mając prywatne pomieszczenie w jakimś lokalu. Na razie dream transfer do Realu średnio poszedł Mbappemu PR-owo. Chociaż gra dobrze (według większości fanów Realu oglądających wszystkie mecze), masa causowalych fanów w internecie go jebie za podobno złą grę. Jego sępiący gałę charakter i brak zaangażowania w obronie dają świetne okazje do intensywnej krytyki przereklamowanej rozpieszczonej gwiazdeczki, jeśli ktoś zechce. A teraz jakby celowo chciał potwierdzić te negatywne komentarze lol. Do Hazarda na razie badzo daleko, ale, cóż, Mbappe co by nie mówić zawsze masę grał i raczej jego kilka kontuzji na jeden mecz we Francji nigdy nie było podejrzanych, a teraz... Najpierw olewanie ligi w PSG przez ostatnie miesiące, a teraz to... Nie tego chcą fani, przynajmniej narodowi.
-
Liga Narodów UEFA
W sumie ciekawe, czy Anglia zamierza jakby zatrudnić kiedyś trenera. Nie wiem, jak długo ten "tymczasowy" Carsley ma być tymczasowy, może liczą że po cichu to nikt się nie kapnie że po prostu jest następnym trenerem lol. Emocjonalny mecz, bez wątpienia, po tym jak wczoraj umarł George Baldock. 31-latek, po wielu latach w Premier League i Championship dla Sheffield, przeniósł się ostatnio do Panathinaikosu, zostawiając żonę i dziecko w Anglii. Zagrał w Atenach kilka meczów. Dlaczego znaleziono go utopionego w basenie, nadal nie wiemy. Wiadomość ta niezwykle uderzyła w świat futbolowy w Grecji. Piłkarze reprezentacji byli podobno wstrząśnięci tym wydarzeniem i federacja Grecji prosiła o przeniesienie meczu, ale zgody nie wyrażono. Grecja nigdy wcześniej w historii nie wygrała z Anglią. Niesamowity gol na 2-1 w doliczonym czasie, co za karamba tam się zadziała. Gola zdobył VANDŻELIS. Po bramce oddali hołd Baldockowi.
-
Nintendo Switch - temat główny
Kto był w gronie wybrańców (limit wyprztykał się w pierwszej minucie, ludzie mashujący F5 w większości się nie dostali), dostał tylko info, że jest w gronie i że więcej info około 20 października. Tyle podano, że polecany jest tryb TV i połączenie na kablu, więc brzmi jak coś używającego sporo transferu, pewnie jakiś test jak działa streaming, chmura. Nikt, kto wie, jak Nintendo zależy na reputacji przyjaznego i bezpiecznego dla dzieci, nie uwierzy chyba, że firma rozważa przyjmowanie wiadomości tekstowych albo dźwiękowych online lol. Jakoś tego nie widzę.
-
The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom
Włączyłem, pierwsze wrażenie estetyczne bardzo meh. Tak samo jak na oko, w ręku gra nie podoba mi się z wyglądu. Nie jestem fanatykiem klatek, ale przy grze z tej perspektywy gdzie się ciągle przesuwa ekran wraz z nami, brak płynności tego przesuwu da się odczuć. Jest powód, dla którego 3D z widokiem z góry to nadal taka rzadkość w grach mających jakiekolwiek efekty hehe. Sęk w tym, że gra nie jest ładna, by uzasadnić tę "cenę". Wygląda po prostu jak remake jakiejś starej Zeldy, z wielkimi elementami które po prostu się świecą, nie ma ani żadnych unikalnych detali, ani stylu, który by mi się podobał. Tak samo jak z loadingami przy wejściu do każdego domku, jakby chociaż coś ciekawego było w tych domkach to by nie wadziło, ale w pierwszej lokacji te domki są bardziej chyba dlatego, że zawsze w serii były, to mają być, aż się nie chce wchodzić. Nie ma ciekawej architektury, skomplikowanej konstrukcji, detali które by sprawiały że domek to nie tylko domek, ale coś mówi, albo coś w sobie ma. Początek ogólnie mocno nijaki imo, jak dowolna z wielu podróba Zeldy, z tego też powodu. Wiadomo, że opowiastka jak to w Zeldzie będzie powolnie zaprezentowana i bardzo mało oryginalna. Gdy zaczniemy w końcu dostawać echa i korzystać z centralnej MECHANIKI to zaczyna się robić miodzio. Mam nadzieję, że im dalej w las, tym mniej będzie gadania, a więcej giercowania.
-
Liga Narodów UEFA
Konate stwierdził że przecież musi przebić Kounde (w sensie dosłownie powiedział że przecież musi przebić Kounde).
-
Metaphor: ReFantazio
Nie traktuję platyny jako jakiegoś specjalnego przejścia gry, w sumie to nawet nie patrzyłem nigdy. Na pewno nie da się wszystkiego zobaczyć za jednym przejściem Royala, da się większość i praktycznie wszystko co jest jakoś faktycznie ciekawe, acz kilka innych rzeczy wymagałoby poświęcenia wielu dni (np. osobne posiłki do robienia z Sojiro czy też potężne skillsy, i dwa zdania dialogu, w jazz clubie). No i Royal ma swoją własną listę "osiągnięć" w bazie i ona już na 1000% nie jest do zrobienia za jednym przejściem. IMO tak jak w Royalu to właśnie ujdzie. Każdy jest w stanie nie stracić nic WIELKIEGO grając w Royala. Kto będzie grał z poradnikiem, ten nie straci nawet nic średniego, tylko małe rzeczy. Sporo takich małych wizyt itd. nadal przepadnie, ale swoje priorytety można osiągnąć ze sporym luzem, by to w nie nie uderzało. Z części na część było coraz lepiej w tym względzie na pewno. Ok, włączyłem ten poradnik "100%" od Fantazio i tam jest powiedziane że jak dosłownie pierwszego dnia przegapisz żuczka, to już nie możesz mieć wszystkich żuczków lol. Boże, wiedziałem.