Skocz do zawartości

ping

Senior Member
  • Postów

    7 372
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    58

Odpowiedzi opublikowane przez ping

  1. 2 godziny temu, Ukukuki napisał:

    @ping @Czoperrr większość w miarę nowych osiedli ma pewnie te same problemy. 
     

    Co do cen we Wrocławiu, w sumie zaskoczyłeś mnie budżetem do miliona. Mój księgowy w Stalowej Woli dał za mieszkanie lekko ponad 100metrów 850k. Wrocław raczej sporo droższy od miasta powiatowego. 
     

     

    Na wtórnym przy większych mieszkaniach cena z metra oscyluje nadal w okolicach 10-12k. Dużo zależy od lokalizacji. Nowe inwestycje mają już zaktualizowany cennik.

    Dla porównania, jeszcze z rok/dwa lata temu, nie było tak trudno ustrzelić mieszkania ~90-100m2 za 700-800 tys.

    No ale problem jaki mamy, to jednak fakt że jak wspominałem, nawet zwiększając budżet dwukrotnie, nie ma za bardzo w czym przebierać. Duże mieszkania to często stare kamienice albo oferty stricte inwestycyjne, przygotowane już pod najem 12 nieszczęśnikom. Powoli przestaję wierzyć w sukces - wkładać w mieszkanie półtorej bani to już bardziej dom kusi. Relokacja w fajniejsze miejsce? Też super, no ale u mnie to by była opcja nuklearna i chyba tylko Japonia (mają notabene kredo to ~2,5-3% w skali roku, a mieszkania potrafią być tańsze niż we Wrocku - nie mówię oczywiście o ścisłym centrum Tokio gdzie i tak nie chciałbym żyć).

     

    Z ciekawości aż wpisałem stalową wolę w otodom, całe 12 ofert, ceny z metra między 5-6k i to na małych mieszkaniach - 850k za lekko ponad 100 metrów to musiał być na takiej wichurze lux standard.

  2. 5 godzin temu, Ukukuki napisał:

    No tylko taka przestrzeń wspólna to nie jest ten sam komfort co własna działka. Mi brakuje kawy na własnym tarasie, ogólnie mi miejsca brakuje do życia. 

     

    Na początku miałem zachwyt życiem w mieszkaniu, teraz po tych 6 latach to nie mogę się doczekać wyrwania z bloku. Najbardziej to wkurzają sąsiedzi i te bachory na osiedlu. 

     

    Bachory, ujadające psy, u mnie jest teraz moda na te małe szczekające gówna. Bezstresowe hodowanie dzieci które muszą się wykrzyczeć weszło teraz na poziom wyżej - branie piesków, nad którymi nie potrafi się zapanować i napierdala burek z balkonu cały dzień, a zaraz za nim odzywają się kolejne.

     

    Dom pod miastem to nie dla mnie, choć z wyżej wymienionych powodów rozważam. Bliskość miasta jest spoko, bo jednak sporo rzeczy łatwiej ogarnąć, nie mówiąc o życiu towarzyskim. Problem taki, że ustrzelenie wolnostojącego w aglomeracji podmiejskiej (czyli nie na wydupiu 40-50km od miasta) w budżecie bańki jest dziś niemożliwe.

    Ostatnio znalazlem idealne mieszkanie - najwyższa kondygnacja, brak skosów, powierzchnia jak w wielu domkach (ponad 110m2), lokalizacja idealna. Poszedłem w piątek oglądać, pytam o możliwości negocjacji, miało skończyć się na niecałej bańce. Po weekendzie dzwonię, mówię że biorę, już proszę szykować papiery, tydzień głuchej ciszy i podnieśli cenę o 100k, a mi nawet nie powiedzieli żebym się pocałował w dupe xD. Teraz bym się tam wprowadzał, a tak to stoi od ponad miecha, no ale właściciele z tego co wygooglowałem już od początku zeszłego roku się z tym pierdolą więc niepoważni ludzie.

     

    A niepoważny jest też rynek. We Wrocławiu nie ma dużych mieszkań, które spełniają warunki:

    - bez skosów

    - nie w starej kamienicy

    - na najwyższej kondygnacji

    - mają minimum 4 pokoje plus kuchnię / salon z aneksem na sensownym metrażu (powyżej 90m2)

    - nie są na jakimś wydupiu typu jagodno, lipa piotrowska, stabłowice czy inne żerniki.

     

    Jednocześnie kosztując w granicy bańki. Ba, nawet jak zacząłem oglądać takie za półtorej-dwie, to wcale nie ma w czym przebierać :beka:

    No i jeszcze pośrednicy w nieruchach. Jedni w miarę ok, inni totalnie zjebani - wysyłam babie maila - cisza. Dzwonię - mówi że wyśle mi rzut mieszkania na maila. Mijają dwa miesiące - zero kontaktu, a mieszkanie stoi, oferta jest podbijana. Mam się za kimś uganiać żeby potem sprezentować 15-30k prowizji? Chore xD

    Myślałem o kupie od dewelopera 2-3 mieszkań na najwyższej kondygnacji ale 110m2 to już po dzisiejszym cenniku będzie 1.65kk, wykończenie pewnie z 300-400k, a dookoła masa remontujących się latami ludzi z małymi dziećmi. W tym budżecie to już lepiej jakąś samotnię na wydupiu, nawet na basen by stykło. Szkoda, że jeszcze młodziutki jestem i chcę pożyć.

  3. Z Ikea są najlepsze plastikowe pudła, przerabiałem to bo potrzebowałem czegoś na magazyn. Samla 45 litrów. Można je stackować jeden na drugim, nawet po 6 sztuk mocno dociążonych nie sprawia u mnie, żeby pudło na dole ucierpiało (podobne pudła z JULA niestety mają gnące się pod ciężarem pokrywy).

    Nie są idealnie prostokątne ale człowiek mądry sobie poradzi.

     

    200 gier to będzie może półtorej takiego pudła.

     

  4. 16 godzin temu, Shen napisał:

    Moze @ping coś doradzi, ale mi się zawsze wydawało, że po prostu bierze się raspberry pi i wkłada w jakieś pudełko :sapek:

    na to przenośne ps one tez chyba mozna wszystko wgrac, masz dwa pady i jazda

     

    Tak się właśnie robi.

    Od paru lat tak działam - RPI 3 pod CRT TV (z przystawką pi2scart). RPI 4 pod HDTV.

     

    Mocniejsze sprzęty - emulacja - stacjonarnie PC, przenośnie Steamdeck (do PS2/GCN). No ale preferuję oryginalny hardware.

    • Plusik 1
  5. 13 godzin temu, _Red_ napisał:

    No dlatego pytam. Sama chyba się nie pojawi nowa firma xD A w jednym z bloków cisza na ten temat.

     

    Nie macie zarządu z ramienia mieszkańców?

    My mamy i np. stwierdzili, że zmieniają na własną rękę spółdzielnie - wypowiedzieli umowę jednej, podpisali z drugą.

    Znajdziecie sobie nowego zarządce i elo.

  6. 6 minut temu, Ukukuki napisał:

    Zależy jakie wydania, 20 big boxów zajmuje mi więcej miejsca niż 150 pudełek na Switcha.


    to prawda, ja z tego względu świadomie omijam limitki (poza drobnymi wyjątkami) - dla mnie najważniejsza jest gra, nie cierpię nienormatywnych wymiarów. Laleczek i growych gadżetów tez nie zbieram, może kiedyś się pochwale jak to u mnie wyglada. Bardziej biblioteka niż pokój nastolatka.

  7. Godzinę temu, giger_andrus napisał:


    Tylko, że różne od innych pod tym względem, że wciąż pożera miejsce. 
    W moim przypadku już wiem, że w pewnym momencie skończę zbierać i będę dopieszczał tylko to co mam lub wyprzedam całość i zmienię docelową platformę. 
    Nie chcę trzymać gier w piwnicy albo w garażu. Chcę je mieć na regale i móc oglądać oraz używać. A powierzchnia mieszkaniowa jest skończona. 


    Inne hobby tez są miejscozerne. Lubiłem sobie pomuzykowac, teraz wstaw kilka gitar, pieców, synthow i gary - droższy sprzęt szkoda marnować w piwnicznej salce. Mam zioma co siedzi na grubo w muzie, całe 70 metrów zajebane vinylami.

     

    Gry? Nie zajmują sporo miejsca. Na wolnostojący regał o wysokości 2m, szerokości 80cm (pisze z głowy) włożysz około 800 gier. Jeśli idziesz w skale, to spokojnie wygospodarujesz dedykowane pomieszczenie gdzie luźno wejdzie wystarczająca ich ilość. Ekspozycja ma jednak te wadę, ze wszystko się kurzy.

     

    Ja przy kolejnym podejściu do gamerooma wiem już, ze zrobię sobie na expo tak koło tysiąca-dwóch gier, do których można niezobowiązująco wrócić (głównie arcade) plus te, do których mam jakiś młodzieńczy sentyment. Reszta za drzwiami zamykanych szaf. Szanuje wariatów takich jak metal jesus, gdzie gość wygospodarował sobie trzy pomieszczenia na te hobby, może kiedyś.

    • Lubię! 1
  8. 15 minut temu, Homelander napisał:

     

    Tylko, że sporo z tych gier jest wartych tyle ile waży. Masz jakiś algorytm tego zbierania, czy po prostu jak coś jest poniżej rynku to bierzesz bez względu na to co to jest?


    Dla mnie wartość nie ma znaczenia. Mam pojedyncze egzemplarze warte kilkanaście złotych, z drugiej strony mam pojedyncze egzemplarze warte czterocyfrowe kwoty. Jutro może to być warte nawet 0zł, a i tak sprawia mi to frajdę. To nie jest inwestycja, ani zabezpieczanie przyszłości - na to mam inne sposoby. Come on, to hobby, do tego niezbyt kosztowne.

     

    Co do algorytmu - biorę to co mnie w jakimś stopniu zainteresuje. Nie gromadzę np. corocznie wypuszczanych gier sportowych, bo w nie nie gram.

     

    od siebie dodam, ze teraz jest świetny moment na wyjście z tego hobby bo ceny wyrwały w górę.

    • Plusik 3
  9. 1 godzinę temu, Plugawy napisał:

    @pingnie miałeś kiedyś myśli w sensie "co ja robię? Po co ja to wlasciwie kupuje?" :)

    Hobby jak każde inne. Jako dzieciak chciałem mieć dużą kolekcję gier, myślę, że to osiągnąłem na poziomie światowym (choć żyje w Polsce i dostępnością jest dużo gorzej niż u kolegów z np. USA).

     

    Sprawia mi to frajdę, gram w te gierki na tyle na ile mam czas (czyli niewiele), i tak sobie od lat ściągam z półek sklepowych to co mnie interesuje.

    • Plusik 3
    • Lubię! 2
    • Dzięki 1
  10. Stacjonarkę odpaliłem ze trzy razy. Nie polecam, jednak piszę to z perspektywy człowieka, który ma CRT i wszystkie sprzęty na chodzie + jak nie chce mi się rozkładać to RPI 4 z dumpem swoich gierek, które zapinam pod współczesny telewizor.

     

    Dla mnie szczerze mówiąc Evercade to ciekawostka, którą stawiam na półce. Są przekłamania w emulacji, głównie dżwięk, dla purysty irytujące, no ale idea szczytna i warto wspierać - zwłaszcza, że tak jak pisałem - kolejnych PCB arcade do swoich zbiorów raczej nie będę zapraszał, a tu są legalne romy na cartach.

    • Plusik 1
  11. Cart jest od dawna ale to dla głupków - jak ktoś chce kraść to może to robić na ambernicu który jest dużo lepiej wykonany i nie trzeba kombinować.

     

    evercade to sprzęt dla entuzjastów i carty tego typu to nie wiem kto kupuje

    • Plusik 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...