Treść opublikowana przez Frantik
-
The Walking Dead - 2010 - AMC
Odcinek generalnie na poziomie, aż do końcówki. No ale... No i Negan z Lucille zdecydowanie na propsie, choć myślałem, że ta ostatnia będzie ciut bardziej pokaźna, cóż... W każdym razie serial cierpiał na brak wyrazistego czarnego charakteru od czasu Gubernatora. Bardzo spoko, że teraz się to zmieniło. Btw. Trevor to ten Nie ogarniam komiksów, a imię w odcinku chyba nie padło...
-
Outcast - 2016 - Robert Kirkman - Cinemax
No proszę. Cinemax szykuje na czerwiec nowy serial - ponoć na bazie komiksu o tożsamym tytule. I co ciekawe, ma być to horror. Najbardziej ciekawią mnie w tym dwie rzeczy: Jak Kirkman poradzi sobie z czymś innym niż TWD i jak Cinemax wypadnie z czymś innym niż akcyjniak naładowany seksem, waleniem się po mordach i strzelaninami (Banshee), ewentualnie bardziej militarny akcyjniak naładowany wybuchami, seksem i strzelaninami (Strike Back) - żeby nie było oba seriale ubóstwiam. Mówię tylko o diametralnej różnicy klimatów.
-
Grimm - 2011- NBC
Nie ta liga Na pewno też lepiej niż tasiemcowaty Supernatural, choć to tylko moje odczucie. Jak już powiedziałem wcześniej i co potwierdzili inni uczestnicy dyskusji, Grimm to żadne arcydzieło, ale z pewnością jest od groma seriali o parę klas gorszych, jak chociażby ten, który wymieniłeś. Mam po prostu sentyment, a poza tym mam świadomość, że od Grimm wiele osób mogło odbić się na początku, mniej więcej tak do połowy pierwszego sezonu, gdy to faktycznie był prostacki procedural bez wyraźnej osi fabularnej. Typowa nowa sprawa co odcinek, "potwór tygodnia", zamknięcie i do zobaczenia za tydzień. Pamiętam, że sam miałem moment zwątpienia, ale potem szczęśliwie wszystko ruszyło w odpowiednim kierunku i wzleciało na w miarę stały, przyjemny poziom aż do teraz. Dziękuję, nareczka
-
Bloodborne
Omg, to to uzależnia Włączyłem niby na trochę, żeby choć z grubsza zwiedzić Stare Yharnam, a skończyło się na ubiciu tamtejszego bossa po kilku wyczerpujących próbach. Kłopot teraz taki, że odblokowała mi się cała masa ścieżek do nowych lokacji i nie wiem za bardzo, gdzie teraz iść. Oprócz mam do wyboru : , gdzie zeskoczyłem z w tej pierwszej zginąłem blisko wejścia, dając się głupio zaskoczyć prostej bandzie wieśniaków. Po zgonie z jakichś przyczyn znalazłem się w , ale koniec końców zapaliłem tam tylko lampę, pogadałem z NPC i wycofałem się. Typy z worami sprzątali mnie średnio na dwa strzały, a ja sadziłem im zdecydowanie zbyt mizerny demydż. No to zbierałem twin shardy, ulepszyłem broń chyba na +5 i podlevelovałem. Idąc w drugą stronę od Archikatedry, niechcący dałem się złapać To gdzie najlepiej się udać? Najbardziej apetycznie wygląda pierwsza wymieniona przeze mnie lokacja, no ale nie mam pojęcia czy to odpowiedni wybór
-
Da Vinci's Demons
Nadrobiłem w końcu trzeci sezon, głównie po to żeby już to domknąć i odhaczyć, skoro to ponoć ostatni sezon. Poprzednie 2 były w moim odczuciu po prostu średnie, a już drugi od pewnego momentu mocno mnie wynudził. I jakież jest moje zdziwienie. Okazuje się, że pójście w historię alternatywną, mimo początkowych obaw, było najlepszym, co scenarzyści mogli wymyślić. No czego tam nie było: No cuda, wianki. Aczkolwiek dzięki temu z dużo większym zaciekawieniem śledziło się, co będzie dalej. Niemalże ciągła akcja i jej ciekawe zwroty. O ile poprzednie sezony to dla mnie takie 6-6,5/10, tak trzeciemu dałbym co najmniej o oczko więcej. Jeśli ktoś, podobnie jak ja, po poprzednich sezonach jest sceptyczny do ostatniego, szczerze polecam spróbować. Czytałem coś gdzieś, że główny scenarzysta chciałby to jeszcze ciągnąć dalej, acz Starz generalnie nie jest zainteresowane. Więc typ chce próbować uderzać do innych stacji, by może to podłapały. Taka ciekawostka
-
Ogólne rozważania serialowe
Oglądam na bieżąco i powiem tak: serial ma swoje lepsze i gorsze momenty, ogólnie jest średnio. Czasami mocno zamuli i dowali telenowelą, irytuje debilnym zachowaniem bohaterów, odpały Normana są miejscami żenująco słabe, ale po jakimś czasie znów coś ciekawego się dzieje i ma to nawet klimat. Czwarty sezon, póki co aż zaskakująco trzyma poziom i oglądam nawet z zaciekawieniem. Czyli w sumie polecam brnąć dalej, szczególnie jeśli nie masz nic ciekawszego do oglądania. A jeśli masz, to zostaw sobie perypetie Normy i Normana na tzw. sezon ogórkowy PS: Nie można usuwać postów, więc musiałem zedytować.
-
Grimm - 2011- NBC
Ano, póki akcja kręciła się głównie w Portland i najbliższych okolicach, całość jakoś względnie trzymała się kupy. Postanowiono jednak konsekwentnie rozszerzać skalę wydarzeń i chyba w końcu scenarzyści trochę przestrzelili. W obecnym sezonie za cel wzięto już ukazanie czegoś na kształt ogólnoświatowej rewolucji, wplatając w mitologię serialu prawdziwe zdarzenia, konflikty czy nawet zamachy terrorystyczne na świecie z minionych kilkunastu lat, choć wcześniej nawiązania do np. II Wojny Światowej też były i nawet robiło to fajny klimacik. Teraz jednak nie bardzo wychodzi osadzanie głównych bohaterów "w centrum wydarzeń". Jakaś zła organizacja znikąd próbuje zrobić ogólnoświatowy przewrót, druga randomowa (?) organizacja próbuje to powstrzymać, a jej najpotężniejszą bronią wydaje się być Przed "transformacją" J. była jedyną postacią z serialu, której autentycznie nie lubiłem, no ale teraz to już w ogóle zrobili z niej dziwadło. X-Men i Bond w jednym? Ciekawe co dalej z tym będzie. Zasmucę, jeśli serial dokona żywota na piątej serii, ale z drugiej strony może lepiej jeśli skończy jeszcze na jako takim poziomie? No ale ciekawi mnie jak Nick i spółka wykorzystają Poza tym raczej lubiłem Renarda, ale teraz mam wrażenie, że jego ciemna strona może wziąć górę. Od początku miał niezdrowy pociąg do władzy, że wspomnę odcinek z
-
Grimm - 2011- NBC
Nie znalazłem Grimmowego wątku, to zakładam. Przyznam, że mam do tego serialu ogromny sentyment - od niego zaczęło się u mnie większe\nałogowe oglądanie seriali. Może nie jest on u nas jakiś mega popularny, tym niemniej na pewno zasługuje na uwagę. Bardzo często Grimm porównywany jest do Supernatural (obejrzałem dosłownie 2-3 odcinki i nie chwyciło, poza tym zniechęciła mnie już ilość sezonów. Tasiemiec okrutny...), a także Once Upon a Time (też próbowałem, klimat zupełnie mi nie podszedł) Cóż, jak tak myślę o czym jest Grimm, to trochę mózg roz(pipi) Jest policjant Nick, który pewnego dnia odkrywa, że jest tytułowym Grimmem - łowcą potworów, które są wszędzie wokół nas, skryte wewnątrz większości osób, a manifestujących się chwilowo, na ogół pod wpływem silnych emocji. Stwory są różne - wilkowate, lisowate, bobrowate... Nawiązują do cech osobowości i tak dalej. Większość z "prawdziwych oblicz" tychże stworów o różnych wymyślnych nazwach, dostrzegają tylko Grimmowie. Na początku Grimm był w większej części policyjnym proceduralem z elementami fantasy. Teraz elementy proceduralne są z reguły miłym dodatkiem do fabuły, a "zapychacze" trafiają się rzadko, czyli jest tak, jak być powinno. Nawiązania do baśni braci Grimm również były, jednak chyba się już tu inspiracje wyczerpały - obecnie emitowany jest już piąty sezon, a niedawno był jubileuszowy, setny odcinek. Twórcy zbudowali naprawdę ciekawą "mitologę" świata, włącznie z polityką, spiskami, sekretnymi organizacjami i wierzeniami na przykład wybranych grup Wessenów, czyli rzeczonych potworopodobnych. Klimat bardzo mi pasuje. Nie jest ani zbyt mroczny, ale też nie infantylny\cukierkowo-baśniowy, co nie spodobało mi się na początku Once Upon a Time. Tu jest w sam raz. 95% obsady jest sympatyczna, co rzadko się zdarza. Szkoda tylko, że bardzo możliwe, iż serial nie doczeka się kolejnych sezonów - w piątym podobno po raz pierwszy w historii emisji spadła oglądalność, co nie podoba się włodarzom NBC. Niedawno też rozwiązano wątek obecny w Grimm w zasadzie od pierwszego sezonu, a konkretnie: Generalnie sporo mamy nawiązań do europejskiej (i nie tylko) kultury\folkloru
-
Sleepy Hollow
Przyznam, że nadal w akcie desperacji czasem zdarza mi się zapuścić Sleepy Hollow, w trzecim już sezonie. Nadal idealny zapychacz do prasowania, coś jak The Blacklist czy inny Bates Motel*, choć to oczywiście zupełnie inne klimaty. Już w drugim sezonie zacząłem się niepokoić, gdy zaczęło się No ale Serial znów jest w 100% proceduralem, gdzie głównym wątkiem jest, uwaga... powstrzymywanie złych i kolejnych poczwar, które tamci przysyłają. Od czasu do czasu lubi dowalić też telenowelą motzno. Konstrukcja odcinków jest na ogół bliźniacza: gdzieś w Sleppy Hollow jakaś maszkara kogoś morduje, Abbie naradza się z Ichabodem, ten rozkminia, że chyba już o czymś podobnym kiedyś słyszał, wyciąga zakurzony wolumin, który akurat ma pod ręką i tam znajdują cudowny sposób na załatwienie stwora. Zła babka się wówczas bardzo denerwuje, niczym Rita z Power Rangers, i koniec odcinka A tak w ogóle to twórcy serialu wykpili się z zakończenia drugiego sezonu, gdzie: No ja Was proszę... Tym niemniej jest w tym wszystkim jakiś pierwiastek guilty pleasure i męczę dalej. * Choć przygody młodego Normana w obecnym sezonie trzymają, póki co, zaskakująco wysoki poziom i śledzę je nawet z umiarkowanym zaciekawieniem.
- Bloodborne
-
Limitless (CBS) 2015 -
[tu był trailer, ale widzę, że forumek coś nie lubi odtwarzaczy w postach] No to dam plakat: Dla mnie jedno z milszych zaskoczeń minionej jesieni. Serial luźno nawiązuje do filmowego Limitless\Jestem Bogiem z 2011 roku. Mamy tu podobne zawiązanie fabuły co w pierwowzorze: Brian, typowy przegryw przed 30-stką, nieoczekiwanie wchodzi w posiadanie tajemniczej substancji zwanej NZT, pod wpływem której na pewien czas staje się uber inteligentny. Szybko zaczyna interesować się nim FBI, które rekrutuje go na współpracownika oraz Eddie, bohater filmu (Bradley Cooper), który jest już senatorem i myśli teraz o prezydenturze. Niestety procedural, ale bardzo ładnie poprowadzony. Szybko eksponują się główne wątki i śledzi się je dosyć ciekawie. Trochę sensacji, sporo luzu, humoru i fajnego burzenia czwartej ściany. Główny bohater jest sympatyczny, nawet Jennifer Carpenter, czyli Debra z Dextera, wypada okej. Z początku aż dziwnie się jej słuchało, gdy nie rzucała fakami w co drugim zdaniu. Mam nadzieję, że serial będzie kontynuowany. Pierwszy sezon jeszcze trwa.
-
Banshee - 2013 - Cinemax
Już jutro/dziś w nocy
-
Rise of the Tomb Raider
- Yerba mate
Dlatego na początek dobrze jest spróbować mieszanek z dodatkami smakowymi, a dopiero po głębszym wkręceniu się w temat spróbować czystej yerby. Wtedy efekt "podgrzanej wody z brudnej szmaty" jest zdecydowanie mniej ordynarny. Ot, tolerancja się wytwarza. Początkowo nijakie wrażenia smakowe można sobie rekompensować sporymi właściwościami zdrowotnymi, a z czasem człowiek albo się wkręci, albo podziękuje. Ja po pewnym czasie polubiłem yerbę bardziej od zielonej herbaty czy mięty, które dawniej pijałem niemal nałogowo. Pytanie do obeznanych: Colon to po prostu czysta yerba bez dodatków, czy jakaś specjalna odmiana? Nie wiedzieć czemu colony podchodzą mi najmniej w smaku, choć chyba najdłużej trzymają aromat ze wszystkiego, co dotychczas pijałem.- Middle-earth: Shadow of Mordor
- Bloodborne
- Bloodborne
- Bloodborne
Gram. Jest... trochę dziwnie. Nie mam problemów z mechaniką i szeregowymi przeciwnikami, choć parę wybitnie głupich zgonów musiałem oczywiście zaliczyć. Jednakże to nic, bo Cleric Beast jak na razie raz za razem tłucze mi dupsko na kwaśno. Przy najlepszym podejściu zbiłem mu może 30-40% hp, no ale poszło przy tym kilkanaście fiolek, no to dawaj farmić od początku. Wydropiły mi fragmenty kamienia, więc ulepszyłem sobie topór na drugi poziom, a w akcie desperacji podlevelowałem sobie siłę i wytrzymałość postaci po jednym punkciku w górę. Za resztę tętnień wykupiłem kilka fiolek, znów do kilkunastu i jutro dalsze boje. Jakieś praktyczne porady na Bestię?- Bloodborne
- Mad Max
Kupiłem tego Maxa jakoś parę tygodni po premierze, pograłem z 4-5h i wynudziłem się okropnie. Od tego czasu giera poszła w odstawkę i czeka. Doszedłem chyba do drugiej twierdzy? Nie pamiętam dokładnie. Skusiły mnie liczne porównania do Shadow of Mordor, które wkręciło mnie strasznie i w ogóle było najmilszym zaskoczeniem roku 2014. Zeszłoroczny filmowy Mad Max też mi się podobał, więc myślałem, że giera faktycznie będzie spoko. A tu jak mnie nie wynurzył ciągły piach, pustynia, nijakie questy (przynieś/zanieś/pozamiataj) i miałka walka - lepsze od Batmana, dafuq? Siepanie pięściami z góra 5-6-osobowymi grupkami. Finiszery faktycznie mogą się podobać, tylko szkoda że z reguły od razu po nich walka się kończy i znowu pylanie samochodzikiem po piachu. Sporo więcej frajdy dawały piruety z mieczem i efektowne obcinanie łbów orkom w Mordorze. Warto dać grze jeszcze jedną szansę? Niespecjalnie mam teraz w co grać i szukam jakiegoś zapychacza.- Until Dawn
Mi przy pierwszym przejściu udało się uratować wszystkich oprócz Josha, bo jak się okazało, opuściłem parę znajdziek po drodze.- Prawilne gierki w które nikt nie grał
Clive Barker's Jericho Dla większości co najwyżej średniacki i nijaki shooter, ale ten klimat, mrok, gore, design miejscówek i przeciwników Według mnie jedna z najbardziej niedocenionych gier ostatniej dekady. Obecnie grę można kupić dosłownie za grosze. W pudełku z polskimi napisami i bez DRMu w granicach 10-20zł, a kluczyk na Steam za ~7zł z angielską wersją językową- Bloodborne
A ja nadal nie kupiłem BB. Od dobrych sześciu miesięcy coś mnie ciągle odciąga i tylko myślę i tu piszę. Teraz niby promo na psnie, ale takie średnie, bo cyfra w cenie używanego pudełka z alledrogo. Jedynie opłacalnie wychodzi combo podstawka + DLC, ale bez sensu kupować, skoro nie wiem czy podołam samej podstawce. Więc pewnie wyłapię używkę po świętach. Pewnie...- Rise of the Tomb Raider
W tym dlcku mają być ponoć jakieś zombie, czy coś w ten deseń? Meh, jakoś nie pasuje mi to do klimatów Tomba, ale zobaczymy. Baba yaga też wygląda smakowicie - psychodela troszkę na wzór niektórych etapów z nowych Batmanów, ale 30 albo i 40zł za 2 godziny gry? Na razie postoję, czuję się zaspokojony- Rise of the Tomb Raider
25h gry w tydzień i 85% przejścia. Robić setki raczej mi się nie chce, choć początkowo miałem taki zamiar. Cóż, mogę się tylko podpisać obiema łapami pod słowami przedmówcy. Świetna gra i kroczek naprzód względem TR 2013 w chyba każdym aspekcie. Wessało mnie jak odkurzacz i wbrew narzekaniu wielu, może poza faktycznie płytkimi postaciami, fabuła potrafiła zainteresować i nawet wciągnąć - jak na standardy gry akcji jak najbardziej spoko. Mi osobiście nic nie wydało się oczywiste od początku, jak to niektórzy twierdzą. Graficznie gra robi miejscami ogromne wrażenie, choć gołym okiem widać, że to nadal ten sam silnik po tuningu. Modele postaci, mimika, krajobrazy - miodzio. Polski dubbing wypadł dobrze na tyle, że człowiek nie szuka od razu opcji zmiany wersji językowej, czyli okej. Jeszcze co gameplayu: znajdźki i eksploracja dają masę satysfakcjonującego funu, a nie to co w grach Ubi, gdzie na sam widok ilości nawalonych ikonek na mapie odechciewa się latać za czymkolwiek. Grobowce zrobione znakomicie z ciekawymi łamigłówkami - dla mnie były w sam raz. Ani za łatwe, ani za trudne. Takie bardzo przyjemne kombinowanie. Podobnie jak w poprzedniku im dalej w grę, tym więcej strzelanki i ogólnej rozpierduchy, acz nadal jakoś mi to nie wadziło. Ilość skryptów i efekciarskich akcji została przycięta i postawiono tu widocznie na jakość, a nie ilość. Reasumując: RotTR dał mi więcej funu niż swój poprzednik i którekolwiek Uncharted. Przed nami U4, które choć zapowiada się ciut mroczniej od poprzedników, wątpię by odciągnęło mnie z obozu Tomba. Ale kto wie? Może Drejk będzie tym razem mniej lalusiowaty, a całość dojrzalsza i nie tak infantylna w stylu niedzielnego kina familijnego, jak poprzednie 3 części? - Yerba mate