Jeszcze Ajin, piękny kawalerze. Warto dać szansę i nie dać się odrzucić z początku przez CGI, bo szybko tak się rozkręca, że a na miejscami małą ilość fps-ów nawet nie ma czasu zwracać uwagi.
Od siebie: Kuromukuro
W skali od meh do sztos umieściłbym to jakoś tak w środku... czyli można z braku laku zerknąć. Historyjka o tym, że ludzie odnajdują w różnych miejscach na Ziemi tajemnicze artefakty, z których jeden okazuje się być mechem, tuż po tym, jak miejsce jego odnalezienia atakują kosmici, którzy w sumie wyglądają jak ludzie i mają podobne zabawki. W mechu owym tkwił też zahibernowany XVII-wieczny samuraj, jedna z dwóch głównych postaci, obok pewnej licealistki. No i co, no... takie to niezbyt skomplikowane - mechy z katanami i innym orężem się tłuką, żeby nie było zbyt patetycznie to jest też trochę dość sympatycznych śmieszków: większość gagów opiera się szoku cywilizacyjno-kulturowym u wspomnianego wcześniej samuraja. Wiecie - przespał pod lodem 4 i 5 pół stulecia i teraz nie ogarnia świata, ale za to dziwnym trafem nie dziwią go walczące roboty, choć z czasem się to wyjaśnia.
Przy dwóch 13-odcinkowych sezonach można całkiem nieźle zżyć się z losami bohaterów. Od strony wizualnej jest to... dość nijakie, ale ma swój styl.
6/10
Ciekawostka: Netflix pokusił się tu o polski dubbing, ale jakoś nie miałem odwagi go sprawdzać.