-
Stranger Things - Netflix
Liczę na coming out Dustina i Steve'a, wręcz będę zszokowany jeżeli cwele z Netflixa tego nie wykorzystają.
-
Stranger Things - Netflix
Jak oglądam te sceny gdzie sobie siedzą w grupce te wszystkie wyroby aktorskopodobne i jest obmyślany plan działania jak pokonać Vecnę, to niemalże czuję ciarki żenady przechodzące mnie po plecach i jestem pewny, że każdy kto uczestniczył w produkcji tego sezonu czuł dokładnie to samo. Aktorstwo szoruje po dnie, dialogi słyszałem lepsze w niemieckich pornosach, napięcia nie ma tu żadnego. Niesamowite jaki downgrade może zaliczyć serial. Nie wiem czy sobie nie dam siana i po prostu poczekam za ostatnim odcinkiem, żeby obejrzeć finałową walkę i to będzie na tyle.
-
Stranger Things - Netflix
Serio jest jeszcze gorzej niż te pierwsze cztery odcinki? Napisałbym, że szykuje się bardziej rozczarowujący finał niż ten z Gry o tron, ale tutaj raczej nikt nie miał zbyt wysokich oczekiwań.
-
GOTY 2025 - forumkowy ranking
GOTY 1. Clair Obscur: Expedition 33 - nie miałem tego tytułu na oku, nie czekałem za nim, nie śledziłem żadnych informacji, a kupiłem go tylko dlatego że nie miałem w danej chwili nic innego do grania. Pewnie dlatego pierdolnięcie w tył głowy było tak mocne, aż mi huczy pod beretem po dziś dzień. Rzadko kiedy zdarza się, żebym zakochał się w grze wideo od pierwszych kilkunastu minut, a tutaj już od samego początku i scenki przedstawiającej gommage zostałem dosłownie wchłonięty do tego świata, a później było tylko lepiej. Fabuła, dialogi, postacie, ścinające z nóg zwroty akcji (wielkie brawa za to co zrobili pod koniec pierwszego aktu, naprawdę trzeba mieć jaja), "emołszyns", chyba najlepszy soundtrack jaki słyszałem w grze, a przy tym naprawdę dobry i ŚWIEŻY gameplay. Małe i skromne studio, które wzięło się niemalże znikąd wypuściło grę praktycznie z czapy i zniszczyło całą konkurencję przy okazji ucierając nosa największym bossom w branży, robiąc dokładnie taki tytuł jaki chciało zrobić, bez żadnych nacisków, bez ulegania presji, bez wciskania politycznych bredni. Da się? No jednak się da. Masa sprzedanych kopii, totalna detronizacja konkurencji na największych giereczkowych galach, no i przede wszystkim rozkochanie w sobie milionów graczy. Możesz się z tym nie zgadzać, możesz tuptać ze złości, ale ta gra jest fenomenem i nic tego nie zmieni. 2. Tormented Souls 2 - kolejna gra, która miło mnie zaskoczyła. Tak, grałem w pierwszą część i bardzo mi się podobała, ale nie sądziłem że sequel aż tak wgniecie ją w ziemię i nawet da radę wyprzedzić w moim rankingu takie tytuły jak Silent Hill f czy Cronosa. Miłosny list dla każdego fana klasycznych survival horrorów, w którym niemal wszystko działa tak jak powinno: od walki, przez eksplorację, aż po skomplikowane łamigłówki. Gdyby tylko nie te chamskie bugi... 3. Hollow Knight: Silksong - przyznam bez bicia, że za nowym HK też wcale nie czekałem. Jedynka mi się podobała, ale raczej nie aż tak, żebym z wypiekami na ryju wypatrywał sequela. No, ale dałem szansę, zagrałem i... nie mogłem się oderwać. Cudownie podkręcona dynamika i poziom trudności, przepiękne lokacje, fenomenalne starcia z bossami, konkretny czas gry i wiele, WIELE innych zalet. Jedna z najlepszych metroidvanii w jakie można zagrać. Średniak Roku Cronos: The New Dawn - mocno rozważałem wciśnięcie tego tytułu do top 3, ale finalnie jednak zabrakło mi tu jakiejś nutki geniuszu, za to uznałem, że idealnie będzie pasować do tej kategorii. Świetny survival horror, który pokazuje że SH2 remake nie był dziełem przypadku i Bloobery naprawdę już ogarniają tworzenie gier wideo. Rozczarowanie roku: MindsEye - nie żebym jakoś bardzo czekał wypatrując hitu i pewnie wystarczyłby mi typowy średniak "6/10", byle tylko dało się w miarę przyjemnie postrzelać i trochę pobujać się po mieście w stylu gangstersko-akcyjniakowych open worldów z czasów PS2, ale deweloperzy nie dali rady dowieźć nawet tyle. Scam, mydlenie oczu od pierwszej zapowiedzi, pełna kompromitacja. Najbardziej wyczekiwany tytuł 2026 Resident Evil Requiem - Leon, zombiaki, Raccoon. Nic więcej nie trzeba dodawać. Spokojnie zakładam, że to będzie moje GOTY na przyszły rok, nawet zakładając że ukaże się GTA6. Na czym gram? PS5, XSS, laptop
-
Wesołych świąt i fajnych giereczek pod choinką
Wesołych świąt i fajnych giereczek pod choinką
-
NETFLIX
Pierdolą, dobry serialik, chociaż trzeba przyznać, że nierówny. Są lepsze odcinki z efektownym krzyżowaniem się mieczy (świetna choreografia, widzisz dokładnie to co powinieneś widzieć i bez miliona cięć w trakcie) oraz zdekapitowanymi głowami latającymi częściej niż rakiety w Izraelu, ale są też takie gdzie turniej schodzi na dalszy plan i bardziej skupiają się na machlojach politycznych, które są dosyć nudne i służą chyba tylko zapychaniu czasu antenowego. Mimo wszystko charyzmatyczni bohaterzy (zwłaszcza złodupcy) i brutalnie przedstawione realia tamtych czasów sporo nadrabiają pozwalając przymknąć oko na głupawą fabułę. Ja tam czekam na drugi sezon, bo mało co ostatnio tak mnie wciągnęło na Netflixie.
-
Backlog wyzerowany, więc czas na maraton staroci. Na pierwszy ogień idzie Maksio
Backlog wyzerowany, więc czas na maraton staroci. Na pierwszy ogień idzie Maksio
-
Stranger Things - Netflix
Miks totalnych idiotyzmów, zmarnowanych postaci, aktorstwa na poziomie szkółki aktorskiej dla dzieci i żałosnych żartów = "OMG, najlepszy sezon ever!"
-
NETFLIX
Świetny program. Wysoki poziom, żadnego śmieszkowania, wszystkie klauny udające kucharzy odpadły momentalnie, jedynie pompatyczność momentami jest przesadzona. Dzisiaj odpalam drugi sezon. W podobny deseń jest Final Table, też polecam.
-
własnie ukonczyłem...
Forgive Me Father 2 Kojarzycie ten motyw kiedy wychodzi zupełnie nowa gierka, bierze wszystkich z zaskoczenia totalnie dając czadu, a po paru latach ukazuje się jej sequel, który jest "bigger, better, more badass"? No to tutaj tak nie jest. Pierwsze FMF bardzo fajnie połączyło boomerskie strzelanie z elementami opowieści H.P. Lovecrafta serwując dynamiczną, krwawą i mega klimatyczną młóćkę. Taki Doom, ale w którym możesz poobijać mordy demonicznym zastępom Cthulhu, a to wszystko w oprawie przypominającej wprawiony w ruch komiks. Nie była to ani najpiękniejsza, ani najdłuższa, ani też najbardziej oryginalna gra świata, jednak swoje zadanie spełniała bardzo dobrze stając się jednym z lepszych boomer-shooterów na rynku, nie dziwota więc że twórcy od razu zaczęli pichcić kontynuację. Niestety, po drodze coś nie wyszło i finalnie gra już tak nie "robi" jak poprzedniczka, oferując drugi raz to samo, ale w gorszej wersji. Po kolei: - nie czuć w ogóle, żeby był to sequel, raczej coś w rodzaju mission-packa. Ot kolejny zestaw etapów do tej samej gry. Bardzo bezpiecznie podejście i żadnego eksperymentowania jak w ostatnich Doomach, gdzie każdy z nich wprowadzał jakąś nową mechanikę diametralnie zmieniającą gameplay - w wielu elementach FMF2 zamiast pójść do przodu wręcz się uwsteczniło. Zamiast dwóch postaci do wyboru z własnymi, unikatowymi skillami tym razem mamy tylko jedną. W miejsce całkiem sensownie zaprojektowanego drzewka rozwoju jest długa lista skillów, z których jednocześnie można mieć założone zaledwie...3. Nie czuć przez to żeby nasz bohater się rozwijał, nie czuć żadnego progresu, nie czuć rosnącej potęgi podczas starć - ale to w sumie bez znacznia, bo progresu nie czuć też u przeciwników. Jasne, z biegiem gry pojawiają się nowe ryje do ostrzelenia, ale wszyscy wydają się jacyś taki słabi, z każdym walczy się podobnie, konfiguracje w których się respią nie sprawiają większych problemów. W obie odsłony Forgive Me Father grałem na hardzie i tak jak w jedynce na niektórych arenach potrafiłem się nieźle spocić i oglądać po kilka razy napis game over (zwłaszcza w późniejszych etapach), tak tutaj wszystko idzie zdecydowanie zbyt lekko, a mięcho armatnie kończy się zbyt szybko - same levele to według mnie też spory krok wstecz, nie są już aż tak zróżnicowane, a ich budowa wydaje mi się mocno uproszczona. Część z nich nie ma w zasadzie żadnego klimatu, np arktyczna baza za dnia zdaje się kompletnie nie pasować do mrocznej atmosfery FMF2, a dosłownie chwilę później skaczemy po jakichś kolorowych grzybkach w lokacji zaprojektowanej przez gościa po LSD. Niektóre są tak słabe, że aż przypominają mi moje własne levele stworzone w edytorze plansz z Dooma Zabrzmiało jakbym zagrał w crapa, ale to nie do końca tak. Gra jest dobra: strzelanie jest mięsiste, bronie są zróżnicowane i dają sporo swobody (każda pukawka występuje w kilku różnych wariantach, które mocno się od siebie różnią), nie ma żadnego bullshitu spowialniającego rozgrywkę - story zostało ograniczone do minimum, cały czas przesz przez siebie przerabiając wrogów na krwawą papkę, komiksowy art-style mocno ją wyróżnia na tle innych shooterów, a VA głównego bohatera to topik, aż musiałem sprawdzić czy to nie Ben Starr (Verso z Clair Obscur), bo tak podobnie brzmi. Największy problem mam z tym, że jako sequel nie wprowadza żadnych konkretnych nowości, a jeżeli już widać jakieś zmiany, to wszystkie są na gorsze. Tak więc jeżeli do tej pory nie miałeś okazji zapoznać się z tą serią i zastanawiasz się czy zagrać w jedynkę czy lepiej od razu wskoczyć w sequel, to odpowiedź jest jasna. 7=/10
-
Intergalactic: The Heretic Prophet
Ej, a pamiętacie jak kiedyś Naughty Dog zapowiadało gierkę i wszyscy kolektywnie zaczynali sobie walić konia, a hajpik trwał aż do samej premiery? Ja też tęsknię za czasami kiedy Neil Donkeymann nie miał tyle do powiedzenia co teraz. Niestety, ziomek tym razem trochę się spóźnił na imprezę, bo czasy wesołej cweliozy w grach powoli dobiegają końca. Trzeba było wypuścić Intergalactic w zeszłym roku, może łysa lesba przeszłaby bokiem niezauważona, obok kolorowych pojebów z Dustborn, silnego girlBossa z Unknown 9 czy transowego Taasha z Veilguard. Teraz już może być ciężko.
-
Intergalactic: The Heretic Prophet
Przez ostatnie 5 lat się opierdalali, to nic się nie stanie jak teraz przez tydzień czy dwa trochę popracują.
-
- Zakupy growe!
Koniec gier na płytkach: odcinek 2137. Skoro nawet takie anonimy jak Forgive Me Father czy Conscript są wypuszczane na nośniku fizycznym, to znaczy że jeszcze daleko do dnia sądu ostatecznego.- Moje plany na 2026: - nie wyłysieć - nie umrzeć - nie pójść do więzienia za mylenie z
Moje plany na 2026: - nie wyłysieć - nie umrzeć - nie pójść do więzienia za mylenie zaimków - platynować więcej pojebanych gier A jakie są Wasze? - Zakupy growe!