Czejś. Pisałem tu (na forum PE, nie w tym temacie konkretnie) swego czasu, ale potem coś tam się porobiło i konto przepadło. Ostatnio ten forumek mi się przypomniał i może zacznę częściej odwiedzać. Mniejsza o to.
Biegam dość długo, na początku robiłem to rekreacyjnie, a tak gdzieś trzy lata bodaj ostatnie trenuję. Amatorsko, ale pod kątem ścigactwa w okolicznych biegach masowych -- Bydgoszcz i perimeter, czasem gdzieś się wybiorę dalej. Interesuje mnie głównie, co robicie teraz, w czasach zarazy, kiedy na horyzoncie wszystkie zawody poodwoływane. Ja się przygotowywałem zwykle w dwóch makrocyklach takich: 1) z zimy, po roztrenowaniu z końcem jesieni trenuję na starty wiosenne (czyli te niebawem, gdyby nie korona) i potem latem na starty jesienne -- tu szczyt objętości.
Zaliczyłem zaraz na początku roku kontuzję, ale już ozdrowion i dość intensywnie zacząłem kręcić. Przy okazji motywacja jest i biega się dobrze, tylko nie wiadomo po wuj, jak nie ma jak ustawić planu (to zazwyczaj robię pod zawody, żeby tapering był etc.). To co teraz, treningi podtrzymujące do lata przynajmniej i dopiero wtedy zaczynać orkę konkretniejszą? Trochę słabo, bo i tak nie ma, co robić w kwarantannie.
@Milo
To nie bardzo wiesz, o czym piszesz, bo z takim tempem nie nadawałbyś się na pejsmejkera Kipczogego. Za szybko.