Skocz do zawartości

JaskinieTerrigenoweMarvela

Użytkownicy
  • Postów

    676
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez JaskinieTerrigenoweMarvela

  1. "Naznaczony: Czerwone drzwi" z 2023 roku - jeden z najdziwniejszych ,,tych niby wielkich i teoretycznie świetnych" horrorów, jaki ostatnio widziałem. Bardziej temu filmowi do dramatu z elementami horroru właśnie, czy jakiejś ,,obyczajówki" z pierwiastkiem suspensu niżeli stricte do klasycznego, współczesnego obrazu kina grozy. Fabuła tak bardzo nie dociąga, że w połowie seansu sam się zastanawiałem: ,,o czym to kurnia jest?". Motyw tych metafizycznych malunków syna głównego bohatera - tu był potencjał na stworzenie czegoś absolutnie klimatycznego. No ale... finalnie z filmu wyszła taka prawie rzadka sraczka, maksymalnie z mojej strony: 4,5/10 dla ,,Czerwonych drzwi". "Ręka śmierci", z 1976 roku - John Woo reż. i scen.; prosty film, z zadowalającą na 70% fabułą. Typowo aktorsko: chałtura, jak to bywało z taśmowym produkowaniem filmów sztuk walki w Hongkongu w latach 1950-1980. Aktorzy się nie starali za bardzo, tak samo kręcenie, to operowaniem kamerą. Jednakże wszystko blednie przy... aranżacji walki: ich reżyseria, choreografia, ta poezja pojedynków, i te ostatnie minuty. Jackie Chan, Sammo Hung, B. Yuen - legendy sztuk walki w tak specyficznym filmie. Za całość ode mnie: 6/10 - ocena za ten film!
  2. https://www.facebook.com/watch/?v=279345801739134 ,,Vic", czy jak tam na niego mówią, ,,Wemby" no.1! Tak, Wembanyama, jak tak popatrzeć na to co prezentuje w rozgrywkach przedsezonowych NBA - mimo że nie gra za wiele, jest oszczędzany i uczy się całego środowiska NBA, ogrania w lidze, sposobu gry różnych drużyn etc. - wyrasta nam multizadaniowiec, ktoś na miarę All-Stara, i to w nie aż tak długim czasie ,,stażu" w NBA, jak to średnio bywa. Nie może się nie podobać gra Francuza. Center, pyk, Wemby gra. Na skrzydle, w rozegraniu piłki (czasami), w ataku po całej strefie, pyk, Wemby gra. Obawiałem się tego, że ,,chudol" o wzroście prawie 2,3m już w pre-seasons zdąży się potłuc. A tu: nic takiego w ogóle nie ma miejsca... I chyba raczej mieć nie będzie. ,,Pop" ustawi grę pod Wemby'ego i jego samego dostosuje do zespołu, tak aby wykorzystać to, co umożliwia mu jego ciało i styl gry w rozgrywaniu meczy w NBA. Jeszcze 72h z hakiem... i ,,hej, hej... tu NBA" się zacznie. Jak na mój gust: cichy faworyt do mistrzostwa to Lakers, Warriors, Heat, Knicks - czarne konie nadchodzącego sezonu. Pre-seasons nie pokazały nic szczególnego, i nie ma co na podstawie ich wyników czegokolwiek oczekiwać i coś tam przewidywać.
  3. Moje własne ,,Kame House part 1": - wszystkie Kinówki (Kanon, nie-kanon, nieważne) w całym Uniwersum DB obejrzane - w planach rewatch "DB Z: Martwa Strefa" na dniach, bo było oglądane, co zauważyłem dopiero teraz!, 3 lata temu (Ale że jak? xD); po seansie ,,Martwej Strefy" powolny rewatch, tak aby było w miarę chronologicznie, wszystkich pełnometrażówek z tego Świata, od 1986 do 2022 roku. Po aktualnie oglądanym "DB Kai Z/DB Z Kai" (tu sprostowanie - spotkałem się z podwójną nazwą dla ,,Kai". Lektor czyta ,,DB Kai Z", niektóre napisy również tak piszą ów tytuł, a inne napisy czy źródła encyklopedyczne, jako ,,DB Z Kai". Dla mnie nie jest to istotne; to tylko ,,kosmetyka" w nazwie, a jeśli oficjalnie dla ,,Kai" obowiązuje "DB Z Kai", to gitarka!), gdzie jestem na 72 odcinku (Super Piccolo vs Cell - pojedynek najwyższej słodyczy, z gamą kreowania w samej animacji potyczki planów filmowych, kątów kamery etc. rodem z twórczości Akiry Kurosawy czy z najlepszych ,,Spaghetti Western", co wygląda turbo niesamowicie; odcinki 69-72 uważam za jedne z najlepszych w całej serii ,,Kai", które do tej pory z tego anime widziałem, pod których jestem ogromnym wrażeniem. Niesłychane, klimat, atmosfera!), gdy zakończę całość ,,Kai", wrócę do pierwszego DB. Również zacząłem wymiennie z "DB Z Kai" oglądać - no a co tam! - "DB GT": nie jest tak źle, wręcz lepiej niż zakładały to komentarze i recenzje pierwszych odcinków "GT". Jedynie irytuje wersja z francuskiego RTL, z polskim lektorem, któremu najwidoczniej pasują ,,Kryształowe Kule" xD. Sięgnę po oryginalny dubbing z polskimi napisami, niestety nie wytrzymam z ,,żabojadami". Screen
  4. ,,Podziwianko" i mega zazdro jednocześnie! Wyprawa życia, ale bardziej w kategoriach celów, które trzeba zrealizować. Moim zdaniem taka podróż jest to coś, co nie jest do niezrealizowania. Dzięki informacjom, które podałeś, mam kolejne pomysły, które mogę zapożyczyć do swojej ,,must see!" listy rzeczy, obiektów, miejsc, które chcę zobaczyć w kraju kwitnącej wiśni, dotknąć, przejść, doświadczyć, jeśli się ostatecznie będę do Japonii wybierał. ... No i ta ,,Supra" na sam koniec posta; samo auto to nic, lepiej: to jak ono wygląda i jak przestrzeń wokół niego! Jak to wszystko jest turbo-uporządkowane, czyste, neonowe! Damn it!
  5. Netflix ma to do siebie, że tak jak PrimeVideo oferuje bardzo ciekawą bibliotekę różnych tworów w multum podgatunkach, nurtach wśród horrorowych filmów. Niech przykładem będzie produkcja "Dziwak" (tego ,,cuś" jeszcze nie oglądałem, ale ponoć jest to dość dobry film, krótki i intensywny), "Rytuał", "Eli". W kwestii nadchodzących produkcji z pogranicza thrillera i horroru psychologicznego, które będą wchodzić niebawem do kin, uwagę skupia coś bardzo, ale to bardzo interesującego (PrimeVideo wypuścił kiedyś coś podobnego do "Fletnika": Nokturn. Temat około-muzyczny):
  6. JaskinieTerrigenoweMarvela

    NETFLIX

    Sprostowanie i wyjaśnienie: zamotałem się w tym, co chciałem napisać. Chodziło mi o jedno: ja się po prostu dziwię ,,dlaczemu!" serial typu Sex Education dostał aż 4 sezony. Dlaczego coś, co można przekazać, uświadomić w określony sposób ludzi, czegoś nauczyć w 6-cio czy 8-mio odcinkowym miniserialu, rozszerzono do dużo, dużo większej wersji? Czy chodzi o postaci, problemy młodych ludzi, które przecież każdy z nas w życiu doświadcza? Chyba nie o wałkowanie ,,poprawności LGBT/LGBT+"? Nie mam nic przeciwko temu, co omawia i prezentuje serial, ale zdecydowanie poświęca się temu zbyt dużo uwagi. Netflix popatrzył na cyferki w liczbie wyświetleń pierwszego sezonu "Sex Education", potem następnego i tak mamy to, co mamy. P.S. Serial adaptujący prace E.A. Poe, ktoś z Was widział? Jak ,,zagłada"? A jak ta polska komedia "Niebezpieczni dżentelmeni"? A co do premier: przyszłe tygodnie na Netflixie zapowiadają się kapitalnie.
  7. JaskinieTerrigenoweMarvela

    NETFLIX

    Były takie czasy, oj były były, że coś tam mnie wewnętrznie kusiło aby to słynne "Sex Education", które nie było w moim typie absolutnie, a o którym mówili chyba wszyscy, bo rzekomo było ,,takie dobre, wyzywające, odważne, zmuszające do dialogu etc.", po prostu na odważniaka obejrzeć. No, ale... jak tak patrzę po opiniach tego serialu w internecie, jak czytam jak to wszystko się rozwija: że z sezonu na sezon jest coraz dziwniej, czyli że "Sex Education" coraz bardziej dzieli aniżeli skupia publikę, to chyba raczej sobie odpuszczę. Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego to coś doczekało się tylu serii, a wiele projektów jak nie aż tak zły "Cowboy Bebop", a to tylko jeden z przykładów, zostało skasowane. "Czysta Krew", "Kompania Braci", "Pacyfik" - czyli ,,deal with it" z HBO! A serialodolary lecą, aby tylko wzbogacić ofertę i utrzymać przy sobie subskrybenta. Jest to ciekawe rozwiązanie ze strony Netflixa, które obowiązuje wszędzie w branży streamingowej, bo tworzy się coraz więcej i coraz częściej, a widz może z tego tylko skorzystać... A'propos samego Netflixa: platforma ma świetne, prawie że wybitne produkcje oryginalne (jak i nie, bo zapożyczone) w swojej ofercie z gatunku dokumentu. Film, serial - dokument czy to reportaż fabularyzowany, nieważne, zawsze to jakość wykonania i oddziaływania na odbiorcę. "Rozmowy z mordercą: Taśmy Teda Bundy'ego", "Nasza planeta", "Ikar", "Niewyjaśnione tajemnice", "Dorwać mordercę" i wiele, wiele innych. PrimeVideo i Disney+ zaczynają dościgać w tym względzie Netflixa.
  8. Essere! Essere Ferrari! Tak się zastanawiam, jak bardzo ,,poprawny" i zgodny z prawdą będzie film o najlepszym i najważniejszym człowieku o imieniu Enzo w dziejach! Czy Familia Ferrarich miała swój ,,udział" w kontrolowaniu treści obrazu, czy też nie - zastanawiające. W każdym razie, dla geeka motorsportu rzecz obowiązkowa! Zobaczyć taki film, z taką obsadą, to czysta konieczność! Pamiętam jak ponad dekadę temu roznosił się w eterze taki slogan: ,,takie rzeczy tylko w erze". No to teraz trochę to zmieńmy, ,,takie rzeczy tylko w USA": ALIEN: ROMULUS - dostaniemy film, który jest osadzony w Uniwersum Alien/AvP, ale stanowi on przykład ,,jednostrzałowca", czyli takiego tam obrazu osadzonego w tym Świecie, ale nie wiążącego się w żaden sposób (chyba - jeśli wierzyć temu, co piszą portale popkulturowe) z czymkolwiek, co zostało wykreowane dotychczas. Na ,,Romka" w kinach trzeba czekać prawie cały rok, o ile nie będzie żadnych dokrętek i dodatkowego ,,crunchu", aby dopiąć wszystko tak, jak chce Studio lub reżyser, oraz reperkusji związanych z dość dużym strajkiem m.in. w Hollywood, o którym wszyscy dobrze wiemy. Podejrzewam, że zwiastun do nowego xenomorphicznego filmu zobaczymy w okolicach lutego, pewnie na Super Bowl 2024. Must see, ASAP!
  9. Hiszpańskie thrillery, zakrapiane dreszczykiem emocji horrory! Oglądajcie ten gatunek z tego kraju właśnie (ewentualnie w grę wchodzą Francuzi, jeśli chodzi o ten wybitny europejski film grozy/thriller/dreszczowiec)! Nie powtarzajcie tego samego błędu, co ja: ignorowanie danego filmu, z danego gatunku, tylko dlatego że nie brzmi anglojęzycznie, że jest nie-amerykańskie i gdzieś daleko, daleko realizowane. poza Hollywood. Hektar czasu temu miałem tego typu głupie, infantylne i naiwne myślenie w odniesieniu do kina, serialu w ogóle z obszaru europejskiego. Teraz jest zupełnie inaczej. Dlatego polecam netflixowski hiszpański horror, z mocnym psychologicznym, suspensowym - jak na mój gust - akcentem: "Nie słuchaj ich" z 2020 roku. Po seansie tytułu, powiedziałem sobie w duchu: ,,A nie mówiłem?!", dla mnie film udowodnia jedno, że jest elitą współczesnego, wysmakowanego kina grozy. Niewielki budżet, dobry scenariusz, sensowne przeniesienie tego na ekran. Wizualnie surowo, wręcz chłodno, pusto - mało jumpscare'ów, a więcej opowiadania ,,o źle bez uwydatniania zła". Z mojej strony ocena dla "Nie słuchaj ich" jest następująca: 8/10.
  10. Pojawiają się teorie - o oficjalnych potwierdzeniach, jeśli chodzi o umiejscowienie ,,Daimy" na osi czasu Uniwersum DB, czyli ,,co, gdzie i jak, oraz kiedy" będzie miało miejsce, niestety nie słyszałem - że "DB Daima" będzie rozgrywać się po: wydarzeniach z ostatniego odcinka "DB Super", niedaleko przed ,,kinówkami" z 2013 roku i 2015 roku wprowadzających nas do "DB Super", albo po "Battle of Gods" (kinówka z 2013 roku), a przed filmem z 2015 roku i serią ,,Super". I nie chce mi się wierzyć, że Daima umiejscowi się zaraz/jakiś czas po zakończeniu zmagań naszych bohaterów w "DB Z" - to by może i miało jakiś tam sens w Uniwersum, ale jest to według mnie nie do końca dobre rozwiązanie, mało spójne i konsekwentne. Przejrzałem zwiastun do nowego DB jeszcze raz, tak jak wielu z fanów i Ja jestem zdania, że w Daimie
  11. "Dragon Ball Z: Battle of Gods" za mną. ,,100 minut z tak zwanym hakiem", które było przyjemnie spędzonym czasem wieczorową porą, jednakże trudno mi jest teraz ocenić samą animację zarówno pod względem technicznym (kolor, tła, kadry, montaż etc.) i fabularnym, czyli to co i jak wnosi do Uniwersum DB ten film. Zwłaszcza jeśli się oglądało całe "Dragon Ball Super" z dużą uwagą. Fakt, kinówka ta to praktycznie mechanizm ,,kopiuj wklej" pierwszych kilkunastu odcinków ,,Super", jak i na odwrót. Zdaje się, że w pełnometrażówce sprzed dekady jakoś o wiele, wiele lepiej w stosunku do serialu została ukazana sekwencja pojedynku Beerusa (padłem na pysk, jak usłyszałem tłumaczenie naszego lektora jeśli chodzi o godność Boga Zniszczenia: ,,Wszechmocny Browek" xD... Mein Gott!) w atmosferze Ziemi z Son Goku. Ewoluująca perspektywa, kamera, w ogóle całe to kadrowanie, zmiany ujęć - cholibka, odbywało się to tak szybko przy ich zażartej walce, że aż ciężko ogarnąć, jak reżyser animacji zmieścił to w kadrze. To aż wylewało się daleko poza ekran, z eksplozją niebywałych energii postaci; przeszkadzała mi jednak przy tej wymianie ciosów z lekka drażniąca animacja komputerowa, której fragmenty aż za ostro kuły w oczy, ale bez tego nie dało się zrealizować tego, co chciał reżyser i dawał scenariusz. ,,Battle of Gods" dało masę ,,mięska" w postaci treści i zagwozdek pokroju: ,,Wszystko spoko... ale szkoda, że Vegeta nie dowiedział się że Beerus rozkazał / dał zgodę Freezie na zniszczenie planety Saiyan. xD" Zapewne ,,Fukkatsu no F" będzie jechało podobnym schematem co do zawartości treści takich samych/podobnych do tego, co było w serii ,,Super". No ale... zawsze to inne doznanie, powrót do ciekawych odcinków z Uniwersum i kolejny film do odhaczenia. "Dragon Ball Daima" - daję zielone światło serialowi. Widziałem zwiastuny, grafiki koncepcyjne, projekty postaci. Sporo omawiania w sieci tego tytułu; Adaho dość ciekawie to ogarnął na kanale YT. To będzie odjechane anime, tym bardziej że do pracy nad ,,Daimą" zebrano najlepszych twórców pracujących przy różnych anime, głównie przy DB, zarówno od speców od strony technicznej i tej fabularnej (scenariusz, projekty postaci etc.). I chyba to pyknie, tak przeczuwam.
  12. Dragon Ball Kai Z / DB Z - to taka seria w Uniwersum DB, która bardzo mocno rządzi się własnymi prawami. Uwielbiam ,,Kai", i tego nie ukrywam; 62 odcinki za mną - prawie że połowa tej serii. Nie wiem, jaka jest ,,Zetka", bo mamy tam prawie 300 odcinków, ale ten ,,krótszy" sposób doświadczania "DB Z" jest dla mnie lepszy i atrakcyjniejszy: jest mniej odcinków do oglądania, a poza tym sądzę, że w tym przypadku widz może skupić się na konkretach... choć i tak ,,Kai" skróciłbym o 70%, gdyby tak skupiać się tylko na fabule i ważnych momentach w wątkach. Poza tym... tu jest tyle dziur w fabule głównej i pobocznej i błędów logicznych, że aż głowa boli, no ale... to w końcu Dragon Ball... to w końcu taka oto wariacja (któraś tam z kolei! xD) Bulmy: W przypadku "Battle of Gods" zastanawia mnie: czy to jest film
  13. Szukając butów biegowych marki Salomon, coś konkretnego z wyższej półki, z odpowiednim profilem, amortyzacją etc., natrafiłem na model "Phantasm II". Ale, jak się okazało wyszukując samą frazę ,,phantasm II" w sieci... odnalazłem film z gatunku horror/makabreska, z elementem ,,slashera"(?) o tym tytule właśnie. I nie wiem, czy go cholibunia nie obejrzę, ale zacznę, żeby doświadczanie takiego Uniwersum miało sens, od startu serii ,,Phantasm", filmem o tej nazwie; w Polsce "Phantasm" i dalsze kolejne części z cyklu mają nazwę, co najmniej ,,odmienną inaczej": .. ... ....
  14. Japonia to turbo-ciekawy i turbo-piękny kraj. To, co chcę zobaczyć... cóż, dwa tygodnie mi nie wystarczy. Najlepiej osadziłbym się gdzieś na wybrzeżu, na miesiąc lub dwa, i stamtąd działał. Myślałem kiedyś o wczasach w Japonii: własny zakres, hotel full-wypas, w ośrodku nadmorskim, blisko mórz albo oceanu spokojnego, z surfingiem i pływaniem na wodach otwartych (marzenie bomba!) - o ile coś takiego w Japonii jak ,,europejskie kurorty nadmorskie" funkcjonuje. Był też pomysł, aby podróżować po Japonii szlakiem wycieczek ekstremalnych, tj. turystyka ekstremalna: okolice elektrowni w Fukushimie, nawiedzone miejsca, ten charakterystyczny ,,Las samobójców" etc. Zresztą mógłbym jechać na tego typu wyprawy, gdyby ktoś reflektował moje pomysły, z inną osobą, grupą osób. Łej... ależ by to było!
  15. "Mashle" - ależ dziwny tytuł dla anime. Klocuch by przeczytał ,,masło" xD... Tytuł tytułem, ale graficznie anime przypomina "Jujutsu Kaisen", nawet projekty postaci z tokijskiej Akademii ,,do spraw klątw" są podobne do sylwetek z plakatu "Mashle". ,,Jujutsu" jest jednym z seriali, który obecnie oglądam (pierwszy sezon); do tego grona należy z anime: "Blood+", "Dragon Ball Kai Z", a w planach są m.in. "Vinland Saga" s02, "Demon Slayer" s01. Spośród filmów: na ten moment produkcje z świata Dragon Ball, w planach dalsze chronologicznie tytuły od Studia Ghibli, począwszy od "Narzeczona dla kota" aż do ostatnio wydanego filmu.
  16. "Crimes of the Future" - byłem w kinie, widziałem ten film... i nie uwierzyłem, że to tak specyficzny, niesmaczny, ,,organiczny" film, że jest pełny nadnaturalnej groteski, w tym jakiegoś osobliwego stanowiska twórcy do tego jakim człowiek jest stworzeniem, jako gatunek, czy do tego jak może wyglądać nasza cywilizacja w nieco innym świetle, z innym biegiem ewolucyjnym za enty lat w przód. Zresztą sfera wizualna widowiska, które to oceniłem na: 7/10, to taka typowa cronenbergowska uczta anty-piękna - coś, z czego korzysta w swoich dziełach tylko ten artysta, co ciężko jest opisać w kilku nawet rozwiniętych zdaniach. Brudny, trudny ,,doPrzełknięcia" w sposób pośredni i bezpośredni (if you know what I mean... obrazek poniżej) film. Wyobcowany, z dziwnymi, zimnymi emocjami. Obraz hipnotyzuje, ale fabuła niekoniecznie, a jak już coś, to byłyby to jej reperkusje i wątki do interpretacji. Kusząca wizja deewolucji człowieka i jego emocji. P.S. Wiadomka, wczoraj był ten słynnawy ,,piątek 13-go", no to innego seansu w nocy być nie mogło: Blu-Ray, lektor Maciej Gudowski, "Piątek, trzynastego (1980)", który okazał się dużo lepszy spośród filmów otwierających słynne slasherowe serie, niż pierwszy "Halloween" z 1978 roku.
  17. "No One Will Save You" ma u mnie solidną ,,dziewiątkę" w skali ocen do dyszki, o czym wspominałem bodaj w tym dziale lub innym na forum nie raz. Wszystko zagrało w tym tytule idealnie, wszystko... poza tym jednym dziwacznym mankamentem: finałem fabuły, tymi ostatnimi kilkoma minutami, które moim zdaniem mocno wywróciły do góry nogami sam aspekt interpretacji całości filmu. Z tak nieoczywistym zakończeniem "No One Will Save You" skazuje siebie na błądzenie interpretacyjne ze strony widza. Możliwe, że (a to tylko jedna z moich teorii, co do tego dlaczego ten film wyglądał tak jak wyglądał): produkcja ta po wstępnym montażu i projekcji, ze względu na zakończenie, którego postanowiono nie zmieniać, została przeznaczona na streaming. Naprawdę, to ponadprzeciętny film, który powinien trafić na ekrany kin, ale Hulu czy Disney chciało inaczej. Jeśli docelowo widownią dla tego horrorku miał być odbiorca streamingowy, to wszystko jasne, chociaż i tak szkoda takiego potencjału, który powinien nieść się echem po kinach na całym świecie, a nie w jakichś streamingach srimingach. P.S. Disney+ nie próżnuje. "Gęsia skórka", rzekomo świetny sez.2 Lokiego, no i masa dodawanych kolejnych tytułów. Dość intrygujące jest to, ile sam Disney jako firma i korporacja może zarobić za 2023 rok z tytułu usługi platformy Disney+, licząc abonentów z całego świata. Mało tego, Disney musi coś wybulić grosza od innych gigantów tego typu rozrywki za samo ,,odsprzedawanie" swoich filmów, seriali, programów etc. dla konkurencji właśnie. A to rzekomo mało nie kosztuje. Czyli hajs się musi zgadzać, skoro jeszcze tego ,,disneyowskiego raju" szlag nie trafił.
  18. Klasycznego Dragon Balla jeszcze nie oglądałem, ale z tych starszych produkcji Uniwersum: z serii odcinkowej ,,zwykłego" DB oraz ,,Z", także filmów z tego świata widziałem wszystkie pełnometrażówki od 1986 do 2000; jestem na bieżąco, tzn. oglądam tą serię, z "Dragon Ball Kai Z", a stanąłem (jak pisałem w postach wyżej) na początku Sagi Androidów. Według mnie klasycznym ujęciu tego świata - co również przekłada się na nowsze serie, jak ,,Super" - czyli normalne DB i jego filmy oraz część "DB Kai Z", jednym z takich najsoczystszych, filuternych i pełnych mrugnięć do starszego sprośnego widza momentów/akcentów zawartych właśnie w Uniwersum, jest postać Mistrza Roshiego. ,,Zboczony staruch" jest fantastyczny - jako człowiek jest (a właściwie to nie był? Sam nie wiem jak aktualnie po "DB Super" jest z jego mocą) dość potężny, genialnie uczy, no i ma nietuzinkowy, śmieszkowy charakterek; lubi cycuchy i ,,fajne kształty" xD. Zastanawiam się, dlaczego w wersji z lektorem klasycznego DB oraz w ,,Zetce" młody Goku lub Gohan mówili do Roshiego ,,miszczu"? Czy jako młodzicy seplenili, a lektor czytał to tłumaczenie seplenienia, tak jak być powinno? Czy to lektor w tych produkcjach źle tłumaczy to, jak juniorzy zwracają się do ,,starucha"? xD A właściwie dlaczego często w jego kierunku pada określenie: ,,Genialny Żółw". A zresztą dlaczego jest tak sprośny i ma tak ogromne libido? Toriyama to jakoś tłumaczył, czy tylko powiedział, ,,że tak i już"? Tak, za tę postać kocham cały ten Świat, zwłaszcza jego starsze wersje!
  19. "Inwazja" - wydając ten serial, Apple TV+ zrobiło bardzo dobrą rzecz dla gatunku sci-fi z elementami futurologicznymi. Po pilotowym odcinku produkcji, na myśl przychodzi jedna rzecz: to inteligentny, bardzo powoli się rozwijający fabularnie serial, co sprawia, że cała dynamika akcji staje się nieco powolna w stosunku do tego, czego oczekiwaliśmy od tytułu. Podejrzewam, że w dalszej części sezonu no.1 w grę wejdzie nieco więcej elementu dramatycznego: stąd wiele pojedynczych (zapewne potem wiązanych jednym elementem) wątków danych postaci i ich bliskich/znajomych. Więcej tajemnic niż odpowiedzi, no i o to chodzi po pilocie "Inwazji"; ale, oby... tak nie było do końca sezonu i dalej w serii no.2. Bo samymi tajemnicami człowiek nie żyje. xD
  20. "Dragon Ball Kai Z" - kolejna dobra rzecz w środowisku japońskiej animacji i jej gatunku
  21. Jak widać na załączonej wyżej wstawce graficznej, "Chucky" niedawno zresztą zawitał na Peacocku i SyFy z pierwszymi odcinkami sezonu 3. I to zawitał do... Białego Domu. Takiego wątku w nowej serii się nie spodziewałem, bo sam finał poprzedniego cyklu (a był to finał genialnie poprowadzony wizualnie i fabularnie pod względem ,,slasheru", którym ta seria się powoli staje), teoretycznie nie wskazywał na to, że coś takiego może mieć miejsce, że Chucky jakoś tam na swój chory sposób dostanie się do serca amerykańskiego rządu. Zapowiada się ciekawie - Chucky i ,,władza nad światem"? Ja chcę to zobaczyć!
  22. Sławetne MCU, a raczej Marvel Studios wraz z Disney'em w spółce, decyzją o tak naprawdę anulowaniu dobrze zapowiadającego się projektu serialowego "Daredevil" kopią sobie dół na trumienkę, w którym są już jedną nogą. Czyli, co następuje: omawiany serial pewnie powstanie, ale okres produkcji i oczekiwania na premierę się wydłuży... do 2025 roku, a może 2026, 2027? O opatrzności! Rzekomo sam Kevin Feige chce stworzyć jakąś standaryzację w formie serialowej, i nie chce mi się wierzyć, że to wypali: z tego, co piszą wszelakie ,,internety" ogarnięte w popkulturze, MCU w konwencji serialu ma wszędzie wprowadzić taką samą ilość odcinków na sezon, po około 45-50 minut na epizod w produkcji, z dużo większą ilością materiału na serię, np. z 15 lub 18 odcinkami w cyklu. Również seriali ma być mniej, a wszystko ma coś spajać fabularnie, tak aby cały projekt Multiversum w MCU i wszystko co z tym związane miało sens. Prawdopodobnie feigowską rozpiskę planu realizacji Faz MCU odnośnie seriali, którą dostaliśmy rok temu, można już wyrzucać do kosza. Zadziałało "Loki", "Falcon i Zimowy Żołnierz", jako tako "She-Hulk". No i co teraz zostanie? Czy to konsekwencja strajku aktorów, scenarzystów i pracownik branży kinematograficznej za oceanem, czy skutek narzekań fanów na jakość tego, co daje im przez ostatnie lata Disney i Marvel Studios? Sądzę, że finał drugiego sezonu "Loki" i "The Marvels" wiele pokażą: czy jakaś tam nadzieja na sukces MCU w najbliższych latach jest.
  23. "Final Fantasy: Wojna dusz" z 2001 roku; trudno zdefiniować czym jest ten twór - to co i jak pokazuje ta produkcja wskazuje na to, że jest to grubo ponadprzeciętny film animowany, a właściwie będący na granicy filmu animowanego i live-action obraz, wzmacniany technologią animacji komputerowej, renderowanej, gdzie - patrząc się na datę produkcji i emisji tego filmu/animacji, a jest to ponad 20 lat do tyłu! - zaciera się pojęcie tego czym jest film aktorski i czym jest produkcja animowana. "Wojna dusz", oglądana w 4K, w systemie Dolby 7.1, dodatkowo zyskuje smaku w odbiorze wizualnym i dźwiękowym: nie patrząc na fabułę na pewno jest to jedno z najważniejszych dzieł w granicach filmu/filmu komputerowego w historii, który wytacza pewną nową wtenczas granicę w tworzeniu realistycznego filmu animowanego. Oglądane niedawno, w UHD z napisami polskimi (kupiłem film na dysku 4K z opcją polską właśnie) - nie mogę wystawić innej oceny niż: 10/10! Damn it!
  24. Przez krytyków film ,,średnio na jeża" upodobany i ogólnie polecany, natomiast ukochany przez widownię, która dała zarobić filmowi na świecie około 250 mln. dol., przy czym wynik tej produkcji w Global Box Office cały czas pnie się w górę - być może "The Nun II" osiągnie 300-370 mln. dol. w tym zestawieniu. Taki stan rzeczy cieszy, bo gawiedzi wciąż lubi się bać i chce się bać, zwłaszcza jeśli wielu potknięć wykonawczych dla tej serii zaufanie do Uniwersum Conjuring wciąż w jakiś sposób trwa, istnieje. P.S. "The Exorcist: Believer", eh, jakby to ująć... cóż, średnio radzi sobie w światowym Box Office: 53 miejsce! Zjawisko bez precedensu - film miał dość dobry zwiastun, niezły marketing, ciekawy sposób na powrót do serii, no ale... publika jakoś nie za bardzo chce angażować się w to ,,coś", jakby 50 lat od premiery filmu Friedkina oraz to, że starzy i to nawet dobrzy aktorzy znaleźli się w obsadzie dzieła, łącząc w ten sposób ,,Believer" z obrazem sprzed dekad i spinając to Uniwersum w klamrę... nikogo nie obchodziło. Zawsze daję, mimo wszystko, horrorom, które mogą być dobre, albo te które są realizowane przez duże Studia szansę; jak nie będę miał okazji widzieć nowego Egzorcysty w kinie (ha! Ten film grają w formacie IMAX 2D! No nie wierzę!), to wpadnie seans w miarę szybko na ruszt w domowym zaciszu. xD Jeśli to jest faktycznie tak złe, jak się mówi, to trudno. Horror to horror - ten gatunek rządzi się swoimi prawami!
  25. "Aquaman 2" - to będzie bardzo ważny dla przyszłości (o ile ona jakaś jest! Tak naprawdę na razie to smuteczek, że aż szok!) DCEU film. Wizualnie całość obrazu nie będzie odstawać od tego, co dało nam pierwsze ,,dziecko" Wana dla WB/DC - jeśli ten magiczny, wręcz baśniowy świat oceanów i podwodnych królestw przypadł wam do gustu w filmie z 2018 roku, wraz z tym, co ukazano tu w nazwijmy to ,,normalnych" scenach na lądzie, to na pewno sequel spełni wasze oczekiwania w 101%. Graficznie w części drugiej będzie jedynie constans w porównaniu z częścią pierwszą, albo tylko lepiej. ,,Zaginione Królestwo" nie ma żadnego przeciwnika w BoxOffice na okres świąteczno-noworoczny, dlatego mimo wszystko obraz może zarobić w GBO około - jak na moje oko - 800 mln. dol. Wan wie, co robi, albo... kto wie, być może ma cały ten grajdołek w czterech literach i odwali film ,,tak tylko, żeby było" i raz na zawsze pożegna się z WB, choć znając jego... to jest po prostu niemożliwe. W nadchodzącej kontynuacji superbohaterskiego widowiska od DCEU, cóż, zawieść może jedynie fabuła i pocięcie filmu w montażu - reszta, jak piszę, będzie co najmniej bardzo dobra i atrakcyjna dla oka i ucha. Jeśli gawiedzi nie zrazi się tym całym zamieszaniem z Amber, Momoą i rzekomo złym traktowaniem obsady podczas pracy nad filmem, o ile jest to prawda, to faktycznie ,,Zaginione Królestwo" może być hitem, może też całkiem fajnie zarobić.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...