no i stało się - druga stłuczka w mojej karierze kierowcy.
moja wina, zagapiłem się jadąc do domu z córą i przy prędkości około 5km/h wjechałem w drzwi jakiegoś kolesia - on zjeżdżał z ronda, a ja takim obejściem ronda w prawo jechałem, widziałem go jak jedzie i puściłem go i zacząłem jechać a on się zatrzymał
tyle dobrze, że lekko ruszyłem i nie była to żadna prędkość - generalnie to nie bardzo nawet poczułem, że go dotknąłem. zjechaliśmy na bok, wysiadłem idę do gościa - młody facet 20-25 lat - "cześć, dzień dobry - ile bo trochę mi się spieszy, mam małą córę w aucie i jedziemy do domu?" spojrzałem na jego drzwi… wgniecione prawie na całej długości, gość lekko przestraszony, polazłem do siebie spojrzeć - nic, zero śladu, aż przetarłem z brudu zderzak - o na plastikowej takiej listwie na zderzaku 3cm przedrapane - myślę sobie spoko, dogadam się z gościem i pojedziemy każdy w swoją stronę bo mi córa zaczęła troche marudzić już w aucie.
mówie mu "to ile, akurat obok jest mój bankomat to w sam raz" a on na to "drzwi, drzwi… no to 1000zł", heh "chyba pan żartuje" - to koleś przycfaniakował i "no to w takim razie 1200zł", odpowiedziałem mu "no to ja uciekam z miejsca zdarzenia… - zrobił duże oczy - skoro pan żartuje to ja też" tyle to pewnie całe auto nie było warte - honda civik 1988…
jak tak to mówie niech wyciąga świstek z OC i piszemy zdarzenie, spisał te papiery, podpisałem i się rozstaliśmy. podjechałem pod dom, wyniosłem córę do żony wziąłem latarkę i polazłem jeszcze raz szacować straty - szmatką poczyściłem cały ten kawałek i nic poza tymi 3cm nie ma na szczęście.
nikomu nic się nie stało, zwłaszcza że jechałem z dzieckiem - moje auto cale, jakieś pewnie 10% zniżek spadnie ale nic to - lancia lybra vs honda civik - flawless victory