Skocz do zawartości

Interstellar


MBeniek

Rekomendowane odpowiedzi

nie wiem, ale argument z kotem zawsze brzmi mocnie i tracę wszelkie argumenty w dyskusji :reggie:

ok, jest jakiś konkret. mam powód by go sobie odświeżyć dokładniej. a powiedział

jak wznieś się bez silników rakietowych na samą orbitę statkiem zwiadowczym, możliwa jest nim ucieczka z pobliża działania czarnej dziury, albo jak to możliwe że w tak niewielkiej odległości (zaledwie 300 km; orbita - powierzchnia planety) zaistniała taka horrendalna różnica czasu

? zresztą nieważne.

 

cały film jest podporządkowany wątkowi Family Values i honorowi przyprzęgniętego rodzinie słowa, więc wątek miłosny kobiety kot jest akurat najmniejszą jego częścią składową. poruszano już tę kwestię kilka razy w przeszłości w temacie. o ile sporo rzeczy da się kupić/ na częśc przymknąć oko, albo dopowiedzieć sobie wymyślonymi rozw., tak końcowy plot twist rozłożył wszelkie ambicje i nadzieję na zerwanie z szablonem typowego happy endu.

 

edit:

Po trzecie, to jest film science-fiction, gwiezdne wojny tez je.biesz za fakt, ze slychac gwizd laserow i eksplozje w kosmosie?

 

dopiero teraz doczytałem uważnie ten fragment. zwracam honor, bo widzę że nie jesteś z tych którzy twierdzą że wszystkie kluczowe motywy Interstellar są do obronienia. anyway Interstellar to z założenia hard s-f, a tu realistyczne podejście jest nieporównywalnie istotniejsze.

Edytowane przez nobodylikeyou
Odnośnik do komentarza

po tym poście wierzę już we wszystko co pokazano w Interstellar, a argument o kocie Schredingera to już w ogóle :obama:

 

 

 

 

 

 

 

 

 

z tym że do dziś nikt mi nie wyjaśnił dlaczego czas na orbicie ziemskiej płynie tak masakrycznie szybko w stosunku do planety fal, pomimo że znajdował się bliżej spowalniającej czas Gargantui, albo jak można spie.rdolić przed takim ssaniem zrzucając balast, no ale skoro potrafili wylatywać takim małym stateczkiem na orbitę i z powrotem bez silników rakietowych, to pewnie power of love  :reggie:

Co do zrzucenia balastu, chodzi chyba o uzyskanie energii grawitacji, aby nabrać prędkości, oddajesz masę zyskując przyspieszenie, ale w tym przypadku jest to zabieg typowo filmowy bo nic nie jest w stanie opuścić pola grawitacyjnego czarnej dziury. Normalnie nie ma potrzeby tracić masy, aby zyskać energię grawitacyjną do nabrania przyspieszenia, można ją skraść ciału niebieskiemu, "zahaczając" o jego pole grawitacyjne. Korzysta się z tego dziś, przy planowaniu dalekich podróży satelitów i korzystało się przy misjach księżycowych Apollo

 

Gwiezdne Wojny to fiction bez science, Interstellar to fiction, które podpiera się częściowo science, o czym było głośno przy tworzeniu równań opisujących czarną dziurę, co do reszty polecam:

http://www.dailymail.co.uk/sciencetech/article-2828836/Five-things-Interstellar-got-wrong-points-got-right-Space-experts-reveal-scientifically-accurate-film-actually-is.html

Edytowane przez Andreal
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

No cóż, Interstellar to BYŁ w znacznym stopniu film o miłości, ale jednocześnie w ujęciu raczej nowatorskim - nie wiem, dlaczego miałby to być zarzut pod jego adresem. Sednem tego filmu była relacja ojca z córką, nauka w ogóle była na dalszym planie w stosunku do relacji międzyludzkich. Różnica w upływie czasu, kolosalne odległości, pustka kosmosu, problem powrotu na Ziemię, to były narzędzia fabularne, przeszkody, z którymi zmagał się bohater, pragnący przede wszystkim powrócić do swoich dzieci, a nie sedno filmu. Przecież to, że Hathaway chciała zaryzykować wszystkim i lecieć ratować swojego kochasia to też był bardzo zwyczajny, ludzki odruch, tylko w nietypowych okolicznościach. Kiedy myślę o Interstellar, to mam przed oczami przede wszystkim potężną scenę, w której McCounaghey odtwarza nagrania od swoich dzieci nagrane na przestrzeni lat, a nie epicką scenę ucieczki przed ogromną falą. Jeśli scenarzysta musiał złamać kilka praw fizyki, żeby opowiedzieć taką historię, to ja nie mam nic przeciwko.

  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

nie wiem, ale argument z kotem zawsze brzmi mocnie i tracę wszelkie argumenty w dyskusji :reggie:

ok, jest jakiś konkret. mam powód by go sobie odświeżyć dokładniej. a powiedział

jak wznieś się bez silników rakietowych na samą orbitę statkiem zwiadowczym, możliwa jest nim ucieczka z pobliża działania czarnej dziury, albo jak to możliwe że w tak niewielkiej odległości (zaledwie 300 km; orbita - powierzchnia planety) zaistniała taka horrendalna różnica czasu

? zresztą nieważne.

 

cały film jest podporządkowany wątkowi Family Values i honorowi przyprzęgniętego rodzinie słowa, więc wątek miłosny kobiety kot jest akurat najmniejszą jego częścią składową. poruszano już tę kwestię kilka razy w przeszłości w temacie. o ile sporo rzeczy da się kupić/ na częśc przymknąć oko, albo dopowiedzieć sobie wymyślonymi rozw., tak końcowy plot twist rozłożył wszelkie ambicje i nadzieję na zerwanie z szablonem typowego happy endu.

 

edit:

Po trzecie, to jest film science-fiction, gwiezdne wojny tez je.biesz za fakt, ze slychac gwizd laserow i eksplozje w kosmosie?

 

dopiero teraz doczytałem uważnie ten fragment. zwracam honor, bo widzę że nie jesteś z tych którzy twierdzą że wszystkie kluczowe motywy Interstellar są do obronienia. anyway Interstellar to z założenia hard s-f, a tu realistyczne podejście jest nieporównywalnie istotniejsze.

 

A ktoś oficjalnie film szufladkował jako hard sci-fi? Nie przypominam sobie.

Założenia mogą być różne, a jedyne co się liczy to efekt końcowy.

Do "Gravity" można się solidnie dopierdolić a co dopiero "Interstellar".

Odnośnik do komentarza

No cóż, Interstellar to BYŁ w znacznym stopniu film o miłości, ale jednocześnie w ujęciu raczej nowatorskim - nie wiem, dlaczego miałby to być zarzut pod jego adresem. Sednem tego filmu była relacja ojca z córką, nauka w ogóle była na dalszym planie w stosunku do relacji międzyludzkich. Różnica w upływie czasu, kolosalne odległości, pustka kosmosu, problem powrotu na Ziemię, to były narzędzia fabularne, przeszkody, z którymi zmagał się bohater, pragnący przede wszystkim powrócić do swoich dzieci, a nie sedno filmu. Przecież to, że Hathaway chciała zaryzykować wszystkim i lecieć ratować swojego kochasia to też był bardzo zwyczajny, ludzki odruch, tylko w nietypowych okolicznościach. Kiedy myślę o Interstellar, to mam przed oczami przede wszystkim potężną scenę, w której McCounaghey odtwarza nagrania od swoich dzieci nagrane na przestrzeni lat, a nie epicką scenę ucieczki przed ogromną falą. Jeśli scenarzysta musiał złamać kilka praw fizyki, żeby opowiedzieć taką historię, to ja nie mam nic przeciwko.

 

 kultowa klasyka, jak na przykład blade runner, skupiała się na eksplorowaniu ludzkiej i androidowej duszy. na tym polega dobre sci-fi właśnie, dżizas.... 

Odnośnik do komentarza
 

A ktoś oficjalnie film szufladkował jako hard sci-fi? Nie przypominam sobie.

Założenia mogą być różne, a jedyne co się liczy to efekt końcowy.

Do "Gravity" można się solidnie dopierdolić a co dopiero "Interstellar".

 

Dla mnie Interstellar stoi w rozkroku pomiędzy hard s-f (jak np. Odyseja), a luźnym blockbusterem, gdzie logikę i realizm bierze czasem szlag (i nie mam tu na myśli np. "biblioteki", ale choćby ucieczkę przed przyciąganiem Gargantui). Jeśli ludzie w tym wątku gotowi są bronić każdej jego naukowej hipotezy, a nawet dopowiadać sobie rozw. których nie uwzględnili twórcy (np. nierozerwanie statku, przelatującego przez worm hole, wytłumaczone polem ochronnym w jej wnętrzu) to o czymś to świadczy. Ja bym jednak wolał aby od początku do końca ciąg przyczynowo - skutkowy trzymał się jednej konwencji.

Odnośnik do komentarza

Wystarczy obejrzec film dokumentalny "the science of insterstellar" gdzie Matthew jest nawet narratorem by nabrac dystansu do naukowych hipotez tego filmu. Przez pol godziny jajoglowi sie produkuja tlumaczac widzowi wszelkie teorie by na koniec powiedziec sakrametalne "wszystko sie opiera na hipotezach, ktorych jestesmy PRAWIE PEWNI." ;)

 

Zeby nie bylo Interstellar jest filmem ktory zrobil na mnie najwieksze wrazenie w zeszlym roku, i bluraya zakupilem na premiere.

Edytowane przez BoryzPL
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Wystarczy obejrzec film dokumentalny "the science of insterstellar" gdzie Matthew jest nawet narratorem by nabrac dystansu do naukowych hipotez tego filmu. Przez pol godziny jajoglowi sie produkuja tlumaczac widzowi wszelkie teorie by na koniec powiedziec sakrametalne "wszystko sie opiera na hipotezach, ktorych jestesmy PRAWIE PEWNI." ;)

 

Wlasnie mialem to pisac w odpowiedzi na post wyzej nobody. To co sie dzieje w filmie to jest czysta teoria. Nawet to co stworzyl Einstein to... teoria (ogolna i szczegolna) i jedyne co sie sprawdza, a raczej to czego czlowiej jest w stanie fizycznie doswiadczyc, to dylatacja czasu.

 

Pisanie "nierozerwanie statku, przelatującego przez worm hole, wytłumaczone polem ochronnym w jej wnętrzu" jest troche nie na miejscu bo nikt nie wie czy wormhole w ogole istnieje i co sie dzieje w jego wnetrzu. Jakby w filmie pokazano, ze po przelocie przez taka dziure, statek zamienilby sie w wielkiego rozowego jednorozca to tez byloby to jak najbardziej "prawdziwe" a wszystko zalezy od kontekstu (albo robimy komedie albo film troche bardziej powazny).

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc temu...
  • 3 miesiące temu...
  • 8 miesięcy temu...

 

 

Jestem w trakcie ogladania po raz n'ty, za każdym razem tak samo dobry. Bez watpienia mój najbardziej ulubiony film, nie wiem, czy Nolan stworzy cos lepszego.

Mroczny rycerz chłopcze.

:niedobrze:

 

AHAHAHAHAHAHA :pawel: :pawel: :pawel:

 

Ps Memento tez nie, chyba że ktoś łyka bajkę o kolesiu, który zamiast nagrywać max 1 minutowe filimiki informacyjne, wolał tatuować się po tuzin razy n.t. jednego typa i wszystko sobie spjerdalać. :rotfl:

Odnośnik do komentarza

Nom, ale tak samo mógłby mu ktoś przyłożyć do głowy broń i tatuażyście i kazać wydziarać jakieś totalne bzdury albo że to była jego stara.

 

w sumie przez cały film to on głównie robił i podpisywał fotki, co też za skuteczne nie było

 

najbardziej intrygowało mnie jak mógł wymyślić sobie

historyjkę o Samim Jenkinsie i cały czas o niej pamiętać – skoro nie był wstanie tworzyć nowych wspomnień, być oswojony i świadomy swojego urazu, czy w ogóle prowadzić pojazd z punktu A do punktu B, przez dłużej niż kilkanaście minut, ale chyba za mądre są te filmy Nolana jak na moje barki

 

 

e: Ze wszystkich filmów najwiarygodniej Nolanowi wypadła imo Bezsenność, ale to chyba dlatego że nie grzebał przy scenariuszu.

Edytowane przez nobody
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...