Opublikowano 2 czerwca2 cze Clair Obscur: Expedition 33 Nie zbieram platyn (przed wyruszeniem z ekspedycją miałem akurat 33 platyny na koncie), ale dla takich gier robi się nie tyle wyjątek, co po prostu wypada skompletować całość. Inna sprawa, że wbicie 100% było czystą przyjemnością, i nawet grind, przy odpowiednim buildzie, można ogarnąć błyskawicznie. Perełka. Edytowane 2 czerwca2 cze przez Uzytnik30
Opublikowano wtorek o 12:585 dni Dark Souls 2: Scholar of the First Sin - zabawa dobiegła końca. Po około 140h umierania udało sie osiągnąć upragniony cel, tym samym domykając całą bibliotekę gier soulslike FromSoftware. Zaczynając od wspaniałego BB, przez Sekiro, Demonsy, E.Ring i dziś na serii Dark kończąc. Osobiście jestem dumny z tego osiągniecia, ponieważ kiedyś sobie stwierdziłem i ubzdurałem ze to nie mój klimat/gatunek. Nawet nie macie pojęcia w jakim ja w tedy byłem błędzie. Na szczęście nadszedł ten dzień kiedy narodził sie mesjasz BloodBorne i wszystko sie zmieniło Ale wracajmy do platyny. Grajac offline storyline trzeba ukończyć minimum 2.5 raza, aby uzyskać wszystkie zaklęcia, cudy (znajdzki). Jest kilka questow, ktore z łatwością można pominąć bądź spie,przyc ale nic poważnego. Jak to w tej serii bywa musimy uważać na swoje czyny aby przypadkiem nie pozbawić ważnego dla nas kupca (NPC) życia. Poza tym musimy wymaksować 3 covenanty z tym ze najwięcej roboty (farmienia) mamy tylko przy jednym, gdzie standardowo musimy zebrać 30 słonecznych medali. Kolejny to zabicie 30 czerwonych najeźdźców przy dzwonnicy i w końcu najłatwiejszy za ukończenie 3 różnych labiryntów - Pikuś w porównaniu do innych części, gdzie nie było tak łatwo.Trudność platyny: 6/10 Czas do platyny: 140h (70h według poradnika) Fun platynowania: 8/10To do następnego
Opublikowano czwartek o 09:403 dni #175 Devil May Cry 5: Special EditionNinja Gaiden za mało mnie przeorało, więc trzeba było zapodać coś na dobitkę. A pamiętam jak 6 lat temu wbiłem platsa w waniliowej wersji DMC5, to sobie obiecałem, że nigdy więcej nie wrócę do tej katorgi W gruncie rzeczy było to drugi raz to samo, czyli znalezienie wszystkich niebieskich i fioletowych orbów (łatwizna, bo nie ma ich zbyt dużo), odblokowanie każdego skilla u każdej z postaci oraz szereg popierdółek w stylu "zabij x przeciwników jednym ciosem" + dodane wyzwania z DLC. Problem z czerwonymi orbami koniecznymi do zakupy wszystkich umiejętności rozwiązuje trik z Wergiuliuszem na drugim levelu - dobrą godzinę musiałem poćwiczyć zanim udało mi się go wykonać, ale 99999999 zdobytych pln było tego warte, nie dość że kupiłem za to wszystko co było do kupienia, to jeszcze sporo zostało Vegilowi w kieszeni na spłacenie zaległych alimentów na Nero Kolejnym krokiem było skończenie Bloody Palace wszystkimi czterema postaciami, czyli w sumie 404 piętra wypełnione coraz to potężniejszymi przeciwnikami do pokonania. I tu pojawił się mały dylemat: zrobić to zwykłymi bohaterami czy ich potężniejszymi wersjami z nieograniczonym devil triggerem? Niby druga opcja wydaje się łatwiejsza, ale haczyk polega na tym, że korzystając z tego modyfikatora nie regeneruje się HP podczas korzystania z DT, więc i tak trzeba grać dosyć uważnie i przesadnie nie szarżować. Fuck it, uznałem mimo wszystko w ten sposób będzie szybciej, Sin Devil Trigger Dantego albo nieskończone Judgment Cut Vergila były zbyt kuszące, żeby z tego nie skorzystać. Pomijając jeden zgon jako Nero na 101 piętrze (pad prawie wyleciał przez okno), to poszło na luzie. No i została wisienka na tym krwawym torcie, swoisty platinum breaker dla większości śmiałków, czyli wymasterowanie każdej misji, na każdym poziomie trudności na ocenę S, bagatela 100 etapów. Easy, normal i hard pękły bez żadnych problemów, można wręcz powiedzieć, że to był speedrun. Prawdziwa zabawa zaczęła się dopiero na Dante Must Die i Hell&Hell. Jeżeli ktoś nigdy nie miał styczności z tą serią: na DMD przeciwnicy są potężnie podkręceni, też umieją korzystać z Devil Trigger, a damage jaki zadają bohaterowi potrafi osiągnąć wartość 600% względem tego co kroją na normalu (bossowie included), samemu otrzymując ledwie 1/4 obrażeń. Hell&Hell z kolei polega na tym, że demony mają tyle samo żyćka co na hardzie, ale jest jeden twist: nasz hiroł ginie po JEDNYM uderzeniu i nie ważne czy zgarniemy wielką kulą ognia czy małym pierdnięciem od najmniejszego wroga w grze. W teorii mamy trzy kontynuacje, więc możemy oberwać do trzech razy, ale w praktyce żeby zdobyć najwyższy rank za etap nie można sobie pozwolić na żaden błąd, bo wtedy punktacja leci na łeb. Ilość resetów i kolejnych siwych włosów na głowie? DUŻA.W tym miejscu od razu przyznam bez bicia: korzystałem z cheesów, żeby łatwiej przebrnąć przez to piekło, konkretnie z Fausta na wyposażeniu Dantego. Sześć lat temu grając day 1 w podstawową wersję DMC5 nie miałem pojęcia jak bardzo można sobie ułatwić tę platynę, więc męczyłem się srogo, pociłem się, płakałem, z nerwów nie spałem po nocach, nawet rozdupiłem jednego pada i naprawdę nie miałem ochoty znowu tego powtarzać. Tak więc tym razem Faust wleciał jak złoto i pomógł mi przebrnąć przez najtrudniejsze etapy jako Dante rozprawiając się z każdym przeciwnikiem w kilka sekund (również na DMD). Nie wiem czy ktoś tam w Capcom w ogóle testował tę broń, wątpię xD Stety czy niestety, jako V i Nero dalej trzeba było się wykazywać małpią zręcznością i tu już nie było jak pójść na skróty, aczkolwiek i tak poszło szybciej niż się spodziewałem, około tygodnia mordęgi i miałem wszystkie "Ski".Czas potrzebny na zdobycie wszystkich dzbanków: mocno zależny od skilla, ale przyjmijmy że będzie to od 50-100 godzin. Trudność: bez cheesowania Faustem solidne 9.5/10, Z tymże ułatwieniem 8.5/10, więc i tak nie mówimy o spacerku po parku. Raczej odradzam tę mordegę ludziom dla których japońskie slashery to nie jest ulubiony gatunek i nie czują się w nim mocni. Dla mnie ta platyna miała podwójne znacznie, bo była ostatnią jakiej mi brakowało do wbicia kompletu w tej serii (w sumie 11 soczystych, platynowych dzbanuszków). Teraz czas na trochę odpoczynku i pewnie pocisnę Bayonettę, bo dalej mi mało stresu
Opublikowano czwartek o 09:593 dni DMC5 bardzo mi się podobał ale do platyny nawet nie podchodziłem także tym bardziej podziwiam.
Opublikowano czwartek o 10:023 dni 19 minut temu, Josh napisał(a):#175 Devil May Cry 5: Special EditionNinja Gaiden za mało mnie przeorało, więc trzeba było zapodać coś na dobitkę. A pamiętam jak 6 lat temu wbiłem platsa w waniliowej wersji DMC5, to sobie obiecałem, że nigdy więcej nie wrócę do tej katorgi W gruncie rzeczy było to drugi raz to samo, czyli znalezienie wszystkich niebieskich i fioletowych orbów (łatwizna, bo nie ma ich zbyt dużo), odblokowanie każdego skilla u każdej z postaci oraz szereg popierdółek w stylu "zabij x przeciwników jednym ciosem" + dodane wyzwania z DLC. Problem z czerwonymi orbami koniecznymi do zakupy wszystkich umiejętności rozwiązuje trik z Wergiuliuszem na drugim levelu - dobrą godzinę musiałem poćwiczyć zanim udało mi się go wykonać, ale 99999999 zdobytych pln było tego warte, nie dość że kupiłem za to wszystko co było do kupienia, to jeszcze sporo zostało Vegilowi w kieszeni na spłacenie zaległych alimentów na Nero Kolejnym krokiem było skończenie Bloody Palace wszystkimi czterema postaciami, czyli w sumie 404 piętra wypełnione coraz to potężniejszymi przeciwnikami do pokonania. I tu pojawił się mały dylemat: zrobić to zwykłymi bohaterami czy ich potężniejszymi wersjami z nieograniczonym devil triggerem? Niby druga opcja wydaje się łatwiejsza, ale haczyk polega na tym, że korzystając z tego modyfikatora nie regeneruje się HP podczas korzystania z DT, więc i tak trzeba grać dosyć uważnie i przesadnie nie szarżować. Fuck it, uznałem mimo wszystko w ten sposób będzie szybciej, Sin Devil Trigger Dantego albo nieskończone Judgment Cut Vergila były zbyt kuszące, żeby z tego nie skorzystać. Pomijając jeden zgon jako Nero na 101 piętrze (pad prawie wyleciał przez okno), to poszło na luzie.No i została wisienka na tym krwawym torcie, swoisty platinum breaker dla większości śmiałków, czyli wymasterowanie każdej misji, na każdym poziomie trudności na ocenę S, bagatela 100 etapów. Easy, normal i hard pękły bez żadnych problemów, można wręcz powiedzieć, że to był speedrun. Prawdziwa zabawa zaczęła się dopiero na Dante Must Die i Hell&Hell. Jeżeli ktoś nigdy nie miał styczności z tą serią: na DMD przeciwnicy są potężnie podkręceni, też umieją korzystać z Devil Trigger, a damage jaki zadają bohaterowi potrafi osiągnąć wartość 600% względem tego co kroją na normalu (bossowie included), samemu otrzymując ledwie 1/4 obrażeń. Hell&Hell z kolei polega na tym, że demony mają tyle samo żyćka co na hardzie, ale jest jeden twist: nasz hiroł ginie po JEDNYM uderzeniu i nie ważne czy zgarniemy wielką kulą ognia czy małym pierdnięciem od najmniejszego wroga w grze. W teorii mamy trzy kontynuacje, więc możemy oberwać do trzech razy, ale w praktyce żeby zdobyć najwyższy rank za etap nie można sobie pozwolić na żaden błąd, bo wtedy punktacja leci na łeb. Ilość resetów i kolejnych siwych włosów na głowie? DUŻA.W tym miejscu od razu przyznam bez bicia: korzystałem z cheesów, żeby łatwiej przebrnąć przez to piekło, konkretnie z Fausta na wyposażeniu Dantego. Sześć lat temu grając day 1 w podstawową wersję DMC5 nie miałem pojęcia jak bardzo można sobie ułatwić tę platynę, więc męczyłem się srogo, pociłem się, płakałem, z nerwów nie spałem po nocach, nawet rozdupiłem jednego pada i naprawdę nie miałem ochoty znowu tego powtarzać. Tak więc tym razem Faust wleciał jak złoto i pomógł mi przebrnąć przez najtrudniejsze etapy jako Dante rozprawiając się z każdym przeciwnikiem w kilka sekund (również na DMD). Nie wiem czy ktoś tam w Capcom w ogóle testował tę broń, wątpię xD Stety czy niestety, jako V i Nero dalej trzeba było się wykazywać małpią zręcznością i tu już nie było jak pójść na skróty, aczkolwiek i tak poszło szybciej niż się spodziewałem, około tygodnia mordęgi i miałem wszystkie "Ski".Czas potrzebny na zdobycie wszystkich dzbanków: mocno zależny od skilla, ale przyjmijmy że będzie to od 50-100 godzin.Trudność: bez cheesowania Faustem solidne 9.5/10, Z tymże ułatwieniem 8.5/10, więc i tak nie mówimy o spacerku po parku. Raczej odradzam tę mordegę ludziom dla których japońskie slashery to nie jest ulubiony gatunek i nie czują się w nim mocni. Dla mnie ta platyna miała podwójne znacznie, bo była ostatnią jakiej mi brakowało do wbicia kompletu w tej serii (w sumie 11 soczystych, platynowych dzbanuszków). Teraz czas na trochę odpoczynku i pewnie pocisnę Bayonettę, bo dalej mi mało stresu Przez Ciebie będę musiał podjąć wyzwanie, bo teraz moje platyny z sekiro i mgr:r wyglądają jak puchary z w-fu ze szkoły podstawowej Duże gratsy, ta gra to i nawet z cheezami próba swoich zagrajmerskich możliwości, a młodsi nie jesteśmy.
Opublikowano czwartek o 10:303 dni O to chodziło, chciałem sprawdzić czy w wieku 35 lat potrafię jeszcze robić w grach takie rzeczy jak kiedy miałem ich 20. Póki starczy skilla to nie ma się co oszczędzać Sekiro nie było takie trudne, ale platyna w MGR to powód do dumy, bo to ścisła topka chorych wyzwań w Giereczowie. Skoro to dałeś radę wymasterować, to z DMC5 tym bardziej sobie poradzisz. Tak dla porównania, jeżeli chodzi najtrudniejsze komplety dzbanków, które wbiłem (ogólnie, nie tylko w slasherach): DMC5 bez cheesów > Max Payne 3 > MGR > The Evil Within > DMC5 z cheesami > Ninja Gaiden > DMC4 > Vanquish > The Evil Within 2 (przed patchem z ułatwieniami) > Cuphead > Sekiro, Nioszki itp. Coś mi mówi, że wkrótce do tego zaszczytnego grona dołączy Ninja Gaiden 4 i pewnie dwójeczka, która za mną chodzi od dłuższego czasu.
Opublikowano czwartek o 10:363 dni To jak korzystając z okazji zapytam o jakieś rady odnośnie platyny w MGR Chwilowo zaciąłem się na misji VR nr18, która sama w sobie nie jest jakoś mega trudna tylko ta trzecia faza z tą spierdzieloną kamerą to jest loteria straszna. Podejrzewam, ze większym wyzwaniem będą S-ki na Revengance.
Opublikowano czwartek o 10:453 dni Żebym to ja jeszcze coś z tej gry pamiętał (poza tym, że jest trudna ). Grałem krótko po premierze i nie kojarzę, żeby dało się ją wtedy jakoś ułatwić tanimi sztuczkami, raczej tytuł na zasadzie "git gud". Misje VR sprawiły mi najwięcej kłopotu, Revengeance dopiero na samym końcu (ostatniego bossa męczyłem kilka godzin). Na pewno bardzo pomaga fakt, że w przypadku fuck'upu można po prostu resetować od ostatniego checkpointu, jakby trzeba było grać całe levele bez skuchy to chyba bym nie dał rady.
Opublikowano czwartek o 10:583 dni Zawsze można kupić Fox Blade za 10zł , który był do preorderów i jest mocno OP.
Opublikowano czwartek o 16:573 dni 6 godzin temu, BRY@N napisał(a):To jak korzystając z okazji zapytam o jakieś rady odnośnie platyny w MGR Chwilowo zaciąłem się na misji VR nr18, która sama w sobie nie jest jakoś mega trudna tylko ta trzecia faza z tą spierdzieloną kamerą to jest loteria straszna.Podejrzewam, ze większym wyzwaniem będą S-ki na Revengance.Hmmm, sprawdziłem co to VR18Nie widzę tutaj jakiś większych problemów. Pamiętam, że miałem problem z tymi małpami co łapały losowo Cie w walce i cięzko było to uniknąć.Revengence poziom chyba też aż taki trudny nie był jak masz wymaksowaną postać do fulla. Gorzej szło mi z dodatkami:Uploading Attachment...tutaj były jakieś powalone VR misje z tymi małpami.Uploading Attachment...Dodatek z Samem i to na revengence i to w krótkim czasie. Patent jest taki, że walczysz z bossami i jak padasz to robisz quit by czas się zresetował z przed walki. Problem z DMC mam taki, że nie jara mnie ten setup aż tak bardzo. Ninja gaiden to w dużej mierze walka z kamerą tak naprawdę co jest sporym wyzwaniem na najwyższym poziomie trudności.
Opublikowano czwartek o 19:053 dni Ta misja 18 nie jest ciężka ale ja mam problem z kamerą bardzo często. Jestem np. ustawiony idealnie do bloku/kontry nagle jeb kamera robi obrót o 180 stopni a ja dostaje w ryj.
Opublikowano czwartek o 19:113 dni Nienawidzę tego w slasherach. Jeżeli robisz grę, która wymaga absolutnej perfekcji, to kurva chociaż zrób dobre sterowanie i poprawnie działającą kamerę. Niestety jedno z drugim rzadko chodzi w parze.
Opublikowano czwartek o 19:253 dni 9 godzin temu, Josh napisał(a):#175 Devil May Cry 5: Special EditionNinja Gaiden za mało mnie przeorało, więc trzeba było zapodać coś na dobitkę. A pamiętam jak 6 lat temu wbiłem platsa w waniliowej wersji DMC5, to sobie obiecałem, że nigdy więcej nie wrócę do tej katorgi W gruncie rzeczy było to drugi raz to samo, czyli znalezienie wszystkich niebieskich i fioletowych orbów (łatwizna, bo nie ma ich zbyt dużo), odblokowanie każdego skilla u każdej z postaci oraz szereg popierdółek w stylu "zabij x przeciwników jednym ciosem" + dodane wyzwania z DLC. Problem z czerwonymi orbami koniecznymi do zakupy wszystkich umiejętności rozwiązuje trik z Wergiuliuszem na drugim levelu - dobrą godzinę musiałem poćwiczyć zanim udało mi się go wykonać, ale 99999999 zdobytych pln było tego warte, nie dość że kupiłem za to wszystko co było do kupienia, to jeszcze sporo zostało Vegilowi w kieszeni na spłacenie zaległych alimentów na Nero Kolejnym krokiem było skończenie Bloody Palace wszystkimi czterema postaciami, czyli w sumie 404 piętra wypełnione coraz to potężniejszymi przeciwnikami do pokonania. I tu pojawił się mały dylemat: zrobić to zwykłymi bohaterami czy ich potężniejszymi wersjami z nieograniczonym devil triggerem? Niby druga opcja wydaje się łatwiejsza, ale haczyk polega na tym, że korzystając z tego modyfikatora nie regeneruje się HP podczas korzystania z DT, więc i tak trzeba grać dosyć uważnie i przesadnie nie szarżować. Fuck it, uznałem mimo wszystko w ten sposób będzie szybciej, Sin Devil Trigger Dantego albo nieskończone Judgment Cut Vergila były zbyt kuszące, żeby z tego nie skorzystać. Pomijając jeden zgon jako Nero na 101 piętrze (pad prawie wyleciał przez okno), to poszło na luzie.No i została wisienka na tym krwawym torcie, swoisty platinum breaker dla większości śmiałków, czyli wymasterowanie każdej misji, na każdym poziomie trudności na ocenę S, bagatela 100 etapów. Easy, normal i hard pękły bez żadnych problemów, można wręcz powiedzieć, że to był speedrun. Prawdziwa zabawa zaczęła się dopiero na Dante Must Die i Hell&Hell. Jeżeli ktoś nigdy nie miał styczności z tą serią: na DMD przeciwnicy są potężnie podkręceni, też umieją korzystać z Devil Trigger, a damage jaki zadają bohaterowi potrafi osiągnąć wartość 600% względem tego co kroją na normalu (bossowie included), samemu otrzymując ledwie 1/4 obrażeń. Hell&Hell z kolei polega na tym, że demony mają tyle samo żyćka co na hardzie, ale jest jeden twist: nasz hiroł ginie po JEDNYM uderzeniu i nie ważne czy zgarniemy wielką kulą ognia czy małym pierdnięciem od najmniejszego wroga w grze. W teorii mamy trzy kontynuacje, więc możemy oberwać do trzech razy, ale w praktyce żeby zdobyć najwyższy rank za etap nie można sobie pozwolić na żaden błąd, bo wtedy punktacja leci na łeb. Ilość resetów i kolejnych siwych włosów na głowie? DUŻA.W tym miejscu od razu przyznam bez bicia: korzystałem z cheesów, żeby łatwiej przebrnąć przez to piekło, konkretnie z Fausta na wyposażeniu Dantego. Sześć lat temu grając day 1 w podstawową wersję DMC5 nie miałem pojęcia jak bardzo można sobie ułatwić tę platynę, więc męczyłem się srogo, pociłem się, płakałem, z nerwów nie spałem po nocach, nawet rozdupiłem jednego pada i naprawdę nie miałem ochoty znowu tego powtarzać. Tak więc tym razem Faust wleciał jak złoto i pomógł mi przebrnąć przez najtrudniejsze etapy jako Dante rozprawiając się z każdym przeciwnikiem w kilka sekund (również na DMD). Nie wiem czy ktoś tam w Capcom w ogóle testował tę broń, wątpię xD Stety czy niestety, jako V i Nero dalej trzeba było się wykazywać małpią zręcznością i tu już nie było jak pójść na skróty, aczkolwiek i tak poszło szybciej niż się spodziewałem, około tygodnia mordęgi i miałem wszystkie "Ski".Czas potrzebny na zdobycie wszystkich dzbanków: mocno zależny od skilla, ale przyjmijmy że będzie to od 50-100 godzin.Trudność: bez cheesowania Faustem solidne 9.5/10, Z tymże ułatwieniem 8.5/10, więc i tak nie mówimy o spacerku po parku. Raczej odradzam tę mordegę ludziom dla których japońskie slashery to nie jest ulubiony gatunek i nie czują się w nim mocni. Dla mnie ta platyna miała podwójne znacznie, bo była ostatnią jakiej mi brakowało do wbicia kompletu w tej serii (w sumie 11 soczystych, platynowych dzbanuszków). Teraz czas na trochę odpoczynku i pewnie pocisnę Bayonettę, bo dalej mi mało stresu Jakie cheesowanie faustem?
Opublikowano czwartek o 19:323 dni Kapelusik ma przegięty damage. Red hot night po maksymalnym naładowaniu w mgnieniu oka niszczy nawet bossów na DMD, a Red shot zadaje tak na oko ze 100x większe obrażenia niż strzelanie za pomocą Ebony&Ivory, więc można przebijać się przez całe levele jako Dante bez ryzyka otrzymania obrażeń. Jedyny minus taki, że zużywa to potężne ilości red orbów i nie zapewnia zbyt wielu punktów stylu, więc i tak trzeba trochę powalczyć normalnie.
Opublikowano czwartek o 19:483 dni Kurwa to może wrócę do zrobienia s na dmd bo zostalo mi z 5 misji Dante ... Tylko, że znowu się uczyć grac mi się nie chce.Ale dobrze wiedzieć, dzięki.
Opublikowano czwartek o 20:013 dni Zasada jest prosta: pierwszą walkę starasz się zrobić legitnie, tak żeby wykręcić w miarę ładny wynik punktowy, a każdą kolejną przechodzisz już Faustem nie martwiąc się w ogóle o styl, tylko o to, żeby nie otrzymać hita od żadnego przeciwnika (wydaje się karkołomne, ale wierz mi, że to żaden problem z kapeluszem). Za przejście misji no damage dostajesz na końcu mnożnik 2x i jeszcze 1.2x za brak zgonu, więc "S" jest gwarantowane. Na DMD jest nawet łatwiej niż na H&H, bo masz checkpointy w trakcie każdej misji, nawet jeżeli otrzymasz jakieś obrażenia, to nie musisz zaczynać etapu od nowa: po prostu zamykasz grę (wychodzisz do menu konsoli), a później ją wczytujesz jeszcze raz robiąc continue i pykasz dalej (gra wtedy nie rejestruje zgarniętego hita). Na Hell&Hell tak się nie da, bo tam nie ma żadnych checkpointów i autosaveów.
Opublikowano sobota o 04:422 dni No i misja VR 18 zrobiona, oczywiście za pierwszym razem zabrakło mi 13 sekund do tych wymaganych 10 min ale za drugim razem na lajcie 6:43Jeszcze tylko 17 bo tu też parę sekund zabrakło i VR odhaczone i lecę z Hard.
Opublikowano sobota o 09:391 dzień Monsun chyba najbardziej jest przegięty z tego co pamietam. Odbijanie ciosów trzeba brać na pamięć, bo w tej mgle czasem klatki delikatnie spadają.
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.