Skocz do zawartości

Silent Hill: Homecoming


kubanczyk

Rekomendowane odpowiedzi

Siara_iwj

 

A masz wersję europejską czy ze stanów ?? , ile masz poziomów trudności ?? jak grafika ??

 

Podzielam Twoje zdanie to stary dobry Silent :)

 

 

...wersja europejska, na pierwszy raz poziomy normal i hard, a grafa...ssie, kiedy zobaczylem troche wiecej gry. Jest toporna, detale wolaja o pomste ( w kanalach sa bitmapowe roslinki przy wlazach i woda kapiaca niewiadomo skad, doslownie "z powietrza"...padaka). Na wszystko nalozone paskudne filtry. Silenty na PS2 wciagaly to nozdrzem...

 

Amerykance zrobili oprawe w swoim stylu - topornie i prymitywnie, "nie damy ci wiecej, bo my lepiej wiemy powinienes zobaczyc"

 

...ale sama gra zjadliwa, jak juz pisalem.

 

 

Odnośnik do komentarza
Silenty na PS2 wciagaly to nozdrzem...
Hahaha prawda. Ja na początku myślałem, że to jakieś jajka, albo cuś. Ten silent razem z mgłą wygląda prawie jak SH2:D LOL serio serio. Postacie, tekstury to wszystko wygląda jak kpina Konami, albo wypięcie się na next-geny. Latarka i cienie są ok. Ale

w kanalach sa bitmapowe roslinki przy wlazach
racja i nie tyko takie kwiatki. Z braciakiem tak parskneliśmy śmiechem, że zamiast się bać, śmialiśmy się z rewolucyjnych rozwiązań graficznych. Czy piwnice i rozciapciana tekstura chyba robiąca za cegły:D Tak jak przy przeskoku SH1 SH2 szczęka mi opadła, tak przeskok na PS3 to taki jeden z żartów z maratonu uśmiechu. :]

 

 

Klimat jest, historia jakaś tam jest. IMO za dużo filmików i prowadzenia w stylu "dużo i bezsensu, żeby było tajemniczo". Tak więc w pewnym momencie nie wiedziałem właściwie po co biegam. Hehe

Odnośnik do komentarza
  • 1 rok później...

Pozwolę sobie potężnie zbumpować: Dobra gra dla silenthillowego laika? Kumpel pożyczył mi kiedyś PSP z SH1 i SHO, ale mi niezbyt podeszły. Szczerze mówiąc niezbyt podobały mi się momenty na początku, gdzie chodziliśmy po mieście i były te dziury w ziemi (czy co to). Choć wrażenia po etapie w szpitalu były pozytywne. Brać? Różni się od innych? Da się grać bez zbyt wielkiej znajomości serii?

Odnośnik do komentarza

To, że nie grałeś w poprzednie części w tym wypadku nazwałbym plusem. Bo przynajmniej nie będziesz porównywał do pierwszych trzech części; najlepszych.

 

Musisz pamiętać, że gra jest mocno przestarzała jeżeli chodzi o wykonanie, sam gameplay też raczej bez ochów - achów. Trochę walki, kręcenie się z miejsca na miejsce, trochę łatwych zagadek.

 

Mimo wszystko ten Silent jest chyba najbardziej przyswajalny dla osób które nie miały do czynienia z poprzednimi częściami. Fabuła nie jest powiązana z poprzedniczkami więc ich znajomość nie jest Ci potrzebna. Tylko smaczków nie zauważysz. Jest też parę odniesień do filmu.

 

Na wyróżnienie zasługuje świetny soundtrack. To zdecydowanie najmocniejszy punkt Homecoming.

 

Jeżeli nie są Ci straszne archaizmy, przestarzała grafika. To bierz tym bardziej, że gra chodzi za grosze.

 

Tylko pamiętaj nie licz na cuda. To tylko/aż średnio dobra gra.

Przygoda na jeden raz jeżeli nie jesteś fanem poprzednich części.

Odnośnik do komentarza

Krotko i na temat. Po Silent Hill: Origins, Homecoming jest najgorsza czescia serii. Jest inaczej rozwiazana, niz poprzednie Silenty i przywodzi na mysli poziomy, a nie wzglednie otwarty swiat. Warto jest znac historie, chociaz w tej czesci jest to dosc jej daleki czlon. Bardzo duzo jest tez walki, a gra sama w sobie nie jest taka "czarna", choc taka mgla podoba mi sie najbardziej ze wszystkich innych Silentow. Ogolnie warto ja posiadac. Jako fanatyk serii bede ja bronil, ale tez widze pewne wady, ktore sprawiaja, ze Homecoming jest na przedostatnim miejscu w hierarchii. Co do dziur to sa ograniczenia jak i byly w kazdym Silencie, wiec moze sie nie obejsc bez typowego dla Silentow lizania scian :)

 

EDIT: Mam nadzieje, ze jutro chociaz trailerem sypna :X

Edytowane przez MakaPL
Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

kupilem dziś wlasnie homecominga, i dopiero zaczynam , ale dorazu mi sie narzuca pytanie - da sie jakoś szybko odwracać? bo odwracanie prawą gałą jest dosyc powolne i przez te 15 min gry juz kilka razy chciaialem sie szybko odwrocic o 180 i nie da sie chyba? ani nie da sie przyspieszyć "czułości" gałki

 

 

btw mimo ze grafa wydaje sie być podobna do tej z ps2 to chyba nie dlatego ze jest az tak słaba tylko dlatego ze na ps2 była całkiem za(pipi)ista dzieki temu ze sa male ciemne pomieszczenia mogli zrobic niezłą grafe (pamietam jak w SH2 w kilku pomieszczeniach byly tak dobre textury na scianie ze mysalem ze to zdjęcie)

Odnośnik do komentarza

chyba z obrotem był problem. Jak masz pierwsze 15 minut gry, grafika jeszcze daje rade w pierwszej lokacji, zobaczysz otwarte przestrzenie to "przeżegnasz się lewą nogą...."

 

Mnie bardziej w sterowaniu drażniło: kiedy chciałem używać kluczy itp to automatycznie często traciłem serum(są one dość przydatne jak również rzadko spotykane)....

 

Sama gra zła nie jest, zakupiłem i przeszedłem w dniu premiery po raz pierwszy, łącznie skończyłem 4 razy, ale do podstawowych 3 pierwszych części się nie umywa....

Edytowane przez xzdunx
Odnośnik do komentarza

btw mimo ze grafa wydaje sie być podobna do tej z ps2 to chyba nie dlatego ze jest az tak słaba tylko dlatego ze na ps2 była całkiem za(pipi)ista dzieki temu ze sa male ciemne pomieszczenia mogli zrobic niezłą grafe (pamietam jak w SH2 w kilku pomieszczeniach byly tak dobre textury na scianie ze mysalem ze to zdjęcie)

 

Jeszcze lepiej to wyglądało w SH3, gdzie mieliśmy "żywe" ściany. Trójka pod względem oprawy to było apogeum tej serii i do dzisiaj to jedna z ładniejszych gier poprzedniej generacji. Homecoming nie wygląda źle, ale konkurencja podniosła poprzeczkę bardzo wysoko i ta część nawet nie próbowała do niej doskoczyć. Szkoda, bo kiedyś każdy Silent Hill przy premierze był jedną z najładniejszych gier.

Odnośnik do komentarza

Sama gra zła nie jest, zakupiłem i przeszedłem w dniu premiery po raz pierwszy, łącznie skończyłem 4 razy, ale do podstawowych 3 pierwszych części się nie umywa....

Chyba najlepsze podsumowanie Homecominga.

 

Ja co prawda przeszedłem raz i to dosyć nie dawno ale również uważam, że nie jest zły. Bez podjazdu do pierwszych trzech części ale już o niebo lepszy od czwórki. Kiedyś pisałem ten Silent zdecydowanie za późno wyszedł powinien jeszcze pojawić się na Ps2 wtedy może większe uznanie by zdobył.

 

Tak czy srak można zagrać choćby dla zaje.bistego soundtracku.

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc temu...

Ubiegłej nocy ostatecznie ukończyłem to brakujące ogniwo w mojej kolekcji SH. W końcu, gdyż co tu dużo ukrywać, na Homecoming ostrzyłem zęby od naprawdę dawien dawna, w zasadzie to od samej premiery tego tytułu, jednak z racji braku posiadania odpowiedniego sprzętu musiałem obejść się smakiem. Przez ten czas zdążyłem zapoznać się z wieloma opiniami na temat tej gry, głównie jednak nastawionymi nieprzychylnie, mocno krytycznie a często wręcz do przesady negatywnie. Nie zniechęcało mnie to jednak i dalej z niecierpliwością oczekiwałem momentu, kiedy w końcu położę łapska na pudełku z grą. No i w końcu położyłem. I jak się okazało - absolutnie nie było się czym zniechęcać.

 

Zamówienie gry -> przelew -> nerwowe oczekiwanie na kuriera. W końcu dojechał obibok. Noc -> wszyscy domownicy śpią -> słuchawki na łeb -> ostro podkręcony dźwięk. Klimat jest. Rozerwanie folii -> odpalenie konsoli -> umieszczenie płytki w otworze. Wszystko to przy trzęsących się rekach, bijącym sercu i... ogromnych pokładach nadziei, że jednak gra mnie nie zawiedzie. Tylko dwie serie gier potrafią sprawić, że cały się spocę jeszcze zanim zobaczę menu główne ;]

 

Tak to właśnie wyglądało w dzień rozpoczęcia Homecominga. Niesamowita podjara, krótko rzecz ujmując. Teraz przygodę mam już jednak za sobą, a skoro emocje zdążyły opaść, to chętnie podzielę się z Wami swoją opinią na temat tej chyba najbardziej niedocenianej odsłony Cichego Wzgórza.

 

 

Na pierwszy ogień pójdzie w zasadzie najmniej istotna kwestia, czyli oprawa wizualna. Bez owijania w bawełnę - to nie jest mocna strona tej części SH. Lokacje nie porażają ilością polygonów, podobnie postacie, tekstury lubią się często powtarzać, a do tego animacja naszego protagonisty trąci sztywnością. Potencjał tkwiący w potężnych maszynach najnowszej generacji zdecydowanie nie został należycie wykorzystany, co zaowocowało grą wyglądającą zwyczajnie przeciętnie, a momentami nawet brzydko. Inaczej ma się natomiast sprawa z oprawą audio - o doskonałej muzyce nie ma nawet sensu wspominać, bo to oczywista oczywistość, niemalże standard jak na tą serię, ale za to nie wypada nie pochwalić w tym momencie świetnego voice actingu - w zasadzie wszyscy aktorzy spisali się wyśmienicie.

 

Scenariusz - nie czarujmy się, powtórki z SH2 chyba nikt nie oczekiwał? Jednak darując sobie tak druzgocące porównania, to i tak Homecoming na tym polu wypada całkiem porządnie. Tradycyjnie jest nutka tajemniczości wisząca w powietrzu, mroczna tajemnica związana z głównym bohaterem, jak zawsze pojawia się pakiet niejednoznacznych postaci (brakuje tym razem jednak naprawdę zapadających w pamięci charakterów) oraz parę mocniejszych scen (vide ta z matką Alexa). Plusy należą się za ciekawie i nie-na-siłę wpleciony wątek Zakonu oraz wiarygodnego protagonistę (w końcu). Bardzo do gustu przypadł mi też motyw z wyborami, od których to zależne jest zakończenie oraz gościnny występ znanego skądinąd kata. W każdym razie o żadnym geniuszu nie ma tu mowy, chociaż nie zmienia to faktu, że fabułka ma swoje momenty i potrafi wciągnąć.

 

Przechodząc do mięska właściwego, czyli do gameplay'u zacznę od systemu walki. W tym momencie autentycznie nie rozumiem narzekania na ten chyba najbardziej dopracowany element gry, bo...nawet nie wiem na co tu można psioczyć. Raz, że walka z wykorzystaniem wszelakiej broni białej sprawdza się nad wyraz komfortowo (tym bardziej biorąc na porównanie żenujące wymiany ciosów z poprzednich Sajlentów), to jeszcze do tego jest niesamowicie intuicyjna i fajnie nastawiona na skilla. W skrócie - walki zamiast irytująco losowe, stały się w końcu, w pełni kontrolowane, a co za tym idzie znacznie przyjemniejsze. Seriously, na ten motyw narzekać mogą chyba tylko osoby, które nie potrafiły tego systemu ogarnąć. Tak naprawdę bezpodstawnie oczywiście.

 

Lokacje. Kolejny bardzo mocny punkt tej odsłony, gotów jestem zaryzykować stwierdzenie, że gdyby nie druga połowa gry, to Homecoming miałby najlepsze miejscówki w serii. Już same ulice Shepherd's Glen swoim niepokojącym feelingiem potrafią zjeżyć włosy pod pachami, a przecież jest jeszcze ponury cmentarz, rewelacyjny hotel, zdemolowany posterunek policji oraz sam dom Alexa (który zwłaszcza w odmienionej wersji potrafi skopać mózg). Później wprawdzie jest dużo gorzej, ale musiałbym chyba mieć coś z głową żeby nie wymienić jeszcze TEGO widoku przed wejściem do kościoła w odmienionej rzeczywistości (już w Silent Hill) - teraz naprawdę wygląda to jak piekło.

 

Przeciwnicy - podobnie jak lokacje, tak straszące maszkary trzymają fason. Nie wszystkie oczywiście, ale takie Verale na przykład prezentują się niezwykle demonicznie, podobnie pająkowate Needlery, pojawiające się zawsze znienacka Lurkery czy niektórzy bossowie (zwłaszcza pierwszy). Nawet wyskakujący się w późniejszych rozdziałach gry żołnierze Zakonu potrafią napędzić stracha.

 

Zagadki - coś czego brakowało w SH od czasu "trójki". Nie licząc przegiętej układanki w domu Shepherdów łamigłówki cieszą pomysłowością i poziomem skomplikowania (bez przesady, ale bez ruszenia mózgownicą się nie obejdzie).

 

Na koniec zostawiłem najważniejszą rzecz, mianowicie klimat. Niektórzy mogą narzekać, że to już nie "ten" Silent, że nie jest strasznie, że zbyt "amerykańsko", że wprowadzono sporo niepotrzebnych zmian, że srutututu. IMO: pieprzenie. To prawda, że im dalej w las tym Homecoming bardziej spuszcza z tonu, a konćowka, to już w ogóle przegięcie, ale jako całość gra i tak prezentuje się bardzo klimatycznie. Przede wszystkim pierwsza połowa przygody, która odbywa się w Shepherd's Glen wypada genialnie. Homecoming świetnie radzi sobie z utrzymywaniem atmosfery strachu/niepewności, na co niemały wpływ ma na pewno ograniczenie liczby napotykanych przeciwników (można zapomnieć o 5 kreaturach naraz w jednym ciasnym korytarzu). Za cholernie dużego plusa uznaję też wszelakie nawiązania do filmowego Silent Hilla, spod ręki Christophe Gansa: świat przemieniający się w wersję piekielną w czasie rzeczywistym (mega efekt), pałętające się wszędzie robactwo, bardziej zwalisty design Piramidogłowego (kolo w końcu przestał wyglądać jak worek ziemniaków). Jak dla mnie pod względem wczówki, wypływającej z gry atmosfery amerykański Silent nic, a nic nie ustępuje poprzednim częściom made in Japan.

 

Jeżeli już bym się czegoś miał czepiać, to do worka minusów na pewno wrzuciłbym loadingi, ostatnich bossów oraz finałowy etap. Ewidentnie widać, że końcówka robiona była w pośpiechu.

 

 

Reasumując - Silent Hill:Homecoming pomimo kilku potknięć wciąż jest świetną grą, a nawet - w moim osobistym mniemaniu - na tyle dobrym kawałkiem Silenta, żeby zestawić go zaraz obok pierwszej trylogii. Nic a nic się nie zawiodłem. 8+/10

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...