Skocz do zawartości

Poleć coś w stylu...


Figaro

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 2,8 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Też nad tym myślałem, ale tam się takie rzeczy dzieją, że trzeba wiedzieć oglądając go z drugą połówką. Związek rozpada się tam w taki sposób, że aż zęby bolą. No, ale warto.

Mnie nie bolały, bo już wcześniej wiedziałem, że baby to ch.uje. Chyba fajny film był też Wicker Park, pamiętam tylko muzykę Stereophonics i Coldplay, to zawsze o czymś świadczy.

Odnośnik do komentarza

wbijta se w głowy by zacząć od autentycznie dobrych filmów a nie oglądać co najwyżej przeciętniaki.

 

Blue Valentine przeciętniakiem? xD

 

Baby to ch.uje ok, ale jej facet lepszy nie był w sumie.

Edytowane przez MajorZero64
Odnośnik do komentarza

No nie wiem. Reżyser kręcąc ten film podszedł bardzo ambitnie do tematu. Główna para mieszkała przez jakiś czas w tamtym domu. Wiele scen było improwizowanych, a Gosling na serio płakał po tamtym psie. W tym filmie ani on ani ona nie są czarno-biali, są szarzy jak każdy z nas. Ciężko ocenić kto bardziej zawinił. Cenię sobie amerykańskie kino niezależne za pewną lekkość w poruszaniu ciężkich tematów.

 

Zresztą kim są "współcześni widzowie"? Jak widzę takie sformułowania to nie różnią się one od stereotypu głupich amerykanów.

Edytowane przez MajorZero64
Odnośnik do komentarza

Współczesni widzowie czyli pokolenie 20-30( w większości bo są wyjątki)latków, którzy niestety nie mają przebytej takiej skromnej ścieżki filmowej od którego tak naprawdę wszystko się zaczęło i od kogo są powielane pewne schematy - techniczne czy emocjonalne. I tak nie byłoby Woodego Allena gdyby nie Charles Chaplin czy Groucho Marx tak analogicznie nie byłoby dobrych filmów teraz bez ich znamienitych poprzedników. Ze smutkiem trzeba stwierdzić, że niektóre wyróżnienia na festiwalach to zwykłe faux pax jury, które albo przyznaje nagrodę ze względów czysto ideologicznych albo też nagradza twórcę po czasie co niestety jest nagminnym zjawiskiem. Autentycznie godne uwagi filmy raczej nie zagnieżdzają się na stałe w świadomości widza a szkoda, bo światek filmowy jest nadwyraz bogatym spectrum doznań.

 

Obejrzyjcie Milczenie Lorny bracii Dardenne a tam znajdziecie f(pipi) odniesień do włoskiego neorealizmu.

Odnośnik do komentarza

Wszystko dobrze, ale naturalnym jest, że schematy się powtarzają. Dla mnie w kinie nie jest ważne o tyle co się mówi, tylko jak się mówi. Tą samą historię można przedstawić na wiele sposobów, a każdy może być równie dobry. Jak ktoś to powiedział sztuka to są wyspy, ale połączone mostami.

 

Uważam, że film z XX wieku będzie bardziej atrakcyjny w formie i wyrazie dla dwudziestolatka. Co nie znaczy, że nie może dokształcać się oglądając starsze filmy. Ale czy ten stary będzie lepszy od tego nowego? Nie koniecznie. W sumie myślę, że widz zawsze jest ten sam, zmieniają się czasy i możliwości.

Odnośnik do komentarza

Tylko, że na remake'i decydują się głównie wielkie wytwórnie bo w końcu nie ma łatwiejszego pieniądza. Co nie znaczy, że są złe, ba nawet czasami lepsze.

 

Oglądałem ostatnio debiut Panosa Cosmatosa "Beyond the Black Raindbow". Młody reżyser który nakręcił film sf w latach 80's bo uważał to za fajny pomysł. Widać naleciałości Jodorowskiego, Lyncha czy Kubricka, ale w gruncie rzeczy stworzył coś swojego. Jeśli w przeszłości było tylu znakomitych twórców to ciężko nawet się do nich nie odnieść w swoim obrazie.

 

edit: ale oftop. Idę się uczyć do sesji. ;/

Edytowane przez MajorZero64
Odnośnik do komentarza

zmieniają się czasy i możliwości a wraz z nimi zmienia się widz i jego oczekiwania.

rimejki to troche inna sprawa. w tym przypadku najczęściej brana jest rzecz uważna niegdyś z różnych względów za kultową i brutalnie modyfikowana pod najniższe instynkty przeciętnego pożeracza popcornuj. często producenci skupiają się naprzykład na odpustowych efektach specjalnych i będącej na mainstreamowym topie obsadzie i olewają całą resztę, nawet jeżeli ta reszta była główną zaletą oryginału.

Odnośnik do komentarza

Nie wiem, co to w ogóle znaczy "stare wygrywa z nowym". Co do remake'ów to nie widzę wielkiej różnicy pomiędzy nimi a "nowymi" filmami. Przecież filmu się nie kręci po to, żeby opowiedzieć mniej więcej jakąś tam historię - nie byłoby sensu wydawać milionów, wystarczyłoby rozdawać ludziom jedną kartkę A4 z zapisem podstawowej fabuły, skoro o to chodzi. Ale tak nie jest, film to film. W przypadku np. "Pamięci absolutnej" (weźmy ten bo to faktycznie remake i niby z dość podobnym scenariuszem) jeden film był filmem Verhoevena, a drugi, powiedzmy, typowym filmem akcji roku 2012. Miałem sporo rozrywki z obserwowania każdej różnicy, która właśnie o tym świadczyła. To w sumie bez różnicy, że już znałem tę historię, detal, to był zupełnie inny film.

 

_M_ jak zwykle tylko sobie tryska pogardą dla ludzi mających coś do roboty poza układaniem sobie list klasyków. To przecież nie tak, że on widział wszystko i wie skąd się wszystko wzięło. Może widział mały punkcik procentowy więcej, niż jakaś tam inna osoba, ale robienie z tego sytuacji, że on widział pierwsze oridżinal, a plebs tylko kopie, jest tylko śmieszne. Jakkolwiek by to oczywiście nie brzmiało, niektórym trzeba chyba przypominać, że wszystko skądś się bierze.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Polećcie mi jakieś dobre filmy których akcja toczy się w latach 40' 50' 60' w USA, najlepiej kręcone właśnie w tamtych czasach. Aby pokazywały życie zwykłych ludzi w tamtych czasach, ówczesne problemy polityczne i rasowe. Tylko żeby to nie były filmy stricte romantyczne ani stricte o mafii, żeby nie były zbytnio sztucznie ubarwione. Jakieś takie klasyki tamtych czasów, które każdy powinien zobaczyć, ale o których można powiedzieć, że "wytrzymały próbę czasu" . Ale żeby zadowoliły widza współczesnego. Mam ochotę na jakieś dobre kino o facetach w kapeluszach i płaszczach i z piosenkami np. Franka Sinatry, w tle.

Odnośnik do komentarza

Z filmów starszych przychodzi mi do głowy Deliverance (jeden z najlepszych filmów jakie widziałem) ale to film z 1972 roku, za to z nowszych mogę polecić np "Bobby" z 2006, z filmów nie do końca o zwykłych ludziach to np "Przerwana lekcja muzyki","Goodnight and Goodluck".

Odnośnik do komentarza

Ostatnio widziałem Lockout i o dziwno nie było tak źle jak myślałem, że będzie choć pewnie nie wszystkim będzie się film podobał, sam lubię SF i tu moje pytanie jakieś stare dobre filmy akcja sf wychowałem się przed TV więc sam mam ciężko znaleźć coś dobrego czego jeszcze nie widziałem, ale za wszelkie propozycje będę wdzięczny ;)

Odnośnik do komentarza

chcialbym obejrzec cos post-apokaliptycznego. cos z zombie, jak walking dead lub 28 days after. ewentualnie cos horrorowatego typu o tym statku kosmicznym, co ludzkosc zostala doszczetnie wyczyszczona i sobie lecieli na nowa planete i zaczeli miec omamy i zwidy i zaczely sie mutacje i jedli siebie nawzajem. forumku pomoz.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...