Skocz do zawartości

Dark Souls


McDrive

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wypadnie bo oni nie dropią łuku tylko kusze. K@towi się pomyliło.

Dropią, dropią. Bo sam biegam z paroma tymi łukami zebranymi od nich :P Pamiętaj, że tam są zarówno łucznicy, jak i używający kusz. DS wiki też mi przyznaje racje, ale taki drop jest ekstremalni rzadki, więc napisałem o nim raczej w formie ciekawostki.

Edytowane przez K@t
Odnośnik do komentarza

Jestem po Capra Demon i mam wciąż standardowy pancerz z początku gry (Knight) z jakimiś bonusami bo ulepszyłem go dzięki Shardom. Coś przeoczyłem, czy jest ok? Mam też talizman, ale nie mam cudów - muszę je znaleźć, albo kupić? Broń tylko ta co się znajdzie, czy można swoją tworzyć z jakimiś efektami dodatkowymi (elektryczność itp.)?

Odnośnik do komentarza

Długo czekałem z wyklarowaniem swojej opinii na temat Dark Souls. Obecnie jestem praktycznie przed finałową walką, na drodze stoi już tylko Bed of Chaos. Z poradnika korzystałem jedynie w przypadku całkowitego zagubienia. Muszę niestety powiedzieć, że poziom walk z bossami stoi na naprawdę niskim poziomie - oceniam całokształt. Jak jeszcze bardzo dobrze bawiłem się do ukończenia Anor Londo z małymi wpadkami typu Gaping Dragon, który wyglądem miażdżył stąd mocny zawód poziomem trudności. Poziom trudności lokacji po Anor Londo wydawał mi się o poziom wyżej niż pierwszej części gry, zwłaszcza ze względu na rozmieszczenie ognisk albo grobowe ciemności Tomb of Giants. Niestety walki z Seath the Scalaless, Gravelord Nito oraz wszystkimi trzeba bossami w Demon Ruins to największa porażka tej gry. Dorzuciłbym jeszcze do tego Four Kings, ale muszę przyznać, że początkowo jeszcze przed pokonaniem Seath'a i Nito ostro mnie skopali. Podchodząc do nich drugi raz przed dojściem do Demon Ruins nie sprawili mi totalnie żadnego problemu, stąd sam nie wiem jak ich ocenić. Drugie podejście do tej walki zniesmaczyło mi tego bossa, bo już chciałem ich nazwać najtrudniejszymi w grze. Nie powiem, ale do Dark Souls podchodziłem po przegraniu sporej ilości godzin w Demon's Souls (250 soul level - nabity offline) mając bardzo dobry plan na postać. Jak z gry czerpałem dużo radości i nawet jeżeli żaden z bossów nie zaszedł mi za skórę tak jak choćby Meneater, Flamelurker, Tower Knight, King Allant z Demon's Souls tak teraz kończąc Dark Souls jestem bardzo zdegustowany.

Liczę na NG+, bo na pewno na jednym przejściu nie skończę. Biorąc pod uwagę to co widziałem muszę powiedzieć, że w tej części brakowało mi wykorzystania łuków/kusz te bronie w tej grze nie istnieją. Co z tego, że kończy mi się stamina blokując tarczą jak praktycznie żaden przeciwnik/boss tego nie potrafi wykorzystać i zadać w tym czasie drugiego ciosu. Są zbyt wolni przez co spokojnie stamina zregeneruje się do poziomu, aby odeprzeć kolejny atak. Jeżeli nie ma w pobliżu drugiego przeciwnika jesteś bezpieczny. Mam wrażenie, że czym bliżej końca gry tym twórcom brakowało pomysłów na lokacje (same ciemne bez wyrazu), a przeciwnicy zaczynają się powtarzać - powielanie bossów (capra demon, tauros, asylum demon) lub dawanie tego samego stworka z innymi kolorami albo krystalicznego, nawet unikatowi przeciwnicy typu opancerzone świnie albo szamani zaczynają się powtarzać. Niestety czym dalej (po Anor Londo) tak urok Dark Souls gdzieś ucieka...

Bym zapomniał Lost Izalith to największa porażka tej gry! Gdyby nie fakt, że zdobyłem ring z ogona Centipede Demon mogę bez większych problemów chodzić po lawie. Teraz tak się zastanawiam co by było gdybym tego nie zrobił? Jedyna znana mi ścieżka do tej lokacji prowadzi przez lawę!

Żeby zakończyć moją opinię muszę powiedzieć, że gram str/faith build'em opierając swoją grę na ultra greatswordach, black iron set oraz eagle shield. Podobnie jak w Demon's Souls gram offline w Dark Souls.

Edytowane przez Dark_Slide
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Wszystko fajnie, ale opinia nt bossów to jednak skrajnie subiektywna. Wprawdzie Demon Ruins dopiero przede mną, ale do tej pory większość bossów wydawała mi się własnie o wiele trudniejsza niż w Demon's Souls. Z Tower Knight czy Maneater nie miałem najmniejszych problemów. Dopiero z tym drugim(drugimi :P) pojawiają się problemy od NG+ w górę. W sumie większość bossów w Demon's padła przy naprawdę małej ilości podejść - może to kwestia szczęścia, nie wiem - starałem się grać po swojemu.

 

W Dark Souls natomiast podejść do poszczególnych bossów miałem o wiele więcej, za to radość z ich ubicia - ogromną. Wprawdzie taki Capra to chamski rodzaj walki (idiotyczne i sztuczne utrudnienia) ale z drugiej strony wesoła parka w Anor Londo padła za pierwszym podejściem, podczas gdy inni męczą się dniami z nimi. Niemniej daleki jestem od stwierdzenia, że jest łatwiej niż w Demons.

 

Do czego zmierzam? Ano do tego, że każdy gra zupełnie inaczej i w tej grze - jak w mało której - doświadczenie poszczególnych osób może być skrajnie odmienne i nie oceniałbym surowo danego fragmentu tylko dlatego, że JA miałem z nim mniejsze bądź większe problemy.

Odnośnik do komentarza

Wszystko fajnie, ale opinia nt bossów to jednak skrajnie subiektywna. Wprawdzie Demon Ruins dopiero przede mną, ale do tej pory większość bossów wydawała mi się własnie o wiele trudniejsza niż w Demon's Souls. Z Tower Knight czy Maneater nie miałem najmniejszych problemów. Dopiero z tym drugim(drugimi :P) pojawiają się problemy od NG+ w górę. W sumie większość bossów w Demon's padła przy naprawdę małej ilości podejść - może to kwestia szczęścia, nie wiem - starałem się grać po swojemu.

 

W Dark Souls natomiast podejść do poszczególnych bossów miałem o wiele więcej, za to radość z ich ubicia - ogromną. Wprawdzie taki Capra to chamski rodzaj walki (idiotyczne i sztuczne utrudnienia) ale z drugiej strony wesoła parka w Anor Londo padła za pierwszym podejściem, podczas gdy inni męczą się dniami z nimi. Niemniej daleki jestem od stwierdzenia, że jest łatwiej niż w Demons.

 

Do czego zmierzam? Ano do tego, że każdy gra zupełnie inaczej i w tej grze - jak w mało której - doświadczenie poszczególnych osób może być skrajnie odmienne i nie oceniałbym surowo danego fragmentu tylko dlatego, że JA miałem z nim mniejsze bądź większe problemy.

 

Problem polega na tym, że żaden boss w tej grze nie sprawił, że podchodziłem do niego więcej niż 5 razy. Bossowie, których wymieniłem łyknąłem za 1 razem po kolei stąd mój zawód w związku z nimi (nie wspominając, że taki Gravelord Nito myślałem, że będzie grubym przeciwnikiem). Jeżeli potrafiłem ich ubić jeden po drugim bez zobaczenia kochanego "you died" nie czułem się jakbym grał w Dark Souls (swoja droga jak mogłem zapomnieć o Pinwheel kolejny do kolekcji)

Btw. ja inaczej ocenić tej gry nie potrafię niż przez pryzmat mojego przejścia. Wydaję mi się, że zrobiłem dość mocne combo jeżeli chodzi o broń/pancerz/statystyki/cuda i ścieżka rozwoju była bardzo przemyślana i dokładna, dodając do tego doświadczenie z Demon's Souls sprawiło, że Dark Souls nie był aż takim szokiem jak w przypadku pierwszej gry.

 

Ukończyłem właśnie Dark Souls, końcowa walka poszła za 3-4 podejściem dzięki Iron Flesh ;) w ng+ chciało mi się śmiać jak Asylum Demon dostał czopsa za 2800 (spadając z balkonu). No nic, teraz czas wykombinować router i grać online ;)

Edytowane przez Dark_Slide
Odnośnik do komentarza

up - ogniska domyślnie regenerują 5 estus flasków, niektóre domyślnie 10 - tak jak to w firelink shrine. Każde ognisko można wzmocnić opcją Kindle (jak jesteś w Human Form, kosztuje to 1 punkt humanity) wtedy dane ognisko również regeneruje 10 flasków.

 

U mnie też Dark Souls już pękł. Całkowicie zgadzam się z opinią Dark_Slide, gdzie tutaj taka klasa bossów jak chociażby Flamelurker? Jedyna trudność niektórych bossów polega na tym, że walczą kupą zamiast w pojedynkę. Dlatego też Smoug&Ornstein mogą komuś sprawić problem (u mnie padli za 3cim razem), dlatego Capra może denerwować (u mnie padł za 2gim). Ale po Four Kings, to jest w tej grze jakiś wymagający boss? Jeśli sensownie zainwestujemy w punkty, ubierzemy się w coś mobilnego i weźmiemy w łapę Lightning Spear upgrejdując go kiedy mamy tylko materiały, + pyromancy flame i czary... to troszkę wchodzimy na izi level. Dlatego też moim zdaniem bossowie w Dark Souls to raczej regres (aczkolwiek nie dizajnowy - tutaj dalej jest świetnie!), a gra jest trudna głównie przez architekturę levelów, niestety momentami troszkę "tanią" - niewidzialne ścieżki? Co to miało być. Ciemności w Tomb of Giants są w pełni uzasadnione, bo dają ogromny klimat, którego jakoś w moim subiektywnym odczuciu w Dark Souls dużo uciekło.

 

Nie rozumiem też dlaczego developerzy podjęli decyzję, że Lordvessel przenosi nas tylko do kilku ognisk, zamiast do dowolnego. Dosyć skutecznie mnie zniechęciło to do zajęcia się pofarmieniem materiałów, w gruncie czego zrobiłem tylko jedną broń z duszy demona...

 

Brakowało mi również urozmaicenia online'u czymś w stylu Areny - IMO było by to genialne, po prostu walki na ubitej ziemi buildami z singla, bez owijania w bawełnę zabawy w invade'y etc. No mi się nie chciało za bardzo bawić, także potyczki mnie spotykały jak ktoś się do mnie pofatygował. Dodam tylko, że chyba dla wielu taki chaos firestorm z pyromancy to nielicha niespodzianka ;)

 

Bardzo zabolały mnie spadki spadki frejmrejtu w kilku miejscach, i ogrom lokacji zrobionych na odpyerdol w kontekście wizualiów (kanały, sen's fortress, lost izalith zwłaszcza).

Oczywiście grało się przyjemnie (...może to złe słowo co do tego tytułu), padało się też mnóstwo razy - ale raczej na zwiedzaniu niźli na bossach. Chciałem tylko dać wyraz temu, że jednak poprzednika, w którego dane było nam grać na PS3, uważam za tytuł doskonalszy mimo wszystko. Czułem się momentami lekko zawiedziony, bo dostałem coś bardzo podobnego do Demon's Souls, ale z pewnymi zmianami które mi osobiście do gustu nie do końca przypadły.

Odnośnik do komentarza

Ja jeszcze chciałbym wypowiedzieć się na temat fabuły. Wydaje mi się, że w Dark Souls dostajemy bardziej melancholijną opowieść o przemijaniu (nawet podczas finałowej walki jest bardzo spokojna muzyka). To historia o końcu ery ognia i początku ery ciemności (mówię tutaj o moim zakończeniu, nie wiem jak z tym drugim). Ludzie zaczynają tracić człowieczeństwo przez Dark Sign przywiązani są do ognisk, przez co skazani są na klątwę nieśmiertelności. Jedynie Gwyn Lord of Cinder podtrzymuje ów ogień. Na swojej drodze spotykasz osoby jak choćby Frampt lub iluzja Gwynewre, którzy snują kłamstwa w celu podtrzymania ognia. Większość NPCów bez głębi, choć trzeba wspomnieć o najbardziej klimatyczny NPC Daughter of Chaos jak dla mnie najsmutniejszej historia w tej grze. Jeżeli postanowimy ją zabić, umiera w świadomości, że dokonała tego jej siostra. Zdaję sobie sprawę, że podczas jednego przejścia nie udało mi się wszystkich spotkać, wykorzystać większości dialogów bądź przeczytać opisów unikalnych broni. Z chęcią przeczytałbym jakiegoś faq'a z wszystkimi znaczącymi opisami broni, żeby dowiedzieć się więcej o świecie. Na spokojnie, bo w grze ciężko znaleźć na to chwilę i wiele informacji uciekło mi podczas przechodzenia gdyż opis jednego przedmiotu przeczytałem w poniedziałek, a drugiego w piątek.

Wypadałoby porównać historię z Demon's Souls i przekonać się jak ona wypada w duchowym spadkobiercy. Smutny klimat Dark Souls bardzo przypadł mi do gustu. W ostatecznym rozrachunku mimo wielu minusów dobrze bawiłem się przy tej grze. Niestety historia powiela schematy poprzednika od samego początku, jednak o tym trochę później. Pierwszym zasadniczym błędem tej gry jest fakt, że wiele osób po spędzeniu 80h gry zada pytanie "ale (pipi) co ja tak naprawdę robiłem przez te 80h?". Regres w stosunku do DeS w prowadzeniu historii, a największym minusem jest brak jakiegokolwiek monologu/wstawki przed walką z ostatnim bossem. Sory, ale koleś był zamknięty przez setki lat w miejscu gdzie dostać się jest mega hardcorowo i on po zobaczeniu śmiałka, który tego dokonał postanawia od razu rzucić się na nas? Proszę...

Podobne typy postaci i pomysł na fabułę, twórcy mogliby się bardziej postarać. Mamy tutaj zabójców NPCów, dwie zasadnicze frakcje, które namawiają do pasującego dla nich zakończenia, duchownych którzy udają się w podróż i takie tam. Nawet kilku NPCów zostało zerżniętych prosto z Demona. Ja rozumiem, że można lizać ściany żeby dowiedzieć się więcej i zobaczyć drugie dno. Te drugie dno zmienia postrzeganie gry, przynajmniej tak było w DeS. Jednak obawiam się bardzo, że czym bardziej będę zagłębiał się w Darka tym więcej będzie mi przypominać poprzednika, gdyż już teraz wydaje mi się być podobny. Ktoś powie, że w końcu tą grę robili ci sami twórcy. Ja natomiast powiem, że ci sami twórcy mogli się bardziej postarać, bo gra mogłaby zachować swoją formę ale mieć więcej dialogów i sprawić żeby na pierwszy rzut oka NPC wydawali się interesujący, a już po lizaniu ścian to bym posągi im stawiał przed blokiem. Biorąc pod uwagę moje wcześniejsze spostrzeżenie co do braku pomysłów w lokacjach i stworach pod koniec gry, tak samo mam wrażenie, że brakowało pomysłu na fabułę i zbyt dużo skopiowano z DeS.

Sam nie wiem jak ocenić tą grę, wszystko wskazuje na to, że DeS wydawał się być lepszym tytułem. Koniec końców jednak wciąż o Darku myślę i chce mi się w niego grać. Jak to mój kumpel powiedział "zobacz rozmawiamy o tej grze, jeżeli o tym rozmawiamy znaczy, że ten tytuł jest bardzo dobry" więc coś w tej grze musi być, ale zastanawiam na ile w tym zasługa Demona. Wydaję mi się, że wielu graczy przez wzgląd na DeS boi się wytknąć błędy tej produkcji żeby nie popsuć sobie jej obrazu. Powiedziałbym, że DeS i DaS są na równi, bo mimo że w wielu kwestiach Dark definitywnie ssie (jak choćby framerate) tak również wiele zalet szczególnie w mechanice, wielu miejscówkach oraz wyglądzie stworów, które biją na głowę DeS.

Na zakończenie chciałbym powiedzieć o poziomie trudności mam wrażenie, że problem może tkwić w dwóch kwestiach. Podbijanie broni zbyt łatwe albo w pewnym momencie twórcy zapomnieli o tym, że gracz podbija swój oręż i nabija statystyki. Ci bossowie sprawiają wrażenie "jeszcze parę godzin temu miałbym z nim mega problemy". W Darku przez Estus Flask, stability tarcz oraz głównie przez stosunek siły do częstotliwości zadawanego ciosu przeciwników, bądź samej siły nie bałem się przyjmować ciosów. W Demonie miałem wrażenie, nie robiłbym takich rzeczy jak tutaj w Darku i nie stał z tarczą i blokował każdy kolejny cios bossa. Sądzę, że mimo wszystko gra jest łatwiejsza za pierwszym razem - szczególnie bossowie, bo rzeczywiście dojście do nich jest wyzwaniem (czyli stary dobry klimat DeS, a czasami parę oczek wyżej). Coś nie pykło...

Odnośnik do komentarza

Ok, zabiłem Moonlight Butterfly, zdobyłem zbroję Stone, pogadałem z kotem, dołączyłem i złamałem Covenant, by farmić duszę. Gdy nachapie się już ich, gdzie mam udać się dalej? Ostatni gość przed kocurem w Darkroot niszczy mnie (ten z czymś na kształt azjatyckiej włóczni) - jak na razie mam 21 vitality, 26 endurance i 18 strenght, wspomniana zbroja Stone, w ręku Drake Sword.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...