Skocz do zawartości

seria final fantasy


xzdunx

Rekomendowane odpowiedzi

Widzę, że nie odpuścisz żadnej okazji, aby zjechać FF. Trochę żal...
lol - i na tym mógłbym w sumie posta zakończyć ;>

 

Co ma FF tutaj do rzeczy? Zastąp to jakimkolwiek innym tytułem a powiem Ci to samo - usilne szturmowanie przez wielogodzinną gierkę RPG celem zdobycia jakiegoś duperela uważam za - mówiąc delikatnie - dziwne. To nie to samo co opcjonalne side-questy lub inne ukryte smaczki, które gracz może sobie na spokojnie odkryć/zdobyć na przestrzeni całej gry, aby ułatwić sobie późniejszą rozgrywkę, tudzież uprzyjemnić czas jakimiś dodatkowymi walkami. Kto będzie chciał sobie w ten sposób wydłużyć zabawę ten tak uczyni, a inni bez problemu ukończą główny wątek bez tego. Tymczasem przechodzenie gry od początku w pośpiechu... zwyczajnie nie widzę w tym celu (podobnie jak w innych speedrunach - get a life :P).

 

Przykład z Personą niezbyt trafiony. Questy te nie mają żadnego limitu czasowego ani innego ograniczenia - jeśli się chce to w ramach odskoczni od głównego wątku można je wykonać. Poza tym ich zaliczenie wiąże się z możliwością odblokowania jednego z najsilniejszych bossów w całej grze. Tak więc ciężko powiedzieć aby było to zupełnie bezcelowe.

 

Zadanie jest hardkorowe, stanowi to dla dla gracza spore wyzwanie, dzięki któremu może się sprawdzić - dla mnie jak najbardziej do przyjęcia.
Można też wyjść na dwór lub na piwo :D. A na poważnie, róbta co chceta - Wasz stracony (imo) czas ;>. Ja bym w tym czasie wolał przejść inną gierkę, lub też bawić się w odblokowywanie czegoś bardziej przydatnego, nie wymagającego takiego poświęcenia. Np. w FFXII bawię się w polowanie na potwory, ale robię to dla urozmaicenia, dla nagród, lepszego ekwipunku itp. Nie będę jednak płakał jeśli nie zaliczę wszystkiego w 100%. No ale co kto lubi.

 

 

Renton, seriously, czepiasz się mnie jak rzep psiej dupy ;>. Za bardzo zjechałem "och ach" FFX, czy co? ;>

Edytowane przez Suavek
Odnośnik do komentarza

Robienie Persony na wyzszym poziomie trudnosci niz normal jest nieporownywalnie wieksza strata czasu niz 12h spedoznych przy FFIX.

 

Robienie max Social Linkow jest rownie bezuzytecznym zjadaczem czasu.

 

Gadanie ze cos tam odblokowywuje dodatkowa walke wiec jest warte wiecej niz event oferujacy najpotezniejsza bron w grze jest troche smieszne. Co kto lubi.

 

Niemniej jednak obnoszenie sie z tym na kazdym kroku jest w tym przypadku troche przesadzone i osobisce uwazam ze robisz to z powodow ktore opisal Renton.

 

Nie widzialem zebys wysmial idee '100% P3P', ktora wymaga od ciebie grania z FAQ w reku i zzera nieporownywalnie wiecej czasu (bo MUSISZ grac drugi raz, chyba ze ten pierwszy zaserwujesz sobie z FAQ'iem).

 

Moze wydaje ci sie ze jestes tutaj bezstronny, ale wierz mi, wcale ale to wcale na to nie wyglada z boku :]

Odnośnik do komentarza

No i kolejny co musi wspomnieć tutaj Personę z jakiegoś powodu. Muszę Cię rozczarować, gdyż tak jak tę grę lubię, tak nie bawiłem się ani w maksowanie wszystkich social linków, ani nie grałem na wyższym poziomie trudności. Nawet nie wiem co to ma do rzeczy w tym momencie, biorąc pod uwagę zupełnie odmienne przeznaczenie tych aspektów rozgrywki. No ale, "co kto lubi" ;>.

 

Ach, zapomniałem, że Trzcina też lubił FFX ;).

 

Moze wydaje ci sie ze jestes tutaj bezstronny, ale wierz mi, wcale ale to wcale na to nie wyglada z boku :]
A pewnie. Bo wszyscy wychodzą z założenia, że ideą tematu o serii FF jest tylko i wyłącznie jej zachwalanie ;). Zresztą, nadal nie wiem co to ma do krytyki speedruna, gdyż tak jak wspomniałem wcześniej, nie obchodzi mnie tytuł gierki, gdyż jeśli takowa wymaga ode mnie wręcz przebiegnięcia przez wszystkie wydarzenia celem zdobycia jednego duperela, to zwyczajnie nie widzę sensu takiej "zabawy". Wasze porównanie tego zabiegu do innych sekretów, side-questów czy wyższych poziomów trudności także jest chybione, gdyż są to rzeczy może i wymagające poświęcenia czasu, ale czas ten gracz spędza na właściwej rozgrywce oraz czerpie z tego korzyści mające znacznie większe znaczenie na późniejszy wizerunek gry, niż pojedynczy item wymagający rozpoczęcia całości zabawy od początku. Nawet nie porównam tego z Zodiac Spear w FFXII, gdyż broń tę może i łatwo przegapić bez FAQ, ale przynajmniej nie pospiesza gracza w żaden sposób - wciąż może grać tak samo swobodnie przy powtórnym przejściu jak za pierwszym razem. A jak będę chciał mimo wszystko w coś pograć na czas, to sobie kupię grę wyścigową ;). Lubię odkrywać sekrety w jRPG, ale tylko jeśli czynię to przy okazji normalnej przygody. 100% robię rzadko kiedy, ale tez jestem daleki od krytykowania takiego zabiegu jeśli można czerpać w ten sposób frajdę. Tymczasem robienie czegokolwiek "dla zasady", "bo tak", moim zdaniem mija się z celem i naprawdę lepiej jest ten czas spożytkować inaczej, tym bardziej, że mówimy o grze nie na 3-5 godziny, a kilkanaście-kilkadziesiąt.

 

No ale tak jak wspomniałem, Wasz czas wolny. Ja zwyczajnie tego nie pojmuję i na tym zakończmy temat, bo zaraz znowu ktoś znajdzie pretekst by w zupełnie niepowiązanym zagadnieniu wypomnieć mi moją krytykę raptem dwóch odsłon FF ;p.

Edytowane przez Suavek
Odnośnik do komentarza

Chciałem jeszcze coś dodać, ale w sumie Trzcina mnie wyręczył. Dalej jednak nie ogarniam Twojego sposobu rozumowania Suavek - czemu niby zabawa w speed-run w celu zdobycia super silnej broni (znacznie ułatwiającej pokonanie bonusowych bossów) jest mniej sensowna niż wykonywanie niektórych głupawych questów z Persony (też niejednokrotnie ograniczonych czasem!), tylko po to, aby...zdobyć silniejszą broń :smile:

 

Renton, seriously, czepiasz się mnie jak rzep psiej dupy ;>. Za bardzo zjechałem "och ach" FFX, czy co? ;>

Nad FFX nigdy specjalnie się nie spuszczałem, a dodatkowo w znacznej części podzielam Twoje zdanie na temat tej gry. Więc nie - nie chodzi o to, że zjechałeś "och ach FFX". Może raczej o to, że zaczynasz się już powoli robić nudny z odnoszeniem się do tego tytułu przy niemal każdej okazji, kiedy tylko możesz wytykając jego wady, powtarzając non stop tą samą śpiewkę o dennej fabule i płytkich postaciach. Zresztą nie chodzi tylko o dziesiątkę, ale ogólnie o Twój stosunek wobec serii FF.

Odnośnik do komentarza
Chciałem jeszcze coś dodać, ale w sumie Trzcina mnie wyręczył. Dalej jednak nie ogarniam Twojego sposobu rozumowania Suavek - czemu niby zabawa w speed-run w celu zdobycia super silnej broni (znacznie ułatwiającej pokonanie bonusowych bossów) jest mniej sensowna niż wykonywanie niektórych głupawych questów z Persony (też niejednokrotnie ograniczonych czasem!), tylko po to, aby...zdobyć silniejszą broń :smile:
Temu, że grę zaczynasz całkiem od początku i zamiast się nią "delektować" musisz zmieścić się w określonym przedziale czasowym aby zdobyć jeden item. Nie wiem dokładnie jak ma się sprawa na czwartym dysku IX, ale wydaje mi się to "trochę" bezcelowe, tym bardziej, że jak zostało wspomniane wcześniej, item ten wcale nie jest potrzebny do ukończenia gry, ani nawet pokonania reszty opcjonalnych bossów. W jaki sposób wspomniane questy Persony są tutaj lepsze? W taki sam jak side-questy każdego innego RPG - w tym IX - które gracz może zrobić na spokojnie, będąc co najwyżej ograniczonym wymogami samej gry, a nie czasem rzeczywistym. Do wielu zadań może wrócić w każdej chwili, w połowie zrezygnować, wrócić później. Nagrody niekiedy także są o wiele więcej warte i osobiście wyżej stawiam dodatkowe eventy czy jeszcze silniejszych bossów, niż pojedynczy mieczyk. Ten Excalibur z IX to nic innego jak materiał dla zatwardziałych fanów gierki. I w tym momencie ja bardziej jestem skłonny dziwić się graczom, niż samej grze (częściowo też Square za masochistyczny pomysł), że są oni skłonni przechodzić ją na wariata tylko dlatego, iż bez szczególnego powodu pragną mieć ją zaliczoną w "100%". Gdyby ten speedrun jeszcze wiązał się z czymś naprawdę wartościowym (opcjonalny boss, dodatkowe/ukryte cut-scenki, coś bardziej interesującego) to bym nawet nie narzekał. Ale jeden item...?

 

I jeżeli Was to usatysfakcjonuje - tak, gdyby w Personie też był jakiś duperel do odblokowania jedynie poprzez speedruna to też bym narzekał ;p.

 

Może raczej o to, że zaczynasz się już powoli robić nudny z odnoszeniem się do tego tytułu przy niemal każdej okazji, kiedy tylko możesz wytykając jego wady, powtarzając non stop tą samą śpiewkę o dennej fabule i płytkich postaciach. Zresztą nie chodzi tylko o dziesiątkę, ale ogólnie o Twój stosunek wobec serii FF.
Nadal nie wiem co to ma do krytyki speedruna ;>. Nie przypominam sobie abym wspomniał ostatnio cokolwiek o FFX czy FFVIII. Zwróć uwagę na nasze ostatnie posty (także te sprzed kilku stron, przede wszystkim na 13) - to Ty raczej w tym momencie prowokujesz mnie po raz n-ty, wypominając mój negatywny stosunek do tych dwóch odsłon. Sam do tematu wracasz, a do mnie masz pretensje.

 

Mój stosunek do FF? Nie wiem co masz na myśli, gdyż gdybyś czytał moje posty w tym temacie to byś wiedział, że tak naprawdę nienawidzę jedynie VIII oraz X (odliczając Advent Children i Dirge of Cerberus). Całą resztę uważam albo za (bardzo) dobre jRPGi, albo przynajmniej przeciętne/przyzwoite gry. A że serii nie wielbię tak jak to czyni wielu innych fanów i jestem skłonny stwierdzić, że na rynku jest mnóstwo innych, w wielu aspektach o wiele ciekawszych gier tego gatunku, to już inna sprawa. I tak, za takowe uważam np. większą część serii SMT. Nie oznacza to jednak, że Finalami gardzę jako ogół, czy coś. O IX też przecież się pozytywnie wypowiadałem, więc tym bardziej nie wiem skąd się wziął Twój wcześniejszy wyskok.

Edytowane przez Suavek
Odnośnik do komentarza
Temu, że grę zaczynasz całkiem od początku i zamiast się nią "delektować" musisz zmieścić się w określonym przedziale czasowym aby zdobyć jeden item.

Delektować, to możesz się równie dobrze przy pierwszym podejściu, nie widzę problemu, aby przy ponownym rozpoczęciu gry skupić się już tylko na tym konkretnym osiągnięciu (tym bardziej, że za pierwszym wykonanie go i tak pewnie byłoby niemożliwe).

 

Nie wiem dokładnie jak ma się sprawa na czwartym dysku IX, ale wydaje mi się to "trochę" bezcelowe, tym bardziej, że jak zostało wspomniane wcześniej, item ten wcale nie jest potrzebny do ukończenia gry, ani nawet pokonania reszty opcjonalnych bossów. [...]

Nagrody niekiedy także są o wiele więcej warte i osobiście wyżej stawiam dodatkowe eventy czy jeszcze silniejszych bossów, niż pojedynczy mieczyk. Ten Excalibur z IX to nic innego jak materiał dla zatwardziałych fanów gierki. I w tym momencie ja bardziej jestem skłonny dziwić się graczom, niż samej grze (częściowo też Square za masochistyczny pomysł), że są oni skłonni przechodzić ją na wariata tylko dlatego, iż bez szczególnego powodu pragną mieć ją zaliczoną w "100%". Gdyby ten speedrun jeszcze wiązał się z czymś naprawdę wartościowym (opcjonalny boss, dodatkowe/ukryte cut-scenki, coś bardziej interesującego) to bym nawet nie narzekał. Ale jeden item...?

Sam przedmiot pełni tu bardziej rolę symboliczną - trofeum, nagrody za wykonane zadanie, i chociaż jego roli daleko w mojej opinii do bezsensownej (skoro znacznie ułatwia ubicie najsilniejszych skurczybyków), to jednak chodzi tu raczej o sam "czelendż", zadanie polegające na ustanowieniu rekordu czasowego, a wgłębiając się w to dalej - na pokazaniu swoich umiejętności w tej grze. Podobnie jak questy z Persony czy jakiegokolwiek innego erpega - nikt nie każe Ci tego wykonywać, jest to wyłącznie dodatkowa atrakcja. W tym przypadku wyłącznie dla hardkorowców. Nie podoba Ci się, zbyt czasochłonna, a może jest dla Ciebie za trudna? To już Twoja sprawa. Ale nie mów, że jest to coś bezsensownego i przeznaczonego wyłącznie dla nolife'ów, bo to samo można by wtedy powiedzieć o wszystkim - chociażby o ustalaniu platynowych rekordów czasowych w wyścigach czy zdobywaniu gemów w Crashu Bandicoocie. Patent przedłużający żywotność, pozwalający zmierzyć się z grą na nowym stopniu - tyle.

 

W jaki sposób wspomniane questy Persony są tutaj lepsze? W taki sam jak side-questy każdego innego RPG - w tym IX - które gracz może zrobić na spokojnie, będąc co najwyżej ograniczonym wymogami samej gry, a nie czasem rzeczywistym.

Do wielu zadań może wrócić w każdej chwili, w połowie zrezygnować, wrócić później.

Ale są też takie, które trzeba wypełnić w określonym przedziale czasowym, bo inaczej przepadają na dobre. Dodatkowo niektóre nagrody są znacznie mniej warte niż rzeczywisty wysiłek gracza włożony w ich wykonanie. Nie. Persona nie jest tutaj lepsza od FFIX.

 

Mój stosunek do FF? Nie wiem co masz na myśli, gdyż gdybyś czytał moje posty w tym temacie to byś wiedział, że tak naprawdę nienawidzę jedynie VIII oraz X (odliczając Advent Children i Dirge of Cerberus). Całą resztę uważam albo za (bardzo) dobre jRPGi, albo przynajmniej przeciętne/przyzwoite gry. A że serii nie wielbię tak jak to czyni wielu innych fanów i jestem skłonny stwierdzić, że na rynku jest mnóstwo innych, w wielu aspektach o wiele ciekawszych gier tego gatunku, to już inna sprawa. I tak, za takowe uważam np. większą część serii SMT. Nie oznacza to jednak, że Finalami gardzę jako ogół, czy coś. O IX też przecież się pozytywnie wypowiadałem, więc tym bardziej nie wiem skąd się wziął Twój wcześniejszy wyskok.

Ot, takie odczucia kiedy porównam sobie Twoje posty odnośnie serii Shin Megami i Final Fantasy. Zapewne przesadzone, ale jednak Twoje posty nieco sprawiają wrażenie, że nie jest tak: SMT>FF, ale wręcz tak: SMT>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>FF. Albo tak mi się na pewno tylko wydaje.

Odnośnik do komentarza

O idei osiągnięć, trofeów czy achievementów (jak zwał tak zwał) to mógłbym kolejny esej napisać, ale to nie ma obecnie sensu. Nie widzę nic złego w wydłużaniu sobie żywotności danej gry, ale zwyczajnie mam prawo nie pojmować niektórych zabiegów twórców (12h limit czasowy), lub też indywidualnych zboczeń graczy ("jeszcze jeden duperel, na którego nie mam ochoty i będę miał platynę!!11one"). Nie wyznaję zasady przechodzenia gier na czas i jej nie pojmuję, tym bardziej w jRPG. Szukam w tym po prostu jakiegoś konkretnego celu i nadal uważam, że jest to "zabawa" dla zatwardziałych fanów. Cóż, niech będzie, że przesadziłem z tymi fanboyami i no-life'ami. Jak już wspomniałem, jeśli Was to bawi to Wasza sprawa i Wasze szczęście. Dla mnie jest to po prostu zabijanie atmosfery prawdziwej gry.

 

Ale są też takie, które trzeba wypełnić w określonym przedziale czasowym, bo inaczej przepadają na dobre. Dodatkowo niektóre nagrody są znacznie mniej warte niż rzeczywisty wysiłek gracza włożony w ich wykonanie. Nie. Persona nie jest tutaj lepsza od FFIX.
Przedziale czasowym, ale czasu gry, a nie zegarowym. Poza tym questy, które masz najwyraźniej na myśli sprowadzają się głównie do pogadania z konkretnymi osobami w określone dni - nic więcej. Czy nagrody są warte wysiłku? Nie zawsze, ale nie spędza się na nich przynajmniej dwunastu godzin. Poza tym jak już wspomniałem, wykonanie wszystkich zadań odblokowuje możliwość walki z najpotężniejszym bossem gry, przy którym można sprawdzić swoje umiejętności. Jeśli potraktujemy to w ten sposób, to ogólnie rzecz biorąc questy te nie są bezcelowe. A i warto mieć też na uwadze, że wiele tych questów można wykonać "przy okazji" normalnej gry.

 

No i nadal nie wiem co ma piernik do wiatraka - dyskusja o zwykłych side-questach stanowiących część gry, w kontekście jakiegoś opcjonalnego speedruna.

 

Ot, takie odczucia kiedy porównam sobie Twoje posty odnośnie serii Shin Megami i Final Fantasy. Zapewne przesadzone, ale jednak Twoje posty nieco sprawiają wrażenie, że nie jest tak: SMT>FF, ale wręcz tak: SMT>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>FF. Albo tak mi się na pewno tylko wydaje.
Nadal nie wiem co to ma do rzeczy. Zabronisz mi stawiać jedną serię ponad drugą, tylko dlatego, że masz najwyraźniej odmienne zdanie od mojego? Weź też pod uwagę inną rzecz, a mianowicie, że ton jakiego używam nierzadko uzależniony jest od powszechnie panującej opinii na temat danego tytułu. Final Fantasy to marka rozreklamowana i popularna, ale osobiście daleki jestem od jej idealizowania jak to czyni wielu graczy. Ich sprawa tak naprawdę jak gry te postrzegają, ale jeśli ja z czymś się nie zgadzam to mówię o tym otwarcie. Przykład? FFX i FFVIII - gry jako ogół naprawdę nie są tragiczne, ale hype jaki wokół nich powstał uważam za nieuzasadniony, gdyż gry te pełne są różnych mniejszych lub większych baboli. Jeśli ludzie zachwalają w tych pozycjach fabułę, która niestety zwyczajnie kuleje, to coś jest nie tak, a ja czuję podświadomie potrzebę wyszczególnienia tego faktu. Wtedy też być może wychodzi, że równam gry totalnie z ziemią, podczas gdy krytykuję pojedyncze ich aspekty. Nie będę jednak na siłę jechał po, dajmy na to, Dirge of Cerberus, gdyż nie widzę takiej potrzeby - gra jest denna, gracze twierdzą, że jest denna, oceny zebrała kiepskie, kropka - nie ma tematu. Sytuacja odwrotna z FFXII - fani z jakiegoś powodu po niej jadą, ale ja w pewnych aspektach staję w jej obronie jako gry jRPG, gdyż ta w żadnym wypadku nie jest nędzna, a co najwyżej inna niż większość FF.

 

Jeśli zaś chodzi o SMT, seria ta nie ma zbyt wielu fanów, głównie dlatego, że mało kto miał z nią styczność, lub też miał styczność z pojedynczymi odsłonami. Nie dziw się tym samym, że pragnę zachęcić forumowiczów do zagrania w konkretne pozycje. Nie twierdzę, że muszą im się spodobać, ale jak już napisałem w odpowiednim temacie, sam długo nie miałem o cyklu zielonego pojęcia, a dopiero Persony zmotywowały mnie do zapoznania się z poszczególnymi odsłonami. I patrząc teraz przez pryzmat czasu, skłonny jestem stwierdzić otwarcie, że spora część SMT jest dla mnie znacznie lepsza niż większość FFów. Ogólnie chodzi tutaj o popularność - ludzie ślepo sięgają po rozreklamowane marki, skłonni uwierzyć we wszystko co jest mówione w reklamach, ale mają opory by sprawdzić coś mniej popularnego, lub niszowego. To ostatnie akurat tyczy się ogólnie jRPG, nie tylko SMT. Może o to Tobie chodzi - że pozornie zaniżam wartość FF na tle innych moim zdaniem dobrych jRPG. Nadal jednak nie sądzę, aby było w tym coś złego - na FF świat się przecież nie kończy i warto być otwartym na pewne alternatywy. Zgadzać się ze mną nie musisz, ale podyskutować można tak długo, dopóki pojawiają się sensowne argumenty.

Edytowane przez Suavek
Odnośnik do komentarza

@ Suavek

 

Z tymi no-life'ami zdobywającymi Excalibura II to pojechałeś trochę po bandzie. Zrobiłem ten quest w chwili gdy nie s*ałem kasą żeby kupować gierki na prawo i lewo. W pewnym momencie uznałem, że może spróbuję a że jakoś szło -- choć jak po grudzie -- to mi się w końcu udało. Gdybym się gdzieś zaciął rzuciłbym to w cholerę. Naprawdę nie wiem jak coś takiego może być gorsze od kupowania wielu gier w krótkich odstępach czasu i ich stopniowego zaliczania.

 

Zresztą, już na marginesie - co komu do tego kto jest nołlajfem? Jak komuś z tym wygodnie to niech se nim będzie. Naprawdę męczące jest czytanie na forach i serwisach o grach jak jedna grupa nerdów wypomina przywary innej grupie, choć w zasadzie wszyscy są tacy sami.

Odnośnik do komentarza

I wlasnie o to sie rozchodzilo Suavku :P

 

To ze nie rozumiesz/nie bawi cie, idea speedruna jest w porzadku. Twoje prawo. Mnie osobiscie bardziej meczylo durne grindowanie w FFX zeby moc trafic dark aeony (powyzej 100 luck? sick!) i rownie mocno denerwowaloby mnie granie w persone na maniac'u gdy musialbym grindowac (a jakby do tego jeszcze chcial zrobic max social link za 1 razem...).

 

Zeby nie bylo, excalibura nie zdobywalem w FF9 bo ogolnie srednio za ta gra przepadam. Ale bawie sie wielome innymi tytulami, w tym np WoW ktory pobocznych rzeczy ma wiecej niz wszystkie jRPG razem wziete i glupio mi czytac ze to oznacza to ze jestem taki/owaki/śmaki :P Nie zebym sie przejmowal, ale mimo wszystko.

Odnośnik do komentarza

Może o to Tobie chodzi - że pozornie zaniżam wartość FF na tle innych moim zdaniem dobrych jRPG. Nadal jednak nie sądzę, aby było w tym coś złego - na FF świat się przecież nie kończy i warto być otwartym na pewne alternatywy. Zgadzać się ze mną nie musisz, ale podyskutować można tak długo, dopóki pojawiają się sensowne argumenty.

Jasne, że świat na Final Fantasy się nie kończy, sam przecież mógłbym wymienić kilka lepszych (albo przynajmniej równie dobrych) serii. Nie zmienia to jednak faktu, że seria FF poza byciem bardzo popularną jest również naprawdę wartościowa i - nie licząc kilku wyjątków - bardzo grywalna. Przyznam, że nie czytałem wszystkich Twoich postów, i pewnie dlatego przez cały czas odnosiłem błędne wrażenie, że Twój stosunek wobec Fajnali jest mocno negatywny (ok, wiedziałem, że podobała Ci się dwunastka), dodatkowo doczepiłem się Ciebie będąc sprowokowany Twoim postem na temat speed-runa w FFIX. Jak się okazało, bezpodstawnie i.... niepotrzebnie, bo wystarczyło tylko Cię zgnoić za ten "pojazd" od no-life'ów ;]

 

I żeby nie było, że jestem jakimś hiper fanem Final Fantasy i muszę bronić tej marki za wszelką cenę, to raz jeszcze zaznaczę - maniak FF ze mnie żaden, co najwyżej koneser dobrych erpegów. No i rozumiem, że można nie lubić tej serii (nawet jeżeli powody ku temu są najróżniejsze), ale jakiś tam szacunek jej się należy, bo jednak pomimo tylu lat istnienia na rynku wciąż raczy nas porządnymi odsłonami. A że jest nieco zbyt przehype'owana? To już swoją drogą.

Odnośnik do komentarza

I żyli długo i szczęśliwie ;)

 

Przyznaję się bez bicia, że nawiązanie do nerdów i no-life'ów było z mojej strony niepotrzebne i nieprzyzwoite. Choć sam nie rozumiem jak kogoś może bawić taki speedrun przez grę, to faktycznie, niech każdy robi co chce i co mu sprawia radochę. Mimo wszystko, cała reszta dyskusji nieszczególnie była z tym tak naprawdę powiązana, gdyż jak już wspomniałem, Final czy nie Final, nie miało to w tym momencie nic do rzeczy - wliczając mój stosunek do serii. Niemniej jednak zakończmy temat. Przepraszam za ofensywne sformułowanie, które mogło kogoś urazić - mogę czasami niepotrzebnie dać upust emocjom, ale wrogów robić sobie nie pragnę ([ironia]nawet jeśli są fanami FFX :D[/ironia]). Zdania swego co do reszty kwestii jednak bronić nadal będę ;) (co i mnie czyni nerdem/no-lifem, bo piszę po forach zamiast się czymś pożytecznym zająć ;p).

 

Renton, widać masz o mnie kompletnie mylne zdanie. Jeśli interesuje Cię moja opinia o poszczególnych odsłonach serii to nawet nie musisz daleko szukać - mego posta znajdziesz na pierwszej stronie tego tematu. Myślę, że sporo Ci on wyjaśni, w tym także dlaczego akurat tak się uparłem na tego nieszczęsnego FFX ;).

 

No i jak już wspomniałem, ciekawiej się moim zdaniem rozmawia na tematy, w których ma się odmienne zdanie, gdyż przytakiwanie sobie wzajemnie i stawianie ołtarzyków poszczególnym odsłonom serii jest nudne i do niczego tak naprawdę nie prowadzi ;). Być może dlatego kwestia FFX i FFVIII przejawia się z mojej strony częściej niż inne.

Odnośnik do komentarza

hehe wczoraj zamieniłem ps3 na x360 :) . Po 3 latach zaciskania zębów na brak rpg/jrpg, sprężyłem i wymieniłem całą kolekcję ps3 na podobną do x360 z tą różnicą że jak na ps3 posiadałem 4 jrpg, oraz 3 rpg(przy okazji 30 innych tytułów) tak teraz mam 7 jrpg oraz 6 rpg :D a dużo mi zostało do uzbierania wszystkich tytułów z tego gatunku. Od wczoraj wsiąknołem w lost oddysey, potem w kolejce czeka da + przebudzenie, rising, fable2,3, mass effect 1,2 a potem na nowo wymasteruje ff13 oraz resonance of fate :D

 

3 słowami: będzie się działo :D nie mówiąc o tym że do tego czekają jeszcze 2 tytuły od square enix (jrpg) ale jestem w pracy i tytułów niestety nie pamiętam...

Edytowane przez xzdunx
Odnośnik do komentarza

12 byla tragiczna (nie liczac systemu walki). A o 13 lepiej nie wspominac.

Zrozumiałbym gdyby ktoś powiedział, że tragiczna była siódemka, albo ósemka...albo dziesiątka. Ale FF XII? Bez żadnej argumentacji?

:sleep:

Argumentowalem swego czasu to w temacie bezposrednio dotyczacym XII. W skrocie:

 

Kompletnie bezbarwna fabula + kompletnie bezbarwna ekipa = najbardziej zmarnowane kilkadziesiat godzin w zyciu.

 

System gry i dodatkowe zadania uratowaly ta gre przed kompletna porazka.

Odnośnik do komentarza
Kompletnie bezbarwna fabula + kompletnie bezbarwna ekipa = najbardziej zmarnowane kilkadziesiat godzin w zyciu.

 

System gry i dodatkowe zadania uratowaly ta gre przed kompletna porazka.

Dosłownie przed momentem ukończyłem XII i aż kusi mnie by powiedzieć, że bzdury pleciesz, ale pewnie znowu skończy się na gadce o gustach i guścikach ;>. Otóż ani fabuła ani ekipa nie są bezbarwne. Wręcz przeciwnie. Ukazana historia jest całkiem zawiła, poważniejsza niż reszta Finali, a bohaterowie mocno charyzmatyczni. Problem tkwi w sposobie ich ukazania. Gra wygląda po prostu jak gdyby wycięto z niej 1/3 cut-scenek rozbudowujących bohaterów i ukazujących ich motywację. Gracz jest zmuszony by czytać między wierszami, a w dodatku naprawdę sporą uwagę należy poświęcić niemal każdemu dialogowi, właśnie ze względu na brak łopatologicznego przedstawienia świata (jak w wielu poprzednich Finalach) oraz miejscami niełatwy język. Nie twierdzę, że wszystko jest idealne. Wręcz użyję stwierdzenia, że fabuła XII to zmarnowany potencjał. Podobał mi się początek, podobała mi się epicka końcówka, w pamięci zapadły mi niektóre kwestie bohaterów, ale tego wszystkiego było stanowczo za mało - szczególnie w środkowej części gry. Gdyby dwunastka była bardziej skupiona na przerywnikach filmowych oraz więcej czasu poświęcono postaciom typu Basch - Gabranth, Vaan - Penelo, Ondore czy Reddas, to w moich oczach byłby hit i być może jeden z najlepszych Finali. Niestety, ciężko aby gracza obchodził np. los postaci drugoplanowych, które znikają równie szybko co się pojawiają.

 

Pod względem gameplay'u sytuacja prezentuje się podobnie. Ogólnie rzecz biorąc w XII jest mnóstwo rzeczy do zrobienia i ogromny świat do eksploracji, w związku z czym maniacy zaliczania wszystkiego na 100% będą mieli naprawdę sporą radochę. Sęk w tym, że gra jest przez to długa i niekiedy monotonna, co z pewnością nie przypadnie do gustu każdemu (co nie znaczy też, że należy ten fakt traktować jako wadę). Najbardziej boli mnie fakt, że niedostateczną uwagę poświęcono systemowi rozwoju postaci, uzbrojeniu oraz magii, gdyż choć sam pomysł i jego wykonanie są naprawdę świetne, tak niestety czary ofensywne oraz summony są praktycznie bezużyteczne, a różnice między postaciami niezbyt wyraźne. Podobno poprawiono to w wersji International Zodiac Job System, ale niestety ta nie doczekała się wydania anglojęzycznego (a czytając co oferuje, naprawdę tego zaczynam żałować).

 

Mówcie co chcecie. Dla mnie XII to pozycja wyraźnie niedoceniona. Nie tyle przez media (oceny są wysokie - w końcu to Final), co samych graczy. Jest to Final inny niż wszystkie. Final, który odważył się wprowadzić szereg zmian. Gdyby nie fakt, że w kilku miejscach się niestety potknął, to byłaby jedna z lepszych gier jRPG w jakie dane mi było grać. Choć nie bawiłem się w masterowanie wszystkiego, to gdybym miał wystawić ocenę byłoby to 9-/10. Jasne, wady są znaczne i dość wyraźne, a wiele rzeczy można było zrobić lepiej, ale to nadal cholernie dobra i wciągająca gra, oferująca mnóstwo rzeczy do zrobienia/znalezienia/odkrycia, ukazująca historię o wiele bardziej poważną niż kolejne ckliwe japońskie romanse stukniętych nastolatków. Naprawdę bym chciał aby Square wróciło do koncepcji dwunastki (zarówno systemu jak i kreacji świata i bohaterów) i zrobiło coś podobnego w ewentualnym FFXV.

 

Na razie tyle, tak na świeżo po ukończeniu gry. Może rozpiszę się bardziej jak będę miał czas i ochotę. Bo widzę mamy kolejny temat, w którym opinie graczy są diametralnie od siebie odmienne :).

Odnośnik do komentarza

 

Wręcz użyję stwierdzenia, że fabuła XII to zmarnowany potencjał. Podobał mi się początek, podobała mi się epicka końcówka, w pamięci zapadły mi niektóre kwestie bohaterów, ale tego wszystkiego było stanowczo za mało - szczególnie w środkowej części gry. Gdyby dwunastka była bardziej skupiona na przerywnikach filmowych oraz więcej czasu poświęcono postaciom typu Basch - Gabranth, Vaan - Penelo, Ondore czy Reddas, to w moich oczach byłby hit i być może jeden z najlepszych Finali. Niestety, ciężko aby gracza obchodził np. los postaci drugoplanowych, które znikają równie szybko co się pojawiają.

 

 

 

 

O i choć to nudne w dyskusjach to tu mam to samo zdanie, naprawdę szkoda mi tej histori, tyle niewyjaśninych wątków

mnie najbardziej męczy sprawa gdzie się poznali Balthier i Fran i co skłoniło ją do przyłączenia się i zaufania Balthierowi, bo ich rasy to za sobą nie przepadały, czy ich znajomość miała charakter przyjaźni czy nie tylko, albo zachowanie Gabrantha co sprawiło że się tak zachowywał. No Bash też jest po macoszemu potrakotwany.

 

Edytowane przez lena163
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...