Skocz do zawartości

Journey


YETI

Rekomendowane odpowiedzi

Już chyba po raz 7 przeszedłem Journey i za każdym razem płaczę.

Dla mnie Journey jest trochę jak taka najlepsza bajka z dzieciństwa. Jak się było małym to takie Król Lew czy Toy Story można było oglądać dziesiątki razy. Tak samo mam z Journey, formuła 2h rozgrywki jest w tym przypadku świetna, bo Journey można potraktować jako interaktywną bajkę, a nie pełnoprawną grę.

 

Jak ktoś chciałby obejrzeć coś w podobnej stylistyce co Journey, chodzi mi o fabułę czyli o taką

zagładę ludzkości pokazaną w inny sposób

, to serdecznie polecam anime Texhnolyze. Również niesamowicie pokazane to co chciał nam powiedzieć twórca. Od tego samego autora również jest świetne anime Haibane Renmei (i to w sumie większość tegoż pana), które też ma takie trochę religijne podejście do tematu, jak Journey. I dodam tylko, że ost do tego anime stworzył ten sam pan co stworzył ost do Shadow of the Colossus.

 

 

No to teraz trochę spoilerów i zagwostek na temat Journey:

 

Tak się trochę zastanawiam gdzie w tym wszystkim jest nadzieja? Oczywiście autor wyraźnie sugeruje, żeby sobie pomagać, pokazując, że w towarzystwie przyjaciela wszystko przychodzi łatwiej i można robić rzeczy, które mogłyby się wydawać niemożliwe, ale tak po za tym to nadziei chyba nie ma w tej produkcji? Umierają wszyscy, wysłannik nic tu nie pomoże, jedynie przeżywa mękę patrzenia na to wszystko jeszcze raz (i w sumie tak bez końca prawdopodobnie). Można uznać produkcję za coś w rodzaju przestrogi, do czego może doprowadzić chciwość. Nie lubię się za bardzo wypowiadać na temat ogólny o świecie, bo za bardzo się tym nie interesuje tak więc na tym skończę swoją wypowiedź. Jednak gra pokazuje jako tako obraz świata współczesnego...

 

Odnośnik do komentarza

No jak to gdzie jest nadzieja? Przecież ona zdaje się być głównym motorem napędzającym postać do podróży do celu mimo trudów i niebezpieczeństw. Celem życia postaci jest powrót do źródła skąd wyszła, gdzie jest spełnienie wszystkich jej pragnień i potrzeb a nadzieja na osiągnięcie tego motywuje i popycha ją do działania.

Odnośnik do komentarza
  • 4 tygodnie później...

Zachęcony ekstatycznymi recenzjami, pograłem ostatnio w Journey. Nie zczaiłem.

 

Lubię grać w gry, a tutaj gameplay jest szczątkowy. Na samym początku na pustyni, zbierając kawałki szaliczka i "uruchamiając" kolejne przejścia pomyślałem, że to będzie jakaś kolejna giereczka oparta na paru uproszczonych mechanizmach z Zeldy, ale dalsza część gry polega już w zasadzie wyłącznie na wychylaniu gałki w jasno określonym kierunku. Sporą część gry przechodziłem jedną ręką, a fragment nawet nogą. "Wyzwanie" w postaci jakichś potworów wypadło tak, że mnie walnęły... dalej w kierunku, w którym i tak bym szedł. Zbieranie szaliczka też, okazało się po chwili, w sumie do niczego się nie przyda poza tym, że zamiast wychylania gałki do dreptania będę mógł więcej poskakać. Zawsze coś.

 

Oczywiście gra jest ładna, ale czy parę widoczków jest od razu warte nazywania arcydziełem, jak to zrobiło wiele growych mediów?

 

Podobno gra ma umożliwiać "zwiedzenie odmiennego świata", ogólną wczuwę itp. Ja tam nie wczuwam się w "świat", który głównie opiera się na widoczkach z daleka, wśród których idę po dość jasno wyznaczonej kresce, z której zazwyczaj nie można, a na pewno nie ma sensu zbaczać. Widoczki są może i bogate, ale nic z tym światem nie można zrobić. Pod czysto growym kątem, jest to odpowiednik chodzenia białą kropką po czarnej tablicy.

 

 

Generalnie polecam fanom gier Quantic Dream, natomiast ci chcący czegoś bardziej do pogrania niech może najpierw wybiorą np. Limbo.

 

 

W recenzji "Edge'a" napisali, że gra robi lepsze wrażenie w co-opie przez sieć. Nie miałem okazji tego spróbować, więc nie wiem. Za singiel dałbym tak z 6/10. Na pewno warto to zobaczyć, ale niekoniecznie trzeba.

Edytowane przez ogqozo
Odnośnik do komentarza

Nie ma osoby bardziej zniechęconej do wtórności niż ja. Dlatego ta gra w ogóle mnie ciekawi. Po prostu nie odniosłem wrażenia, by Journey robiło rzeczy, jakich nie robiła żadna inna gra. Nie uważam, żeby eksperymenty na zasadzie "bierzemy próbowane w sztuce motywy i dodajemy wychylanie gałki do przodu" wnosiły tak strasznie wiele do dziedziny gier...

Edytowane przez ogqozo
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Nie ma osoby bardziej zniechęconej do wtórności niż ja. Dlatego ta gra w ogóle mnie ciekawi. Po prostu nie odniosłem wrażenia, by Journey robiło rzeczy, jakich nie robiła żadna inna gra. Nie uważam, żeby eksperymenty na zasadzie "bierzemy próbowane w sztuce motywy i dodajemy wychylanie gałki do przodu" wnosiły tak strasznie wiele do dziedziny gier...

 

Między innymi to jest bardzo ważne, że w tę grę może zagrać każdy. Taki był zamysł gry, żeby każdy, nawet ten co z grami w ogóle nie miał doczynienia mógł przeżyć swoją podróż.

Szkoda, że nie grałeś podłączony do sieci, bo serio jest to bardzo ważny aspekt tej produkcji. Rewolucyjna jest kooperacja, gdzie mimowolnie się nawzajem pomaga i sposób porozumiewania się z sobą. Nie trzeba znać wszystkich języków, żeby się dogadać. Można powiedzieć, że ta gra łączy ludzi, albo przynajmniej stara się nas skłonić do łączenia, wspierania się nawzajem itd.

Odnośnik do komentarza

No cóż, zawsze we wszystko gram tylko w singlu. Jak pisałem - o tym, że warto bardziej przez sieć, przeczytałem dopiero po przejściu.

 

 

Doceniam oryginalne założenie i nie dziwi mnie, że dla niektórych ta gra jest super, aczkolwiek jeśli to jest najwyżej oceniana gra tego roku (wyżej niż choćby Xenoblade, w którego gram z rozdziawioną gębą od ponad 100 godzin), to uważam to za nieco przesadzone. Limbo dalece bardziej mnie podjarało, choć faktycznie jest to gra mniej "dla każdego".

Edytowane przez ogqozo
Odnośnik do komentarza

cena, cena... ja jestem typem gracza, który konczy gry jeden raz i odstawia. w pierwszym tygodniu, po zakupie, ukończyłem gierkę chyba 8x i za kazdym razem z przyjemnością, nie dla trofeow, nie z powodu braku innych gier (akurat mam ich za dużo), ale z czystej przyjemności jaka daje ta gra.

 

jeden z niewielu tytułów, który potrafi w krótkim czasie przeprowadzić gracza przez wiele... nazwałbym to stanów emocjonalnych. ciekawośc, intryga, tajemnica, strach, radość - jest tu wszystko, a ostatnie minuty to absolutne mistrzostwo swiata. nie żałuje wydanych 47zł (chyba tyle to kosztowało wtedy) na ten tytuł.

  • Plusik 6
Odnośnik do komentarza

Zagralem wlasnie w traila i musze powiedziec, ze jestem bardzo zaintrygowany. Gralo sie przyjemnie, klimat jest nieziemski i ta tajemniczosc wrecz mowi do mnie, zebym kupil pelna wersje. Na razie jednak mam zaleglosci ktore musze odrobic i poczekam, az gra stanieje to poziomu od 36 zl w dol. Jednak jest to napewno cos niezwyklego.

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc temu...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...