Skocz do zawartości

Mendrek

Senior Member
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Mendrek

  1. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Valkyria Revolution - aka niechciany przyrodni brat fanów serii. Ja fanem serii jestem umiarkowanym, więc podszedłem do gry podszedłem bez krytycznego nastawienia. Ba, nawet trochę cieszyłem się, że nie będzie tej turówki gdzie trzeba przeć do przodu by zyskać wysoką ocenę za misję. No i setting niezwiązany z pozostałymi cześciami. Tu mamy coś bardziej na wzór realiów sprzed pierwszej wojny światowej, a kraje Europy bezpośrednio do imperiów, cesarstw i królestw nawiązują (np. Ruz to carska Rosja, Habstria do Austro-Węgry, Breenland to Brytania, etc.). W grze jesteśmy dumnymi obywatelami Jutlandu, którego chce wchłonąć Ruz, a także pozostałe kraje przystały na mordercze embargo. W sumie Jutland trochę przypomina... Polskę Zwłaszcza tym wyniosłym patriotyzmem, ale też szybko zmieniającą się opinią publiczną, a także będące trochę tyglem małe państwo o dużych ambicjach w środku Europy. No wypisz wymaluj. No ale dość łechtania swojego ego. Gra jest action rpg-iem drużynowym. Kierujemy zwykle czteroosobowym oddziałem, z małymi wyjątkami gdy mamy tylko dwójkę bohaterów. Drużynę kompletujemy sobie spośród członków komando Vanargand, którzy nie są randomowymi typkami, tylko każdy ma swoje potencjały, charakter, statsy i poboczne historie do odblokowania. Każdy ma też swoją klasę - trochę jak w MMORPG, jest shocktrooper (dps), scout (support), shieldbearer (tank) i sapper (mage/healer). Gra to też naparzanka dziesiątek wrogów, z okazjami na sub-bossów, a także co jakiś czas tłuczemy się długo z bossem, gdzie walka staje się nagle bardzo wymagająca, długa i dramatyczna, a czasami wymaga odkrycia sposobu (co bez opisu bywa irytujące). Bardzo fajny jest system emocji i morale. Nasze postcie i przeciwnicy są na nie podatni. Mogą się bać, mogą wpadać w furie, zastygać w zakłopotaniu, być przytaczani, etc. Pole walki reprezentuje szala zwycięstwa - jeśli jest po stronie wroga, ochoczo staje do walki i zasypuje nas gradem ołowiu. Jeśłi jednak odpowiednio rozbijemy jego szerego, faja mu mięknie i zaczyna to uciekać, to zastrygać w strachu, to wpadać w panikę - już nawet na sam nasz widok! Dobijanie go wtedy to wręcz akt litości. Rozbijanie morali wymaga odrobiny taktyki i odpowiedniego dobierania akcji lub magii (tu zwanej "ragnite"). W grze kierujemy aktywnie jedną postacią, resztą kieruje AI, acz możemy się na nich przełączać lub wydawać im rozkazy. To jak będzie zachowywać się AI możemy ustawić poprzez priorytety. AI zachowuje się nawet porządnie, acz niestety sporadycznie zatną się gdzieś, albo zapętlą, a jedna z moich postaci miała dziwną tendencję do dobijania pojedynczego wroga potężnym ragnitem, że zacząłem to uznawać z politowaniem za cechę jej charakteru. Co ciekawe, w trakcie rozgrywki, lub podczas dołączania do rozmów w mieście, odkrywamy kolejne priorytety, dzięki czemu AI mogą zachowywać się bardziej precyzyjnie i złożenie (np. mogą skupić się na ochronie jakiejś konkretnej postaci, albo na jakimś rodzaju przeszkody). Jeśli już o rozmowy chodzi - to gra jest najeżona dialogami i cutscenkami, że nawet Kojima by mógł pomyśleć, że chyba robił tą grę. Można nawet oglądać scenki z "menu" za które dostaniemy bonusy. Widać, że twórcy chyba mieli zapędy na anime i bardzo chcieli żebyśmy to zobaczyli. Dosłownie. Czy więc historia broni się w tym przypadku? Cóż, w mikroskali tak - są tu relacje między postaciami, jest intryga, postacie nie są jakoś specjalnie złożone, ale to anime bliżej shonenów, więc niech będzie (oj, toteż jak kogoś znielubimy, to będziemy nie lubieć do końca). Jest też dramaturgia i plot twisty. W makroskali historia ma luki, a poza tym w pewnym momencie staje się przewidywalna do samego końca. Co ciekawe, nie musimy jej poznawać szczegółowo, bowiem pełny obraz wyniesiemy z książki w menu - którym jest rozmowa między studentem a nauczycielką, 100 lat po wydarzeniach z gry, gdzie student próbuje dociec prawdy i zrewidować oficjalną wersję historii. Mimo wszystko historię oceniam pozytywnie. Oprawa graficzna jest kolorowa, w stylu anime. Szczególnie tła są ładne i ręcznie malowane. Mogę przyczepić się animacji twarzy postaci. Na pewno jedną z największych zalet jest oprawa muzyczną, za którą odpowiada Yasunori Mitsuda, twórca muzyki do Chrono Trigger, Chrono Cross, czy Xenogears i Xenosagi. Stworzenie wojennej muzyki wymieszanej z lamentowymi i nieco smutaśnymi brzmieniami było dla niego wyzwaniem, ale podołał. Nie ma tu aż tylu utworów, ale są na tyle dobre, że się nie nudzą i bardzo budują atmosferę gry. Zdecydowanie największą wadą gry, jest potworny grind. Gra zmusi nas do ulepszenia postaci, którymi nie gramy, a tymi którymi gramy zmusi do grindowania jeszcze bardziej. Jasne, grind bywa przyjemny gdy radośnie roznosimy oddziały wroga, ale pewnie niejednego zniechęci taka skala. Wszystko przez walki z bossami, które dają w kość. Postacie nieżywane levelują nieco słabiej, ale na szczęście dość blisko z tymi używanymi. Co z tego, skoro trzeba im ulepszać mana engine, który jest drzewkiem skilli i dostępu do używania lepszych ragnite. A te rozwija się poprzez poświęcanie nadmiarowych ragnite. I jest to żmudne, choć pod koniec gry ragnite lepszego sortu rozwijają to te drzewka szybciej. Same ragnite zresztą są bardzo standardowe, nie ma tu wodotrysków - a potem te silniejsze to po prostu te same co słabsze, tylko zadające więcej obrażeń lub efektów. Lenistwo lub brak czasu designerów. Angielski dubbing jest średni, ale japoński spoko - głównego bohatera gra zresztą Daisuke Ono - czyli głos Jotaro z JoJo Bizzare Adventures i głos Silvera z serii Sonic. Podsumowując - kupiłem tę grę po 23 PLN, to absolutnie powinienem się cieszyć, że dostałem niedocenioną mocno grę, zjechaną przez krytyków i znienawidzoną przez fanów. Moim zdaniem niesłusznie. Jasne, nie ma tu (nomen omen) rewolucji, ale nie ma też crapa, ani nawet powiem że nie ma średniaka. Jest po prostu dobra gra, z pewnymi bolączkami, chyba trochę przyspieszonym procesem developerskim, z okropnym grindem i dość powtarzalnymi misjami (ot, ubij wszystko). Jeśli ktoś szuka głębszej taktyki - nie ta część serii Valkyria. Gdy ktoś lubi sobie ponaparzać z odrobiną kombinatoryki, to zapraszam. Ja się bawiłem spoko.
  2. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Seriale
    Zacząłem oglądać "Alice in Borderland". Japoński serial, który głupio się zapowiadał, ale pozytywnie zaskoczył (choć sam początek taki sobie). W sumie dużo akcji i zaskakująca brutalność, a także wykorzystania sprytu. W sumie chyba łyknę szybko całość, po dwóch odcinkach chce się więcej
  3. Czemu nikt nie wspomniał o Bioshockach? Przecież pierwsze chwile w Rapture czy Columbii to małe mistrzostwo designu. A ongiś podobne wrażenie robił starusieńki Unreal, który też w bardzo obrazowy sposób pokazywał z czym będziemy mieli do czynienia. No i jeśli było się fanem Fallout, to oczywiście Fallout 3 - to i zobaczenie tego świata w FPP i 3D, no to trochę jak spełnienie marzeń, niezależnie od tego czy to co było potem podobało się sercu fana czy nie
  4. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Już jakiś czas temu, ale zapomniałem wspomnieć chyba. Samurai Warrios IV - gierki z sub-gatunku musou to takie guilty pleasure, zasadniczo są czymś w rodzaju rozbudowanego idle clickera z mobilek. No dobra, może przesadzam, ale ilość szarych komórek potrzebnych do obsługi tych gier pewnie jest na zbliżonym poziomie. Za to wszystko tętni epickością, wyniosłością, adrenaliną, mocą i po prostu jest mega przyjemnym odmóżdżaczem. Nie inaczej jest w Samurai Warriors 4, która oczywiście bierze się za sengoku i próbuje jakoś tam iść zgodnie z historycznymi wydarzeniami. Tyle, że bohaterowie tej ery to bardziej pół-bogowie. Nie wiem czy jest sens się rozpisywać, każdy kto widział choć na chwilę serię musou ten wie o co chodzi - tysiące wrogów odlatujących w kosmos na samo machnięcie w powietrzu bronią, epickie starcia z bossami, ch*je muje dzikie węże. Co chwila ktoś się podnieca i rzuca hasłem pokroju: "Woa, nie widziałem że Nobunaga-Samaaa jest taki potężny, a miecz jego gdy zabija kogoś, zaspokaja swego właściciela oralnie". Poza tym używane postacie levelują, a w bój zawsze bierzemy po dwie, między którymi można się przełączać (nieaktywnego kontroluje AI), a także zbiera się gear. Po naładowaniu paska używa się musou, albo razem z naładowanymi orbami włacza się tryb super wojownika, by zakończyć super atakiem o mocy nalotu dywanowego. I tak kółko. W radosnej młóćce czasami można się zatracić, a bywa że niestety misje mają limit czasowy. A, niektórzy odnajdą pewnie znane głosy. Np. Masamune gra Nobuyuki Hiyama (m. in. Shin z Cowboy Bebop, czy Link z Ocariny, a Hattori Hanzo to nikt inny jak Takaya Kuroda (czyli legendarny Kazuma Kiryu z seri Yakuza ^^). W ogóle ścieżka dźwiękowa dostarcza. Wyobraźcie sobie przedzieranie się przez setki piechurów, kosząc ich jak zboże, w pogonii za uciekającym bossem, wokół płomienie, wybuchy, magiczne motyle, a w tle ten utwór: I jak tu nie kochać?
  5. Ujawnione właśnie tech demo Simpsons Bug Squad na Dreamcasta. 20 lat przeleżało
  6. Mendrek odpowiedział(a) na MEVEK temat w Tekken
    Postacie w DLC to zło, bo nie można ich w practice mode wybierać jako AI do ćwiczenia odpowiedzi i frame daty. Powinny być tam przynajmniej dostępne.
  7. Od jakiegoś czasu powoli ogrywam sobie Valkyria Revolution. Gra, którą krytycy pierwszej opinii zjechali, ale potem znajdowałem recenzje gdzie doceniano również aspekty tej gry. Ja się również póki co pozytywnie zaskakuje. Dostrzegam jej pewne mankamenty w braku balansu i konieczności mocnego grindu, który pewnie w endgame będzie kosmiczny. Również jest tu pewna monotonia misji, ale ja tam lubię prosta i nieprzekombinowaną sieczkę. To co niezwykle mnie trzyma przy grze, to mocna fabuła i dialogi. Mam wrażenie, że twórcy tej gry mieli zapędy do anime, a potem przypomnieli sobie, że robią grę i wypadałoby zrobić jakiś gameplay, więc zrobili jakiś template z możliwością drobnych modyfikacji i po sprawie. Drugim elementem który mnie porywa, to soundtrack. Nie będę ukrywał, że to on mnie skusił (poza cebulacką ceną) do zakupu. Yasunori Mitsuda to prawdziwy mistrz, a na kolejny jego OST do gry czekaliśmy 7 lat. I warto było. Mitsuda zaangażował znacznie większą niż zwykle w grach orkiestrę symfoniczną z Tokio i jest miazga. Muzyka typowo bitewna, czasami sentymentalna, a w głównym motywie śpiewa ta sama wokalistka co przy Xenosadze. Cóż, zamierzam sobie pogrywać, od misji do misji, od scenki do scenki. Póki co nie czuję jakby to był crap czy średniak, jak niektórzy recenzencji wskazywali
  8. Mendrek odpowiedział(a) na Figaro temat w Seriale
    No nic, reszta jakoś tam telenoweluje fajnie, może w końcu sezonowy złodupiec ujawni się i będzie znowu więcej dramaturgii, a Bernham jakoś przeboleję
  9. Bezduszny excel jest trochę kijowy, bo gdzieś kilka (kilkanaście?) lat temu połowa forum została wywalona do archiwum, które już nie istnieje. Więc długoletni stażem użytkownicy trochę dostają po tyłku z powodu tej dość sporej luki w ich aktywności. Tak mi się przynajmniej wydaje, ale nie znam dokładnego sposobu wyliczania.
  10. Nie ma co się oszukiwać, ale oglądanie gier stało się równie popularne co granie w nie. Ja w tym widzę trochę syndrom salonowego widza (o salony gier mi chodzi), gdzie gdy skończyła się kasa i nie byliśmy łotrzykiem, to jedyne co pozostawało to oglądanie jak grają inni wymiatacze (co było przy okazji lekcją). No ale do rzeczy. Obecnie Twitch to niekwestionowana potęga i ogromna platforma z tysiącami streamerów. Wielu z nich to już celebryci żyjący z tego. Pośród mainstreamu, swoje miejsce próbują znaleźć niszowi streamerzy, często pasjonaci, którzy grają w to co chcą, a nie to co chcą inni oglądać. Nie mają jednak takiego zasięgu jak sodapoppin, XQC, czy LIRIK. Jednak kto ich znajdzie, często zostaje na dłużej. I o znajdywaniu takich perełek jest też ten temat i z taką myślą go stworzyłem Zacznę ja może od gościa, który mimo wszystko jest dość znany, w dodatku jest w połowie rodakiem i mieszka w Polsce. https://www.twitch.tv/themexicanrunner TheMexicanRunner (aka TMR) jest w połowie Polakiem, w połowie Meksykaninem. Dorastał w Meksyku, obecnie mieszka w Gdańsku. Mówi biegle w dwóch rodzimych językach i po angielsku. Reprezentuje scenę speedrunningu - miał lub ma światowe rekordy m. in. w Contra, Battletoads, Adventure Island. Jako pierwszy człowiek na świecie przeszedł wszystkie gry na NES na żywo (NESMania), również na Games Done Quick na żywo przeszedł Turbo Tunnel w Battletoads z zasłoniętymi oczami. Przeszedł wyzwanie Retro Game Gaunlet kończąc setki gier na różne platformy. Obecnie trwa u niego Sub Request, gdzie subskrybujący mogą dodawać gry do listy, a TMR je losuje by je przejść w całości (np. właśnie przeszedł przygodówkę Dig na DOS-a). Bardzo pozotywna osoba, która miała też nieciekawe perypetie w życiu, ale mimo to nie poddaje się i zostaje tym kim jest - graczem hardkorowym forever
  11. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Niezmiennie od dawna utwór, który nabiera potęgi po przejściu gry i obejrzeniu zakończenia. A z nowszych odkryć, to oczywiście dzieło mistrza Mitsudy, które samo w sobie broni tej gry, a w ogóle to fajna gra i co z tego, że nie turówka jak pozostałe. Wspaniale wyniosłe melodie wojenne, a przy okazji czuć czasem w nich te typowe dla Yasunoriego motywy.
  12. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    Trochę mnie tu nie było, więc lista gier które przeszedłem jest... ekhm, nieważne. Ion Fury (PS4) - jak ja kocham staroszkolne fps-y, to nigdy mi się one nie znudzą chyba. Byłem lekko zirytowanym, że Bombshell był niewypałem, natomiast zachęcony dobrymi reckami Ion Fury sięgnąłem po prequel. Gra to fps zrobiony na ulepszonym silniku Build, na którym powstało wiele kultowych fpsów, m. in. Duke Nukem 3D, Dark Forces, Blood, Redneck Rampage. Każdy tytuł coś wnosił do tego silnika, zaś Ion Fury pozbierało to wszystko i skrzętnie wykorzystało - są interakcje tak miodne w Duke'u, jest kopanie głów i podpalanie z Blood, a smaczków jest wiele więcej. Gra jest wręcz przepełniona hołdami i easter eggami związanymi z fps-ami lat 90. Również gameplay jest bardzo klasyczny - tępimy hordy wrogów, walczymy z bossami, sekretów jest więcej niż kiedykolwiek, a szukanie kart dostępu potrafi na chwilę zaciąć, zdrowie odzyskujemy tylko apteczkami (są na szczęście i te przenośne) i ubieramy pancerze by obrażenia redukować. Mamy też sporo bronii do wyboru, a twórcy z premedytacją rozstawili amunicję tak, by prowokować częste zmiany używanego aktualnie uzbrojenia. Niektóre bronie mają podwójne zastosowanie. Gra ma kilka epizodów, ale w sumie fabuła jest wyjątkowo denna. Zresztą bohaterka jako "damska wersja Duke'a" średnio się sprawdza. Na minus dorzucę wkradającą się potem mimo wszystko monotonię i walki z bossami bez polotu (jedynie ostatni boss wymagał nieco innego podejścia niż "strzelaj dużo i zabij" - taki ukłon w stronę Dooma 2 chyba). To co najbardziej cenię w tej grze, to że nie przemęcza pierdylionem znaczników, nie każe zwiedzać lokacji na skraju mapy, nie ma przekombinowanych zagadek. Potrafi być jednocześnie wymagająca, ale bez masochistycznej przesady. To solidny retro-fps na dobrze zestarzałym silniku, których dziś jak na lekarstwo, więc na bezrybiu taki okaz mogę śmiało polecać
  13. A wiecie co ja bym przytulił? Play(er)Station Plus. W dobie powrotu retrokonsol wraca się do starych tytułów, a te jak wiadomo nie prowadziły za rączkę jak gry dzisiaj i nawet można było się wyłożyć na niewiedzy w sterowaniu, a ja o wiele bardziej w używaniu poradników cenię sobie papier. Jest wygodniej położyć sobie przed sobą czy na kolanach, a w rękach pad i jazda. Sorry, czasami brak czasu na rozkminianie zagadki, na którą nie było kiedyś żalu oddać paru godzin w ferie czy wakacje. Wolę to, niż czytanie faqów z pierdylionem reklam po drodze, czy przewijanie filmiku na YT okraszonego durnymi komentarzami jakiegoś randomowego typa. A tu ładnie zrobione, screeny, ikony przycisków, miód i orzeszki. Niestety moje P+ rozeszły się po "wypożyczeniach" osiedlowych w większości, bo to był chodliwy i niestety ulotny towar. PE oczywiście też z tego powodu, acz mam większość numerów. IMO jednak P+ w kwestii opisów było bezkonkurencyjne w swoim czasie.
  14. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w PS4
    No chyba lepiej pozytywnie się zawieść, że to był fake, niż teraz zawieść się na 100 procent. Wzorem Kyo nie skasuję konta. Liczę, że poleci ten co mi popsuł zabawę. Ps. I tak grę kupię, choćby by docenić twórców...
  15. Mendrek odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w PS4
    No i 250 jeszcze w tym miesiącu w p*zdu, a myślałem że przyoszczędzę i kupię w przyszłym. Ech, teraz jeszcze bardziej żałuję, że na wykopie wrąbałem się w troll-spoiler (znalezisko było baitem, bez ostrzeżenia) momentu, w którym: Nie wiem jaki jest jego ciężar, ale mam nadzieję że poza tym gra dostarczy jeszcze jakiś zaskoczeń fabularnych...
  16. Sądząc po zmasowanej i histerycznej reakcji fanbojów Xboxa na różnych forach (w tym naszym), to konfa musiała zrobić swoje i szwy na pupach zaczęły im się jednak rozjeżdżać Sądząc po rekordzie obejrzanego online eventu w historii i to, że mające lata świetności za sobą forum PE wczoraj zaczęło się dławić, to marka PlayStation ma się świetnie i nie ma co się obawiać niewystarczających pre-orderów i zakupów na premierę. Zresztą zobaczycie jak wielu kupi konsolę, bo GTA Online będą mieli darmowe ;f Jestem zadowolony. Sony wysłuchało graczy. Dali grę za grą, bez pierdu pierdu. Siłą rzeczy pojawiło się dużo indyków, ale to już standard. W pewnym sensie w niektórych przypadkach są to powroty do formuł, o które prosili sami gracze. Kariera w Gran Turismo i szczegółowe kokpity? Check. Ratchet w starej formule z innowacyjną mechniką? Check (swoją drogą jeśli faktycznie w grze będzie wykorzystana błyskawiczna podróż między planetami przez te szczeliny w jakiejś sensownej mechanice, to łojaciepierdykam). Jakiś remake niedocenionej pierwotnie gry w postaci Demon's Souls? Check. Kanapowy coop w stylu LBP1 w postaci Sackboy A Big Adventure? Check. I tak dalej. Pośród tego Spiderman 2 i Horizon 2, które będą zapewne rozwinięciem sprawdzonych rzeczy w stylu "bigger&better". Kena? Pachnie trochę BG&E, taka lekko bajkowa, do tego te czarne, puchate, słodkie kulki będą robiły pewnie w merchandise furorę, o ile gra zostanie dobrze oceniona i tak samo się sprzeda. RE w wiosce mnie średnio jara, nie ujął mnie tak klimat RE4. Za to Ghostwire: Tokyo z przeniesieniem miasta 1:1 w open world, to może się udać. Jestem ciekaw jak sobie poradzi Destruction AllStars - no kurde, Destruction Derby z tpp combat arena, no ja tam mam podjarkę, nie musi być super grafika, ważne by była frajda w online. Ta różnorodność i misz-masz dawnych udanych formuł z tymi sprawdzonymi w obecnej generacji, sprawia że PlayStation 5 może dostarczyć autentycznie kompleksowej zawartości, w myśl "dla każdego coś dobrego"
  17. Mendrek odpowiedział(a) na Kazuo temat w Muzyka Gracza
    Proteus to nie tylko wyjątkowa gra będąca metaforą życia, ale też wspaniały OST. Jeden utwór szczególnie do mnie trafia. Jeśli będę kiedyś umierał, to chciałbym go usłyszeć tuż przed śmiercią: Na koniec krótkie moje przemyślenia o życiu. Życie to krótka i piękna emancypacja energii, która przepływa i przenika przez ten wszechświat. Żyjemy i umieramy. Ale czy należy patrzeć na to przez pryzmat życia i śmierci? Życie to zdarzenie, które ma miejsce na długiej linii historii wszechświata. Bardzo krótkie, wręcz niewidoczne z jego perspektywy. Jak małe światełko, które mignęło i znika. A po tym energia wraca do głównego nurtu. Stajemy się na nowo tym czym byliśmy przed narodzinami. Nie powiniśmy mieć żalu, że nasze życie nie trwa wiecznie. Za te małe zboczenie z kursu powinniśmy być wręcz bardzo wdzięczni. Musialo się bowiem wiele złożonych rzeczy wydarzyć, abyśmy mogli zaistnieć w tej formie w jakiej jesteśmy. I to w swej naturze jest najpiękniejsze. Bo czyż spadająca gwiazda nie jest właśnie tak wyjątkowa, dlatego że widać ją na niebie tylko przez moment? Kiedy będziesz wracał do energii wszechświata, pomyśl przez chwilę, że niezależnie od tego kim byłeś i co zrobiłeś, ponad wszystko doświadczyłeś czegoś absolutnie wyjątkowego. Każde życie to taka piękna historia
  18. Bardzo fajny artykuł o łamaniu granic PSX-a, choć nie ukrywam spodziewałem się więcej mniej znanych ciekawostek. Skoro jednak autor nie opisał żadnej, to ja by nie wyjść na przemądrzałka, wrzucę jedną bardzo fajną. Jak jesteś fanem sztuki kodowania na PSX-a, to powinno Ci się spodobać. Jednym z chyba najbardziej odjechanych wyczynów, jest ten którego dokonał Ming Lee, programista 989 Studios, przy okazji tworzenia Jet Moto 3 (w Europie seria ta nosi nazwę Jet Rider). Jako, że był z doświadczenia inżynierem komputerowym, patrzył na proces tworzenia nieco bardziej ambitniej w myśl zasady: "jeśli coś nie działa wystarczająco dobrze, ulepsz to". Ming chciał aby gra była ładna i szybka. Z ładnym nie było problemu, silnik był dopracowywany przez półtora roku. Z szybkim, cóż poprzednie części chodziły w 15-20 fps. Ming nie chciał iść na kompromisy, więc postanowił bliżej przyjrzeć się bibliotekom GTE (kooprocesor graficzny w PSX), rozłożył kody operacyjne, wyciągnął z rejestrów dane pośrednie, a nawet napisał własne, nieoficjalne (pirackie, ha!) biblioteki. Dostał na to zgodę szefa, choć ten wolał tego nie oglądać, ale gdyby Sony wtedy się połapało, to mieli by totalnie przewalone i pewnie dostaliby bana na devkity. Sęk w tym, że testerzy Sony nie połapali się. Efekt? ALEŻ TA GRA ZASUWA! Na niektórych levelach wyciąga czasem 60 fps-ów! (acz potem zapadła decyzja o twardym 30fps lock). Tyle, że nie działa na jakiś pierwszych 100,000 PSX-ach (sic!). I wyszło to po certyfikowaniu i wydaniu gry. Kapa, co nie? Cóż, jeszcze większa mogła być niebawem, bo Sony ogłosiło że PS2 odpali KAŻDĄ grę z PSX-a. Ming miał kilka nieprzespanych nocy przez to w oczekiwaniu na kataklizm, ale na szczęście jakimś sposobem, a może działaniem jakiegoś anonimowego programisty w Sony, gra odpalała na PS2 bez żadnych problemów. To nie jest jedyny wyczyn pana Minga Lee i spółki, bo gra miała naprawdę wiele do zaoferowania. Ograniczony pop-up, płatki śniegu które spadają i topią się na ziemi, deszcz który zmienia kąt padania względem kamery (jest w 3D!). W grze pojawia się kolorowa mgła z prześwitującymi poligonami (ponoć super rzadki efekt), gra ma dobry horyzont, a każdy obiekt terenowy na każdej trasie ma hitboxy, wiec jest "przejeżdżalny". Jet Moto 3 pozostało w cieniu innych marek, ale to co odwalili panowie z 989 to zdecydowanie ekstraklasa tworzenia gier na poczciwego szaraka. O szczegółach można poczytać w wywiadzie z Mingiem Lee, niestety już tylko w formie archiwum dla strony, która nie istniejee. Ale działa! https://web.archive.org/web/20140103085636/http://playstationmuseum.com/review/jet-moto-3/
  19. Mendrek odpowiedział(a) na ornit temat w Forum Bijatyk
    Masa trashtalku (w tym rasitsowski, o rodzinie, o stylu grania), praktycznie teabagi w co drugiej walce, rage quity, itp. W sumie można nawet życzyć komuś śmierci, to nikt już chyba nie zwróci uwagi
  20. Mendrek odpowiedział(a) na ornit temat w Forum Bijatyk
    W końcu po 2 miesiącach leniwej nauki udało mi się spamowatą, tanią Sindel doczłapać god tier w tym sezonie Kombat League. Nie znam bardziej toksycznej społeczności niż ta w MK 11. NRS też chyba ma wywalone mocno na to. Zobaczymy co wykombinują przy okazji nowego dodatku, ale chyba będzie więcej rape'u przy ścianie i jeszcze więcej toksycznej iryracji...
  21. Mendrek odpowiedział(a) na Dante temat w Ogólne
    Ja się dobrze bawiłem. Nie wiem skąd to czepialstwo. Niektórzy narzekają, że terminatory nie chowają się i nie robią uników - ale w filmach one tego też nie robiły, bo taką mialy taktykę. Generalnie gra dobrze potraktowała lore, widać byli w zespole pasjonaci tego uniwersum. Spodziewałem się totalnego crapa, a dostałem coś grywalnego z fajnym klimatem i bez wielgachnego open worlda. Chowanie się przed T-800, czy w późniejszych etapach strącanie rakietami HK Aeriali, to sam miód. Dla mnie bomba i polecam każdemu fanowi
  22. Najbardziej mi żal prenumeratorów CDA, którzy będą musieli przeboleć resztę numerów. W najgorszym przypadku będzie tekturka z płytą CD, acz w to mi się nie chce wierzyć...
  23. No Tombi to gra idealna na Vitunię, lubię do niej wracać, jedyna w pewnym sensie metroidvania, do której lubię wracać. Ostatnie przecieki o remake'u Legacy of Kain: Blood Omen na PS5, wywołały u mnie mega nostalgię. Kusi by raz jeszcze zaliczyć wszystkie części, nawet tego nieszczęsnego Blood Omen 2, by znowu utknąć w słodko-gorzkiej nadziei na kontynuację
  24. Masz kiepski gust. Legacy of Kain: Blood Omen to sztosik nawet dziś (idealny np. na PS Vita). Mroczny klimat, dobra mechanika, niesamowita historia (przepleciona przez całą sagę), legendarny voice acting. Blood Omen to dziś w sumie też najbardziej sensowny wybór pod remake, gdyż Soul Reaver bardzo szczątkowo wyjaśnia motywy Kain'a i w dodatku kończy się cliffhangerem nie gorszym od tego z Halo 2 (wynikało to z deadline'u, w tym miechu w sieci wyciekła alpha wersja gdzie można dostać się do niedokończonego contentu - klan Turela, kuźnie, wiele rodzajów Reaver'ów, itd.). Jest ogromna społeczność chcąca powrotu serii. Cokolwiek Crystal Dynamics napisze na Facebooku, szybko komentarze schodzą na temat powrotu marki LoK. Hype jest przeogromny. Bluepoint swoim remake'iem Shadow of the Colossus pokazalo, że mają ambicje na coś więcej niż remastery i porty. Takie nowe Sumo Digital z nich się robi
  25. https://thetecheducation.com/playstation-5-bluepoint-games-may-be-working-on-jak-and-daxter-blood-omen-remakes-for-ps5/ Kij tam Jak and Daxter, ale Blood Omen remake?! O ja cię pindolę! Biorę PS5 jeszcze bardziej i jakieś tabletki na serce gdy usłyszę znów "Vae Victis!"