Silent hill 3 (PS3 edition / niedofinansowana mgła) No nikt mi nie powie, że gry od tych wariatów z Team Silent to nie targały przyrodzeniem każdego, kto miał z nimi do czynienia. Co prawda dwójeczka legendarna, ale uważam, że trójce niewiele brakuje do bycia również tytułem, który spokojnie można ograć po historii z Jamesem i nie zgrzytać zębami. Jesteśmy Heather. Gra zaczyna się dość niepokojąco, bo trafiamy do centrum handlowego i od razu robi się nieciekawie - wyłażą jakieś stwory zewsząd, tropi nas jakiś chłop detektyw i do końca nie wiadomo co się dzieje. Fabuła z każdą lokacją się rozpędza w swojej narracji oraz mnogość korytarzy powoduje częste odpalanie mapy. Pierwszy raz ukończyłem grę bez solucji i czasem gubiłem się w pewnym lokacjach. Z tym aspektem Team Silent wydaje mi się tutaj trochę przegiął, bo jak mieliśmy nawet komplet przedmiotów to miałem niezłe rozkminy co z nimi zrobić i gdzie je włożyć (później skapnąłem się, że gra na mapie sugeruje ważne punkty fabularne). Autorzy wodzą nas wiele razy za nos w cutscenkach. Spotkania z postaciami pobocznymi są bardzo niejednoznaczne. W odróżnieniu od Jamesa, który był dość zagubiony w tym świecie Heather jest nadzwyczaj świadoma co się wokół niej dzieje (a przynajmniej w drugiej połowie gry sprawia takie wrażenie). Plusy są z tego takiego, że dowiadujemy się od niej dość sporo informacji co się wydarzyło i do czego to wszystko prowadzi. Gameplay czyli walenie rurą w brzydali. Jest nieźle z tego względu, że potworów nie ma aż tyle by nas przytłoczyć, a jak kończy się amunicja to dajemy po prostu dyla. Nie ma co się kopać z koniem, który ma masę HP a Ty jesteś na wyczerpaniu magazynków. Atak bronią białą w późniejszym etapie gry kończy się bardzo źle z szybszymi przeciwnikami - nie ma jak tutaj robić uników. Do tego przeciwnicy jak machną akurat swój specjalny cios to mogą mocną zadrapać naszą protagonistkę. A jak wiecie w takich grach wszystko trzeba mieć wykalkulowane z apteczkami. Klimat Klimat Klimat. Nie wiem jak w wersji PS2, ale tutaj wszystko wygląda zjawiskowo. Żadna nowoczesna gra nie ma takiego art designu lokacji. Gdy wchodzimy coraz głębiej w Otherworld to robi się coraz bardziej "krwawo" na ścianach. Obraz dostaje niepokojącego blura i filtry, które nie jestem w stanie do końca opisać. Ten niesamowity efekt trzyma przy ekranie do SAMEGO KOŃCA nawet dziś. Jedynie mgła w tytułowym mieście. Przemilczę ten problem, bo można było się bardziej postarać. Co tutaj nie zagrało? Walki z bossami to jest jakiś funky mode. Jedynie ostatni boss przysporzył mi większych kłopotów, bo zwyczajnie miał wiecej HP. Ale cała reszta? Beka wnusiu. Nie wiem, może tak miało być? Kolejna rzecz - optymalizacja. Gra lubi się wywalić gdy za długo stoimy w jednym miejscu. Wygląda na to, że buffor konsoli przy dłuższych postojach (najczęściej na otwartych terenach, gdzie konsola potrzebuje wiecej pamięci podręcznej) nie nadąża z opróżnianiem się i konsola się crashuje. Widać, że ten port by robiony pod graficzkę - ale nie pod płynną rozgrywkę. Gra czasami ma takie dropy jak GTAIV podczas zadymy w mieście -a tutaj mamy czasem JEDNO puste pomieszczenie do wyrenderowania z dwoma ludzikami xd. Czy polecam? Dla fanów dobrych survival horrorów to pozycja obowiązkowa. Historia Heather finalnie nie uderza w potylicę jak historia Jamesa, ale dobrze kontynuuje historie z części pierwszej.