Treść opublikowana przez Suavek
- Transformers Cinematic Universe
-
PERSONA 3
To będzie kompletny soundtrack czy też "wybrane utwory"? Zdaje się wydanie NTSC miało tylko ich część, podczas gdy reszta była sprzedawana osobno. Mimo to dobra wiadomość, jeszcze artbook by się przydał ;p. Na eBay'u widziałem już preordery za około 21 funtów z wysyłką. Ciekawe tylko jak kurs złotego będzie wyglądał za miesiąc. Hmm, po Tekkenie 5 i MGS3 nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek kupię jakąkolwiek grę po premierze (nieopłacalne), ale na P4 po prostu ciężko będzie mi czekać. Zresztą, zapewne podobnie jak P3 ceny i tak nie spadną drastycznie. EDIT: Ok, The Journey ukończony. Długo to trwało ale było warto. Nawet chętnie powtórzę rozgrywkę w New Game +. Ale najpierw The Answer. Wróć... najpierw praca dyplomowa :| Swoją drogą, ostatni boss w sumie łatwy, ale MC miałem na 95lvl. A kombinacja Satan + Helel z Victory Cry, do której dążyłem przez dłuższy czas, to jedno wielkie przegięcie. Teraz właściwie nie da się już przegrać ;>. Niemniej jednak Armageddon używałem tylko na Rippera i aby podpakować nieco w Monadzie. Koniec gry przeszedłem uczciwie ;>.
-
PERSONA 3
Że tak spytam, czy Satan + Helel z Victory Cry to nie lekkie przegięcie? Czy cokolwiek stanowi dla mnie jakiekolwiek zagrożenie? Mechanika P3 mocno zawodzi, gdyż prawdę mówiąc rzygam już tym grindowaniem. Niemniej jednak chodziło mi przede wszystkim o fabułę i postaci, gdyż to właśnie te elementy zachęcały mnie do dalszej rozgrywki. Czy P4 jest pod tym względem równie dobra czy już sprawia wrażenie robionej nieco na siłę? W sumie po tym nadmiarze monotonnych lochów w końcu wezmę i skończę Digital Devil Saga. Zobaczymy.
-
PERSONA 3
Osobiście zbliżam się już ku końcówce Persona 3 FES (The Journey na razie). Ponad 80h na liczniku, w praktyce nieco więcej (Wspomniana już tania śmierć. Nie wiem też czy licznik w wersji PAL nie jest wolniejszy przypadkiem, jak sama gra). Ogólnie jestem pod ogromnym wrażeniem. Persona 3 to małe dzieło sztuki w świecie gier komputerowych. Z tak rozbudowaną, ciekawą i interesującą pozycją nie miałem do czynienia od dłuższego czasu i prawdę mówiąc jestem skłonny nazwać ją najlepszym jRPG na PS2. Ogromną zaletą jest nie tylko sama oryginalność systemu (rpg + sim) ale mniejsze lub większe wątki i elementy składające się na całość. W końcu mamy grę, która nie rozgrywa się w oklepanym świecie fantasy czy też innym post-apokaliptycznym dziwadle science-fiction. Łatwo tym samym wczuć się w swoją rolę, bez konieczności słuchania jak to kolejny emo dzieciak z kompleksem Edypa się zbuntował i zapragnął zawładnąć nad światem (klik), czy też innymi znanymi z anime motywami. Owszem, Persona także czerpie garściami z różnych mangowych schematów, ale całość wbrew pozorom prezentuje się bardzo naturalnie. Fabuła rozwijana jest stopniowo i otoczona jest tajemnicą. Nie miałem nigdy do czynienia z niczym tego typu w grach, dlatego tym bardziej byłem pod niemałym wrażeniem. O wiele ciekawsze jednak są same postacie. Pozornie normalni ludzie o nieco odmiennych osobowościach, które rozwijane są stopniowo przez niemal całość gry. Owszem, mogą z początku wydać się dziwne, oklepane, nawet denerwujące (szczególnie te z gorszym dubbingiem), ale koniec końców prawie wszystkie da się polubić oraz zrozumieć ich problemy (no dobra, nadal nie lubię - szczególnie, że jest kiepski w walce - ale wyjątek potwierdza regułę). W połączeniu ze świetnie budowaną akcją, która zaskoczyła mnie niejednokrotnie (momenty typu "WTF did I just see?"), gra bardziej przypomina ciekawą książkę, gdzie stale coś się dzieje i cały czas poznajemy coś nowego (nawet po kilkudziesięciu godzinach zabawy). Żadne Finale i inne bzdury z emo bohaterami czy innymi dziwadłami nie dorastają Personie do pięt pod tym względem. Niestety, nie obyło się bez wad lub słabszych elementów, potrafiących czasem nieźle uprzykrzyć rozgrywkę. Nie będę tutaj marudził na temat nastolatków walczących z potworami bronią białą (mimo, że mają olbrzymie wsparcie technologiczne i finansowe) tudzież innymi mniej logicznymi momentami, ale samo łażenie po Tartarusie to jakiś żart. Puste, monotonne, długie i labiryntowate lokacje bez najmniejszego sensu czy urozmaicenia nie są fajne - szczególnie przy tak ogromnej ilości poziomów. Całość jest brzydka i frustrująca, szczególnie, że BGM ani trochę nie zagrzewa do walki. Nie mam nic do zarzucenia grze jeśli chodzi o samą muzykę, gdyż ta jest świetna, ale niestety jest ona zdecydowanie źle dobrana w niektórych momentach. Przy potyczkach z bossami czy w kluczowych dla fabuły momentach jest super nastrojowa, a podczas zwiedzania Tartarusa i normalnej walki mam zwyczajnie ochotę ją wyłączyć. Nie mam nic do gier wymagających od gracza długiego levelowania (grindowania?), ale tutaj zwyczajnie nie jest to przyjemne, szczególnie, że czasem ilość zdobywanego EXP nie jest warta zachodu. O nagłych, tanich zgonach już nie będę nawet wspominał... Mówiłem na poprzedniej stronie tematu o kiepskim AI naszej drużyny i przy zdaniu tym zostaję. Wydawanie rozkazów jest bezsensowne, nieskuteczne, a nasi kompani to idioci działający według jakichś zaprogramowanych skryptów - wcale nie takich dobrych. Postać, która mogłaby wykorzystać słabość przeciwników zamiast użyć odpowiedniego czaru do powalenia wszystkich atakuje już leżącego wroga z resztką HP. Innym razem bohater rzuca cholernie drogie czary na siebie lub ledwo zipiącego wroga, zamiast po prostu zakończyć walkę. Jeszcze w innym przypadku drużyna atakuje bardzo silnego wroga zwykłymi atakami, aby potem, kiedy wróg ma resztkę HP, zacząć rzucać (pudłując) na niego Hama/Mudo. Gdzie tu logika? Szczególnie drażni to przy walkach z bossami, kiedy to drużyna wyprawia takie głupstwa, że to się w głowie nie mieści. Ugh... W sumie mógłbym się przyczepić jeszcze postaci głównego bohatera. Ja rozumiem, że to niby gracz miał się wczuć w jego rolę, ale niestety niezbyt się to twórcom udało. Przede wszystkim nie czuć ani trochę jego istoty, czy też jakiegokolwiek wpływu na wydarzenia fabularne. W zaledwie parę miesięcy wymaksowałem także wszystkie statystyki stając się "odważnym charyzmatycznym geniuszem" mogąc tym samym zabrać się za Social Linki. Niestety nie wszystkie są takie ciekawe i prawdę mówiąc wiele z nich jest zbyt sztuczna. Nie czuję po prostu, że mam jakiś wpływ na te postacie - raczej one cały czas do mnie gadają czasem pytając o jakąś opinię, aby potem usłyszeć jaki to ja jestem słodki, miły, czarujący itp itd. Gdyby prawdziwe życie było takie proste... Mimo to, czepiam się już na siłę, gdyż ogólnie gra pod tym względem jest świetna - po prostu zawsze mogło być lepiej. Jeszcze parę(naście?) godzin mi zostało przed ostateczną walką. Bawię się do teraz świetnie i coś czuję, że jeszcze nie raz do P3 wrócę (w przeciwieństwie do wielu innych rpg'ów, które nawet raz ciężko mi ukończyć). Zdecydowanie jedna z najlepszych gier na PS2 i jeśli P4 jest równie dobra to ja już nie mogę się doczekać marca. Mimo paru wad gdybym miał grze wystawić ocenę to byłoby to 9+/10. To jest przykład produkcji zarówno oryginalnej jak i cholernie grywalnej. Szkoda, że tego typu tytuł są ostatnimi czasy przysłaniane kolejnymi nudnymi FPSami, które różni jedynie poziom graficzny i tryby multiplater...
-
Czy brak polonizacji odstrasza cie od zakupu gry?
Tak, ale czy muszą cierpieć przy tym osoby, które z angielskim nie mają najmniejszych problemów? Gdyby gracze mieli jeszcze wybór - kupić wersję polską lub angielską - to nie byłoby problemu. W chwili obecnej jednak albo na polski rynek trafia wyłącznie wersja zlokalizowana, albo też za oryginał angielski sklepy życzą sobie absurdalnych pieniędzy. Coraz rzadziej zdarzają się wersje kinowe bądź też patche polonizujące na osobnych płytach. Jak już zostało wspomniane - nikt nie będzie robił castingu ani wykładał olbrzymich pieniędzy na stworzenie porządnego tłumaczenia. Dziś liczy się aby po prostu wydać grę w rodzimym języku, co by większa ilość osób ją zakupiła (choćby rodzice swoim dzieciakom). Że gra na tym traci mało kogo obchodzi. Tyczy się to nie tylko polskich lokalizacji ale też wspominanych w temacie wielokrotnie gier japońskich wydawanych w USA. Tutaj także sytuacja nie jest taka piękna, gdyż czasem człowiek chce zatkać sobie uszy słysząc niektóre głosy, szczególnie mając w pamięci oryginały. Przynajmniej w angielskich tłumaczeniach lektorzy chociaż trochę się do swoich ról przykładają (że czasem mocno przesadzają przemilczę). A u nas? Wrzucą parę znanych nazwisk typu Pazura czy Foremniak i już jest o grze głośno. Że w rzeczywistości całość prezentuje poziom IVONY pominę. Ogólnie nie mam nic do lokalizacji, ale naprawdę chciałbym aby przeciętny gracz miał mimo wszystko opcję wyboru. Nie chcę grać dla przykładu w Warcrafta 3 z polskim dubbingiem, ale niestety inna wersja nie jest dostępna na polskim rynku. Mogę sobie zamówić zza granicy ale zapłacę więcej niż jest to warte. Mile byłem zaskoczony gdy po zakupie Obliviona w pudełku znalazłem osobną płytkę w patchem polonizującym, ale niestety jest to raczej rzadkość. Dlatego też zostaję przy tym co mówiłem wcześniej - krzywię się gdy widzę na pudełku okrągły czerwony znaczek (PL) i zamiast zachęcać to zniechęca mnie do zakupu.
-
Jaką grę wybrać?
http://www.psxextreme.info/index.php?s=&am...t&p=1717760
-
Hit, którego fenomenu nie pojmujecie
Mi się parę tytułów jeszcze przypomniało. Obawiam się jednak, że reakcja nie będzie najlepsza... REZ - Naprawdę nie pojmuję co w tym tytule jest takiego rewelacyjnego, że wszyscy się nim zachwycają i skłonni są wydać ogromne pieniądze za wersję PS2/DC. Włączyłem, pograłem chwilę, dostałem zawrotów głowy i wyłączyłem więcej nie wracając. Ni to strzelanka, ni to gra muzyczna... właściwie nie wiem jaki jest jej sens. Pięć krótkich poziomów, brzydka grafika i wcale nie porywająca muzyka. Może i tytuł oryginalny, ale zdecydowanie przereklamowany w moich oczach. Silent Hill 2 - Łooo, tu się zacznie. "Jak możesz nie pojmować fenomenu gry z tak genialną fabułą i w ogóle buebuebue!!1one". Zgodzę się - tytuł ma naprawdę genialną fabułę, zdecydowanie najlepszą ze wszystkich Silentów. W czym więc problem? Gra ma zdecydowanie inny klimat niż SH1 oraz jest stanowczo za prosta. Alternatywny świat ledwo co różni się od zwykłego. W SH1 i SH3 efekt był niesamowity, z żywymi ścianami i wszechobecnym brudem, krwią itp. Tutaj natomiast nieraz próbowałem znaleźć jakiekolwiek różnice między lokacjami. Oprócz tego, przeciwnicy są tak beznadziejni, że właściwie całą grę przeszedłem używając rurki (czy tam deski, nie pamiętam), amunicje zużywając wyłącznie na bossów. Zniknął tym samym cały klimat grozy i walki o przetrwanie znane mi z poprzedniego Silenta (oraz obecne w późniejszym SH3) co bardzo mocno wpłynęło na ostateczną ocenę tytułu. W moich oczach 8/10 i trzeci w kolejności Silent Hill jeśli chodzi o strach (po SH1 i SH3). W końcu co to za survival-horror, który ani nie jest wymagający, ani w ogóle nie straszy? Seria Dragon Ball Z: Budokai - Owszem, gra wcale nie jest jakaś cudowna ani nie została okrzyknięta hitem, ale widząc oceny w Internecie pokroju 8/10 zaczynam się zastanawiać czy grałem w ten sam tytuł. Mała ilość ciosów, nędzny system walki, kiepskie i powtarzające się cut-scenki, nudny główny tryb gry oraz nieco przesadzony poziom trudności. Czym się tak wszyscy zachwycają nie mam pojęcia. Już lepiej sięgnąć po Tenkaichi Budokai, który był zdecydowanie lepszy (choć też nie taki cudowny jak go opisują). Seria Mortal Kombat - Sorry, ale poza krwawymi fatality nigdy nie rozumiałem co w tym jest fajnego. System beznadziejny, postać postaci nierówna, nieciekawa muzyka (tudzież "background noise"). Nowe części w 3D także nie są jakieś szczególne i 100x bardziej wolę pograć w KoF Maximum Impact niż w to. God of War: Chains of Olympus - Po okrzyknięciu gry najlepszym tytułem na handheldy/PSP zeszłego roku nie mogłem się powstrzymać przed wpisaniem go tutaj. No dobra, niech mi ktoś powie co poza naprawdę ładną grafiką ten tytuł ma do zaoferowania? Jest absurdalnie krótki, absurdalnie prosty i nie oferuje niczego, co by mnie zachęciło do dalszej zabawy. Grałem w dłuższe i bardziej rozbudowane dema niż CoO. Jasne, gra jest dobra i naprawdę wyciska wiele z PSP, ale żeby zaraz taki hit? Sorry, wolę spędzić 40h przy mało znanym SRW A Portable niż 4h przy GoW:CoO. Metal Gear Solid: Portable Ops - Tja... że też nie wymieniłem tego tytułu w poprzednim poscie. 8/10? 9/10? Nawet 10/10? Litości, jest to tytuł zasługujący na góra 6/10, i to tylko i wyłącznie za ambicje. Zresztą, co ja się będę powtarzał, tutaj jest wszystko na temat tej gry. LocoRoco - Ok, oryginalna platformówka. Fajne przez jakieś 10min po czym ma się dość. Dobra, nie będę kwestionował, że innym może się bardziej podobać, ale osobiście mam odruchy wymiotne na samą myśl o dłuższej styczności z tą grą. Metal Slug - Strzelanka 2D o dość oryginalnym klimacie, wymagająca od szarego gracza kilkudziesięciu "żetonów" w celu ukończenia. Przeszedłem wszystkie części wchodzące w skład Anthology i przy każdej nudziłem się jakoś w połowie. A że nie należę do graczy lubiących bić rekordy punktów i tym podobnych to ani trochę mnie nie ciągnie do powtórnej styczności. A i nawet do multi w co-opie znalazłyby się lepsze pozycje. Ciąg dalszy może nastąpi.
-
Gry nisko oceniane ale od których nie możemy się oderwać.
Niewiele kojarzę na chwilę obecną. Przede wszystkim do głowy przychodzą mi gry na motywach Star Trek. Z reguły są to średniaki od 4/10 do 7/10, ale niektóre z nich potrafią zapewnić niezłą rozrywkę (a i parę hitów było, np. Elite Force). Niedawno recenzowany w PE Star Trek Conquest przeszedłem kilkukrotnie i pomimo naprawdę licznych wad bawiłem się nieźle. Nawet nędznego Star Trek Encounters zdecydowałem się kupić (13zł, nowa w folii) mimo, że sam oceniłem go na 3/10. Podobnie Star Trek Legacy - przeszedłem raz na PC, skrytykowałem, a teraz mam w sumie ochotę raz jeszcze do niego wrócić, sam nawet nie wiem dlaczego. Z innych do głowy przychodzi mi Metal Fatigue. Bardzo dobry i oryginalny swego czasu RTS, który nie zebrał zbyt wielu pozytywnych ocen i ogólnie mało osób go zna. Mimo to polecam. Dwuwymiarowych King of Fighters nigdy szczególnie nie lubiłem, ale bardzo miło bawiłem się przy obu częściach Maximum Impact. Owszem, nie jest to mordoklepka godna rywalizacji z Tekkenem, Caliburem czy nawet Dead or Alive, ale dla szybkiej niewymagającej rozrywki jak znalazł. Wpierw jednak trzeba zmienić głosy na japońskie - angielski dubbing jest nie do zniesienia. Chaos Legion - poważnie, nie wiem dlaczego gra zebrała tak niskie oceny (~5/10). Owszem, nie jest tak rozbudowana jak Devil May Cry, ale mimo to stanowi niezłą siekankę. No i do tego ma genialny soundtrack. MS Saga: A New Dawn - oceny w okolicach 6/10 w pełni zasłużone. Więcej mógłbym wymieniać wad niż zalet. Mimo to spędziłem przy tym tytule prawie 60h i jako ogół bardzo mile go wspominam. Gundam Battle Assault 1&2 - prosta bijatyka 2D ze strasznie nierównymi sobie mechami. Mimo to wciąga a świetna muzyka tylko umila zabawę.
-
Co meczysz obecnie na PSP
Krótka, łatwa i mało żywotna. Jakbym grał w demo. A szkoda, bo jako ogół jest to naprawdę dobra produkcja.
-
Sezon 4
Odcinek niby dobry, ale nie podoba mi się heroizm postaci, głównie Adamy. Co jak co, ale końcówka mocno mnie zażenowała. Taka... nie Galacticowa. Brakowało jeszcze aby Adama odwalił Rambo. Roslin jako wielka wybawczyni floty też jakoś mi nie pasowała w tej sytuacji. Cliffhanger taki se -
-
Quiz obrazkowy PS2
- Quiz obrazkowy PS2
Digital Devil Saga.- Która gre wybrać?
Star Trek Tactical Assault. Pograsz, przejdziesz i zapomnisz. A nie jest ani szczególnie długa, ani wymagająca, ani czasochłonna. Te parę godzin można się nawet pobawić.- Gry ponadczasowe, które uwielbiacie
Oj, choć bardzo sobie cenię MGSa jako ogół, a Splinter Cell do mnie nie przemawia, to jednak jeśli chodzi o sam aspekt skradankowy MGS nie dorasta SC do pięt. Ba, MGS prędzej byłbym skłonny nazwać parodią skradanki. Realizmu nie ma tu żadnego, i choć część rozwiązań jest całkiem ciekawa, to mimo wszystko SC jest bardziej pod tym względem dopracowany.- Sezon 4
- Persona 4
- Jaką grę wybrać?
Śmiem twierdzić, że taka osoba niezaznajomiona z serią może się łatwo zniechęcić grając w FFX, który w moim odczuciu nie jest grą tak dobrą jak ją opisują. A nuż odrzucą go żałosne dialogi, nudna i monotonna rozgrywka, liniowość czy nieciekawe postacie... FFVIII bym raczej też nie polecał, przynajmniej nie na początek. Gra usilnie starała się być inna niż poprzednie Finale przez co ostateczny efekt wyszedł raczej mierny. Postacie to szczyt głupoty, fabuła nie porywa, system jest spartalony i ogólnie łatwo się zniechęcić. Osobiście sugerowałbym zacząć od FFVII. Nie bez powodu gra jest do dzisiaj uznawana przez wielu za najlepszego Finala. System z jednej strony nie jest specjalnie skomplikowany a z drugiej sprawuje się dobrze nawet po tylu latach. FFIX też można spróbować na początek. Klimatem gra wraca do korzeni serii, przywracając podział na klasy postaci oraz tworząc znajomą otoczkę fabularną (kryształy). Jak nie VII to IX, po inne lepiej sięgnąć później.- W co AKTUALNIE gracie?
Persona 3 FES. Największe głupstwo jakie mogłem zrobić przed sesją to zakup tej gry. No niestety, stało się ;>. Odin Sphere - w chwili obecnej odstawiony na rzecz Persony. Może to i lepiej, biorąc pod uwagę lekką monotonię gry.- Hit, którego fenomenu nie pojmujecie
Devil May Cry - pierwsza część była ciekawa i klimatyczna, lecz bez rewelacji. W dwójkę nie grałem lecz słyszałem same negatywne opinie. Od trójki z początku wyraźnie odpychał mnie beznadziejny amerykański klimat i totalne spieprzenie głównego bohatera. Gdy już zagrałem odrzucił mnie poziom trudności. W czwórkę pograłem parę godzin i odstawiłem. Jak dla mnie bez rewelacji - God of War lepszy, choć też nie taki cudowny jak go opisują. Resident Evil 4 - tu się rzucą zapewne. Gra jest dobra. Przeszedłem ją trzy razy bardzo dobrze się bawiąc. Mimo to, nie jest to tytuł na 10/10 czy nawet 9/10, a i nie nazwałbym go "najlepszą grą na PS2". Ot rozluźniająca gra akcji, ale posiadająca niemałą ilość wad. Shadow of the Colossus - ponownie, gra dobra ale przereklamowana. Konieczność każdorazowego przedzierania się przez pustkowie w celu dotarcia do kolosa to zwykła strata cennego czasu. No i ten framerate... Gry sportowe i większość wyścigowych - nigdy nie lubiłem i przekonać się nie mogę. Jedyne wyjątki to seria Burnout oraz Death Rally. Tomb Raider - ciekawe czy gdyby nie główna bohaterka to gra cieszyłaby się taką popularnością. Nawet pierwsza odsłona mnie nie zachwyciła, tym bardziej pozostałe. Popierdułki na NDS/Wii - sorry, ale nigdy nie pojmę jak gra polegająca na "gotowaniu" tudzież przeprowadzania sterty innych bezcelowych czynności może być wciągająca. Ja rozumiem jakieś Wario Ware i temu podobne gierki ale reszta? Widocznie kwestia upodobań i wieku odbiorcy. Diablo - można przejść raz czy dwa, ale potem mnie nudzi. Multi i battle-net? Także nie wciągnął mnie na dłużej. Final Fantasy X - Gra swoje noty otrzymała chyba tylko za tytuł i ładną swego czasu grafikę. Cała reszta w moich oczach psuje wizerunek serii, jest nudna, monotonna, mało interesująca a do tego dobita okropnym amerykańskim dubbingiem. O FFX-2 nawet nie będę zaczynał... Monster Hunter - Pograłem, pociachałem, wyłączyłem. Nuda i monotonia niczym diablo. Szkoda czasu jak dla mnie. Little Big Planet - Przyznam się bez bicia, że w tytuł ten nie grałem. Mimo to przeczytałem stertę recenzji i komentarzy, obejrzałem filmy i nadal pojąć nie mogę co w tym jest takiego nadzwyczajnego, nie licząc rozbudowanego edytora. Platformówek nigdy nie lubiłem a z tego co mi wiadomo LBP niczym szczególnym się nie wyróżnia. A i nie jestem zainteresowany czyjąś twórczością - jakkolwiek dobra by nie była (a w większości przypadków nie jest). Niesmak czuję też do różnego rodzaju strzelanek i gier akcji. Patrzę na filmy/screeny, czytam recenzje i prawdę mówiąc nie widzę większych różnic. Byle przed siebie i aby zabijać. Jeden tytuł posiada parę innowacji, drugi nie, ale i tak większość otrzymuje oceny pokroju 9/10. Choć nie powinienem oceniać, gdyż w wiele nowości nie grałem, to jakoś nie ciągnie mnie do tych wszystkich Halo 3, Gearsów, Resistance czy Bioshocków. Jedynie COD4 mi się podobał ze względu na świetny i klimatyczny (lecz za krótki) single.- PERSONA 3
Aramis, odnośnie Social-Linków, doskonale rozumiem, że trzeba poznać charakter NPC, ale niestety gra nie daje nam ku temu zbyt wielu okazji. Skąd niby mam wiedzieć dopiero po poznaniu postaci wokół jakiego problemu będzie oscylował jej wątek i jakie podejście mam do niej obrać? Podałem przykład, początek znajomości z Kazuki. Nie twierdzę, że tyczy się to wszystkich postaci, ale śmiem twierdzić, iż wcale nie rzadko opcje dialogowe są na tyle podobne lub niejasne (wina tłumaczenia może?), że wybór poprawnej to czysta loteria. Nic drastycznego, ale czasem potrafi zdenerwować, więc wspomniałem. sakiu, podaję przykład. Nie zaszedłem jeszcze daleko, nie mam za sobą 250h, więc nie mam też zbyt szerokich możliwości kreowania Person. Tak, wiem, iż należy dobierać je w zależności od przeciwnika, ale sytuacje są różne i nie dziw się, że jestem zirytowany przy bezsensownej śmierci głównego bohatera, szczególnie po dłuższej rozgrywce bez możliwości zapisu.- PERSONA 3
Na normalnym. I aby nie było, asekuracyjnie - nic nie mam do samej gry. Ta jest świetna i wciągająca, ale po tych kilkudziesięciu godzinach styczności z tytułem stwierdzam, że przy takim nastawieniu na walkę mogli trochę rzeczy poprawić.- PERSONA 3
- PERSONA 3
No ale jest w grze opcja doboru taktyki - wystarczyłoby to rozbudować, chociażby na wzór FFXII, i od razu gra byłaby przyjemniejsza. Zamiast powiedzmy ograniczać się do "Conserve SP" można by dobrać priorytety lub warunki dla danej akcji (np. jeśli nie ma nikogo wymagającego leczenia, postać użyje czaru ofensywnego na silnego wroga z daną słabością, ale konającego przeciętniaka potraktuje zwykłą bronią). Takie połączenie normalnego systemu Persony oraz gambitów z FFXII dałoby myślę naprawdę świetny efekt.- Co meczysz obecnie na PSP
Final Fantasy II znudził mnie już dawno temu a Metal Gear Acid 2 odłożyłem po kilkunastu misjach. Niestety, obie te gry są znacznie gorsze od swoich poprzedników, przez co ciężko mi się przekonać do dalszej gry. Tym samym, jeśli już zdarzy mi się uruchomić PSP, gram w Super Robot Wars Alpha Gaiden (PSX) z angielskim patchem. Śmiem twierdzić, że na widescreenie ta gra wygląda lepiej niż w oryginale.- PERSONA 3
Też nie wiem "jak ja gram" ale raczej nie ma to wpływu na SI, niestety. A i nie uznałbym za sensowne używanie silniejszych czarów ofensywnych na ostatnim konającym już wrogu (dosłownie, praktycznie nie widać już jego paska HP). Zamiast normalnie zaatakować to postacie marnują czas i SP. To samo tyczy się rzucania czarów zmieniających status już pod koniec walki (zamiast rozwalić wroga to rzucają [i pudłują] te Marin Kirin i inne bzdety), czy też wybierania komendy Wait (zamiast zaatakować bossa). Nie zaszedłem co prawda daleko - jestem przed trzecią pełnią (czwartą jeśli liczyć intro gry), więc jeszcze sporo przede mną, ale po tych 20h wystarczająco się na SI zirytowałem. Może i postać jest przepakowana, ale mimo wszystko nie cierpię kiedy ginie od byle czaru (Mudo na przykład) i mam godzinę gry w plecy. - Quiz obrazkowy PS2