Jako, że podczas czyszczenia zaległości nadeszła u mnie pora na jubileuszową, setną platynę, pojawiła się niemała zagwozdka, jaki tytuł wrzucić na to wyjątkowe i zaszczytne miejsce? Premiera FFVII part2 zbyt odległa by czekać, więc szybki look na to co mam do dyspozycji i wybór padł na:
#100 The Last of us Remastered
Ocena gry: 9,5/10
Trudność platyny: 4/10
Trudność 100%: 5/10
Fun platynowania: 9/10
Fun 100%: 3/10
Jest to jedna z niewielu gier fabularnych, które ukończyłem wiele razy - oryginalny wypust na PS3 splatynowany w okolicach premiery (niestety bez 100%, ponieważ wydano chamskie DLC do online a potem zamknięto serwery).
Jeśli chodzi o samą grę, to z perspektywy czasu mogę śmiało powiedzieć, że uważam ją za najlepszy tytuł z ery PS3, jeżeli chodzi o kreację świata, sama historię i sposób jej poprowadzenia, to jest mistrzostwa w kategorii gier video. Dojrzała, brutalna opowieść, która u takiego bezdusznego starego dziada jak ja potrafi wycisnąć łzy z oczu nawet za n-tym przejściem. Oczywiście nie jest to gra idealna, jest tu do czego się przyczepić w samym gameplayu (powtarzalność niektórych mechanizmów rozgrywki) jak i samej historii (drobne nielogiczności i klisze), ale to wszystko nie przyćmiewa ogólnego geniuszu tego tytułu. Do tego wisienką na torcie jest wspaniały multi, który jak żaden inny potrafił spójnie połączyć setting z gameplayem i mechaniką, no po prostu sztosik.
Jak chodzi o platynę, to nie ma tu nic trudnego, niektórym może sprawić problem multi w którym trzeba poświęcić kilkadziesiąt godzin, no ale dla mnie to była czysta przyjemność.
Gorzej sprawa wygląda jak chodzi o 100% a konkretnie tryb trudności grounded. Nie chodzi o to, że jest on wybitnie trudny w kontekście wymaganego skilla, ale pełen jest tanich zagrań i robienia gracza w ciula. Nie wiem, czy to kwestia glitchy, że często brakuje na tym poziomie spójności co do np tego, czy nasza postać zostanie wykryta czy nie, ale najgorszy dramat zaczyna się w momencie starć z przeciwnikami, konkretnie zarażonymi. Co tam się momentami odjaniepawla n agrounded to ciężko opisać. Natychmiastowe uniki pocisków niczym Neo z matrixa (dosłownie gra czyta input wciśniętego spustu i przesuwa model przeciwnika w bok), unikanie headshotów (tak, zarażona bezmózga kupa grzyba rozumie koncept broni palnej i robi uniki ), nie odpalające się animacje zabójstw melee, czy inne cyrki. No frustracja niemała, nie powiem. Ale ND nigdy nie potrafiło w poziomy trudności, co pamięta każdy kto platynował serię Uncharted.
Jako ciekawostkę, DLC w wersji Remastered dalej jest częściowo płatne, co uważam za skandal (chodzi o bronie), natomiast na szczęście dodatkowe mapy zostały zawarte za free, co umożliwia wbicie calaka. Multi wciąż jest aktywne, jednak ma kilka problemów z balansem i możliwość np strzelania przez ściany, ale rzadko spotyka się spoceńców którzy z tego korzystają (a jak się już spotka, to wystarczy zablokować dzbana na PSN i mamy z głowy).
#101 The Last of us Part2
No to poszedłem za ciosem i na tapet wjechała siłą rozpędu kontrowersyjna część nr 2.
Ocena gry: 8,5/10
Trudność platyny: 2/10
Trudność 100%: 2/10
Fun platynowania: 3/10
Fun 100%: 1/10
Jak widać oceny poszły w dół, lecz dlaczego?
Czy TLOU2 to zła gra? Absolutnie nie. Jest bardzo dobra. Jednak nie udźwignęła ciężaru pierwowzoru.
Gameplayowo - sztosik, piękne rozwinięcia mechanik z jedynki.
Oprawa? Cos niesamowitego, szczególnie po patchu na 60fps, to jak ta gra wygląda i rusza się to jakiś obłęd. ND to mistrzowie nie tylko optymalizacji dostępnych zasobów, ale same walory artystyczne robią tutaj niewiarygodną robotę. Każdy kadr wyciągnięty z gry wygląda jak życie. Każde pomieszczenie które zwiedzimy jest unikalne, widać że wykonano tutaj ręczną robotę z dbałością o najmniejsze detale. A gra jest OGROMNA. Nakład pracy jaki tutaj wykonano, nie mieści mi się w głowie. Gdy czołgamy się przez porośnięte chaszczami skąpane w deszczu Seatlle, to dosłownie czuć w powietrzu zapach mokrej trawy. Majstersztyk.
Gra aktorska? Jeszcze lepsza niż w jedynce. Podobnie jak w TLOU1, ta historia ma takie momenty, że ciary idą po plecach, w gardle zasycha a oczy robią się mokre, za każdym pyerdolonym razem. Jest jeszcze mocniej niż ostatnio. Ta gra bardzo męczy psychikę. Jest cholernie ciężka. I to jest jednym z jej głównych problemów. To znaczy, pierwsze przejście ociera się o 10/10 w kategorii doznań, lecz każde kolejne podejście to już w pewnym sensie wycieńczające doświadczenie. Dużo tutaj skupiania się na historii i powolnych, fabularnych sekcji. Mozolne spacery przez osiedla, retrospekcje, korytarzowe momenty. To wszystko służy budowaniu narracji i za pierwszym razem się tego tak nie widzi, ale replayability mocno na tym ucierpiało.
Jeśli chodzi o kontrowersyjne kwestie czyli LPGT itd o których każdy słyszał, nie będę tutaj opisywał żeby nie spoilerować (jest od tego osobny temat), napomknę tylko, że da się je przełknąć ale trzeba sobie powiedzieć wprost, że napchali tego tutaj stanowczo za dużo. Szczególnie jeśli chodzi o nowe postaci. To co prezentuje sobą nowa bohaterka to jakiś groteskowy twór nie mający żadnego sensu w kontekście świata przedstawionego (w świecie, gdzie ludzie walczą o jedzenie najwyraźniej koks i farmakologia jest dostępny na wyciągnięcie ręki). Motyw jej młodej towarzyszki zostawię bez komentarza, potrzebny tutaj jest jak świni siodło, ruch czysto pod publiczkę. No ale jak mówię, nie burzy to odbioru całości jako świetnej historii. Karny kootas również za brak odświeżonego multi na premierę.
Co do platyny - jest banalna, w porównaniu do części pierwszej.
Następnie dodano tutaj trofea za skończenie gry na grounded oraz trybie permadeath. Nie wiem, kto wymyślił żeby w ~40 godzinnej grze pełnej nieskipowalnych scen wrzucać tryb permanentnej śmierci, szczególnie że nie brakuje tu miejsc w których można zginąć w sekundę, nierzadko nie z winy gracza.... Na szczęści jest tu opcja gry w trybie permadeath w obrębie danego rozdziału a nie całej gry, co czyni to trofeum mniej uciążliwym, ale z drugiej storny również w dużej mierze bezsensownym.
Ale to jeszcze nic. Grę można ukończyć na najwyższym poziomie włączając cheaty, tzw ułatwienia dla osób niepełnosprawnych. Jest tu miedzy innymi tryb niewidzialności . Kompletnie bezsensowna decyzja, która sprawia że zrobienie 100% wymusza tak na prawdę 3krotne przejście gry, czyli utopienie kilkudziesięciu godzin życia, nie dając przy tym praktycznie żadnej satysfakcji. Idiotyczny pomysł i decyzja developera. 99% ludzi, którzy sięgną po te trofea będzie oszukiwać i nie dziwię się, bo to po prostu poroniony pomysł a gra nie jest wolna od glitchy skutkujących śmiercią gracza bez jego winy (podobne cyrki jak w pierwszej części, plus elementy platformowe gdzie postać potrafi dostać pyerdolca i np spaść z wysokości).
Reasumując, wspaniałe doświadczenie growo-filmowe, fatalne doświadczenie pucharkowe. No ale z szacunku do serii zrobiłem 100%.