Zawiodłem się niemiłosiernie na tym tytule. Co prawda nie grałem w poprzednie odsłony i sporo mogło mi umknąć, ale jako tako miałem pojęcie co gra może zaoferować. A co dostałem? Zacznę od plusów, a raczej plusa - za(pipi)istą grafikę. Na tę grę po prostu aż chce się patrzeć. Mimika postaci w zbliżeniach po prostu powala, animacja jest piękna a otoczenia przecudne, całość w disnejowksim klimacie. W dodatku wszystko pięknie wyreżyserowane, ostatnimi czasy SE powinno zająć się bardziej robieniem filmów, niż gier. No, jeszcze system walki sam w sobie jest całkiem ciekawy i oferuje dużo więcej, niż Crisis Core, który strasznie przypomina pod tym względem KH, przynajmniej opłaca się używać czegoś więcej, niż zwykłego ataku + cure + uniki/blok. Reszta to porażka. Przeciwnicy praktycznie się nie zmieniali a jedynie zyskiwali więcej wytrzymałości. Boss fajty (grając terrą) poza ostatnią walką to zwykły schemat polegający na przeczekaniu na odpowiedni moment, puszczeniu salwy ataków i w razie czego wycofaniu się w celu healowania. Ostatnia walka była trudna do momentu, w którym odkryłem, że
Muzyka jakoś specjalnie nie zachwycała, ale też specjalnie tragicznie nie była. Historia to typowo japońskie, nadęte i naiwne szerzenie miłości (a raczej światła) ze zwrotem akcji na koniec tak oczywistym, że nawet upośledzony noworodek by wpadł na to, co się kroi. Przez kilka godzin krążyłem po lokacjach bez większego celu, po czym zostałem rzucony do finału historii, który - o zgrozo - został prawie w całości przedstawiony w intrze. A właśnie, czemu kwadratowi tak poskąpili wstawek FMV, chociażby drobniutkich? Do tego dochodzi strasznie irytująca kamera, która ciągle gdzieś odjeżdza zamiast pokazywać pole bitwy. Same walki też jakieś takie niby dynamiczne, ale czułem pewną ślamazarność. Lockowanie na przeciwnika działa przez kilkanaście, góra kilkadziesiąt sekund. Minigierka planszowa fajna, ale no bez przesady, to nie jest najważniejsza część gry. Voice-acting Terry tragiczny, reszta bez jakiejś górolotności (z wyjątkiem może Xenarotha, ale to raczej kwestia dobrze wybranego głosu niż skilla aktora). Ode mnie coś koło szósteczki z dużym plusikiem za grafikę.