Przechodziłem ostatnio DLC w pecetowej wersji GTA IV i jezu... dla mnie to nadal jest jedna z najlepszych gier generacji ale po ograniu piątki człowiek zdaje sobie sprawę jak zacofana jest już czwórka.
Sterowanie postacią jest ostro drewniane i mało płynne. Strzelanie nie jest w połowie nawet tak przyjemne jak w GTA V.
Grafika jest strasznie szaro-bura. Smutna, wyprana z kolorów.
Model jazdy to komedia. Nadal jest przyjemny ale jak sportowym wózkiem kołysze jak starym mercedesem klasy A to coś tu nie tak jest. SUVy to w ogóle się zachowują jak łodzie na wzburzonym morzu. Tragiczna podsterowność aut.
Policja to banda tłustych debili, poważnie, szkoda że w GTA IV nie ma snapmatica bo tym idiotom tylko fotki robić i album pełen beki można zapełnić. System gwiazdek też z dzisiejszej perspektywy jest durny - robię trzodę w APC, rozniosłem 30 radiowozów, wystarczy wyjechać z kółka i potem każdy ma mnie już w dup.ie.
AI w ogóle jest głupie i korzystanie z osłon nie jest tak potrzebne jak w GTA V. Piątka jest sporo trudniejsza jeśli chodzi o strzelaniny.
Misje również nie są tak ciekawe, a poboczne to sprowadzają się do kradzieży/strzelaniny.
Nie to żebym jechał po grze bo nie o to chodzi, dalej mnie rozwalała dialogami, postaciami i cutscenkami. Klimatem ogólnie też. Chodzi jednak o to że człowiek nie zdaje sobie sprawę z błędów gry póki nie wyjdzie sequel