Skocz do zawartości

Kazuo

Użytkownicy
  • Postów

    1 656
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Odpowiedzi opublikowane przez Kazuo

  1. Kreska i animacja tak żałośnie słabe, że będziemy o tym odcinku opowiadać naszym wnukom...być może nawet w nowym wydaniu podręczników od historii wydawnictwa Nowa Era pojawi się wzmianka o tej największej wpadce w ludzkich dziejach. Fakt wydaje mi się dość godny odnotowania.

     

     

    Co do samego mięska, czyli starcia Naruto-Kyuubi vs Pein, to napiszę, że średnio mi się to podobało. Walki w Naruto to mimo wszystko coś więcej niż tylko durna klepanina po mordach w stylu Dragon Ball'a, dlatego można by jednak spodziewać się czegoś lepszego. Tak więc bez spuszczania z mojej strony, chociaż przyznam, że gdybym to zobaczył w jakimś Bleachu czy innym Fairy Tail, to bym stwierdził, że jest przekozacko.

     

    Za to końcowy twist mnie zmiażdżył. EPICKIE.

  2. Figaro, nie lubię krzyczeć, ale po prostu nie pozostawiasz mi wyboru...NAJNOWSZE ODCINKI SĄ ZAJEBISTE, A TE TWOJE SŁUPKI, TO WIESZ GDZIE MOŻESZ SOBIE WSADZIĆ??!!!!11jeden

     

    Velius, Junkhead - dobrze wiedzieć, że są jeszcze na tym forum prawdziwi mężczyźni. :thumbsup:

  3. Fillerów nie ma prawie w ogóle, ale za to "zwykłe" odcinki są nieraz tak przeciągane, często mają tak dziwną, odbiegającą od głównego wątku fabułę, że ze spokojem te zapychacze zastępują. Już na starcie nie oczekujcie więc od One Piece'a jakiegoś super-duper scenariusza zaskakującego na każdym kroku. Natomiast zdradzę Wam pewien sekret - to nie fabuła decyduje o jego sile. Tym czym zachwyca OP jest rewelacyjna tematyka (nie ma drugiego takiego serialu o piratach), ogromna dawka humoru, wykręcone postacie oraz niesamowity klimat przygody - jeżeli to kogoś nie przekona przynajmniej w ciągu 200 odcinków, to niech najlepiej w tym momencie sobie daruje dalsze brnięcie.

     

    Napisałem, że fabuła nie poraża, ale nie znaczy to jednak, że jest słaba. Przyznam, że pomimo swojej rozwlekłości potrafi zainteresować, ma też swoje mocne momenty - czasem wzrusza (przy retrospekcji Nami autentycznie się poryczałem), czasem nawet szokuje (vide starcie Zoro z Mihawkiem na samym początku). Ogólnie panuje tu tendencja, że im dalej w las - tym lepiej. Za to, to co się już za parę epów będzie dziać w serialu, swoją epickością zmiażdży chyba wszystko co dotychczas widziałem. Tak myśle.

     

    Pamiętam, że sam baaardzo długo się przekonywałem do One Piece'a. Przez ten czas zdążyłem obczaić w zasadzie wszystkie inne tasiemczaki (Naruto, Bleach, D.Gray-man i całą masę innych), ale wiecie co? Gdybym od początku wiedział, że jest to takie zajebiste anime, to zabrałabym się za nie jako pierwsze...no, może drugie.

     

    Kto nie ogląda, ten jest gej.

  4. Jeżeli ktoś jest zaślepionym fanbojem danej serii i celowo pomija w recenzji pewne znaczące wady występujące w grze, ewentualnie maksymalnie je spłyca traktując je jakby nic nie znaczyły, przez co dodatkowo podbija wyżej ocenę, to właśnie w tym momencie wprowadza graczy w błąd. Nie wiem jak inni, ale ja zawsze na Twoim zdaniu polegałem, podobnie jak na samych ocenach, tymczasem po przeczytaniu recenzji MGS4 kompletnie straciły dla mnie one na wiarygodności. Własne zdanie własnym zdaniem, ale kiedy koliduje ono z rzeczywistym obrazem jaki przedstawia sobą komentowana rzecz, to sorry - ale niewiele takie zdane jest warte.

     

    Chciałbym teraz przeczytać od Ciebie Twoją definicję gry na "10", oraz jak wobec niej ma się czwarty MGS.

  5. Dychy dla MGS:4 i Halo:3 to chyba dwa największe faile w historii pisma. Subiektywizm subiektywizmem, ale minimum obiektywizmu też jest jednak potrzebne. Co by było gdyby taki Kali każdemu nowemu Dynasty Łoriorsowi wystawiał "10"?

     

    Taka wysoka nota w przypadku takich dalekich od doskonałości gier ociera się już wręcz o wprowadzanie graczy w błąd.

  6. O rany LOL.

     

    Jeszcze nie widziałem nowego odcinka, ale jak patrzę na te zrzuty, to mi wypala prawą tęczówkę...na górnym screenie Pein wygląda trochę jak Onizuka. Powinno się wyj'ebać tych animatorów na zbity pysk, albo najlepiej od razu powierzyć produkcję tego anime innemu studiu.

     

    Mówicie, że w mandze nie było starcia z Kyuubim? Ciekawe.

  7. Te Wasze jednowyrazowe wypowiedzi - Kozak. Super. Warto. Polecam. Bulbazaur. Czarmelion. Pocahontas.

    Od razu nachodzi mnie ochota, by oglądać ;]

     

     

     

    Funny Games U.S. - dżisaz krajst, najbardziej zryty film jaki widziałem w tym roku. A myślałem już, że Księżyca w nowiu) nic nie pobije.

     

    Dobra, robię sobie jaja. Co jednak nie zmienia faktu, że jest dość niecodziennie, dziwnie.... . Fabuła skupia się na losach pewnej rodzinki, która wyjeżdżając na wakacje poza miasto liczy na klika dni spokoju od zgiełku codziennego życia. Sielanka jednak szybko się kończy, kiedy stają się celem dwójki młodych psychopatów.

     

    Od razu zapomnij o typowo hollywoodzkiej fabułce, kiczowacie szczęśliwych zwrotach zdarzeń, ratowaniu kogo się da, wychodzeniu w jednym kawałku z każdej opresji. Nie tutaj. Funny Games przedstawia bardzo realistyczny scenariusz, który mógłby się przytrafić w zasadzie każdemu z nas przy "odrobinie" nieszczęścia, gdzie określenie "happy end" jest rzeczą cholernie niepewną, a może nawet abstrakcyjną. Występujące tu dwa świry to genialnie napisana para czarnych charakterów, a do tego bardzo wiarygodnie przedstawiona, podobnie jak czyny, których się dopuszczają (brak groteski na poziomie Jigsawa). Takich wrednych sku.rwieli naprawdę mógłbyś gdzieś tam spotkać...

     

    Film ce(pipi)e niesamowity minimalizm - całość akcji rozgrywa się w zasadzie w jednym domu, ilość postaci jest zdawkowa, a muzyki praktycznie nie ma wcale. Wszystko po to, żeby jak najlepiej oddać względny realizm przedstawionych wydarzeń. Piekielnie przekonująca gra aktorska (Naomi Watts, Tim Roth, Michael Pitt) oraz niekiedy baaardzo długie ujęcia zdają się to tylko potwierdzać.

     

    Można mieć pewne zastrzeżenia do powolnego startu, ślamazarności tempa akcji, niektórych na siłę przedłużanych scen, chociaż mi to akurat nie przeszkadzało. Zirytowała mnie natomiast jedna scena, która kompletnie nie pasowała do tego film. Idiotyczna i chyba wepchnięta na siłę. Reversing time controller suxx.

     

     

    Generalnie nie jest to film dla ludzi o słabszych nerwach i małej odporności na cudzą krzywdę (nie tylko fizyczną, ale raczej przede wszystkim psychiczną). Z racji swojej specyficzności i ciężkiego klimatu, bez odpowiedniego nastroju lepiej nawet się za to nie brać, chociaż ogółem film jest dobry.7+/10

  8. Jak już wcześniej napisałem - początkowe odcinki ("początkowe", w sensie do stówy) są najlepsze. Później jest już trochę gorzej (często naprawdę wulgarny, naciągany humor), ale i tak daleki jestem od stwierdzania że z czasem Gintama schodzi na psy. Wciąż daje radę, a niektóre odcinki dalej potrafią zmiażdżyć (parodiowanie Jigsawa czy wizyta Gintokiego u dentysty to najlepsze przykłady).

     

    Pomimo, że ten serial to w głównej mierze komedia, to jednak całkiem fajnie wypadają też "poważne momenty". Odkrywanie przeszłości bohaterów czy walki z bossami pozwalają odczuć lekki dramatyzm, a także lepiej zrozumieć same postacie. Wprawdzie są to bardzo sporadyczne odcinki, ale dzięki nim mięśnie brzucha mają chwilę przerwy od ciągłych napadów śmiechu.

     

     

    A z napisami to nie wiem jak jest, bo oglądałem po angielsku.

  9. Gdyby nie moje pytania i odpowiedzi Waltera, to ten temat już dawno by wysechł...naprawdę chcecie zmarnować taki potencjał?

     

     

    Cronkite, daj coś w stylu Burtonowego "Jeźdźca bez głowy" (klimat, miejscówa, zagadka). Inni nie oglądają filmów, więc jesteś moją ostatnią deską ratunku.

  10. Za dużo by wymienić wszystkie, więc skorzystam z funkcji podpunktów (z każdej części po ulubionej).

     


    •  
    • MGS - Solid Snake vs Ninja - tak naprawdę pierwsze kozackie starcie. Dynamika, hand to hand, teksty Foxa. Do tego spore wyzwanie na poziomie Extreme, kiedy kolo zaczyna ostro nadużywać kamuflażu.
       
    • Sons of Liberty - Raiden vs Vamp - chyba jedyne porządne starcie w tej części. Fajne sztuczki Vampa, (vide motyw z przygważdżaniem cienia do ziemi), plus sam klimat walki z tym dziwolągiem.
       
    • Snake Eater - Naked Snake vs The Boss - długo się zastanawiałem czy nie wybrać pojedynku z The Endem, ale chyba jednak to finałowa potyczka najbardziej mnie zmiażdżyła. Lokacja, muzyka, sposób walki, epickość - jedna z najwspanialszych walk z bossem ever, nie trzeba dodawać nic więcej.
       
    • Guns of the Patriots - Solid Snake vs Liquid Snake - tutaj zbyt dużego wyboru nie miałem, ale też nie było się za bardzo nad czym zastanawiać. Ostateczny pojedynek braci to jeden mega power - reżyseria powala (zmieniająca się muzyka, kamera, dowolność we wprowadzaniu ciosów). W zasadzie długi, interaktywny filmik. No i chyba nie ma drugiej tak sentymentalnej walki w grach wideo.
       
    • Peace Walker - nawet mnie nie rozśmieszajcie.

  11. Nie no, jeżeli mam być do bólu obiektywny to faktycznie ostatnio banny jakby lepiej się ubiera. A przynajmniej wrzuca w miarę normalne fotki.

     

    Zero napinki, trzymaj tak dalej banny to może pozwolę Ci potrzymać pada od plejstejszyn (sam zacząłeś :tongue: ).

  12. Poczekaj, aż zobaczysz parodię Death Note'a albo Piły. Zejdziesz.

     

    Czasem zdarzało się, że np. w szkole przy tablicy albo w sklepie przed kasą przypomniało mi się coś śmiesznego z Gintamy i zaczynałem się głupio ryć jak skończony retard. Tak działa to anime.

  13. a czy trzeba znać fabułę 1 sezonu?

    Fabuly nie trzeba znac,ale warto wiedziec kto jest kto zeby lepiej rozumiec niektore gagi,tak wiec chyba warto jednak obejrzec pierwszy sezon przed fumoffu zeby lepiej rozumiec humor.

    Dokładnie. Moim zdaniem obejrzenie pierwszego sezonu jest bardzo istotne jeżeli chcesz się dobrze bawić przy Fumoffu, a na pewno chociaż tych kilku odcinków, bo bez znajomości postaci (zwłaszcza Sagary) FMP:F sporo traci na humorze.

     

    Swoją drogą, zajebicho komedia. Idealna na wakacje.

     

    btw. szukam czegoś w klimatach feudalnej japonii, wiecie, samuraje, na poważnie, fajnie gdyby był kozacki główny bohater :) nie chce infatylizmu, ani okrutnego skomplikowania.

    Koniecznie obejrz to co Ci polecił Grigori (Rurouni Kenshin OAV: Tsuiokuhen). Serię TV możesz sobie odpuścić, ale zdecydowanie nie to. Świetna, wyciskająca łzy opowieść, poważny klimat, faktycznie odniesienia do historii feudalnej Japonii, ciekawy główny bohater i atmosfera - dla mnie rewelka, a dla zagorzałych fanów samurajskich klimatów już w ogóle.

     

    Polecam spróbować też Bakumatsu Kikansetsu Irohanihoheto. Tutaj już wprawdzie znajdziesz trochę magii, ale raz - fabuła daje radę, a głównemu bohaterowi daleko do typowego młotka z wielkim mieczem, dwa - elementów komedii jest jak na lekarstwo, i trzy - za muzykę odpowiada kolo od soundtracku do Onimushy:Dawn of Dreams (kto miał przyjemność zaznajomić się z tym OST'em ten wie jakiego kalibru jest to plus). Dobry kawał animca, chociaż me tendencję do przynudzania (sporadycznie).

     

    Jest jeszcze Sword of the Stranger, ale tego już Ci nie będę opisywał. Po prostu nie ma szans, żebyś jeszcze tego filmu nie widział.

  14. Patent ten będzie odzwierciedlał stan zdrowia bohaterki. Tak więc jeżeli na polu walki zostaniesz w samych stringach, to będziesz już wiedział, że postać ma status danger i (NIE) trzeba użyć apteczki.

     

    Świetne i jakże...khem, pomysłowe.

  15. Kolejną część przygód Snake'a? Metal Gear Solid : Solid Snake son ? Upsss zapomniałem że Snejowi nigdy żadna nie dała , możliwe że nawet Meryl ^_^

    Nie mów hop. Biorąc pod uwagę ostatnie fabularne "wyczyny" Kojimy, można się nawet spodziewać powtórki z Les Enfants Terribles...w końcu czego się nie zrobi dla przetrwania serii.

  16. Oglądanie anime rządzi się jednym podstawowym prawem. Jeśli kiedyś coś oglądałeś i Ci się spodobało, to już nigdy nie znajdziesz nic w podobnym klimacie, co Cię równie usatysfakcjonuje.

    Pomyśleć, że jeszcze do niedawna przyznałbym Ci rację. Na szczęście zawsze przytrafi się jakiś wyjątek obalający regułę.

     

    Jest coś też w tym klimacie? Chodzi mi głównie o lekką rozpierduchę z mocami.

    DTB jest w porządku, pomimo narzekań drugi sezon też. Możesz jeszcze próbować aktualnie emitowanego Senkou no Night Raid.

  17. Nom, GB bardzo przypominał mi Onizukę.

     

     

    Odświeżam sobie trochę Gintame, przy okazji po raz kolejny uświadamiając się w przekonaniu, że nie ma nic równie debilnego i śmiesznego.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...