Treść opublikowana przez Tokar
- DC Cinematic Universe
-
Marvel Cinematic Universe
Nawet nie byłem jakoś szczególnie zniesmaczony. Zdaje się, że ostatnio wśród forumowych krytyków obowiązuje dwustopniowa skala oceny nudny-ciekawy. W takim razie ja na nowych Guardiansach nudziłem się tylko trochę i to nie przez cały czas. Nie będę narzekał na szarżowanie z konwencją buddy movie, co automatycznie ciągnie za sobą sucharozę w co którymś błyskotliwym przytyku. To było już obecne w pierwszej części i dało się przeżyć. Tutaj też się da, natężenie jest większe, ale nie ma konieczności popijania co drugiego żartu. Nie przeszkadza mi fakt, że film nie ma praktycznie nic wspólnego z MCU i nie pcha którejś tam z kolei fazy projektu nawet o mikron. Nie przegięli z epatowaniem Baby Grootem, jest go dużo, ale nie do porzygu. To co mi przeszkadza to to, że w pewnym momencie film zdaje się zmieniać w coś, co w założeniach miał chyba parodiować - przesadnie epicką, stanowczo zbyt przeciągnięta batalią o losy wszechświata, nachalnie starającą się łapać za serduszko, poprzetykaną telenowelowymi wątkami rodzinnymi. Nie na to liczyłem po świetnej sekwencji początkowej parodiującej zbyt zamaszyste i nadmuchane sceny konfrontacji bohaterów z jakimś większym niebezpieczeństwem. Jak w pewnym momencie nie do rymu, nie do taktu jakaś postać robi smutną minę i wyjeżdża od czapy ze swoim backstory, to już wiadomo, że scenarzysta był w trybie chodzenia na skróty, a to się dzieje w tym filmie kilkukrotnie. Kolejny zły pan z demobilu MCU, którego o coś boli dupa, ale scenariusz jakoś specjalnie nie ma czasu się nad tym rozwodzić, bo masz zamknąć mordę i się emocjonować tym, że on chce zniszczyć wszechświat. To znaczy chyba, bo dla zrobienia efektu, że to nie ta sama zagrywka po raz 65674534, typ coś tam pokrętnie bulgocze, ale już nie ma czasu, patrz matka z dzieckiem w niebezpieczeństwie olaboga. No w skali nudy tak trochę ciekawie, trochę nie.
-
Chipsy
Na bank zupełnie inne doznania niż przy czerwonym
-
Lody
Jeśli chodzi o lody kulkowe, to w tym sezonie hitem są kolorowe wafle. Na razie tylko murzyna jadłem. No spoko.
-
DC Cinematic Universe
Ta scena z małą wonderką i jej starą daje instant raka. Nie wiem, dla mnie realia I WŚ i antycznej Grecji są kompletnie n i e k o h e r e n t n e i gryzą się ze sobą. Równie dobrze maj lityl pony mogłoby napier/dalać Niemców. Gadotka wygląda jak trzeba, kapitan Sosna nawet zabawnie wypada w tych fragmentach, ale jak tak ma śmieszkować przez cały film, to szybko może zmęczyć. No nie wiem, może i będzie to opus mgnum DCCU, które doczłapie się do 70 na metacriticu/pomidorach.
-
Alien Cinematic Universe
Mam dylemat na co bardziej nie iść do kina, na to czy na guardians of marvel's profit vol.2
-
Shingeki no Kyojin (Attack on Titan)
W sumie konkluzja nadrobiła, bo odcinek sam w sobie słaby, a to przypominanie sobie detali dotyczących walki z Annie to wręcz beka wnusiu. Nie mogę patrzeć na Armina, niech coś go wreszcie zaj/ebie.
-
Champions League
Skończył się dzień dziecka
-
Champions League
Co Bęzema. Marcin Robak by to strzelił.
-
Ekstraklasa + Puchar Polski
Będzie się lała strumieniami
-
Ekstraklasa + Puchar Polski
Buric przy tym drugim też błysnął, implodujący pajacyk
-
Ekstraklasa + Puchar Polski
Buric
-
Ekstraklasa + Puchar Polski
Piłka meczowa xD
-
Ekstraklasa + Puchar Polski
Poziom finału jest n i e s a m o w i t y. Znowu wieczorem będzie się wydawało, że to jakaś inna dyscyplina sportu.
- NETFLIX
- NETFLIX
-
Europa League
Teo piękne przyjęcie, no ale prawie asystę zaliczył
-
co cię cieszy, a co złości?
Cieszy mnie, gdy komuś psuje się konsola
-
Stranger Things - Netflix
gekon no gdybym musiał edytować posty na 16 znaków, to pewnie nie chciałoby mi się pisać takich na niecałe 500
-
Gwiezdne Wojny, Epizod 8: Ostatni Jedi
Podoba mje się to co widzą moje oczy
-
Stranger Things - Netflix
Czasem dobrze jest się zapoznać z fenomenem popkultury po tym, jak już opadnie kurz. Ja pier/dolę, niezłą zbiorową halucynację tu macie xD Czegoś tak prymitywnie jadącego na nostalgii, nie mającego do zaoferowania niczego poza nią, to chyba jeszcze w swojej karierze krytyka nie widziałem. Przy tym Episode VII to jest kompletna awangarda, eksperyment wywracający uniwersum star wars i w ogóle s-f do góry nogami. Bardzo szybko staje się jasne, że hiperkumulacja sztamp, klisz, banałów i zgranych na wszystkie możliwe sposoby motywów fabularnych jest celowym zabiegiem , który ma sprawiać, że będzie tak bardzo fajnie. Tylko że jak wszystko, co robione jest bez wyczucia i umiaru, średnio to wychodzi. W tej ciągłej napince na bycie soooooooooooooooooooooooooooo 80s i w klimacie, serial zapomina, że dobrze jest, gdy los obserwowanych postaci obchodzi widza choćby w stopniu minimalnym, a ciężko o to w przypadku postaci, których linie dialogowe i większość poczynań jest się w stanie przewidzieć ze sporym wyprzedzeniem. Efekt jest taki, że nie można powiedzieć, że ogląda się to źle, bo tak nie jest, choćby ze względu na bardzo sprawną realizację. Ogląda się to bez bólu, ale też bez choćby odrobiny zainteresowania tą historią, a główną rozrywką robi się obserwowanie z niedowierzaniem jak scenarzyści nie znają słowa "umiar" w pompowaniu nostalgicznej lewatywy. Dobre role dziecięce? Czy są jakieś 2 wersje tego serialu? Bez zarzutu wypada jedynie łysa, zapewne ze względu na niewielką ilość kwestii. Ekipie na rowerkach już bym skakał po głowach. Lil Rozi byłby jeszcze do zniesienia, gdyby nie wtrącał odniesień popkulturowych do każdego zdania, natomiast wiecznie fochnięty bambo jest już do kasacji. Główny gówniak to już totalny krindż, jego mimika i sposób mówienia pasowałaby do kolejnego rebootu Omenu. Dorośli aktorzy? Fajna Łynona? Nie posłuchała. Czasem warto trochę spuścić z tonu. Postać szeryfa, to jedna z wielu rzeczy, w które nie mogłem uwierzyć oglądając mesjasza seriali. Tutaj akurat aktor nie zawinił, po prostu to, jak napisana jest ta postać, co wyprawia, jak prowadzi śledztwo i jak przedstawione jest jego backstory, to jest jakieś grube prowo. Stosunkowo najlepiej wypada obsada licealna, im nawet udało się tchnąć trochę życia w te chodzące nośniki nostalgii, które scenariusz nazywa postaciami. Tylko nie wiem czemu patrząc na Jonathana miałem wrażenie, że to mix genetyczny Di Caprio z Del Toro. W sumie dochodzenie w tej sprawie byłoby ciekawszą osią fabularną. Main villain rodem z Dynastii też udany. No i tak to sobie oglądasz, najpierw się zastanawiasz czy to wszystko jest takie czizi celowo, czy nie ma tu jakiegoś drugiego dna, a gdy staje się jasne, że nie ma, to zaczynasz się zastanawiać czy aby na pewno to jest kulminacja tej dramy i czy serio nie ma tu niczego więcej. Chyba nawet się cieszę, że serial nie próbował wyjaśniać o co w tym chodzi, ale z drugiej strony trochę boję się tych wszystkich satysfakcjonujących odpowiedzi, których udzieli sezon drugi. Pozdro z fartem dla wszystkich, których nie porwał czar tego dziwnego crossovera X-Files z Twin Peaks w wersji dla dziesięciolatków. Powyżej 4 minusów usuwam konto na netflixie
-
Europa League
Teo wstawaj, nie udawaj :[
-
Pytania remontowo-budowlane
Tutaj chętnie odpowiedzą na wszelkie pytania remontowo-budowlane https://www.youtube.com/watch?v=1P65Zpk2xSI
-
Champions League
Martinez wpadł tylko na chwilę xDD
-
Champions League
Na razie 2 bomby wybuchły, czy będą kolejne?