Jak dla mnie ten mundial był za(pipi)isty, niestety tylko do ćwierćfinałów. Od zawsze kibicowałem drużynom z Ameryki Południowej i po tym jak ukochane trio (Argentyna, Paragwaj, Urugwaj) znalazło się w ósemce to myślalem, że dostanę zawału ze szczęścia. Niestety potem rozpoczął się dramat... Porażkę drużyny bez trenera, która nie potrafi przeprowadzić kontry 3 na 2 to się spodziewałem (powinni już z Meksykiem odpaść, byłby mniejszy wstyd), ale nie strzelony karny przez klocka Cardozo to do dzisiaj mi się śni. Urugwajowi połowę straconych goli zawalił Muslera, dlatego i tak z ich wyniku się cieszę. Czekam cierpliwie na 2014, tam nie ma innej możliwośći niż porażka Europejczyków. Choćby nawet mieli 20 miejsc wśród 32 drużyn. Generalnie zawsze mnie dziwiło, jak ktoś się jara wygraną drużyn z Europy, która ma połowe miejsc w stawce finalistów. Oby Ameryka dostała 6 miejsc w następnym mundialu to jeszcze Kolumbia bądź Ekwador dołączą do stawki. Viva Conmebol!!!