MGS4 Miałem sobie odświeżyć wszystkie części po kolei ale, ze względu na to że chce się pozbyć PS3, to na pierwszy ogień poszła "ostatnia" część. Dla tego tytułu zamieniłem kiedyś X360 na PS3 i to była moja pierwsza platyna, także sentyment do gry mam całkiem duży, jednak po latach człowiek jest trochę bardziej krytyczny. Jak na grę z 2008 roku zestarzała się całkiem dobrze, w sumie jak większość w które grałem ostatnio na PS3, jedynie początek jest trochę taki nijaki i ten bliski wschód jakoś nie zachwyca ale później jest już lepiej. Wiadomo, że tekstury miejscami niedomagają ale już modele postaci wyglądają całkiem znośnie. Sam gameplay mocno zróżnicowany i dalej daje dużo frajdy bo możemy miejscami pokombinować czy chcemy iść na Rambo czy jednak gdzieś tam bokiem po cichu przemknąć. Robot MKII, który nam towarzyszy od pewnego momentu dodatkowo zwiększa nasze możliwości. Możemy go puścić na zwiady albo rozbroi za nas pułapkę. Są też oczywiście fragmentów gdzie nie mamy wyjścia i jedyna opcja to walka i tutaj miałem stary zapis gry z już odblokowanymi broniami także było z czego wybierać. Ktoś w temacie Delty wspominał o sekcjach motorowych i jadąc z Ewą przez Pragę znowu sobie przypomniałem czemu tak mnie to kiedyś wkurzało na najwyższym poziomie trudności. Jak MGS to oczywiście walki z bossami i w przypadku B&B Unit, jednemu się spodoba innemu nie. Na pewno ciekawym pomysłem było zatrudnienie modelek do odegrania tych ról ale już same historie tych postaci już średnie. Jak dzwonił Drebin po każdej walce to oczywiście schemat była mała dziewczynka gdzieś na wypizdowiu i miała traumatyczne przeżycia. Z pozytywów to jednak same walki z bossami są zróżnicowane i trochę nawiązują do swoich poprzedników. Oprócz rozgrywki MGS fabułą stoi ale przy 4 często były uwagi, że to się kupy nie trzyma ale przecież w MGS3 walczyliśmy z kolesiem, który strzelał osami no to jednak jakąś tolerancję trzeba mieć. Wyjaśnienie wszystkich dziwnych rzeczy w serii nanomaszynami trochę bawi ale dla mnie jako fana serii nie jest to jakiś wielki problem. Próba wyjaśnienia wszystkiego co się działo do czasów wyjścia MGS4 było na pewno karkołomnym wyzwaniem. Jedyny minus to miejscami dłużyzny, które niczego nie wnosiły tak naprawdę do fabuły a przedłużały filmy przerywnikowe, których i tak jest dużo. Maiłem kilka zapisów w tym z najwyższego poziomu trudności i na normalu gdzie czas gry to było około 3 godziny 30 minut. Na obecnym save mam jakieś 12-13 godzin także daje to jakiś obraz ile jest tego do wysłuchania. Mimo wszystko MGS4 to pozycja obowiązkowa dla fanów serii bo powrót do Shadow Moses dalej robi wrażenie, szczególnie kiedy przed samym powrotem możemy zagrać we fragment oryginalnego MGS. Finałowa walka dla mnie zawsze będzie w topce tego co widziałem w grach bo ciekawym podsumowaniem serii a grając pierwszy raz jak wjechał piosenka Snake Eater będę pamiętał już zawsze. Przed książką o trylogii jak znalazł.