-
Święta, święta i po świętach.
Święta, święta i po świętach.
-
Helldivers 2
W ramach ciekawostki: upadek Super Ziemi był jak najbardziej brany przez twórców pod uwagę. Wyciekło nawet nagranie na taką okoliczność. Niestety bez dźwięku. Generalnie w tej linii czasowej prezydent nadal by żył, a my szukalibyśmy nowej siedziby.
-
Silent Hill: Początki - części 1-4
Moja umowa na ilość znaków obejmuje tylko tradycyjny miesięcznik.
-
Silent Hill: Początki - części 1-4
Dobra, przeczytałem wszystkie cztery tomy, więc kilka szybkich, luźnych odczuć. Przede wszystkim jakościowo pod względem papieru, druku, technologii jest wzorowo. Bardzo doceniam, że ani papier, ani okładki w żadnym momencie się nie "palcują", co bywa udręką w wielu wydawnictwach książkowych (okładki), a przede wszystkim komiksowych (okładki, strony). A tutaj nic. Pod tym kątem jest świetnie i proponuję nic nie zmieniać w ewentualnych przyszłych wydawnictwach. Dalej. Ogromne screeny może i nie prezentują się olśniewająco, ale ileż w nich nostalgii i sentymentu! Patrzysz na to rozpikselowane gówno i natychmiast masz ochotę grę odpalić. Zapewne by się skończyło na 15 minutach zabawy i już ochota by przeszła, ale jednak. Screeny bywają za ciemne i choć cykl SH generalnie ciemnością stoi, to chyba można było wybrać momenty, na których cokolwiek widać, hehe. Treść. Ach, ta treść. Czy wolałbym dłuższe teksty? Tak, bo ja generalnie lubię długie artykuły, jeśli są pisane przez sprawnych autorów. W tym wydawnictwie brali udział sami świetni redaktorzy, więc czuję trochę niedosyt, że nie mieli gdzie rozwinąć skrzydeł. Przynajmniej kilka tekstów aż się prosi o rozwinięcie, szersze konteksty, więcej miejsca. Zupełnie rozumiem ideę tego wydawnictwa, które najwyraźniej miało być bardziej swoistym hołdem, niż encyklopedią czy rozprawką naukową. Było to klarowne już od etapu składania preorderów, więc nie jestem rozczarowany, jedynie nie w pełni nasycony, bo całość połknąłem w trzy dni, a i tak sobie oszczędnie dawkowałem lekturę. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że gdyby napchać tam więcej tekstu, to i cena wydawnictwa zapewne poszłaby w górę (bo wierszówki), a i sami autorzy niekoniecznie mają może czas na pisanie esejów, przynajmniej nie wszyscy. Więc tak, teksty fajne, perspektywa spojrzeń na cykl ciekawa, ale wszystko dla mnie za krótkie, bo potencjał był oczywisty. Wydawnictwo jest piękną ozdobą półki, sentymentalną uciechą dla oka i pod tym kątem jestem w pełni zadowolony. Jak najbardziej jestem zainteresowany kolejnymi albumami poświęconymi innym cyklom gier. Jedyny poważny minus, to ten, że w każdym tomie zamieszczono identyczną treść. Zorientowałem się dopiero pod koniec trzeciego tomu.
-
PSX EXTREME 333
-
PSX EXTREME 333
A nie możecie po prostu wszyscy stanąć na bramce?
-
Blue Prince
Kiedy ktoś narzeka, że 50 kroków dziennie to za mało: W ogóle wczoraj poślęczałem trochę z lupą i tak z niczego zrobiłem ogromny progres, który... otworzył mi przynajmniej dwie nowe ścieżki postępu, bo czemu nie? Przecież ta gra to robi nieustannie. Dobrze. Niech się jeszcze nie kończy. Przy okazji skusiłem się wczoraj i obejrzałem recenzję: Ale uwaga. Generalnie zawiera ona nieco miękkich sugestii i mało istotnych spoilerów, jednak w sumie dobrze oddaje urok Blue Prince'a. Mimo wszystko nie polecam oglądać, jeśli ewentualny kontakt z grą jest dopiero przed Wami. Bo pokazane są pokoje, wyjaśnione niektóre mechaniki i zależności, a nawet pojawiają się tipy dotyczące zagadek. Natomiast obejrzeć można w przypadku, gdy dotychczas nic Was do Blue Prince'a nie przekonało i wciąż jesteście sceptyczni.
-
PSX EXTREME 333
Dziękujemy za informację jak to działa.
-
Blue Prince
Ukończyłem Ekspedycję 33, potem nowego Dooma i chętnie wróciłem do Blue Prince'a. Znów gram jak szalony. Aktualnie nabite 95 godzin i 104 growe dni na głównym save slocie (o czym za chwilę). Nawet nie potrafię ocenić jak daleko mi do "końca" gry, patrząc na notatki i wciąż nierozwiązane wątki, to pewnie coś w okolicach 80%. Idzie coraz wolniej, robię już kolejne okrążenie po pokojach, książkach, skrawkach gazet, szukając przeoczonego szczegółu. Sporadycznie nadal odnajduję nowe pomieszczenie, przejście, ukryty skarb. Jestem zaskakująco (dla samego siebie) odporny na niesprzyjające RNG, gdy się nie układa, to wzruszam ramionami, bo jutro też jest dzień. Nie ma sensu tutaj wypisywać gdzie byłem, co widziałem i jak to odkryłem. Internetem póki co pomogłem sobie tylko w jednej sytuacji - zagadki z nazywaniem obrazów w Galerii, bo choć jedną z czterech rozgryzłem sam, to wiedziałem już, że wymagają one znajomości języka na wyższym poziomie, niż moja. Patrząc na rozwiązanie nie żałuję tej decyzji, bo pewnie nigdy bym samodzielnie tego nie rozgryzł, bo dwóch z tych słów nawet nie znałem, hehe. Poza tym czasami 2-3 godziny gram bez żadnego progresu, aż w końcu docieram do kolejnego małego przełomu i dreszczyk ekscytacji wraca. Uwielbiam nastrój tej gry, klimat tych pomieszczeń i okolicy domu. Jestem zauroczony muzyką, atmosferą nielicznych przerywników filmowych (Alzara!), subtelnością dźwięków. Ale ja nie o tym, bo oczywiście zachciało mi się wykręcić "calaka" w Blue Prince. A główną przeszkodą na drodze do Platyny są tutaj odrębne tryby gry. Jest oczywiście wyzwanie polegające na dotarciu do pokoju 46 w jeden dzień. Tutaj nie ma marginesu błędu i RNG musi zagrać praktycznie w idealny rytm. Na start jesteśmy golasami, a odwiedzane pokoje są boleśnie puste. Ciułamy pojedyncze monetki z nadzieją, że wystarczy nam na wykrywacz metali, albo buty. Na posiłek w kuchni. Bo deficyt kroków tym bardziej daje się we znaki, gdy w jeden dzień musimy odhaczyć kilka kluczowych pomieszczeń i przedmiotów. Bezwzględne wyzwanie, pełne restartowania runów (tip: dużo szybciej jest po prostu wyłączyć i włączyć grę), ale im dłużej grałem, tym bardziej uparty byłem. Nie liczyłem, ale to było pewnie kilkadziesiąt prób i finisz na żyletki. Bo teoretyczny plan wykuty na blaszkę, ale nic mi po nim, skoro szczęście nie było łaskawe. Drugim wyzwaniem jest dotarcie do pokoju 46 w godzinę. Jeśli uda się to zrobić w jeden dzień, to zapewne wpadną od razu oba wyzwania. Bo jeden dzień nie powinien przekroczyć godziny rzeczywistego czasu. A nawet jeśli, to w godzinie można zmieścić 2-3 dni, więc challenge dużo łatwiejszy, bo mamy margines. Trzecim wyzwaniem jest tryb Dare Mode. Startujemy go na nowym save slocie od zera. Wszystko przebiega jak w podstawowym trybie, ale mamy tutaj dodatkowe wyzwania, które musimy wypełnić każdego dnia, bo tylko wtedy progres nam się zapisze. Pierwszy dzień to jedno utrudnienie, drugiego dostajemy kolejne i tak aż do czwartego dnia, od którego będziemy musieli codziennie wypełnić cztery wyzwania. One się nie zmieniają - to znaczy są losowane z puli, ale jak już jedno dostaniemy, to będziemy musieli je wypełniać codziennie. Bywają one różne. Codziennie umieść w domu pokój każdego koloru. Nie otwieraj środkowych drzwi w holu wejściowym. Zakup dokładnie jeden przedmiot w każdym sklepie, który otworzysz. Nigdy nie posiadaj więcej niż dwa przedmioty specjalne w ekwipunku. Codziennie otwórz Lavatory i spędź tam przynajmniej 30 sekund. Każdy dzień zakończ z 0 ilością kluczy, klejnotów i monet w posiadaniu. Niektóre wyzwania bywają strasznie upierdliwe i wymuszają zupełnie inny system gry, bo np. sposoby na pozbycie się przedmiotów czy waluty są bardzo ograniczone i nie możemy ich po prostu wyrzucić. Czasami spełnienie czterech wytycznych jest priorytetem i trzeba poświęcić większy progres, aby do końca dnia dowieźć jakiś malutki. Zaletą tego trybu jest to, że w razie niepowodzenia w danym dniu możemy po prostu zacząć go od nowa. I tak małymi kroczkami w kierunku sukcesu. Ostatnim wyzwaniem jest tryb Curse Mode, również startowany na nowym save slocie. I jeśli ktoś czytał książkę "The Curse od Black Bridge" w growej bibliotece to już powinien wiedzieć z czym się wiąże. Niektórzy narzekają, że 50 kroków to za mało. No to w tym trybie masz ich na start każdego dnia ledwie 13. A otwieranie każdego nowego pokoju (poza niebieskimi) to dodatkowy koszt. Korytarze zabierają nam klucze, zielone pokoje kradną klejnoty, a sklepy każdorazowo zabierają jedną monetkę. Sypialnie? Odejmują jeden krok przy otwieraniu, ale zwykle dodają kilka przy wejściu, więc i tak się opłaca. Czerwone pomieszczenia zgodnie ze swoją niezbyt przyjazną naturą zabierają z naszego konta klucz, klejnot, monetę i krok jednocześnie. A jeśli wydaje Ci się, że rozwiązaniem jest pewien sad, to jest on w tym trybie spalony. Dobrej zabawy w próbach dotarcia do 46 pokoju. Szczęśliwie nawet najmniejszy progres wypracowany każdego dnia nie przepada w kolejnym, więc to kwestia czystej cierpliwości i parcia do przodu tym razem już naprawdę małymi kroczkami. Te wszystkie tryby wymagane do platyny/calaka pokazują jedynie, jak bardzo przyjazny jest podstawowy tryb fabularny. Możliwe, że to właśnie po tych ciężkich przeprawach uodporniłem się na RNG i teraz przyjmuję jego łaskę z takim spokojem. Każde z tych wyzwań zajęło mi kilka godzin, było trochę irytacji i żalu, gdy ledwie jeden z kilku elementów nie dopisał, ale było też przekonanie, że wszystko jest kwestią czasu i cierpliwości. Teraz jestem w zasadzie na prostej drodze do platyny, choć jeszcze nie wiem ile mi ona zajmie czasu, może 3 godziny, może 30, albo więcej? Ale żaden problem, bo o ile z jednej strony do niej dążę, to z drugiej wcale jeszcze nie chcę kończyć przygody z Blue Prince. Ta gra w dziwny sposób mnie relaksuje i ekscytuje jednocześnie.
-
Helldivers 2
Bitwę o Super Ziemię wygraliśmy, bo wygrać musieliśmy. 10 czy 11 dni nieustannej walki. Kolejne miasta upadały, ale nie za darmo. Z każdym dniem impet Iluminatów był słabszy, a w międzyczasie udało się ponownie uruchomić stację DSS (złomując 20 000 000 Automatonów), którą gdy już się udało skierować nad Super Ziemię to była punktem zwrotnym bitwy. Ostatecznie natarcie wroga udało się powstrzymać i ocalić 2 (z 7) miasta od zniszczenia. Zginął prezydent (śmiercią heroiczną oczywiście - sam z pistoletem przeciw falom Iluminatów), ale już następnego dnia został "wybrany" jego następca. Demokracja jest piękna. Ludzkość świętuje, ale krótko, bo od poniedziałku trzeba wracać i tyrać dla tego zło... na naszą Wolność, wybijając kolejne setki Robali oraz Botów. Iluminaci póki co się wycofali, ale nie ma wątpliwości, że wrócą.
-
Zakupy growe!
Maj dobiega końca, więc podsumowanko gierkowych zakupów miesiąca. Trochę już ogranych w cyfrze gier na półkę, trochę spontanicznych zaległości, szczypta nowości. Kiedy to ogram? Nie wiem, możliwe, że nigdy. Pozdrawiam. Na Switcha w tym miesiącu cieniutko, jakoś nie miałem weny, tym bardziej, że zaraz pewnie trzeba będzie kupić Switcha 2, więc zacisnąłem pasa w kwestii Nintendo. Steelbook Metaphor za 20 zł dorzucony do koszyka dla równej kwoty. No i oczywiście zestaw Silent Hillowca. Po co mi cztery egzemplarze? Nie wiem.
-
PSX EXTREME 333
Spokojnie, jestem psychicznie przygotowany, bo przecież był nowy ZWIASTUN, więc należy się z sześć stron na analizę stopklatek i w ogóle. Ale rozumiem też prawidła, ludzie na grę czekają, więc pewnie przytłaczająca większość czytelników będzie zadowolona. Bardziej zaskoczony jestem faktem, że test Switcha 2 już w tym numerze. W kolejnym pewnie będzie drugi test, bo "nie zdążyliśmy / nie mieliśmy okazji tego przetestować przed premierą", albo "wleciała aktualizacja oprogramowania dodająca/naprawiająca...". TAKIE CZASY.
-
Helldivers 2
- Silent Hill: Początki - części 1-4
Po prostu oglądaj je na wyciągniętych przed siebie rękach, bro! Też jestem wstępnie zadowolony. Jakość wydania tip top, nic się nie palcuje, wszystko pięknie zszyte, treść trochę za szybko leci, bo lubię długie materiały, ale doskonale rozumiem ideę wydania i widziały gały co brały.- ZgRedcasty
Nie znam się na Final Fantasy 7, ale gdybym miał kupić sobie lalkę, to byłaby to Tifa. Może o to chodziło Adamowi. A podcastu posłucham dzisiaj. - Silent Hill: Początki - części 1-4