Treść opublikowana przez ogqozo
-
Champions League
2-1 to zły wynik. Rzadko kiedy zespół, który tyle osiągnie w pierwszym meczu, wygrywa dwumecz. Kiedyś czytałem statystykę, jakie są szanse na awans przy takim a takim wyniku pierwszego meczu. 2-1 u siebie najczęściej kończy się awansem drużyny przeciwnej. W dodatku i Porto, i Bayern miały wiele szczęścia, że to 2-1 wywalczyły. Na pewno nie są faworytami do awansu. O Sevillę akurat bym się nie martwił. Przeżyli w tym zimnie w Moskwie. W Sewilli w marcu wieczorem będzie ze 20 stopni cieplej. Dodatkowo, 1-1 na wyjeździe to świetny wynik. Rosjanie praktycznie nie mają szans.
-
NBA
No przegrali z Orlando, ale jakiś czas temu. To był zresztą idealny przykład, jak źle można przygotować drużynę do konkretnego mecuz. Cavs powoli dochodzą do siebie, ostatnio pokonali Celtics i Hornets. Mała w tym jednak zasługa Jamisona, który nadal kiepsko broni, a i ofensywnie zespół gra dużo lepiej wtedy, gdy na boisku jest Varejao i/lub Hickson. Wczoraj w Bostonie LeBron 36/7/9, ale o 20-punktowym pogromie na Celtach zdecydowała przede wszystkim ławka. Śmiałem się przed sezonem z kontraktu Varejao, ale byłem w błędzie - koleś robi fantastyczną robotę, jest jednym z najlepszych defensorów w lidze i powinien dostać nagrodę dla najlepszego rezerwowego. Pierwszy raz w tym sezonie na boisku pojawił się Leon Powe - w meczu przeciwko swojemu byłemu pracodawcy. Wszedł na 3 minuty przed końcem, kiedy mecz był już wygrany, po czym dobił Celtics, trafiając na koniec jeden layup i dwa wolne. Kolejne wzmocnienie pod koszem dla Cavs. Jeśli wróci Zydrunas, to Cavaliers powinni znowu być najlepszym zespołem ligi. Jak na razie Jamison absolutnie nic nie wnosi, ale dostali go praktycznie za darmo, więc ich szanse na mistrzotwo nie spadają. Co do Orlando to muszę powiedzieć, że Dwight Howard gra obecnie tak dobrze, jak chyba nigdy wcześniej w karierze. Vince i Rashard i cała reszta - w kratkę, ale Howard naprawdę ostatnio ciągnie cały ten zespół.
-
Lost sezon 6 [spoilery]
Tak przeglądałem temat i jeszcze jedno w zasadzie mnie zdziwiło: Pewność? A dlaczego? Nie czaję. Co do "rozliczania się Jacka", to nie rozumiem, dlaczego sam fakt, że Jack X jest innym człowiekiem, miałby pozbawiać "alternatywną rzeczywistość" znaczenia. Być może one się jakoś zejdą, może nie, ale to i tak ma swój sens. Np. w przypadku Jacka mamy pokazane, że jeśli coś ci w życiu przeszkadza, to musisz to po prostu naprawić, a nie liczyć na zbiegi okoliczności i cudowne sposoby. Jack uciekł z wyspy, był z Kate i próbował być ojcem dla Aarona, ale mu się to nie udało, bo ciągle czekał, aż COŚ się wydarzy. Tutaj, choć teoretycznie jest innym człowiekiem, też sobie nie radzi i żadne rozbijanie się na wyspie, żadne bycie wybrańcem tego nie sprawiło. Problemy po prostu są i trzeba sobie z nimi poradzić. Ciekawe jest to, że Jack miał mieć wycięty wyrostek w wieku 8 lat, po tym jak upadł. Nie wiemy dokładnie, ile lat ma Jack, ale wychodzi akurat mniej więcej 1977. W sumie nic to nie wyjaśnia, tak samo jak ranka Jacka w samolocie. Może być to tylko analogia literacka, jakich pełno w tym serialu. A może np. zasłabnięcie było skutkiem operacji i, że tak powiem, przeznaczenie "nadrobiło" to, co Jack przegapił wskutek niewylądowania na wyspie. Ot, po prostu jeszcze jeden trop pozostawiony przez twórców dla urozmaicenia. Tak samo jak to, że Sayid - z perspektywy kolejnego odcinka nie ma już wątpliwości - po swoim zmartwychwstaniu przestał mówić z (kiepsko imitowanym) induskim akcentem. Zaczął gadać z... nie wiem jakim, ale jakimś innym. O czym to świadczy? Zagadka. Nie jest sobą, nie jest Ezawem. Przypadek Claire niczego w tym względzie nie wyjaśnia, chociaż ona też zmieniła nieco akcent. Te "czyśccowe" teorie są obecnie nieco passe, bo po trzech "alterspekcjach" nie ma żadnego przewodniego motywu, poza tym, że życie tych postaci wygląda inaczej. Życie Locke'a jest dużo lepsze, choć pozbawione złudzeń. Życie Jacka - trudno powiedzieć, ale raczej też lepsze. Mimo rozwodu nie upija się, naprawia swoje relacje z synem itp. Kate - nie wiadomo, ucieka tak jak zawsze. W każdym razie wszystkie podejrzenia, że "alterspekcje" będą pokazywać, jak to bez wyspy jest źle, albo że jest tak samo jak bez niej, zostały obalone. Na pewno nie można powiedzieć, że Jacob jest jednoznacznie dobry, jeśli widzimy, że w "pierwotnej rzeczywistości" Locke miota się, jest żałosny, samotny, natomiast w "rzeczywistości bez wyspy", kiedy nie jest wybrańcem i kandydatem, bierze ślub z ukochaną kobietą i zaprzyjaźnia się z Benem. W pewien sposób to "co, gdyby..." pokazuje nam, że decyzja Jacoba zrujnowała Locke'owi życie. Więc jakakolwiek nie byłaby jego motywacja - nie jest on "po prostu dobry". Tak jak mówiłem, obecnie bardzo przypomina Boga ze Starego Testamentu i chyba niewiele więcej można powiedzieć.
-
Lost sezon 6 [spoilery]
Nie dostał "oficjalnego" imienia, to fani dali mu takie, które się oczywiście nasuwa. Nie wiem, co w tym dziwnego. Bankowo okaże się, że on się nazywa inaczej, ale o tym chyba raczej sobie wszyscy zdają sprawę. Już widzę, jak w ostatnim odcinku na sam koniec, jako shocker, cliff-hanger i nut-cracker pojawi się zbliżenie na twarz Ezawa, który powie: "My name is Bob". Buch! Napis "LOST".
-
Champions League
Przed tymi meczami miałem swoich "faworytów" i "pewniaków", ale okazało się, że praktycznie każde spotkanie było zacięte. Ani jedno nie rozstrzygnęło się więcej niż jednym golem. Tylko w dwóch spotkaniach wygrał zespół wyżej rozstawiony. W żadnym meczu ani skrócie, który widziałem, nie zauważyłem, by jeden klub miał zdecydowaną przewagę nad drugim. Najbliżej takiej sytuacji były, co chyba zaskakujące, oba zespoły francuskie - nie miażdżyły rywali jakoś specjalnie, ale można bez wątpienia powiedzieć, że po prostu grały lepiej. Co z drużynami angielskimi? Spośród trzech - dwie przegrały. Czy któraś z nich odpadnie? Patrząc na ostatnie sezony - byłby to już pewien ewenement, bo zazwyczaj wszystkie cztery wchodziły do ćwierćfinału. Oczywiście, każdy z angielskich teamów miał przez ten czas bardzo trudne sytuacje, ale prawie zawsze z nich wychodzili, więc zarówno Chelsea, jak i Arsenal pozostają faworytami swoich par. Ale nie pewniakami. Inter pokazał dzisiaj naprawdę wiele i jeszcze raz powtórzę: szkoda tego losowania. Zespół Mourinho z taką grą mógłby przejść każdego innego. Przejść Chelsea - trudno powiedzieć. 2-1 to zły wynik. Myślę, że ostatecznie awansują ci, co mieli awansować. Bayern i Real są chyba w najtrudniejszej sytuacji, oni może odpadną. Reszta faworytów jak zagra swoje, to powinna przejść. Wiadomo, to LM, tutaj się nie zdarza, że Arsenal przegrał z kimś spoza Anglii.
-
Wygraj lige mistrzow
Ta kolejka była nieudana, ale tak jak sądziłem - ludziom na wiosnę się nieco odechciało i awansowałem na okolice 140. miejsca w Polsce. W sumie dalej dość daleko, ale biorąc pod uwagę, że to moja jedyna drużyna to i tak takie miejsce jest rzadkością.
-
High on Fire
Wywaliłem z dysku. Mastodon taki sam, tylko lepszy.
-
Lost sezon 6 [spoilery]
Mi się odcinek bardzo podobał. Taki oldschoolowy, jak to powiedział Hugo. Drugi z rzędu epizod utrzymany niemal w 100% w tonacji mistyczno-teologicznej - czegoś takiego nie było od czasów drugiego sezonu. Jacob coraz bardziej przypomina Boga, a Ezaw Szatana. Wiadomo, że to może być tylko szykowanie się scenarzystów do wielkiego zwrotu akcji, no ale c'mon... Scena w latarni była świetna. Michael Giacchino prawdopodobnie dostanie w tym roku Oscara, co nie jest od razu gwarantem wysokiej jakości każdego jego dzieła, ale świadczy o pewnej klasie. I faktycznie - od początku sezonu jestem bardzo zadowolony z muzyki w "Lost". Po prostu jest klimat, i to jest najważniejsze. Znowu po obejrzeniu odcinka myślę sobie "kurczę, kurczę, co będzie dalej?", a tego też od dawna w przypadku tego serialu nie miałem. Może to nostalgia za pierwszym sezonem, który pięć lat temu zrobił na mnie ogromne wrażenie. Ale chyba powód jest taki, że nie przepadam za serialami akcji ani science-fiction, dlatego powrót do korzeni jest dla mnie równoznaczny z powrotem wysokiego poziomu. Co do przewidywań na przyszłość: mam po prostu nadzieję, że coś się wydarzy. Jest sporo do pokazania. Jest Claire, są Jack, Hugo, Sayid, Sawyer. Jest kilka postaci nieco ostatnio "odstawionych": Ben, Richard, Desmond, Ilana, Koreańczycy. No i jacyś Inni. I jeszcze ktoś ma przybyć na wyspę. No i Kate, która "nie została zaproszona". Bardzo dużo wątków, a odcinków do końca coraz mniej. No nie widzę innej możliwości, jak zwiększyć tempo. Nie obchodzą mnie żadne "odpowiedzi", dla mnie mogą nic nie wyjaśniać, ale np. nie chciałbym, żeby Ben był już do końca tylko kukiełką biegającą sobie w tle, po tym, jak przez pół tego serialu był jego najbarwniejszą postacią. "Lost" w ogóle jest małym mistrzowstwem "autoreferencji", co teraz można zaobserwować w przypadku kandydatów. Widz cały czas myśli: kto będzie "tym wybrańcem"? Kto (i co) w ostatecznym rozrachunku okaże się w tym serialu najważniejszy? Jest tak wiele możliwości... "Jack X" okej. Wiem, że to najbardziej kontrowersyjna postać w tym serialu, akurat ja go lubię, po tym odcinku jeszcze bardziej.
-
Plakaty
Najlepszy plakat wszech czasów:
-
poszukuje...
No ale mieć na Laście napisane, że słuchałeś piosenki "Krowa-Nekrofil" zespołu Odbyt to jednak szpan. Być może największy od momentu, gdy odkryłem kapelę Facel Christ i ich przeboje typu "My Pony's Anus Was Invaded By David Hasselhoff" czy "Your Mom Was Eaten By A Cum Drinking Septic Troll".
-
poszukuje...
Ale tę Krowę-Nekrofil to bym sobie posłuchał.
-
NBA
Jamison się nieco rozkręcił, coś tam trafia, ale Cavs przegrali trzeci mecz z rzędu. Defensywa i gra podkoszowa cierpią bez Zydrunasa, a władze NBA zapowiadają, że nie pozwolą Litwinowi wrócić do Cleveland. Powód? I zawodnik, i jego agent sugerowali dość mocno, że transfer przeprowadzono tylko po to, by Ilgauskas mógł po miesiącu wrócić do Cavs. Brawo. Cavaliers być może właśnie zje'bali sobie zespół, próbując naprawić najlepszy team w lidze, który w momencie transferu wygrał 13 meczów z rzędu.
-
jedzenie studenckie - przepisy
W sumie bym se zrobił te frytki na smalcu. Nigdy nie robiłem sobie sam frytek. Logika wskazuje, że będą lepsze niż jakiekolwiek kupione. To nie jest trudne, co nie? Wziąć kilka ziemniaków, pokroić w paski i wrzucić na patelnię, co nie? Przydałyby się też jakieś porady dotyczące warzyw. Ciągle postanawiam, że zacznę je jeść, bo przez całe moje życie na jedno zjedzone warzywo przypada jakieś 40 wypalonych papierosów, co powoduje koszmarną awitaminozę. Sęk w tym, że nie przepadam za nimi - z reguły im zdrowsze, tym bardziej go nienawidzę. Cebula, papryka, pomidory - jeszcze okej, ale te wszystkie zielone... Ble. Masz jakieś pomysły dotyczące brokułów itp.? Nie chodzi mi o posiłki typu "brokuły z wodą", tylko normalne dania, gdzie zielone warzywa będą pasującym dodatkiem.
-
Primera Division
Jeśli popatrzeć na statystyki, to Real jest niesamowicie silny na swoim stadionie. W tym sezonie same zwycięstwa. O ile 1-0 w rewanżu z Alcoronem można nazwać zwycięstwem... Aha. Nie do końca. Jednego meczu u siebie Real nie wygrał. Było to spotkanie z Milanem. No i w sumie tyle do powiedzenia w tym temacie. W starciach o małą stawkę mogą sobie bić rekordy, ale te najważniejsze mecze przegrywają. Jak zawsze od czasu zwolnienia Del Bosque w 2003 roku. Co z tego, że rozwalili w tym sezonie praktycznie wszystkich, skoro przegrali akurat te trzy najważniejsze mecze - z Barceloną, z Milanem i Lyonem? Widziałem wszystkie te mecze i ciekawe jest to, że z tych trzech spotkań tylko w jednym byli słabsi od przeciwnika i był to właśnie mecz we Francji. Jeśli dodać do tego, że Real w tym sezonie NIGDY nie odrobił strat (nie wygrał ani nie zremisował ani jednego meczu lub dwumeczu, w którym jako pierwszy stracił gola), to wniosek jest prosty - zdanie "Real w ćwierćfinale LM" powinno w tym roku nadal być doskonałym dowci'pem.
-
Metallica
Obawiam się, że grałem na perkusji nieco dłużej niż ty i jednak wiem, co to jest rimshot, a co to jest niewyobrażalnie chu'jowe brzmienie bębnów. Uprzedzając pytania - tak, wiem, że Lars specjalnie to tak wymyślił i nawet się tym chwalił. Jak ostatnio czytałem wywiad, to on do dzisiaj uważa, że to był dobry pomysł. No to fajnie, że tak uważa. Pomysł był chu'jowy. Serio, te sprężyny po coś są jednak montowane na werblach. Wiesz po co? Nie, Lars, nie po to, żeby werbel brzmiał mniej agresywnie. Są tam po to, żeby werbel nie brzmiał niewyobrażalnie chu'jowo. Co to są debilne numetalowe wstawki? Posłuchaj sobie płyty "St. Anger", to są takie debilne wstawki charakterystyczne dla muzyki numetal, które pojawiają się w prawie każdej piosence na tym albumie, a w niektórych zajmują większą część utworu. No nie wiem co jeszcze powiedzieć. Mogę powiedzieć milion złych rzeczy o tym albumie, ale po co. Nie będę się kłócił. Jeśli ktoś jest w stanie słuchać "St. Anger", to jego sprawa. Ja nie jestem. To koszmarnie zła płyta. Słyszałem niejedną koszmarną płytę, ale bardzo rzadko zespół, który lubię, nagrywał coś aż tak złego. W zasadzie to nie przypominam sobie niczego podobnego. "St. Anger" to w moim życiu ewenement.
-
jedzenie studenckie - przepisy
Kurde jaki poradnik survivalowy. Od jutra sam sobie piekę chleb i kluski. Pewnie rachunek za gaz będzie większy, niż oszczędności, ale co tam.
-
Poleć coś w stylu...
lol
- feel
-
Vancouver 2010
Wooow, koleś, jesteś niesamowity. Po zaledwie 10 latach Małyszomanii już teraz kapnąłeś się, że skoki narciarskie są mało popularnym na świecie sportem? Zmieniłeś moje życie tym spostrzeżeniem.
-
NBA
Tracy McGrady zagrał dzisiaj w barwach Knicks i... o dziwo, był całkiem niezły. Rzucił chyba więcej punktów, niż przez cały ten sezon razem wzięty w Houston. Oczywiście, w Knicks nawet Adam Morrison miałby niezłe statystyki, ale... T-Mac wyglądał po prostu dobrze. Knicks walczyli długo z Oklahoma City Thunder, ale Kevin Durant najpierw doprowadził do dogrywki swoją trójką w ostatniej akcji, a później przy stanie 118-117 dla Knicks zdobył 4 ostatnie punkty meczu - najpierw z gry, później z wolnych. Jak zwykle, doskonale zagrał też Russel Westbrook (31 pkt., 10 as., 9 zb.). Ósme z rzędu zwycięstwo Thunder i można się zastanawiać, jak długo to będzie trwać.
-
High on Fire
Po kilku przesłuchaniach płyta oczywiście nieco zyskuje, choć nadal czegoś tu brak.
-
NBA
Antawn Jamison zaliczył w Charlotte być może najgorszy debiut wszech czasów. Oddał 12 rzutów, nie trafił ani jednego - trudny do osiągnięcia wyczyn. W dodatku aż 5 razy został zablokowany. Generalnie przez cały mecz wyglądał, jakby tylko zabierał miejsce LeBronowi, taki zły brat bliźniak, który sabotuje posunięcia tego dobrego. Defensywnie - Cavs wyglądali niewiarygodnie źle. Oczywiście Charlotte ma na nich akurat sposób. Z 13 porażek Cavs w tym sezonie aż 3 są z Bobcats. Gerald Wallace powoli wyrasta na specjalistę nr 1 od krycia LeBrona. Z drugiej strony - to właśnie Charlotte jako jedyne przegrało dwa razy z New Jersey Nets. Dziwny zespół. Od kiedy powstali, ciągle dokonują transferów. Mieli taki moment, po przyjściu Stephena Jacksona, że wydawało się, że powalczą o ścisłą czołówkę. Później oklapli. Wczoraj świetnie zadebiutował Tyrus Thomas (25 minut gry, 12 zbiórek, 6 bloków - coś dodać?), dobrze - Theo Ratliff. W tej chwili pewnie każdy zawodnik Cavs boi się, że Bobcats skończą na 4. lub 8. miejscu i trafią na nich w playoffach. Orlando, Lakers - ich w tym sezonie zdominowali. Charlotte - tu jest się czego bać. W tej chwili Charlotte zajmuje na wschodzie 8. miejsce. Triple-double zaliczył Darren Collison - to dopiero drugie t-d pierwszoroczniaka w tym sezonie. Zastępujący kontuzjowanego Chrisa Paula, mierzący ledwie 183 cm Collison przez ostatnie trzy mecze zdobywa średnio po 10 asyst i ponad 20 pkt. na mecz. Jeden z tych, co powinni zarządzić tą ligą za kilka lat. Tak jak Stephen Curry i Tyreke Evans.
-
Serie A
Czas na pointe
-
Them Crooked Vultures
Faktycznie to zrobiłeś. Ludzie potrafią być tak źli.
-
Them Crooked Vultures
No to trudno, nie wywalajcie. Głupie to nowe Diino jest, nie czaję go w ogóle.