Skocz do zawartości

Wredny

Senior Member
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Wredny

  1. Wredny odpowiedział(a) na lennox odpowiedź w temacie w Assassin's Creed
    Sam dobrze wiesz - widzę, że wbijasz trofea, więc wiadomo, że jak chcesz 100% to trzeba kupić Sprawdź tylko, czy nie wyjdzie taniej kupić pakietów "Legacy of the First Blade" i "The Fate of Atlantis", bo tylko one są wymagane do 100% pucharków.
  2. Wredny odpowiedział(a) na Amer odpowiedź w temacie w Xbox Series X|S
    Też mi się to czasem zdarza na LG OLED, ale z PS5 również, więc to coś z TV, a nie z konsolą.
  3. Wredny odpowiedział(a) na Wiolku odpowiedź w temacie w Ogólne
    Jak liczyłeś na 4K/60 to tylko na XSX takie bajery - na PS5 dalej średniowiecze - 1080p i 30fps.
  4. Wredny odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Ogólne
    Dla mnie Infinite miało bardzo leniwą fabułę, nie umywającą się do oryginalnego BioShocka z bardzo naciąganym twistem na koniec. A oprócz tego zawiodło mnie na całej linii płyciutkim jak kałuża gameplayem, godnym Call of Duty. Gdyby to się nazywało inaczej to pewnie nie miałbym takiego żalu, a być może i gierkę miło wspominał, ale to miał być BioShock
  5. Wredny odpowiedział(a) na Figuś odpowiedź w temacie w PS5
    Graficzka jest paskudna fhooy - serio, ale PUBG ma lepiej wykonany świat
  6. Wredny odpowiedział(a) na Figuś odpowiedź w temacie w PS5
    Bo oni uważają, że sklecili coś fajnego najwyraźniej. Widząc ten chujowy silnik z FFXV od samego początku obstawiałem, że tak to będzie wyglądać, a bohaterka skrojona jest pewnie pod dzisiejszego gracza Fortnite, upośledzonego tiktokiem i nikt nie uznał, że to coś złego
  7. Wredny odpowiedział(a) na SzczurekPB odpowiedź w temacie w PS4
    Typowe, PRowe korpo-pierdololo, aż mnie lekko zemdliło Garvin przynajmniej mógł sobie pozwolić na szczerość i za to szacun. Swoją drogą to dziś odpaliłem to na PS5 i ojaciepierdole jak to przepieknie wyglada Przecież Forspoken przy tym wygląda jak gra z ery PSX
  8. Wredny odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Ogólne
    No tak czy siak Levine to dla mnie żadna firma, bo Infinite było strasznie chujowym BioShockiem, a tym niestety swoje ostatnie wrażenie pozostawił. Z tego trailera wręcz biła chęć pokazania "hej, kiedyś robiłem BioShocka, pamiętacie?", ale wyszło dziwnie, bez ładu i składu - ot, jakiś zlepek pomysłów i designów, żeby było w klimacie. Chętnie zobaczę gameplay, bo póki co zero jaranka.
  9. Wredny odpowiedział(a) na Sylvan Wielki odpowiedź w temacie w Ogólne
    Przecież zaczynali od gry z gameplayem (Remember Me), później przyszło LiS, ale w międzyczasie był też Vampyr. Mnie zainteresowali - taki trochę Wiedźmin z duchami. Ciekawe, czy korytarzyk, czy open world.
  10. Wredny odpowiedział(a) na Figuś odpowiedź w temacie w PS5
    Wiadomo, że będą spoko lokacje i ciekawi przeciwnicy, ale core gry będzie dokładnie ten sam - jeśli np fabuła nie dowiezie, a jej wydarzenia nie będą nas interesować to zostaniemy z pustym open-worldem rodem z Boysband Fantasy XV (zresztą na tym samym silniku) i wk#rwiającą bohaterką, sklejoną na dzisiejszą modłę strong-female protagonist, która za wszelką cenę musi być bezczelna i niesympatyczna. Ja przeszedłem całość, włącznie z dodatkowym bossem, obiegłem mapę od palisady aż do niewidzialnej granicy, wytłukłem masę wrogów, otworzyłem sporo skrzynek, w tym chyba cztery te z puzzlami i mam jakiś pogląd na gierkę. Nie mówię, że wszystko jest tu złe, ale na pewno przed reckami nie kupię, a często tak robię. Kuźwa, ta woda - przecież to wygląda jak Dragon's Dogma z PS3 Jak w czasach RDR2, Days Gone, Horizonów, Death Stranding i Ghost of Tsushima można wydać takiego paszteta?
  11. Wredny odpowiedział(a) na Frantik odpowiedź w temacie w Ogólne
    Nie czułem braku jakichś przedmiotów, bo pomieszczenia i tak są gęsto zagracone, a nie porównuję ze starymi wersjami, bo po co mi to Bardziej mnie martwi różnica w jakości oświetlenia pomiędzy Quality a Performance, dlatego pierwszy raz od dawna wybrałem to pierwsze kosztem płynności.
  12. Wredny odpowiedział(a) na Figuś odpowiedź w temacie w PS5
    Demko uratowało moją kasę, bo na premierę to nie ma nawet co się zastanawiać - za max 50zł może kiedys do kolekcji przytulę. Brzydkie to strasznie, obojętnie w jakim trybie, a tylko w jednym grywalne (60fps). Pusty open world w stylu tego z FFXV, co zresztą przewidywałem już dawno temu. Irytująca główna bohaterka i te jej pseudo-cool-yo-yo-teksty, jaka to ona zajebista nie jest - wymiany zdań z panem bransoletkiem mega żenujące i nie wiem, pod kogo to robione? Walka nawet spoko, tyle że chaotyczna, ale efekty ładne, a i możliwości jakieś są, jak się pokombinuje, ale komu by się chciało, jak ognisty miecz wszystko kosi
  13. Wredny odpowiedział(a) na Frantik odpowiedź w temacie w Ogólne
    Na wstępie od razu zaznaczę, że jest to tytuł, z którym bawiłem się chyba najlepiej z tegorocznych premier (no, może na równi z A Plague Tale: Requiem), co absolutnie nie jest jednoznaczne z "najlepsza gra roku" - taki paradoks. W każdym razie podczas gry ciężko było mi się od pada oderwać i z bólem serca szedłem spać, a gdy wstawałem to myślałem tylko o tym, kiedy wreszcie będę mógł wrócić na księżyc Jowisza. Bo właśnie tam rozgrywa się akcja, a my wcielamy się w Jacoba Lee (któremu twarzy i głosu użyczył hollywoodzki aktor, Josh Duhamel), kosmicznego przemytnika, aktualnie na usługach dużej korporacji, rządzącej tą częścią układu słonecznego. Wskutek różnych wydarzeń, które przedstawione są w baaaardzo filmowym prologu, nasz bohater trafia do zakładu karnego na Callisto i tu zaczyna się właściwa gra. Od razu miejmy z głowy akapit odnośnie spraw technicznych - według mnie najlepszą opcją graficzną jest tryb jakości, gdyż tempo gry jest i tak dość powolne, a w tym trybie mamy dużo dodatkowych bajerów, jak ray tracing w odbiciach, cieniach, czy ogólnie więcej efektów cząsteczkowych, gęstszą mgłę, czy dużo lepsze, punktowe oświetlenie. W trybie performance dostajemy te 60 klatek, ale momentami gra wygląda zbyt sterylnie (choć nadal pięknie), a że jak wspomniałem - tempo tego tytułu i tak jest powolne (niejako wynikające z natury gatunku - w grach tego typu raczej nie biega się na pałę, tylko powoli chodzi, nasłuchując i obserwując) to uważam, że akurat tutaj warto poświęcić trochę dodatkowej płynności na dużo lepsze doznania wizualne. A jest czego doznawać, bo Callisto to jedna z najlepiej wyglądających gier na rynku (oczywiście piszę o wersjach na współczesne sprzęty), momentami ocierająca się o fotorealizm. Design i wykonanie miejscówek, wszelkiego rodzaju tuneli, szczegółowość wnętrz pomieszczeń, zagospodarowanie tego detalami, przedmiotami codziennego użytku - to wszystko jest tu na najwyższym poziomie i tryb foto co chwila jest w użyciu. Podobnie z oprawą dźwiękową - naturalnie odegrane scenki i dialogi (jak już się jakieś trafią, bo gra fabularnie nie należy do rozbudowanych, a szkoda bo aktorzy fajni i był potencjał), dźwięk otwieranych, metalowych grodzi (musiałem o tym wspomnieć, bo jest tak cudownie basowy, że parę razy przełaziłem przez te drzwi, żeby tylko jeszcze raz to usłyszeć), wszelkiego rodzaju niepokojące odgłosy, czy motywy muzyczne, wrzucające ciarki na plecy (w tym jeden jakby żywcem wyjęty z filmu "Sicario"). OK, czyli technicznie gierka jest super (grałem w najlepszą w dniu premiery wersję PS5), choć nie do końca, ale o tym później. A jak się w to gra? Jest to trzecioosobowy survival horror, wyraźnie inspirowany Dead Space, choć w przeciwieństwie do swojego protoplasty, nastawiony na walkę w zwarciu i walenie "pałą". Twórcy zaimplementowali dość ciekawy system, w którym musimy unikać wrogich szlagów i wyprowadzać własne. Sporo osób nadal nie rozumie, jak to wykonywać, więc napiszę tylko, że lewą gałkę należy TRZYMAĆ wychyloną w lewo/prawo na długo przed ciosem - nie musi być to robione w ostatniej chwili, choć oczywiście jak ktoś ma takie wyczucie to zostanie nagrodzony efektownym slo-motion. Później szybko w drugą stronę, bo przeciwnicy przeważnie mają combo składające się z dwóch ciosów (przynajmniej dopóki mają dwie ręce, hłe hłe ), a wtedy mamy okienko na swój własny atak. Później otrzymujemy giwerę, ale jest to coś na zasadzie broni palnej w Bloodborne - wspomagacz do broni białej, w żadnym wypadku broń główna - ot, strzał będzie pełnił tu rolę dodatkowego "ciosu" w naszym combo, ewentualnie finishera, jak uda nam się wycelować w słaby punkt. Ostatnim bajerem, zasilającym nasz arsenał będzie GRP, czyli odpowiednik telekinezy z Dead Space, dzięki któremu będziemy mogli ciskać przeciwnikami po ścianach, a najlepiej w kolce na nich, albo wielkie wiatraki, które aż się proszą o taki prezent. Naszymi przeciwnikami są zainfekowani w mniejszym lub większym stopniu ludzie, co przekłada się na w sumie małą różnorodność wrogich maszkaronów - około 10 typów, plus wariacje, z czasem dochodzą mutacje (którym możemy zapobiec, jeśli odpowiednio szybko zareagujemy), ale nie jest źle, bo spełniają swoje zadania i nie jest to FPS, żebym potrzebował większego bestiariusza. Na minus na pewno walki z bossami - bez większego na siebie pomysłu, a jeszcze czasem z wkurzającymi przeszkadzajkami, które dodatkowo utrudniaja starcia, w których jesteśmy na hita. Wliczam tu także ostatnią walkę, w której, dla odmiany od reszty gry, musimy dużo strzelać, więc bez wypasionej ARki i pełnego inventory amunicji do niej nawet tam nie wchodźcie (inne bronie możecie olać). Wspomniałem wcześniej o oprawie i oświetleniu (a także cieniach i odbiciach), a to wszystko przekłada się na naprawdę satysfakcjonującą eksplorację, bo to sama przyjemność przemierzać tak pięknie wykonane miejscówki. Gra jest liniowa (czasem aż nazbyt), ale często oferuje mniej lub bardziej ukryte opcjonalne ścieżki, prowadzące do dodatkowych obszarów lub sekretnych pomieszczeń, w których możemy znaleźć fajne fanty lub chociaż audiologa ze skrawkiem tej historii. Jak pisałem na początku - ciężko mi się było oderwać i gra zupełnie mnie nie męczyła (grałem od razu na poziomie trudności Maximum Security), w przeciwieństwie do np God of War Ragnarok, który trochę przytłaczał mnie swoim ogromem i co chwila otwierającym się wielkim obszarem do eksploracji. Dzisiejsze gry są zdecydowanie za długie/duże (co też ma swoje plusy, ale i minusy) i czasem fajnie jest zagrać w coś tak skondensowanego i liniowego, co nie ciągnie się miesiącami. Napomknąłem, że fabularnie nie jest to tytuł zbyt rozbudowany - historyjka jest, nawet ciekawa (choć klisza), a postacie mają potencjał (szkoda zwłaszcza Sama Witwera, który miał zadatki na fajnego złego), ale całość sprowadza się do "przeżyj, ucieknij w cholerę". Dopiero 3 ostatnie chaptery pod tym względem podnoszą jakość produkcji (pod innymi względami też - to najlepsze chaptery w grze), a zakończenie jest naprawdę spoko, mimo jednego tandetnego jump-scare'a, który jest tak przeruchany, że bardziej śmieszył, niż straszył. OK, to co tu nie zagrało do końca? Grając w ten tytuł co jakiś czas dostawałem w twarz jakimś rozwiązaniem, które mnie wkurzało/irytowało i nie mogłem zrozumieć, dlaczego teraz, w czasach, gdy tyle gier ma to zrobione dobrze, tutaj jest inaczej, gorzej... System walki jest na pewno jednym z punktów zapalnych, bo o ile walka jeden na jeden jest super, tak więcej przeciwników to już problem (przynajmniej dopóki nie mamy naszej rękawicy), więc polecam w miarę możliwości przyjmować petentów osobno, niczym w serii Souls. Eksploracja, mimo że fajna, jest ograniczona przez fabularne postępy - nie mamy tu, niczym w wielokrotnie wspominanym Dead Space, swobody w obrębie danego chaptera i czasem, gdy przekroczymy jakiś próg/drzwi/przeszkodę terenową, gra nie pozwoli nam się cofnąć. Nie byłby to problem sam w sobie, ale z racji tego, że przez długi czas mamy bardzo mały ekwipunek, a sklepiki rozsiane są dość rzadko, człowiek ciułajacy "na czarną godzinę" chciałby pewne fanty np sprzedać, żeby mieć na upgrade broni i w tym celu chciałby wrócić do ostatniego odwiedzonego kiosku, a tu dupa - okazuje się, że stalowa belka, przez którą przed chwilą bez problemu przeskoczyłeś, teraz stanowi przeszkodę nie do pokonania, bo gra tak postanowiła - masz iść przed siebie i już, nie ma sprzedawania, nie ma miejsca, więc jak znów coś znajdziesz to i tak nie podniesiesz (chyba, że wyrzucisz coś innego). Dziwnie umiejscowione Checkpointy to też taki mały zgrzyt, bo czasem kończyłem sesję np na początku nowego Chaptera, a po ponownym odpaleniu gry okazywało się, że muszę jeszcze dokończyć ostatnią sekwencję w poprzednim i obejrzeć scenkę wprowadzającą, którą już wczoraj widziałem (a tych nie można skipować). Kolejny zarzut mam o przewidywalność, przez co mało straszna gra staje się jeszcze mniej straszna. Jasne, można obwiniać tu moje doświadczenie i znajomość schematów, które twórcy stosują w swoich produkcjach, ale tu wydało mi się to jakoś bardziej oczywiste. Kiedy widzimy większe pomieszczenie, w którym znajdujemy pełno ammo i trzy "apteczki" to wiadomo, że po odpaleniu skryptu będziemy odpierać jakieś hordy. Kiedy dostajemy towarzysza, który z nami spaceruje to wiadomo, że nie będzie walki, bo gra nie jest przystosowana do obsługi wspomagającego AI i dopiero jak nasz partner "zakotwiczy", bo musi koniecznie coś hakować, a Ty masz iść się w tym czasie napyerdalać, wtedy wiadomo, że znów wracamy do akcji. Poza tym dużo tanich jump-scare'ów, na które już od dawna się nie nabieram, ba - widzę i przewiduję z daleka. Idę korytarzem i widzę zakrwawione zwłoki, wiszące przy suficie? Wiem, że gdy podejdę bliżej, coś je wciągnie do środka. Czołgam się kanałem wentylacyjnym i zza rogu wystają czyjeś nogi? Wiem, że jak się zbliżę, coś je gwałtownie zabierze tuż sprzed mojego nosa itp... itd... Takie tanie straszaki, ale nic naprawdę mrożącego krew w żyłach. Do tego brak jakiejś dodatkowej zawartości, żadnego NG+ po przejściu, żadnej planszy z wynikiem czasowym, może rangą, ilością zabić czy śmierci i brak wyboru rozdziałów, żeby sobie powtórzyć ulubiony fragment, czy na luzie dozbierać pominięte znajdźki. Sporo rzeczy sprawia tu wrażenie, jakby developerzy robili ten tytuł pod presją czasu i byli poganiani przez wydawcę, przez co o wielu sprawach z zakresu szeroko pojętego "Quality of Life" zwyczajnie zapomnieli, mimo że gry, na których się wzorowali, miały to wszystko. Pod wieloma względami The Callisto Protocol przypomina mi pierwsze The Evil Within. Jedno i drugie słabo straszy, operując w zamian obrzydliwościami. Obydwie produkcje to także powroty ludzi, którzy chcieli przywrócić blask gatunkowi, który pomogli swego czasu zrewolucjonizować (Mikami w RE4, Schofield w Dead Space) w czasach, gdy ten gatunek podupadł (wtedy ch#jowe RE6, dziś zero kosmicznych horrorów). Jeden i drugi zaliczył w swoim nowym dziele dużo wtop, a mimo wszystko jeden i drugi tytuł bardzo lubię i będę dobrze po latach wspominał. Zarówno TEW, tak i Callisto to dobre gry, jednak mają swoje za uszami i zabrakło kilku szlifów, by mogły być jednym tchem wymieniane obok największych - co najwyżej w kontekście hołdu oddanego klasykom gatunku. Czy więc polecam The Callisto Protocol? Ciężko mi na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć, bo wiem, że każdy jest inny i z innych pobudek podejmuje decyzje. Ja postanowiłem kupić na premierę i mimo tego, że gra "pękła" w weekend - nie żałuję. Ba! Właśnie dlatego, że nie mogłem się oderwać, "pękła" tak szybko, a to tylko świadczy o tym, że z mojej perspektywy było warto. Kupiłem także dlatego, bo wierzę, że Schofield jest pasjonatem, który naprawdę chciał dobrze, ale musiał zmierzyć się z bezlitosną biurokracją dzisiejszej gierkowej rzeczywistości i to koreańskiego wydawcę obwiniam o ostateczny kształt tej produkcji. Może niektórzy nie wiedzą, ale KRAFTON chciał zrobić singlową opowiastkę w uniwersum PUBG, ale Schofield zdołał przekonać ich do swojego pomysłu (choć podpisując pakt z diabłem musiał liczyć się z tym, że ten będzie go trzymał krótko). Postanowiłem kupić, żeby wysłać sygnał, że gracze wciąż chcą takich czysto singlowych, wysokobudżetowych produkcji, a może, gdy sprzedaż będzie satysfakcjonująca, ekipa Striking Distance dostanie zielone światło i więcej swobody na zrobienie sequela. Używając kulinarnej przenośni - to naprawdę smaczne danie i choć zabrakło kilku przypraw, a miejscami jest niedogotowane to czuć tu przebłyski talentu kucharza i ma zadatki na Master Chefa, gdyby tylko ten cholerny Gordon Ramsay nie darł na niego ryja. Ocena gry 7,5/10
  14. Wredny odpowiedział(a) na Square odpowiedź w temacie w PS5
    The Callisto Protocol Platyna #141. Prosty zestaw, do zdobycia w trakcie jednego przejścia gry. Większoć fabularnych, kilka za banalne czynności, które najprawdopodobniej bezwiednie wykonacie w trakcie przechodzenia, a jedyne, które można przegapić to te za znalezienie wszystkich audiologów (zarówno rozsianych luzem, jak i wydłubywanych ze zwłok). Ja poradnika nie potrzebowałem, bo starałem się "lizać ściany" i jak na koniec się okazało - skutecznie, bo nic nie pominąłem. Jest też trofeum za przejście gry na najwyższym poziomie trudności - Maximum Security, który dostępny jest od samego początku, więc to na nim polecam od razu grać (tylko wtedy jest odpowiednie napięcie). Według save, przejście gry zajęło mi 12h30minut. Po przejściu gry dowiedziałem się także o exploicie związanym z tym trofeum, ale dla mnie granie w survival horrory na niższym niż maksymalnie dostępny mija się z celem, więc nawet nie wnikam w szczegóły. Trudność w zdobyciu platyny 3/10
  15. Wredny odpowiedział(a) na odpowiedź w temacie w Graczpospolita
    W oczekiwaniu na The Callisto Protocol (które już zdążyłem splatynować) wróciłem do Dead Space, tym razem na XBOXie. Co prawda jedynka nie dostała żadnych usprawnień, ale i tak jest ogromna frajda, że mogę graać w to na obecnej generacji, a na dodatek mogę pstrykać screenshoty, co zresztą czynię na potęgę Dwójka i trójka natomiast otrzymały boost do 60fps, więc stwierdziłem, że będę je sobie chciał powtórzyć z takim bajerem. Wczoraj z paczkomatu wyciągnąłem obydwie gierki, ale jest pewien problem, bo ludzie to straszne brudasy i niechluje. Obydwa pudełka w mniejszym lub większym stopniu są osmarkane, poniszczone, a że są to pudełka na wydania dwupłytowe (jedno z wkładką, drugie z dłuższym trzpieniem) to praktycznie nie mam możliwości znalezienia zastępstwa, bo nigdzie takowych nie ma Ech, ciężkie jest życie pedanta, ale jak wyciągnąłem moje starocie z PS3, żeby zrobić kolekcji DS "rodzinną fotkę" to one wciąż błyszczą nowością, mimo ogrywania na premierę, przemieszczania, używania...
  16. Wredny odpowiedział(a) na YETI odpowiedź w temacie w PS5
    Pojebało ich tam w tym Sony Czyli nie doczekam się kolejnej części z dorosłą Cassie
  17. Wredny odpowiedział(a) na SzczurekPB odpowiedź w temacie w PS4
    Nie "na 7", ale te 5 i 6/10 od gs i ign np to już było przegięcie pały, zwłaszcza jak się te teksty (które na miano recenzji nie zasługują) przeczytało.
  18. Wredny odpowiedział(a) na SzczurekPB odpowiedź w temacie w PS4
    Yup, ale kiedyś nie było tylu Julek, wysrywających swoje lewackie odchyły pod przykrywką recenzji w wielkich portalach, więc ma chłop rację i trzymam jego stronę. Zwłaszcza, że czytałem te paszkwile.
  19. Wredny odpowiedział(a) na Fanek odpowiedź w temacie w Ogólne
    Wygląda trochę jak te gryzmoły Gmocha z mundialowego studia
  20. Wredny odpowiedział(a) na Frantik odpowiedź w temacie w Resident Evil
    I słusznie, bo nią nie była
  21. Wredny odpowiedział(a) na Bigby odpowiedź w temacie w Ogólne
    Wk#rwili mnie już samym początkiem - z Daniels zrobili pyskującą, strong-lesbian protagonist, a latynosa zastąpili czarną babą za sterami, ale oczywiście na akcję nie poszła i nie zginęła jak jej poprzednik na samym początku. Tylko Hammond mi pasuje, ale też nie wychodzi na takiego zimnego gnoja, bo mu dialogi zmienili i już nie beszta Kendry jak wcześniej, bo pewnie "mizoginia". No i na chuj ten Isaac się odzywa i wtrąca się do rozmowy dorosłych? W jedynce miało to fabularne uzasadnienie, dlaczego chłop nie gadał, przynajmniej pod koniec. Wygląda fajnie (choć faktycznie żadna rewelacja po Callisto) i jasne, że biorę na premierę, ale czuję, że fabularnie mi to zepsują.
  22. Wredny odpowiedział(a) na Frantik odpowiedź w temacie w Ogólne
  23. Wredny odpowiedział(a) na Frantik odpowiedź w temacie w Ogólne
    Dla mnie overall - jak najbardziej. Twórcy A Plague Tale nie nadymali się przed premierą, że to będzie "pierwsza gra AAAA", każdy spodziewał się podobnego poziomu, co spoczko jedynka, a gra bardzo miło zaskoczyła rozbudowaniem w wielu kwestiach, na koniec pozostawiając same miłe wspomnienia. Callisto to dobra gra, ale brak choćby takiego Chapter Select (który w Pladze jest), albo NG+ (które w Pladze jest), brak skipowania cut-scenek, że o masie innych niedociągnięć, braków, niedopatrzeń, dziwnych decyzji nie wspomnę, powoduje, że ogólnie na pewno oceniłbym tytuł Striking Distance niżej niż Requiem, a także umieściłbym niżej w moim rankingu gier 2022. Kiedyś będę miał więcej czasu to naskrobię reckę Callisto, żeby wyrzucić, co mi na wątrobie leży, ale widzę tu od cholery podobieństw do przypadku The Evil Within (też gierki w okolicach 7/10).
  24. Wredny odpowiedział(a) na Frantik odpowiedź w temacie w Ogólne
    Jeszcze nie obejrzałem (i nie wiem, czy to uczynię), ale niekoniecznie zgadzam się z tytułem. Ile teraz ma Callisto (w wersj np PS5), 75? No to spoko średnia i mimo, że tytuł bardzo polubiłem i przeszedłem w weekend to mniej więcej właśnie na taką średnią zasłużył.
  25. Wredny odpowiedział(a) na YETI odpowiedź w temacie w PS5
    Nie no ale remake jedyneczki, taki wierny duchowi oryginału, to jak najbardziej. Wszystkie inne części są grywalne na w miarę współczesnych sprzętach, a jedynka wygląda jak sraka z tymi PSXowymi, pływającymi teksturami. Żeby chociaż remaster Twin Snakes był do ogrania na czymś innym niż Gamecube to nic bym nie mówił, ale w obecnej sytuacji taki remake to świetna wiadomość.