Treść opublikowana przez michu86-
- Final Fantasy XVI
-
Final Fantasy XVI
Czas ma podsumowanie. Grę skończyłem po 63h na domyślnym poziomie trudności, robiąc wszystkie questy i hunty. Postaram się pisać dość ogólnie, żebym co chwila nie musiał korzystać z opcji ukrywania spoilerów. PLUSY: + Świetna encyklopedia gry, która zawiera wszystkie potrzebne informacje na temat postaci, przebiegu fabuły, kluczowych terminów. Mamy do niej dostęp przy pomocy 2 NPCów i to robi genialną robotę, dodatkowo nawet w czasie fabuły możemy w dowolnym momencie zaczerpnąć informacji o bieżących wydarzeniach przy pomocy odpowiedniego przycisku. Często w tak rozległych grach brakuje takiej opcji. FFXVI robi to wzorowo. Jest nawet mapa z przebiegiem wydarzeń, oś czasu, stosunki poszczególnych postaci. + Ciekawa historia, mocny początek gry. Gra jest dość spójna. + Muzyka, choć mnie jakoś mocno nie urzekła i dwa finałowe śpiewane kawałki mi nie podeszły to ogólnie uważam, że się do niej przyłożono. + Postać Cid'a - wyrazista, z dobrymi dialogami i świetnym głosem. MINUSY: - Gameplay. Wszystkie walki są bardzo podobne do siebie. Nie dają dużej satysfakcji. Niby można robić kombinacje, zmieniać mocno ograniczoną listę skilli jednak dużej frajdy to nie sprawia, gra się podobnie. Mam wrażenie, że gra w tym aspekcie szuka swojej tożsamości i jest czymś pomiędzy: DMC, Bayonettą, Kindgom Hearts i NIERem. Niestety czymś gorszym i mniej miodnym (nie jest tak tragicznie jak w FFXV na premierę ;)). Walki z eikonami - niby efektowne, ale całkowicie kosztem grywalności - takim zabiegom mówię stanowcze nie. - Misje główne - ich schematyczność. Bardzo podobne do siebie, brak kreatywności, wieje nudą, sprowadzają się jedynie do parcia na przód aż do bossa. Są po prostu źle zaprojektowane. - Misje poboczne - o nich już sporo tutaj było napisane, więc nie będę się rozwodził, są tragiczne, jedyny plus, że można pomijać dialogi ; ). - Świat gry. Pusty. W większych miastach/osadach da się wejść maksymalnie do jednego domku/gospody. Wszystko inne pozamykane, sterylne, jakby z kartonu. Żadna z miejscówek nie zapada w pamięć, są dość ciemne i podobne do siebie. Palety miast, obiektów dość ubogie, eksploracja stoi na bardzo niskim poziomie. - Większość postaci w grze jest nijaka, po prostu do bólu poprawna, ideologiczna, karykaturalna. Mają słabo napisane dialogi. Są wyjątki drobne (wcześniej wspomniany Cid, Mid i Wujaszek). - Gra jest wyprana z elementów RPG. System craftingu jest tak ogolony, że aż przykro się patrzy. Używamy 4 przedmiotów na krzyż. Nie ma statusów w walce. - Gra ma problem z wirtualną walutą, kasa ostatecznie jest nam potrzebna do zakupu muzyczki, którą możemy puścić w kryjówce. Gdzie jeden kawałek jest więcej wart od endgejmowego miecza... Totalny brak pomysłu autorów na ten aspekt. - Poza zabijaniem potworków, robieniem bardzo nudnych questów i kilku wyzwań czasowych - gra nie oferuje dodatkowych aktywności. Nie ma minigier, innych aktywności przy których można by było spędzić czas. W skrócie poza misjami głównymi gra się na zasadzie: zabij, przynieś, pogadaj. - Problem z przyrostem mocy. Jak są cyfry pokazujące dmg to chce się rosnąć w siłę, nie czuć zupełnie tego w tej grze. Pierwszy miecz kelpie za 300 - najlepszy miecz w grze za 500. - Gra nagradza gracza za umieranie - napełnieniem eliksirów. - Brak trybu Final Fantasy od początku gry. Trudno pogodzić się z faktem w jakim kierunku poszła moja ukochana seria. Po ograniu FFXVI nie spodziewam się po niej już wiele. Wiem, że na XVII nie będę aż tak czekał jak na poprzednie. Ta gra postawiła kropkę nad i. Mam przed sobą po prostu jakiś średnio udany twór - grę akcji z szyldem Final Fantasy.
- Final Fantasy XVI
-
Final Fantasy XVI
Skończyłem, ufff... Dawno się tak z zadna gra pod koniec nie męczyłem, już tak na sile to przeszedłem, że jestem tym psychicznie zmęczony;) i nie chodzi tutaj zupełnie o poziom trudności... Ostatnie 5h gry to jest ultra męczarnia - to jest piękne podsumowanie czym ta gra jest i jaka jest... niestety. Taki wielki, piękny, przyozdobiony prezent, o którym marzysz. Nie możesz się doczekać żeby odpakowac. Zaczynasz to robić i dość szybko okazuje się, że jest w środku pusty. Ostatnia walka: To już jest przegięcie totalne. Wyobraźcie sobie bossa, który ma ataki wszystkich bossów z wszystkich finali tylko, że X10. Nazwy tych ataków też niezła beka - chyba powinni wydać na ich podstawie tomik o końcu świata. Tak jak zarzucałem wcześniejszym walkom z dużymi 'bossami' że za dużo efekciarstwa a za mało grania - tak ostatnia walka jeszcze bardziej w tym temacie zawyżyła poziom. Jezus Maria co tam się działo to można było przez te 30min dostać oczopląsu. Wieje nuda a do tego oczy bolą strasznie. 0 emocji, marzyłem, żeby wreszcie jego ostatnia forma była tą rzeczywiście ostatnią. Nie pamiętam kiedy tak czekałem aż się gra skończy, grałem na siłę, bardzo mało frajdy. W sumie skończyłem bo szkoda było nie przejść gry na którą "zmarnowałem" 300zl xD. Ta gra jest ładna, sterylna i pusta. Smutne co zrobili z tą marką. A takie zmiany w grze nie uważam za odwagę tylko za krok wstecz. No cóż pewnie jestem w mniejszości, będę musiał się przesiąść na mniej budżetowe prawdziwe jrpgi typu octopath;)
- Final Fantasy XVI
-
Final Fantasy XVI
Mam 86% fabuły i od jakiś... 10 godzin to już się strasznie meczę z tą gra. Pierwsze godziny obiecujące ale potem dla mnie jest już tylko gorzej, myślałem, że wejdą nowe mechaniki, zaawansowany crafting, minigry, coś oprócz misji pobocznych i huntow. O ja naiwny. Skończę dla zasady, tak samo męczyłem się z FF7R i FFXV. Robię wszystkie misje poboczne -zbawienna jest tutaj opcja "pomiń". To jest w nich najlepsze. Jak skończę całość to napiszę więcej, ale niesmak długo pozostanie.
- Final Fantasy XVI
-
Final Fantasy XVI
Kolejne starcie z dużym bossem za mną: Więcej fajerwerków niż gameplay'u. Ale niczego innego się nie spodziewałem. Ta gra po prostu taka jest. W sumie niezależnie jaki przeciwnik to gra się identycznie, każda walka dla mnie jest taka sama - przy bossach dochodzą jedynie QTE na których wykonanie mamy jakieś 6 sekund. Nigdy w żadnej grze z QTE nie miałem tyle czasu żeby zareagować. Tu jest tyle czasu, że aż przesada. Natomiast co dość mocno boli to schemat głównych misji. Od 4 większych misji w grze jest to samo: 1. Masz główny cel. Do którego musisz się udać "na pieszo". 2. Jesteś w mieście i coś tam się dzieje, musisz pogadać z NPCami. 3. Musisz pogadać z jeszcze większą ilością NPCow bo inne NPCe Ci kazały. 4. Wreszcie ruszasz dalej - gdzie coś się dzieje - walczysz z normalnymi potworkami. Poruszasz się po ultra schematycznym dungeonie. Pod koniec jest mniejszy Boss. 5. Pokonujesz mniejszego bossa idziesz przez puste korytarze gdzie zbierasz przedmioty lecznicze. 6. Jest większy Boss ale jeszcze nie ten główny. 7. Po walce znów korytarze puste z przedmiotami leczniczymi. 8. Efekciarska walka z głównym bossem. Ctrl+v i Ctrl+c x4 I tak na razie mija mi czas z tą grą. Po całej misji z: W ogóle się nie pomyliłem. To jest tak strasznie schematyczne. Chciałbym jakiegoś zaskoczenia nie tyle w kwestii fabuły co tego co się dzieje w głównych wątkach (to co opisałem wyżej) i jak są one zaprojektowane. Nie wiem czy się doczekam... Coraz bardziej doskwiera mi też to, że ta gra jest praktycznie wyprana z elementów RPG. Marne też moje nadzieje na jakieś ciekawe mini gry, które w starych fajnalach były świetnym dodatkiem (karty, blitzball, wyścigi chocobo... No cokolwiek). I Coraz mniej wierzę w słowa Bolca z chłopaków nie płaczą, który puszcza mi "śmierć w Wenecji" i mówi : "spokojnie zaraz się rozkręci". Może dla niektórych to rozkręcenie to widowiskowe walki - dla mnie to zdecydowanie za mało żeby mnie ta gra kręciła. Gameplay, gameplay i jeszcze raz gameplay. I serio w turowych walkach, tak tych wolnych, z których się śmieją odnajdywałem więcej emocji niż w mashowaniu 2 przycisków na zmianę.
-
Final Fantasy XVI
Walka, którą się niektórzy zachwycają: Zgodzę się, że jest rozmach, widowisko i niby fajerwerki, fajnie się ogląda - gameplejowo przeciętnie, takie tam wciskanie i unikanie na zmianę w sumie jak w całej grze przez 40 godzin. Znacznie więcej emocji i frajdy u mnie wywołują trudniejsze potyczki z bossami, a nie te widowiskowe. Niestety na razie tych trudnych nie doświadczyłem. Albo chociaż żeby była jakaś różnorodność, trochę te walki wszystkie to takie klepanie bez emocji. Gra prezentuje się z daleka na bardzo ładną, bogatą im więcej gram, im więcej się jej przyglądam z bliska tym bardziej jest dla mnie jałowa - to najlepsze określenie jakie przychodzi mi na myśl.
- Final Fantasy XVI
- Final Fantasy XVI
-
Final Fantasy XVI
Ja akurat jestem tym "no nazywajcie to jak chcecie" - turowiczem ;). I podobało mi się jak ktoś tutaj napisał, że finał fantasy skończyło się na FFX. Też tak myślę. Doszliśmy do momentu w historii serii gdzie FFXVI ma tyle samo wspólnego ze starymi fajnalami co GoW. Próżno w tej odsłonie szukać tego co urzekało w starych fajnalach. To zupełnie inna bajka - jedynie niektóre nazwy znajome i gdzie nie gdzie pomykające duże kurczaki. Ale czy to sprawia, że gra jest zła - niekoniecznie, gra się dobrze. Ale to jest Finał Fantasy tylko z nazwy. Zaczęło się w sumie niewinnie od FFXII, potem już śmielej w FFXIII i kolejnych... Aż w XVI mamy już mało fajnala w fajnalu. Kiedy jesteś już trochę starszy to po prostu szybkość zmian w otaczającym świecie może dziwić, może być niezrozumiała i mimo, że kolejne odsłony fajnala wychodzą co kilka lat to zmiany są trudne do przyjęcia szczególnie gdy sentyment do starej szkoły jrpgów trzyma Cię mocno za jaja;) Nie zrozumcie mnie źle - gra mi się dobrze, bardzo ciekawa historia, na pewno skończę (XV która znacznie mniej mi się podobała też skończyłem...). Ale spał bym spokojniej gdyby ta gra po prostu nie miała w nazwie Finał Fantasy.
-
Final Fantasy XVI
Bo mogę:) wygląda to mizernie. Analogicznie masz flashstepy na 20m, czekasz aż naprawia dziurę w moście wielkości 2m. No tak jest. Idąc dalej smoka który wazy kilka ton tak jak piszesz ciskasz o ziemię a z drzwiami się siłujesz. Bywa. Ot moja drobna obserwacja, czasami zwrócę uwagę na takie detale. To postanowiłem się podzielić. I tak w tej grze trzeba przymykać oko na wiele spraw ale ta mnie mocno śmieszy i zapadła w pamięć. Najważniejsze, że gra się przyjemnie i jest ciekawie:)
- Final Fantasy XVI
-
Final Fantasy XVI
Najlepsza opcja w grze przy questach. Oddajesz przedmioty NPCowi o które prosił, ale za nim to zrobisz musisz je jeszcze zatwierdzić, wszystkie po kolei. No PTASZKA przy nich zaznaczyć. I potem kilknąć daj. W sumie nie masz innego wyjścia - to tylko potęguje boskość tej opcji. Świetne rozwiązanie GOTY jak nic. To samo z tym otwieraniem drzwi, czuje się moc. Tu raz słabiej, tu raz w ogóle bez R2, czasami trzeba się napocić. Nigdy nie wiesz co cie czeka za drzwiami - GOTY lepsze niż RE2, jeszcze większa adrenalina bo nie tylko nie wiesz co za drzwiami ale ile siły z palca będziesz musiał spuścić żeby pokonać te uber przeszkodę. Ciekawe są też miecze głównego bohatera. Kilka razy pada w dialogach że są wielkie i ciężkie. A jak odkłada je na plecy to robi to w 0,001 sekundy jakby machał jakimś mieczem z bibuły. Te 3 rzeczy mnie rozbrajają.
- Final Fantasy XVI
-
DIABLO IV
Wczoraj wreszcie wskoczyłem na WTIII i myślałem, że będzie gorzej ale praktycznie ze słabym sprzętem daje radę. Nie rozumiem natomiast sensu istnienia WTII totalnie się nie opłaca i służy jedynie do przejścia 1 lochu do odblokowania WTIII. Czy ja dobrze rozkminilem, że jeśli mamy dobry złoty przedmiot to można go zaklinać aż nam wydropi dobra rolkę i wtedy dopiero do niego dodac aspekt - wtedy zaoszczędzamy materiały legendarne do zmiany rolki? Można tak zrobić? Bo robiąc odwrotnie najpierw dodając aspekt Item robi się legendarny i wymaga już legendarnych surowców.
- Final Fantasy XVI
-
Crisis Core: Final Fantasy VII Reunion
Nigdzie konkretnie. Wpadały same przy robieniu dodatkowych misji których jest mnóstwo. Do części podchodziłem mocno niedolevelowany walki były trochę dłuższe to się więcej kręciło i wpadało. Mało już pamiętam z tej gry, ale chyba też czytałem o możliwości levelowania afk. Do tego ten super specjalny Boss to podszedłem do niego nieprzygotowany, miałem jedynie puncha za 99 999 i dużo HP i wygrałem za 1 razem, ma łatwe ataki do unikania.
-
Resident Evil 4 Remake
Pany, Wyższe poziomy trudności (względem standardowego) różnią się ilością/rozmieszczeniem/gatunkiem przeciwników? Czy tylko kwestia otrzymywanych obrażeń, ilości zasobów w chapterach, czasu na daną ocenę ulega zmianie?
-
Lost Odyssey
Też grałem XX lat temu - ale gra sztos. Cycków nie zapamiętałem ale utwór eclipse of time odtwarzam do dziś.
- Soul Hackers 2
- Elden Ring
-
Seria Megami Tensei
Ja nie słyszę ale to może przez to, że mam jedną z opcji dźwięków na 3. Dziś wieczorem sprawdzę.
-
Seria Megami Tensei
Oczywiście, że to w pełni subiektywna sprawa. No ale autorzy w grze używają muzyki do tego żeby przekazać emocje/odbiór sytuacji np.: utwór "who's there" często puszczany w trudnych, niepokojących sytuacjach. Skoro cisza podczas deszczu miała potęgować zjawisko zaniepokojenia mogliby chociaż nagrać jakiś dźwięk opadów. A nie ma nic i mi to przeszkadza trochę. Nie mówię od razu o jpopie przecież w personach są fajne, klimatyczne, spokojne kawałki. Dla mnie ta cisza to minus po prostu i źle wpływa na imersję.