Skocz do zawartości

Ostatnio widziałem/widziałam...


aux

Rekomendowane odpowiedzi

Nietykalni / Intouchables (2011) - Najlepsza francuska komedia ostatnich lat... i na tym mógłbym zakończyć wstęp.

Tak naprawdę to nie byłem pewny jak duet reżyserki poradzi sobie z połączeniem dwóch różnych światów (dom bogatej elity i podparyskiekiego blokowiska) oraz dwóch skrajnie różnych ludzi (sparaliżowanego miliardera i klepiącego biedę luzaka, który co dopiero odsiedział wyrok). I to jeszcze w komedii. A temat był trudny. Całe szczęście, że życie pisze najlepsze scenariusze. Szybko się przekonałem jaki klimat posiada film. Tu nie istnieje pojęcie tabu.

Film jest przepełniony gafami, anegdotami, żartami i całą masą pomyłek sytuacyjnych. Dialogi jakie się tu przewijają niejednego komika zdeklasowałyby na starcie. Spora w tym zasługa Drissa (Omar Sy), który jest postacią niezwykle otwartą, pełną pogody ducha (pomimo trudnej sytuacji). On nie m uprzedzeń, mówi to co myśli nie zważając na konsekwencje. I nawet Philippe (Francois Cluzet) pomimo kalectwa jest człowiekiem pragnącym przygody, szybkości i życia. I to właśnie Driss jest człowiekiem, który może mu to dać. On jest jego rękoma i nogami.

Co do aspektów technicznych filmu trzeba dodać, że jest zmontowany poprawnie. Zdjęcia wspaniale ukazują sam Paryż ale również kontrast pomiędzy paryskimi wyższymi klasami, a klasą robotniczą. Muzyka natomiast ładnie wkomponowuje się w całość twożąć wraz z krajobrazem idealne tło dla fabuły.

Jak wiele historii opartych o życie tak i ta posiada morał. Radość życia. Nie ważne jak źle by było trzeba patrzeć na jasną stronę życia. To nie jest dramat o człowieku, któremu trzeba pomóc to jest historia ludzi tak różnych (a jednocześnie tak podobnych), którzy przeżywają przygodę swojego życia.

Komedia, która cholernie bawi ale też daje trochę do myślenia. Oglądać.

Ocena: mocne 9+/10

Odnośnik do komentarza

Jako, że ostatnio zrobiłem sobie maraton z animacjami DC Comics i Warner Bros. postanowiłem przedstawić cztery pozycje godne polecenia. Jako, że nie umiem się ograniczać tekstowo dałem opisy w spojlery. Jedziemy.

 

Justice League Doom / Liga Sprawiedliwych: Zagłada (2012)

 

Kolejny film z cyklu animowanych wersji komiksów z uniwersum DC Comiks. Fabuła skupia się na historii z zeszytów „JLA: Tower of Babel”. Nieśmiertelny i zarazem najstarszy człowiek na ziemi chce przejąć władzę nad światem (a to nowość…) ale żeby to osiągnąć musi pozbyć się Ligii. Wraz z innymi złoczyńcami ukradł z bat-komputera dane na temat wszystkich członków Ligii i teraz Superman, Green Lantern, The Flash , Wonder Woman w asyście Cyborga muszą stawić czoła swoim słabościom. Tymczasem Batman stara się ostrzec swoich, nieświadomych niczego przyjaciół przed zagrożeniem.

Tak pokrótce przedstawia się fabuła, która może nie jest oszałamiająca ale też nie jest jakoś szczególnie naiwna i nie odchodzi zbytnio od swojej papierowej wersji (jak to miało miejsce przy Justice League: Crisis on Two Earths).

Pomijając niezbyt oryginalną fabułę jest to jeden z lepszych filmów animowanych opartych na uniwersum DC Comics. Kreska i animacja są na zadawalającym poziomie. Czytelne i dosyć płynne. Jedno tylko nie daje mi spokoju jeśli chodzi o wygląd twarzy, a zwłaszcza twarzy Supermana… Nie wiem dlaczego DC jak i WB wciąż kombinują z kreską w tej sytuacji. Twarz Człowieka ze Stali po prostu nijaka . Nie jest może tak spartolona jak w przypadku „Batman / Superman Apocalypse” ale i tak jest słaba. Muzyka jest za to na dobrym poziomie i ładnie komponuje się z całością.

Dla fanów herosów z DC Comics pozycja jak najbardziej godna polecenia.

 

 

Ocena: 8- / 10

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

All-Star Superman / Niezwyciężony Superman (2011)

 

Człowiek ze Stali umiera. A wszystko przez jego nemezis czyli Alexandra „Lex’a” Luthora który postanowił namieszać w naszej ukochanej gwieździe. Superman oczywiście ratuje sytuację ale w skutek przelecenia przez Słońce jego ciało zaabsorbowało ogromne ilości energii, zbyt dużo nawet dla niego. Plusem jest to, że wszystkie jego moce zyskały na sile… Tak oto przedstawia się początek końca ulubieńca Ameryki. Na szczęście jest to animowana wersja crosoveru 12-stu zeszytów autorstwa Granta Morrisona i Franka Quitely’ego wydanych jakiś czas temu pod tym samym tytułem.

Cała historia to tak naprawdę zlepek pomniejszych historyjek tak zmontowanych by jak najwierniej oddać wydarzenia z 12-stu zeszytów. Choć osobiście nie jestem fanem „rozdrabnianiem” fabuły ale w tym przypadku jest o dziwo bardo dobrze. Reżyser Sam Liu starał się wiernie trzymać historii pamiętając o ograniczeniach czasowych animacji przez co, niektóre historie z zeszytów pominięto . Mimo to jest to jedna z najlepszych animowanych przygód Ostatniego Syna Kryptonu, która zarówno trzyma się tła fabularnego jak i trzyma się przysłowiowej „kupy”. Wciąż mam w pamięci koszmarne dziury w scenariuszu i ogólną koszmarną realizację animacji „Superman Doomsday”. Książkowy przykład próby wpakowania tony materiału (na przynajmniej dwa filmy) do nieco ponad półtorej godzinnej animacji. Jakkolwiek w powyższym filmie dużo elementów nie zgrało, tak w „All-Star Superman” wszystko jest spójne, czytelne i dobrze podane, a ponad to polane świetną muzyką w wykonaniu Christophera Drake’a. Facet z filmu na film coraz lepiej wypada i naprawdę potrafi nadać epickość przygodom Supermana.

DC Comics we współpracy z Warner Bros. powoli tworzą serię bardzo dobrych animacji czego dobitnym przykładem jest właśnie „All-Star Superman”. Fanów zarówno Człowieka ze Stali jak i wydawnictwa DC Comics nie trzeba chyba zachęcać, a resztę wypada zaprosić na nieco inne spojrzenie na gościa w niebieskich rajtuzach.

 

 

 

Ocena: 8+ / 10

------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Batman: Year One / Batman: Rok Pierwszy (2011)

 

Oto historia początku. Historia narodzin Mrocznego Rycerza. Oto młody Bruce Wayne- dziedzic majątku Wayne’ów, którzy kilkanaście lat wcześniej zostali brutalnie zamordowani przez oprycha na oczach młodzieńca, wraca do rodzinnego miasta Gotham, które stało się oazą dla wszelkiej maści przestępców, oszustów, dziwek i skorumpowanych gliniarzy. Mniej więcej w tym samym czasie do miasta przybywa porucznik James Gordon, który musiał się przenieść po tym jak doniósł na skorumpowanego policjanta z własnego komisariatu. Lecz i w Gotham nie będzie czuł się ani szanowany ani bezpieczny. Obaj bohaterowie postanawiają zaprowadzić porządek w mieście bezprawia, każdy na własny sposób. Jest też sporo wątków pobocznych.

Fabuła kolejnego filmu z cyklu animacji DC Comics oparta o komiks Franka Millera wydanym pod tym samym tytułem, wydaje się być oklepana i doskonale znana wszystkim fanom obrońcy Gotham. Jednak sposób w jaki zostaje ona przedstawiona oraz dodanie wątku porucznika Gordona sprawiają, że obraz Sama Liu i Lauren Montgomery jest niejako ukłonem w stronę klasycznego kina detektywistycznego gdzie bohater jest również narratorem. Na plus należy zaliczyć również to, że film jest skierowany bardziej dla dojrzalszych odbiorców poprzez realistyczne i dosyć brutalne akcje jak i sugestywny „ciężki” klimat ogółu. Ale nie ma się chyba czemu dziwić skoro za oryginał odpowiedzialny jest twórca Sin City.

Jak zwykle DC Comics i WB postanowili postawić na nową kreskę (prawdopodobnie by jak najlepiej oddać wierność papierowej wersji) co nie raz kończyło się niebyt dobrze. Jednak w tym filmie jest ona zaskakująco dobra. Przypomina ona nieco anime lecz pod tym względem nie jest jakoś nachalnie „japońska”. O ile kreska jest niezła tak animacja ruchów postaci jest trochę nienaturalna co widać w szczególności przy sekwencjach „skakanych”. Za muzykę odpowiada ponownie Christopher Drake i jest ona zadawalająca choć nie porywa ale też nie drażni membrany usznej.

Animacja dobrze zrobiona ze stosunkowo wiernym odzwierciedleniem papierowej wersji. Postacie główne wreszcie przypominają odpowiedników z krwi i kości, którzy popełniają błędy. Pozycja godna polecenia zarówno fanom jak i wszystkim tym, którzy nie znają początków Batmana.

 

 

 

Ocena: 9 / 10

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

The Dark Knight Returns Part I / Mroczny Rycerz Powraca Część Pierwsza ( 2012)

 

Batman odstawił pelerynę i zniknął z Gotham na ponad 10 lat. Staży wrogowie albo odeszli, albo prowadzą „roślinny” tryb życia zajadając papkę w zakładzie zamkniętym, albo wychodzą ze szpitala zresocjalizowani i zrekonstruowani jak Harvey „Two-Face” Dent. Natomiast komisarz Gordon odchodzi na emeryturę. W miedzy czasie w Gotham narasta nowa siła, która pustoszy ulice stając się coraz brutalniejsza. Ta siła zowie się „Mutanci”. Duchy przeszłości znów każą Bruce’owi założyć maskę i oczyścić ulice z oprychów. Ale czy człowiek po pięćdziesiątce jest w stanie zmierzyć się z nowymi wrogami jak i z własną legendą?

Kolejny film animowany oparty na komiksie Franka Millera z roku 1986 o tytule „Batman: The Dark Knight”. I jest to chyba najlepsza jak dotąd (obok ”Batman: Year One”) ekranizacja komiksu z pod szyldu DC Comics. Sama historia jest na tyle ciekawa, że sama się sprzedaje znakomicie. Co nie znaczy, że animacja jest zła, wręcz przeciwnie. Kreska wraca do starych korzeni i jest na naprawdę dobrym poziomie. Jednak najlepszym elementu (obok fabuły) jest powrót Batmana, a raczej sposób w jaki wraca. Znów tworzy swoją legendę, załatwia przeciwników szybko, efektownie, a zarazem niezauważalnie i bezszelestnie. Motyw gdy ratuje kobietę przed bandytą jest świetny. J*b za szmaty, ciemność, cisza… Taki właśnie jest Mroczny Rycerz. W roli Batmana Bruce nie wydaje się być ani odrobinę stary. Wciąż szybki, wciąż niezawodny. Ale jest jedna zmiana w zachowaniu Batmana. Jest teraz bardziej brawurowy i już nie pier*oli się z przeciwnikami. Pry większej grupce badassów już nie kombinuje z dywersją, wyjeżdża po prostu z grubej rury i to dosłownie… Tak, Batman ma w swoim arsenale Bat-czołg (!). No i jest powrót starego druha w nowej odsłonie i nie chodzi mi o Alfreda, który żywotnością przebija tutaj Ra’s al Ghula ( brak kąpieli w źródłach Łazarza), ale o Robina, który teraz jest… a nie, nie zdradzę niespodzianki. Muzyka teraz walcuje jaja ale w pozytywnym znaczeniu. Christopher Drake świetnie się spisał komponując muzykę do czasów w jakich przyszło żyć staremu Batmanowi jak i do przeciwników z jakimi musi się mierzyć. Czuć w melodiach nutkę cyber punku choć nie jest to gwałtowny motyw raczej lekki miks. Ale jest świetnie zmontowany.

Animację gorąco polecam nie tylko ze względu na fabułę, ale równie dlatego, że ma nieco głębsze przesłanie. Gdyż nie łatwo zdusić w sobie głos swojego demona o czym przekonali się zarówno Bruce jak i Dent. No i końcówka zapowiada świetną część drugą gdzie do gry wraca najbardziej demoniczny śmiech w uniwersum DC.

 

 

 

Ocena: 9+ / 10

-----------------------------------------------------------------------------------------------------

 

Jako, że ostatnio klawiatura się mi chrzani to pomimo sprawdzenia jest możliwość, że gdzieniegdzie brakuje literki "z" (jak i "ż") za co z góry przepraszam... jak i za inne byki :D

Edytowane przez Farmer87
  • Plusik 5
Odnośnik do komentarza

"Casa de mi padre" - generalnie lubię filmy z Ferrellem, ale ten film był tak słaby i suchy, że prawie zasnąłem. Ogólnie rzecz biorąc ktoś wymyślił, że nakręci film po hiszpańsku, akcja będzie się działa w Meksyku i to wystarczy żeby było zabawnie (Farrell gada po hiszpańsku! - AHAHA), ale okazało się mało zabawne (Farrell gada po hiszpańsku! - ziew). Jedyne zabawne momenty to te w których występuje

gadająca maskotka białego kota

i dosłownie trzy dialogi. Takiego przerostu formy nad treścią dawno nie widziałem (ostatnio chyba w Black Dynamite - ale tam było to idealnie zbalansowane z dobrymi dialogami i humorem sytuacyjnym). Mam tylko nadzieję, że Anchorman będzie trzymał poziom wcześniejszych filmów z W.F., bo "Casa de mi padre" to żenada.

Ode mnie 3+/10 (za ładną Genesis Rodriguez w obsadzie).

Odnośnik do komentarza

 

The Fountain - dawno tak przygnębiającego filmu nie oglądałem. Piękny wizualnie, a soundtrack Mansella wyśmienity. Miał być niby strasznie zagmatwany, podzielony na trzy epoki, a tak naprawdę

akcja dzieje się w teraźniejszości, wątek konkwisty to treść książki, a podróż przez kosmos to ilustracja zmian w świadomości głównego bohatera

. 8+/10.

 

 

To jest bardzo dobry film.Widziałem jakiś czas temu ,ale nadal "siedzi mi w głowie" . Ten film ma w sobie coś magicznego ...

Odnośnik do komentarza

Game Change - Kampania prezydencka 2008 r. w USA przedstawiona z punktu widzenia Republikanów. A wiadomo że republikanie to największe zło od czasu holocaust to też film wydaje się bardzo stronniczy. Obsada na plus, Julianne Moore jako Palin, Ed Harris jako McCain i Woody Harleson jak szef sztabu. 6/10.

Odnośnik do komentarza

Superman 2 The Richard Donner Cut - dużo lepsza wersja niż pierwotna, pomimo paru buraków i zniesmaczenia oglądało się dobrze.

 

7+/10

 

Superman Returns - zrobiłem sobie powtórny seans pierwszy raz po 6 latach i film sporo stracił, szczególnie rzucają się w oczy buraki polegające np na tym, że

Superchłop przebity kryptonitem podnosi potem całą dużą wyspę zbudowaną m in z...kryptonitu i wyrzuca ją w przestrzeń kosmiczną NIGGA PLEASE!!!

. Do tego bardzo słaba fabuła, ale przyzwoite kreacje aktorskie, Spacey jako Luthor najlepszy (dużo lepszy od Hackmana), niestety płytki scenariusz ograniczył jego niewątpliwy talent. Efekty specjalne dalej bardzo dobre i nie walą sztucznością.

 

5+/10

Odnośnik do komentarza

Merida Waleczna- bardzo dobra animacja od Pixara, żadne tam fajerwerki i tuzom gatunku nie podskoczy, ale wyrasta zdecydowanie ponad przeciętność i łatwozapominalność. Na plus należy zaliczyć przyzwoity dubbing (Grabowski wypadł świetnie). 8-

The Guard- bez żadnego zaskoczenia,zabawna komedia kryminalna o irlandzkim wiejskim gliniarzu udającym irlandzkiego wiejskiego gliniarza. Dobre aktorstwo i ciekawi bohaterowie. 7+

Odnośnik do komentarza

W Drodze - dobra ekranizacja książki Jacka Kerouaca jednak do papierowej wersji się nie umywa. Zbyt streszczona i chaotyczna a przy tym trwająca dwie godziny. Szkoda że niektóre wątki zostały potraktowane po macoszemu. Mimo wszystko nie żałuję wizyty w kinie, aktorzy

dobrze dobrani, koleś grający Dean'a ma w sobie 'to coś', 'młody DiCpario' wporzo, Kirsten dała radę [nie to co w szmatławych sagach jakichś] do tego Buscemi, Mortensen i Dunst. Plus piękne widoki i dużo jazzu.

 

Szkoda że film przemknął przez polskie kina całkiem niezauważenie.

Odnośnik do komentarza

W Drodze - dobra ekranizacja książki Jacka Kerouaca jednak do papierowej wersji się nie umywa. Zbyt streszczona i chaotyczna a przy tym trwająca dwie godziny. Szkoda że niektóre wątki zostały potraktowane po macoszemu. Mimo wszystko nie żałuję wizyty w kinie, aktorzy

dobrze dobrani, koleś grający Dean'a ma w sobie 'to coś', 'młody DiCpario' wporzo, Kirsten dała radę [nie to co w szmatławych sagach jakichś] do tego Buscemi, Mortensen i Dunst. Plus piękne widoki i dużo jazzu.

 

Szkoda że film przemknął przez polskie kina całkiem niezauważenie.

 

Jak się spisał aktor grający Ginsberga / Marxa?

Odnośnik do komentarza

Ostatnio widziałem :

 

Men in Black 3 : no niezły, na pewno sporo lepszy od dwójki, która jest jednym z niewielu filmów, których seans przerwałem z powodu ich jakości. W każdym razie, zdarzają się sceny wywołujące uśmiech, historia, choć pełna głupot (jak to przy podróżach w czasie) nawet wciąga, Will Smith w sumie daje radę (w ogóle to mało widać po nim upływ czasu), Tommy Lee Jones jest w sumie na drugim planie i głównie się smuci, za to jego młodsza "wersja", grana przez Brolina, wypada świetnie i w sumie jest największym plusem filmu. Jak ktoś lubi serię (w moim przypadku część pierwszą), to śmiało sprawdzać.

 

Predators : zbierałem się długo, zajawka na uniwersum Łowcy już nie tak mocna, jak kiedyś, ale w końcu obejrzałem. Oceny i recenzje przygotowały mnie na średniaka, a film okazał się całkiem dobry. Sporym problemem jest niestety tak podstawowa sprawa, jak sami Predatorzy : jest ich za mało (w sensie : czas ekranowy), nie mają zbytnio kozackich akcji i pier.dolnięcia, w ogóle wrzucenie jakichś

dwóch plemion czy też ras Predatorów, polujących na siebie

też jest naciągane i chyba mające mało wspólnego z kanonem (o ile taki jest w ogóle określony), w każdym razie pomysł mi za bardzo do gustu nie przypał. Psy miały słaby design. Plus mimo wszystko za aktorów (Fishburne ciekawa rola, ale krótka, Brody, o dziwo, sprawdził się jako twardziel, panna ani ziębi ani grzeje, reszta to w sumie tło, poza Trejo,

który, niestety szybciutko odpada z gry, a szkoda

. Film dosyć długo się rozkręca, ale mnie nie nudził. W sumie polecam, choć nie jest utkwi jakoś bardzo w pamięci.

 

Akira i Ghost in The Shell : pierwsze seanse anime (którego to gatunku praktycznie nie oglądam), które uznane są już powszechnie za kultowe. Nie będę się rozpisywał, w skrócie : obydwa dzieła bardzo klimatyczne (również za sprawą muzyki) i przedstawiające ciekawą historię. Bardziej do gustu przypadła mi fabuła GiTS (pomijam kwestie techniczne, które w przypadku tego anime stoją na mistrzowskim poziomie), rzeczywiście można dostrzec w wydawanych później grach i filmach sporo inspiracji tym dziełem. Tak czy siak, sprawdzić należy.

Edytowane przez kotlet_schabowy
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

W Drodze - dobra ekranizacja książki Jacka Kerouaca jednak do papierowej wersji się nie umywa. Zbyt streszczona i chaotyczna a przy tym trwająca dwie godziny. Szkoda że niektóre wątki zostały potraktowane po macoszemu. Mimo wszystko nie żałuję wizyty w kinie, aktorzy

dobrze dobrani, koleś grający Dean'a ma w sobie 'to coś', 'młody DiCpario' wporzo, Kirsten dała radę [nie to co w szmatławych sagach jakichś] do tego Buscemi, Mortensen i Dunst. Plus piękne widoki i dużo jazzu.

 

Szkoda że film przemknął przez polskie kina całkiem niezauważenie.

 

Jak się spisał aktor grający Ginsberga / Marxa?

 

Ginsberga kojarzę w sumie tylko z filmu 'Skowyt'. Myślę że aktor grający Marxa dobrze oddał charakter tej postaci.

Odnośnik do komentarza

Dredd 3d - kompletnie nie rozumiem dlaczego miał takie słabe otwarcie, przemyślane i dopracowane kino akcji/sci-fi. Soundtrack, zdjęcia, efekty i montaż miażdżą. Jeden z lepszych filmów jakie ostatnio widziałem. Idźcie do kina, takie filmy trzeba wspierać, szczególnie przy zalewie produkcji pg13.

 

9/10

Edytowane przez Sebas
Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Prometheus - ogółem nie był zły film, nie wiem co niektórzy się tu spodziewali, ale to porządne kino z utartymi schematami. Ogółem czuć klimat "Obcego", oraz typowe dla takich filmów bzdury. Mam wrażenie, że ostatnia ćwiartka filmu to pogoń za zakończeniem, bo się szpula w kamerze kończy :P Dlatego decyzje podejmowane są gwałtownie, szybko, bez zbędnego pie.rdolenia. Na pewien sposób jest to zabawne. Film pozostawił pewien niedosyt, ale też zaciekawienie. Niestety film ma poważną wadę - zbyt dużo mocnych ról. Mamy zalew różnorakich bohaterów z silnie zarysowanymi osobowościami, a na koniec i tak poznajmy ich po łebkach. Przez to też rola głównej protagonistki jest mniej wyrazista, co zresztą w pewnym stopniu jest też zasługą aktorki - ogółem wyszła taka zbiedzona Ripley, niby suka ale bardziej bojowy jamnik niż rottweiler ;)

8/10.

 

EDIT:

 

Do teki:

 

Tak tylko metaforycznie napisałem o tej szpuli, geez.

Odnośnik do komentarza

Prometheus - (...)Niestety film ma poważną wadę - zbyt dużo mocnych ról. (...)

w sensie, że słabych, tak?

 

Niezniszczalni 2- poziom jedynki, czyli suchar movie 2 i tylko rzucający ludźmi mudżin ratuje ciut bekowy wymiar tego dzieła. 5+/10

Batman: The Dark Knight Returns- trochę siermiężna ekranizacja dobrego komiksu, którą ratuje scenariusz (o tak?). Technicznie mamy do czynienia z kalką 99,9% tego co jest wypuszczane w kategorii animacja superbohater, czyli uproszczona kreska oparta na graniastosłupach w miejscu hipków. 7+/10

Dredd 3D-mało konsekwentny film, do tego wszystko co najlepsze dostajemy w pierwszej połowie, a w drugiej czekamy na powtórkę,której oczywiście nie dostajemy. Główny badass wypada lepiej z warkoczem. 6/10,

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza

To ja ostatnio:

 

Robocop - dalej niszczy, chociaż jak się człowiek doczepi to też parę błędów się znalazło.

Niemniej pozycja tak samo mocna jak kiedyś.

 

9/10

 

Robocop 2 - hmm, miałem dużo lepsze wspomnienia związane z tym filmem a to jest straszny średniak. Są dobre motywy (mózg i oczy bossa narkotykowego wsadzonego w robota, który jest uzależniony przez to) i parę chuyowych jak ten 10 letni chłopiec sterujący całym miastem XDDD. Do tego blachę Robochłopa nie wiadomo dlaczego pomalowali na ciemniejszy, niebieski metallic.

 

5/10

 

Robocop 3 - nie oglądałem chyba od dobrej dekady albo jeszcze dłużej. Ten film to jedna wielka kolejka górska głupot, niedorzeczności, beki, i nie wiadomo jeszcze czego, ale o dziwo nie zmęczył mnie tak jak dwójka :D

Do tego pojedynek dwóch chińskich cyborgów miszcz XD

 

6/10

 

Dredd- z jednej strony bardzo podobała mi się dosadna brutalność, z drugiej zawiodło mnie np. umiejscowienie 95% akcji filmu w 1 wieżowcu. To nie jest Raid: Redemption (bardzo dobry zresztą), to jest uniwersum sci-fi i należało tą przyszłość pokazać szerzej, jak np w poprzednim filimie ze Stallone'em. Mieszane mam odczucia ale dam

 

6+/10

Odnośnik do komentarza

Tekken movie - do tej pory myślałem, że nie da się zrobić bardziej głupiej fabuły od Namco w Tekkenie. Da sie :( Film jest po prostu głupi. Pół biedy jakby jeszcze walki były dobre, ale są krótkie i chaotyczne (o flagowych ciosach, poza siłą rzeczy Eddym Gordo możecie zapomnieć), ot montażysta dał dupy. Scenariusz jest dziurawy jak wnętrze biedronkowej kajzerki, gdzieś gubią się postacie, totalny random. Dodatkowo film bazuje na grze, sili się na smaczki, ale pierdzi w oczy bzdurami takimi jak walka bronią białą (Kazuya z toporkami wymiata), czy tym że Steve Fox trenuje Jina (dwaj kapuściarze się dobrali). Wszystko to na dodatek wsadzone w post apokaliptyczną wizję korporacyjną, której akcja toczy się w Tekken City, a walki odbywają się w głównie w jednym miejscu. Jedyne plusy to Eddy Gordo i dupa Christie Monteiro (która walczy jakąś uproszczoną capoeirą). Jakby film był choć w swej głupocie zabawny, jak Street Fighter, to byłoby lepiej. Tu jest jak w DoA, tylko zamiast cycków jest festyn przebierańców. Trochę klimatu ostatnich Tekkenów może i by się znalazło gdyby nie żenujący poziom tego... ”filmu” . 3/10.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...