Skocz do zawartości

Darren Aronofsky


Banny

Rekomendowane odpowiedzi

Zamierzam oglądać dopiero, ale mam pytanie. Jak z muzyką Masella? Ciary? Ja zawsze mam.

 

W końcu jest ten OST nominowany do Oskarów czy nie bo różne rzeczy słyszałem (dyskwalifikacja). Już nie raz dochodziło do różnych absurdalnych sytuacji.

Nie jest. Kategoria nazywa się "original score" i dotyczy muzyki napisanej dla filmu. Remixowanie Czajkowskiego się nie liczy.

Odnośnik do komentarza

black swan to porazka poprzedniego roku. serio tylko ja widze ze to nic ciekawego? jutro napisze wiecej.

 

sredniak, nie porazka, ale fakt, mam wyzsze i mna nie zamiotlo :unsure:

Ale ty jarasz sie horrorami klasy C

Odnośnik do komentarza

Black Swan - az dziwne, ze malo tutaj ludziki piszecie o tej produkcji. Swietna Natalka , do tego Cassel (coraz bardziej lubei tego goscia). Muzyka tradycyjnie od Clinta Mansella - geniusz.

Cały klimat filmu, ujecia jak i przede wszystkim muzyka - buduje oczarowujacy swiat. Nie ma tu dobrych postaci, wszyscy powolutku zamieniaja sie w ZUO w pieknych oczach glownej bohaterki. Tak samo jak i ona sama.

Film o jakze destrukcyjnym dazeniu do perfekcji.

nieosiagalnym

 

5/6

 

 

zgadzam się i podbijam bannego. Fajny film do rozkminy i nie mam tu na myśli, że jest niesamowicie skomplikowany, ale że daje trochę do myślenia w tym kontekście, o którym wspomniał banny - w dążeniu do perfekcji. I nikt mi nie powie że ten film był przewidywalny - zakładałem co chwila różne scenariusze (końcówkę akurat przewidziałem gdzieś w połowie, ale w innej formie

myślałem, że ktoś jej ten materac na premierze zwinie i spadnie na podłogę ;] ale jak zabiła Lily to byłem w 100% pewien, że to była już prawda, a tu zonk.

Bardzo dobra schiza i te krzywe akcje z matką - 'Jesienna sonata' Bergmana to to nie jest, ale i tak wprawiało w lekkie osłupienie (pozytywka, brak zamków w drzwiach, nawet w łazience). Jestem zadowolony i chyba jeszcze z raz się wybiorę.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Hehe kombinowalem podobnie jak Manor. Chociaz moim zdaniem chyba lepiej, jakby

naprawde zabila Lily a potem np. rzucila sie celowo obok materaca. A tak wyszlo nieco za ckliwie - "ojejku jejku to ja dzgnelam sama siebie, poplacze troche a potem zatancze ostatni raz z dziura w brzuchu, weeeee heeee".

 

 

 

 

ale to mogło być wtedy mało realistyczne, bo wysokość nie była raczej tak duża, żeby się zabiła. Z drugiej strony i tak nie było realistycznie, bo po wyjęciu takiego kawałka szkła w parę sekund zalała by się krwią, a nie dopiero na samym końcu.

 

Odnośnik do komentarza

Ale jeśli twierdzisz inaczej to jestes głupi

 

 

Social Network to miły film, ale <<<<<<<<<<<<<<<<<<<< Czarny Łabędź

Po tegorocznych nominacjach już wiadomo, że akademia nie lubi Mansella.

A co jest takiego w BS co zasługuje na oscara? Remix Czajkowskiego?

Odnośnik do komentarza

Widzę, że po nieco gorzej przyjętym przez tłumy "Zapaśniku" Aronofsky powrócił na tron idola nastolatków, którzy mylą emocjonalność z teledyskową dosłownością. No spoko, ale wierzcie mi, że "Social Network" też jest fajnie nakręcone, jak się lepiej popatrzy, w dodatku jest jakby bardziej świadome, które jego fragmenty już w kinie sto razy były, i generalnie jest po prostu bardzo dobrym filmem, tak że pozostanę przy swojej opinii.

 

"Łabędź" to film, który jeszcze bardziej niż "Requiem" jest niewolnikiem jednej sceny, w taki typowo Aronofski, obciachowy nieco sposób, zresztą Człowiek-Obsesja już doczekał się w niektórych kręgach nowej ksywy, zamiast "Mr. Ass-to-Ass" będąc określany mianem "Messieur Clit-lick". Jako miłośnik Kunis i Portman jestem mu za to wdzięczny, ale mógłby dodać coś jeszcze od siebie przez pozostałe 118 minut filmu, zamiast miksować same klasyki i wykonanie znane już z "Requiem"... Film jest spoko, ale więcej rozrywki dał mi ten skecz z "SNL".

  • Plusik 1
  • Minusik 1
Odnośnik do komentarza

Widzę, że po nieco gorzej przyjętym przez tłumy "Zapaśniku" Aronofsky powrócił na tron idola nastolatków, którzy mylą emocjonalność z teledyskową dosłownością. No spoko, ale wierzcie mi, że "Social Network" też jest fajnie nakręcone, jak się lepiej popatrzy, w dodatku jest jakby bardziej świadome, które jego fragmenty już w kinie sto razy były, i generalnie jest po prostu bardzo dobrym filmem, tak że pozostanę przy swojej opinii.

 

"Łabędź" to film, który jeszcze bardziej niż "Requiem" jest niewolnikiem jednej sceny, w taki typowo Aronofski, obciachowy nieco sposób, zresztą Człowiek-Obsesja już doczekał się w niektórych kręgach nowej ksywy, zamiast "Mr. Ass-to-Ass" będąc określany mianem "Messieur Clit-lick". Jako miłośnik Kunis i Portman jestem mu za to wdzięczny, ale mógłby dodać coś jeszcze od siebie przez pozostałe 118 minut filmu, zamiast miksować same klasyki i wykonanie znane już z "Requiem"... Film jest spoko, ale więcej rozrywki dał mi ten skecz z "SNL".

 

Nie jestem fanem Aronofosky'ego, nie pokochałem też baletu a sceny tańca nie sprawiały, że po moich polikach spływały łzy wzruszenia. Widocznie inaczej podchodzimy do filmów.

 

Dobry film powinien mieć jednak ten wyjątkowy klimat, czasem to coś mają całkowicie proste obrazy a tego fenomenu nie jestem w stanie w jakikolwiek sposób wyjaśnić. Dawno temu, będąc jeszcze brzdącem oglądnąłem American Beauty. Do dziś, po wielu już seansach tego filmu nie wiem co jest w tym obrazie magicznego. Pewnie gdybym pomyślał dłużej doszedłbym do wniosku, że składa się na to rewelacyjna muzyka, montaż i te hipnotyzujące sceny nie zapominając o aktorach. Ale właśnie nie zamierzam tego robić. To jest dla mnie geniusz twórcy, zrobić coś tak wielkiego. Nie uważam, że Czarny Łabędź jest wielkim filmem - nie jest. Ma jednak to coś co sprawi, że nie zapomnę o nim na długo w przeciwieństwie do Social Network. Ten film może mieć fantastyczne dialogi, aktorzy mogą być znakomici a jednak na końcu powiem tylko ''dobry'', po jakimś czasie o nim zapomnę i na pewno niego nie wrócę.

 

i tyle o moim stosunku do tych filmów

 

 

jeszcze dodam tak już podsumowując, że nie wiadomo jak ciekawy temat podejmiesz w swoim filmie, nie wiadomo jak mądre będą dialogi i jak perfekcyjnie dograne będą sceny to jeśli po seansie nie opadnie mi szczena, nie wbije mnie w fotel ani nie będę cytować tekstów z ów filmu to po prostu - zje,bałeś film.

Edytowane przez Carleone
Odnośnik do komentarza

Zgadzam się pośrednio z Corleone - co prawda po Social Network mi też opadła szczena, ale jednak to Black Swan będę bardziej pamiętał jako ten film, który naprawdę wwiercił mnie w fotel. Ogqozo ma ten problem, że nawet jakby bardzo mu się spodobał nowy film Arafonskyego, to w kręgach 'prawdziwych znawców kina' ten film jest lekko obciachowy, tak jak obciachowy był 'Requiem for a dream', bo był teledyskowy, efekciarski i jarało się nim bardzo dużo ludzi, głównie młodych, którzy nie siedzą bardzo w filmach, a pomimo tego uważali się za znawców dobrego kina po obejrzeniu 'Requiem' i to wkurza tych prawdziwych znawców kina, że te nastolatki też uważają się za znawców. No i aby dalej być w tym kręgu tych 'lepszych' ogqozo będzie w tym samym tonie wypowiadał się o 'Black Swan' - że to całkiem dobry film, ale znowu reżyser będzie idolem nastolatków, bo film efekciarski, więc siara dla znawcy się nim jarać.

 

No i oczywiście trzeba przywołać Social Network jako wzór, pomimo, że filmy nie mają za bardzo wspólnego mianownika.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Uwielbiam to, jak wiele można się o sobie dowiedzieć od ludzi, którzy mnie w życiu na oczy nie widzieli. Jedni uczą mnie o moim pochodzeniu, a inni o meandrach mojej psychiki.

 

Nie no, oczywiście, wiadomo, że to wasza opinia jest prawdziwa. To wy odbieracie film "normalnie", jak należy, bez żadnych uprzedzeń, wasze podejście jest perfekcyjne, jesteście tru. To, że dwóch ludzi ma inny gust, jest niemożliwe, więc jeśli ja wyżej cenię inny film, to na pewno jest to wywołane chęcią wywyższenia się i przekonania ludzi na forum internetowym, że jestem "prawdziwym znawcą kina" (w obowiązkowym cudzysłowie, bo przecież wiadomo, że nie można znać się na czymś bardziej od nas - jedyną możliwą przyczyną wyrażenia odmiennej od naszej opinii o filmie jest pozerstwo).

 

Nie wiem, czy zauważyliście, ale ja napisałem coś o filmie, a nie o tym, jakie konkretnie spaczenia psychiczne mają osoby, które odniosły inne wrażenia ode mnie.

 

Generalnie, tak, "Łabędź" jest teledyskowy, i to jest wada. Jest sama obsesja, ale motywacja dla niej jest szczątkowa, czyli mamy formę bez treści, czyli teledysk. Lubię coś takiego obejrzeć, jeśli jest efektowne, no ale jednak wolę filmy od teledysków. Jezus, jaka pozerska opinia, koleś udaje że woli filmy od teledysków.

Odnośnik do komentarza

"łabedzia" nie widzialem ale za zjechanie Requiem odbieram ci ogórku tytuł "FZK" (forumkowy znawca kina) . Skandal skandal i targowica

 

 

ciekawa rozkmina z aronofsky'm...ostattnio zrobiło sie modnym wsród krytyków jechanie po tym rezyserze, zapewne zaobserwujemy ze i wśród widzów nagle pojawi sie opinia , ze Aronofsky jest kiczowaty i przereklamowanyy

Edytowane przez Orson
Odnośnik do komentarza

"łabedzia" nie widzialem ale za zjechanie Requiem odbieram ci ogórku

Ja go nie zjechałem.

 

 

ciekawa rozkmina z aronofsky'm...ostattnio zrobiło sie modnym wsród krytyków jechanie po tym rezyserze

Nie wiem, na czym opierasz tę opinię, skoro spośród jego pięciu filmów dwa najnowsze zbierają najlepsze recenzje.

Odnośnik do komentarza

Uwielbiam to, jak wiele można się o sobie dowiedzieć od ludzi, którzy mnie w życiu na oczy nie widzieli. Jedni uczą mnie o moim pochodzeniu, a inni o meandrach mojej psychiki.

 

Nie no, oczywiście, wiadomo, że to wasza opinia jest prawdziwa. To wy odbieracie film "normalnie", jak należy, bez żadnych uprzedzeń, wasze podejście jest perfekcyjne, jesteście tru. To, że dwóch ludzi ma inny gust, jest niemożliwe, więc jeśli ja wyżej cenię inny film, to na pewno jest to wywołane chęcią wywyższenia się i przekonania ludzi na forum internetowym, że jestem "prawdziwym znawcą kina" (w obowiązkowym cudzysłowie, bo przecież wiadomo, że nie można znać się na czymś bardziej od nas - jedyną możliwą przyczyną wyrażenia odmiennej od naszej opinii o filmie jest pozerstwo).

 

Nie wiem, czy zauważyliście, ale ja napisałem coś o filmie, a nie o tym, jakie konkretnie spaczenia psychiczne mają osoby, które odniosły inne wrażenia ode mnie.

 

Generalnie, tak, "Łabędź" jest teledyskowy, i to jest wada. Jest sama obsesja, ale motywacja dla niej jest szczątkowa, czyli mamy formę bez treści, czyli teledysk. Lubię coś takiego obejrzeć, jeśli jest efektowne, no ale jednak wolę filmy od teledysków. Jezus, jaka pozerska opinia, koleś udaje że woli filmy od teledysków.

 

 

1. Ale ty to na serio uwielbiasz, nie powinieneś ironizować. Zabrakło jeszcze tego, że inni uczą cię jak wyrywać du.py, więc można pośrednio wnioskować, że jednak lubisz, jak ludzie próbują cię rozkminić na forum i nie jesteś w tym na pewno jedyny na forumku.

 

2. Problem w tym, że to co napisałeś w drugim akapicie powinieneś skierować głównie do siebie. Tu nie 'wszyscy inni' mają problem z tym, że masz inny gust, to ty masz z tym problem, że inni mogą mieć inne zdanie. Przecież każdy twój post w regionie filmowym to jak zbawianie i naprawianie świata - niesiesz kaganek oświaty i nauczasz ludzi jak powinni oceniać filmy. Także nikt by ci niczego nie zarzucał w tej dyskusji, gdybyś ty tego nie robił na każdym kroku. Aha, jeszcze gdzieś zabawnie odniosłeś swoją osobę do Kubicy i do niedzielnych kierowców, którzy pouczają Kubicę, jak ma jeździć. Otóż w przypadku wyścigów jak na dłoni widać, kto jest lepszy, a w filmie? Zrozumiałbym twoje podejście, gdybyś udowodnił nam tu zgromadzonym, że jesteś zawodowym krytykiem i trzaskasz na tym spory hajs (imo mógłbyś się tym na serio zająć), bo jeżeli nie, to możesz czuć się większym znawcą jedynie w swojej wyobraźni, bo Kubica jest specjalistą, bo jeździ w F1, a nie dlatego, że wyobraża sobie siebie w F1 i ogląda każdy wyścig jaki jest transmitowany na świecie.

 

3. Z tym że jest teledyskowy to się zgadzam, chociaż na pewno mniej niż 'Requiem'. Tyle że to nie jest dla mnie wada dyskredytująca reżysera, odbieram to bardziej jako pewien styl. Tak samo jak Tarantino niesie ze sobą pewien kicz, którego tak wielu ludzi nienawidzi, ale to nie znaczy, że jest denny, tylko taki wypracował sobie styl.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

To jest twoje wrażenie, które właśnie opisałem. Jak ktoś powie "Black Swan fajny lepszy od Social Network" to po prostu wyraża swoją opinię, jak ja powiem "Black Swan infantylny, gorszy od Social Network" to zbawiam i naprawiam świat. Daj spokój. Napisałem, jakie cechy ma "Łabędź" i porównałem z analogicznymi "Social Network", później napisałem o pewnej słabości filmu, jakiej porównywany obraz nie posiada. Przepraszam, że użyłem w ogóle jakichś argumentów, pewnie powinienem tak jak Obso najpierw nazwać film bezczelną zrzynką, a później wystawić wysoką ocenę, bo baby są głupie; to by się pewnie lepiej czytało.

Odnośnik do komentarza

To jest twoje wrażenie, które właśnie opisałem. Jak ktoś powie "Black Swan fajny lepszy od Social Network" to po prostu wyraża swoją opinię, jak ja powiem "Black Swan infantylny, gorszy od Social Network" to zbawiam i naprawiam świat. Daj spokój. Napisałem, jakie cechy ma "Łabędź" i porównałem z analogicznymi "Social Network", później napisałem o pewnej słabości filmu, jakiej porównywany obraz nie posiada. Przepraszam, że użyłem w ogóle jakichś argumentów, pewnie powinienem tak jak Obso najpierw nazwać film bezczelną zrzynką, a później wystawić wysoką ocenę, bo baby są głupie; to by się pewnie lepiej czytało.

 

 

Nie, mylisz się, nie neguje tego, że ktoś może uważać SN za lepszy film. Teraz piszesz wyważony post i robisz z siebie pokrzywdzonego, że ci odbierają prawo do opinii :) a nie o to chodzi, tylko, o twoje podejście do opinii innych, ale ok, nie ciągnijmy już tego wątku bo to trochę nie na temat.

 

Jakie analogie dostrzegasz między Łabędziem a SN? chyba że masz na myśli analogie społeczne, że ogólnie o tych dwóch filmach się najwięcej mówi.

 

Ciekawi mnie bardzo Portman w tym filmie. Oczywiście to nie ona tańczyła balet, tylko jej dublerka, ale mam wrażenie, że bardzo się przygotowywała do filmu, nie tylko typowo aktorsko, ale i emocjonalnie.

Odnośnik do komentarza

Ale interesuje was tematyka tancerek i zydowskich korzeni fejsbuka, ze to ogladacie. Czy jestescie z nurtu ogorka i szukacie glebokiej psychologii postaci i subtelnych relacji miedzy nimi?

 

Oczywiscie, ze post wczesniejszy to prowo, oprocz tego, ze fajny byl Wrestler i uwielbiam Son City i Watchmenow. Moze obejrze, ktorys z filmow Aronofskiego u kolegi, bo on takie ceni, widzialem u niego Wiki Kristina i Barcelona.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...