Skocz do zawartości

NBA


Rekomendowane odpowiedzi

 

Tego typu dyskusje to zawsze miód na fanowskie uszy: luźno, tematycznie, z dużą dozą ziomalskiego slangu (jak ja uwielbiam taki rytm rozmowy, szczególnie w środowisku hip-hopowym i sportowym!). Może i filmik nie wyjaśnia ,,jak to jest być odunkowanym" przez Papa LeBrona, ale posłuchać graczy Clippers i ogólnie fajną, zgraną ekipę, to zawsze coś cholernie ciekawego i inspirującego. xD

 

 

 

21 godzin temu, ogqozo napisał:

Kurde, Pacers oddali Siakama za być może jedynego swojego zawodnika, który gorzej rzuca z dystansu niż Siakam mdr. 

 

Jest tu chyba potencjał, bo Pacers mają potencjalnie sporo miejsca (najniższy payroll w lidze! A Bruce Brown zarabiał 22 miliony), a jednak są dość dobrzy, więc Siakam może mieć dużą rolę i dużo zaufania ale też może wygrywać. Jeśli Siakam nie zostanie i podpisze kontrakt gdzie indziej po sezonie, to wiadomo, słabo trochę dla Pacers mdr.

 

Siakam trafił do Pacers, a nie został z tej drużyny oddany. Ryneczek transferowy wre... W NBA na obecny kalendarz rozgrywek, to aż tylko wypatrywać ruchów Lakers, Warriors; Jeziorowcy mają wzmacniać zespół jakimś obrońcą - nie wiem, jakie nazwiska wchodzą w grę, bo akurat jakoś nie udało mi się być z transferami we wszystkich ekipach obecnie na bieżąco. Coś się jednak ma dziać; oby Bussowie dotrzymali słowa i coś wykombinowali, bo pana Vincenta to aż szkoda - chłopisko wrosło w ławkę, a kiedy wróci do gry, kij go wie. :) 

 

Odnośnik do komentarza

Przegapiłem zupełnie fascynującą wymianę na szczycie. Otóż Detroit Pistons, zespół bardzo młody i bardzo słaby... wymienili młody talent. Marvin Bagley został oddany wraz z wyborami w drugiej rundzie draftu, a do Detroit trafili... Mike Muscala i Danilo Gallinari.

 

Czy Pistons dokonali wymiany... żeby ulepszyć team? Czy naprawdę osiągnęli ten poziom desperacji, że oddają młodego gracza (niezbyt może dobrego, ale... nie gorszego niż reszta Detroit mdr) oraz wybory w drafcie, żeby tylko dostać kogoś, kto może umie grać w koszykówkę i pomoże uniknąć najgorszego sezonu ever?

 

A może chodziło tylko o to, żeby za rok mieć te całe 12,5 mln dolców więcej do ściągania wolnych agentów? Bo Bagley ma kontrakt tylko do lata 2025, więc jakaś wielka oszczędność to nie jest, a Detroit, hm.... wydaje się mieć długą drogę do bycia dobrym przed sobą. 

 

Zapewne chodzi tylko o kontrakty, bo nie sądzę, by którykolwiek klub chciał któregokolwiek z tych graczy. Wizards będą liczyć na to, że Bagley jednak coś zagra, zresztą zagrał w debiucie prawie 40 minut i wyglądał nieźle. Co oczywiście uczyniłoby tę wymianę nieco żenującą dla Pistons, jak dla mnie.

 

 

Rozpada się więc duet "bust bros" Bagley-Wiseman, ale spokojnie, faworyt tego tematu nie zagrał w ostatnim meczu ani minuty, Muscala kompletnie zastąpił go jako center z ławki. Wiseman pozostaje kolesiem, który nie łapie się do szerokiej rotacji jednej z najgorszych drużyn w historii NBA. Już wam głupio, że w niego wątpiliście?

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

 

,,Meczycho"... OKC vs MIN, sezon 2023/24... Tak, to musiało być ,,meczycho przez duże m"! Widziałem ,,wild ending" i nie uwierzyłem, jakie to było dynamiczne widowisko. ,,Pan E" będzie pluł sobie w brodę za te osobiste. A Shai... jak to Shai, jak zwykle błyszczał. Świetna linijka z gry, m.in. ponad 30 pkt. zdobytych. Ale to nie jest najistotniejsze - uważnie obejrzałem to video i doszedłem do wniosku: SGA z roku na rok gra coraz lepiej (powinien co sezon dostawać MIP!); na pewno jest jednym z kandydatów na MVP, bo on na to zasługuje! Shai jest paradoksalnie mega atletycznym graczem - wykorzystuje swoją posturę, naturalną siłę, także jest przy tym szybki, silny i dynamiczny zarówno w obronie i ataku. 

 

 

 

W dniu 19.01.2024 o 21:33, ogqozo napisał:

Przegapiłem zupełnie fascynującą wymianę na szczycie. Otóż Detroit Pistons, zespół bardzo młody i bardzo słaby... wymienili młody talent. Marvin Bagley został oddany wraz z wyborami w drugiej rundzie draftu, a do Detroit trafili... Mike Muscala i Danilo Gallinari.

 

 

 

NBA w tym sezonie jest nieprzewidywalna. Nie wiem, co będzie w przyszłym roku rozgrywek, bo jak tak się popatrzy nawet na to, jaki draft się szykuje do NBA, to czy Pistons, Spurs, Wizards... nie grają tak źle dla... samego tak złego grania: tankowanie dla tankowania? Hmmm. Kurnia balans dopiero teraz doszło do mnie, że Gallinari jest w Detroit. No ale... co to da? Tak to buduje się zespół, który będzie funkcjonował dopiero w NBA za kilka lat

 

Odnośnik do komentarza

Ktoś kiedyś powiedział, że krycie Shaia jest jak chwytanie ryby w ręce, i to było dla mnie dużo celniejsze, niż ogólne "jest atletyczny". Koleś rusza się w pewnym sensie tak naprawdę powoli, ale ma ogromny dar improwizacji kinetycznej - skręcenia, zatrzymywania się, przyspieszania, zwalniania w bardzo nieprzewidywalny sposób. Jest w tym sporo sztuki. Gdy już przyspiesza, nabiera niby pędu, ale koleś pochyla się tak bardzo by go uzyskać, że czasem niemal szoruje głową po parkiecie mdr. Żeby wcisnąć się między obrońców, wykręca się czasem naprawdę jak ryba, robiąc z siebie wersję 2D, chude nogi i ręce kompletnie bokiem.

Być może żaden gracz w NBA nie rzuca o tyle LEPIEJ tych "trudnych" trójek, że kozłujesz i robisz sam sobie miejsce zwodząc obrońcę i sam z siebie rzucasz wyciągając się, niż catch-n-shoot - ale Shai ma tyle tego ww. talentu i na tyle powolny wymach, że faktycznie łatwiej mu trafiać te pierwsze.

 

Atletyka - chyba dosłownie każdy w NBA jest niesamowicie atletyczny, tylko w innych aspektach, na swój sposób. Curry jest niesamowicie atletyczny i Shai też. 

 

 

To jedyny kluczowy zawodnik w OKC. Ich system jest perfekcyjny, ekipa jest perfekcyjna, ale nie byliby w stanie dużo punktować bez takiej machiny generującej rzuty sama z siebie, jak Shai. Giddey nie jest dobry w zdobywaniu punktów, a Jaylen Williams nadal dużo bardziej opiera się na kończeniu akcji zespołowych, niż kreowaniu samemu. 

Ale ktokolwiek jest na parkiecie z Shaiem, to zawsze jest supermocny lineup, w którym prawie każdy z pięciu zawodników i doskonale broni, i doskonale podaje, i doskonale rzuca z dystansu.

 

29-13, dalece najlepszy bilans punktowy w konferencji, topowa ofensywa, defensywa, a to wszystko przy średniej wieku pierwszej piątki poniżej 23 lat i niskiej liście płac - ten sezon OKC to fenomen.

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, ogqozo napisał:

29-13, dalece najlepszy bilans punktowy w konferencji, topowa ofensywa, defensywa, a to wszystko przy średniej wieku pierwszej piątki poniżej 23 lat i niskiej liście płac - ten sezon OKC to fenomen.

Pamiętam jak było tu już kilka razy o przejmowaniu pałeczki na zachodzie od Golden i OKC faktycznie wygląda na taki team.

Btw już zapomniałem, że GSW zdobywało swój pierwszy tytuł jak Curry miał jakoś 24, a Klay z Greenem po 23 lata :obama:

Odnośnik do komentarza

Nie ma co zapomnieć. To było 9 lat temu, a Curry zaraz skończy 36 lat. Więc ogólnie miał 27 lat w momencie zdobycia pierwszego mistrzostwa.

 

 

Co do rządzenia ligą przez OKC, to w NBA zawsze problemem jest kompletna dominacja playoffów w tym, jak wszyscy fani widzą wszystko. Niejedna już ekipa w historii wyglądała zaje'biście cały rok, albo i kilka lat, ale przegrała w playoffach i była nagle opisywana jako kompletne przegrywy, udawany zespół, który "tak naprawdę" jest cienki, to nie ma sensu i trzeba wszystko zmienić itd. Już słyszałem o takich różnych ekipach, że "będą rządzić", że sam nigdy tego nie powiem serio o nikim. Wielu ekipom szło świetnie, a pół roku później były już kompletnie rozmontowane. Po prostu nie wiadomo, co się zdarzy. Ale to jak cholernie dobre jest OKC i w jak dobrej sytuacji, płacowo, wiekowo, ile jeszcze mają wyborów w drafcie z wymian - no brzmi to przerażająco.

Odnośnik do komentarza

Co do jego wieku to chodziło mi ile miał jak się w sumie zaczynał pierwszy sezon mistrzowski. No ale też źle przeliczyłem, tym bardziej, że on z marca, a myślałem, że jakoś z sierpnia.  Mea culpa.
 

To w momencie zdobywania mistrza Curry miał 27, a Klay z Greenem po 25, o rocznikowo mniej niż Shai. Co to byli za młode wilki. 
 

No fakt, aby „rządzić” przez kilka lat w NBA (czyli grać dobrze w RS i „coś tam” wygrać w PO), to naprawdę trzeba wejść na szczyt indywidualny jaki i drużynowy. Dobrym przykładem było okc z Duranta Russa itd. Super drużyna, kilka lat mega wynik w RS,  no ale nikt ich nie postawi obok SAS, GSW mówiąc o najlepszych i najbardziej dominujących drużynach w tym milenium. 

Odnośnik do komentarza

OKC mogłoby nawet przegrywać jak Spurs, a ludzie i tak by mówili, że mają świetalną przyszłość. Tak absurdalnie dobra jest ich sytuacja. Że ponad to wszystko, również mają teraz zaje'biste wyniki.

 

Ich lista płac wygląda od góry tak:

 

Shai - normalny maks, ale bardzo tego warty, zwłaszcza że to max rookie extension, dziesiątki graczy w lidze zarabia więcej, a z racji na rosnący cap, niedługo będzie ich na pewno ponad 50. Jego następny kontrakt, przy rosnących wpływach ligi, może już być na ponad 400 mln dolarów - ale to dopiero w 2027 roku

Bertans - nie gra, spada za rok, jeśli weźmie opcję (większość jego kontraktu jest niegwarantowana jeśli nie będzie grać, ale kilka milionów to nadal niezły ochłap za niegranie)

Porter - wzięty po to żeby nie grać, spada w tym roku (teoretycznie ma kontrakt na 2024/25, ale tylko milion gwarantowany)

Dort - gra

Holmgren - przegapił cały zeszły rok, nadal dopiero zaczął rookie deal a już jest dobry

Micić - troszeczkę gra, 7,5 miliona

Giddey - gra

Gay - zwolniony, jest tylko na liście płac, spada w tym roku

 

Do tego nieco niżej na liście płac jest też Pokuszewski, który też praktycznie nie gra.

 

TLDR - na sezon 2025/26, OKC będzie płacić MASĘ mniej kasy, niż teraz... a nie straci nikogo, kto obecnie dla nich gra! Jedyni zawodnicy z rotacji bez dłuugiego kontraktu to wypadający w 2025 Wiggins i Joe, obecnie dostający po bodaj milionie rocznie, niemniej OKC mając wtedy listę płac na poziomie 63 mln (!), a cap w 2025 ma wynieść ponad 170 mln, spokojnie może i ich podpisać, jeśli tak będzie chcieć hehe. Mogą zrobić wszystko. Mogą do obecnej ekipy dodać dwie "supergwiazdy" typu Durant i Harden BEZ STRAT, jeśli znajdą taki deal. Mogą zrobić tak wiele, że głowa mała.

 

Do tego dochodzi MNÓSTWO wyborów w drafcie od innych ekip. W tym roku cztery, w tym trzy w pierwszej rundzie; za rok potencjalnie siedem, każdego następnego roku też kilka, np. w 2029 może to być aż osiem. To oznacza, że mogą być może po prostu kontynuować zbieranie zaje'bistych graczy "znikąd" jak ostatnio im się ciągle udaje przez jeszcze MASĘ lat, albo wymienić tę masę wyborów na jakąś wielką gwiazdę niezadowoloną w swoim klubie.

Odnośnik do komentarza

No to kolejna analogia do GSW. Oni s

zdobywając swój pierwszy tytuł byli na 14 miejscu pod kątem salary, znacznie poniżej progu. To pozwoliło im zatrudnić bez problemu Duranta i tak nie przekroczyli progu. Potem wiadomo poszli w mega kontrakty, no ale przy takich sukcesach właściciel chętnej sięgnął do kieszeni.  

Odnośnik do komentarza

Rzucanie iluśtam punktów w meczu to dla fanów NBA świętość, ale chyba jeszcze nie było tak zabawnego zdania jak "rzucił 62 punkty w porażce u siebie z Charlotte Hornets" mdr.

Ekipą która chyba przegrała w tym sezonie tyle samo meczów różnicą 20+ punktów, co wygrała. 

Odnośnik do komentarza

NBA - najlepsza koszykarska liga świata, w tym prawdopodobnie najlepsza zawodowa liga sportowa z wszystkich dyscyplin sportowych na świecie. Czy aby na pewno? NBA zaczęła zmieniać się i ewoluować od około 2015/16 roku, w niektórych sezonach niespodziewanie drastycznie - sądzę iż wśród wszystkich zawodowych profesjonalnych lig sportów zespołowych, licząc rozgrywki męskie i żeńskie NBA dotykają największe zmiany, do których można zaliczyć: zmieniający się, adaptujący do ewolucji samego sportu i technologii sposób gry zespołów, także strategie prowadzenia gry, rotacje w składach, indywidualności i talenty i wiele, wiele innych.

 

Dowodem na takowe pędzące nie wiadomo dokąd zmiany w NBA, o których piszę, a które tyczą się całego organizmu ligi, uwzględniając wszystkie jego aspekty egzystencji: od ekonomicznych aż do tych organizacyjnych i sportowych, niech będzie wczorajszy wyczyn Embiida i Townsa, a najbardziej wynik uzyskany przez tego pierwszego:

 

70 punktów rzuconych na świetnej skuteczności, dodatkowo rekordowo 18 zbiórek, także 5 asyst - robi to w sezonie 2023/24 NBA zawodnik, który gra na pozycji Centra lub Silnego Skrzydłowego. Embiid jest tak jak Jokic dziwnie niewytłumaczalnie genialnym graczem, idealnym dla tej nowej odmiany współczesnej NBA, ewoluującej do postaci, której dopiero zaczynamy doświadczać i rozumieć. Embiid jest silny, wysoki i świetny technicznie na swoich pozycjach, ale jest też wolny, nie ma tej samej koordynacji, motoryki, gibkości co niżsi zawodnicy, tak samo jak Jokic biega fatalnie i bez stylu jak ,,Słoń w składzie porcelany". Sęk w tym, że tak jak piszę... oni się po prostu sprawdzają i ta ich gra jakoś funkcjonuje, a liga to połyka i do tego też się adaptuje. Jeśli Embiid rzuca 70 punktów, prawie tyle samo, grający na tych samych pozycjach Towns, to czy nie oznacza to, że granica między atakiem i obroną w typowym zespole NBA/ taktyce gry się zaciera, upłynnia, zanika? Nie chcę mówić, że obrona (jej schematy, funkcjonowanie, rola etc.) w tej ,,najlepsiejszej" lidze na świecie nie funkcjonuje - to jest coś innego, czego do końca nie rozumiem. Embiid czy Towns - ile takich wyczynów w NBA, jak te wczorajsze jeszcze się pojawi? Czy coraz częściej pojedynczy gracze tak dobrze będą bawić się w kosza? Ogrywać obronę jakby jej nie było? 

Odnośnik do komentarza

Czytając te niestworzone rzeczy o Wembym (który jak na pierwszoroczniaka jest naprawdę, naprawdę sporo wart w obronie, ale... niektórzy tak o nim piszą, jakby już był tak dobry jak najlepsi weterani), zabawnie jest patrzeć, jak Embiid go kompletnie zdemolował. To było całkiem zabawne, jak koleś kompletnie nic sobie nie robił z tej ich obrony, po prostu sobie rzucał albo wchodził pod kosz, jak dorosły grający z dziećmi. 

Wpadało wszystko z półdystansu. Embiid tak dużo rzuca wolnych, że już dla niego to bez różnicy lol.

 

Już w drugiej kwarcie był taki zajebisty moment, że Embiid rzucił prawie dokładnie z linii rzutów wolnych, i Wembanyama... od razu pognał jak sarenka do przodu. Tyle że tym razem Embiid o dziwo spudłował, piłka odbiła się do niego, poszła do kogoś tam w rogu, rzut za trzy, pudło, Embiid wchodzi pod kosz, zbiera, robi zwody, kręci się pod koszem, rzuca coś jakby rzut ale nie w kosz, znowu łapie piłkę, w końcu trafia... Przez cały ten czas, Wembanyamy nie było na ekranie mdr. 

 

70 pkt. brzmi jak kosmos, a w praktyce to wyglądało tak normalnie. 8 rzutów prawie dokładnie z linii trumny, 8 spod kosza, tylko jedna trójka (to wiele mówi, że można nadal zdobyć 70 pkt. w meczu bez trójek).... no i oczywiście masa, masa wolnych. Nie wyglądało to jak jakiś niesamowity pokaz rzutowy - ujmijmy to tak, wliczając faule, Embiid oddał bodaj prawie 50 rzutów za dwa. Trafił z nich 23, spudłował 16 (często potem sam zbierając i dobijając), resztę trafił jako wolne - nic rekordowego samego w sobie, gdy to tak ująć. Tyle że, no, oddał 50 rzutów za dwa w jednym meczu mdr. Nie miało znaczenia kto go broni, albo ilu ich jest, bo byli tłem. Nieważne, jak długie ręce ma Wembanyama, jakoś nigdy nie były na drodze piłki.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza

https://www.youtube.com/watch?v=TR29Fdzgc0c

 

A niech mnie! 

Niech ,,białe kołnierzyki" nie pozbywają się Kumingi! Damn it! Jakież to było wystąpienie! No bo jak to się mówi ,,O Staryyy!". Sądzę, że to właśnie Kuminga jest jednym z niewielu graczy, dzięki którym GSW, powiedzmy sobie... jakoś zostało ,,tymczasowo połatane", dzięki którym drużynie chce się w ogóle grać, przypominając sobie formę chociażby za czasów hegemonii w lidze Splash Brothers i ogólnego stylu gry całej drużyny GSW w tym okresie. 

 

Nie wiem jak to wszystko stoi z transferami i kontaktami w NBA, jeśli chodzi o Warriors właśnie, ale wystarczy że... odejdzie stąd Thompson albo Kuminga i cały zespół popada w stagnację. Curry zostanie tam do śmierci XD; sam nie pociągnie tego dalszego ciężaru jakim jest tyranie w pocie czoła o mistrzostwo NBA. 

 

 

 

W dniu 23.01.2024 o 22:13, ogqozo napisał:

Kurde srogo, naprawdę srogo.

 

Według mediów, Bucks zwolnili trenera po rekordowo krótkim czasie, przy bilansie 30-13, żeby zatrudnić...

 

...Doca Riversa.

 

 

Fani są, hm, wstrząśnięci.

 

:reggie: NBA... Ach, ta NBA. To kolejne potwierdzenie, że nie tylko grające zespoły, zawodnicy i liga jako Organizacja w NBA się zmieniają i ewoluują, ale te zmiany zaczynają wchodzić tam ,,inside" - do serc zarządzania drużynami. Czyli trzeba spodziewać się wszystkiego. xD

 

 

Odnośnik do komentarza

Trenerzy Warriors i niektórzy gracze byli świadkami podczas wspólnej kolacji, jak wielce lubiany asystent Dejan Milojević traci przytomność, której już nie odzyskał, umierając w szpitalu dzień później. W wieku 46 lat, zostawiając młode dzieci. Trudno teraz mówić o tej ekipie, nie myśląc o tym, co przeżyli przez ostatni tydzień. Na stronę sportową i transferową też może to wpłynąć na dłuższy czas.

Odnośnik do komentarza

Ostatnie wyniki NBA... które są jakąś flurgalną loteriadą (ach, ten sezon 23/24!), kolejne ,,jednostrzałowce" w sezonie powyżej 60 pkt Townsa, Embiida, dużo wcześniej Giannisa, coraz więcej ,,wrzutek' punktowych powyżej 40 oczek Bookera, bardzo dziwne sytuacje związane z PR-em graczy czy klubów (Green, Grizzlies, Lakers z początku sezonu, wybranie Lillarda do P5 zamiast Brunsona, co było kpiną totalną etc.) - tylko to zdjęcie może podsumować aktualne rozgrywki w każdym aspekcie najlepszej koszykarskiej ligi świata. Śmieszkowo i kontrowersyjnie, no ale taka jest ta liga. 

 

 

IMG_20240126_192526.thumb.jpg.5587f9c857bc9c1501716fa5a3f7ef70.jpg

 

 

 

19 godzin temu, ogqozo napisał:

W wieku 46 lat, zostawiając młode dzieci. Trudno teraz mówić o tej ekipie, nie myśląc o tym, co przeżyli przez ostatni tydzień. Na stronę sportową i transferową też może to wpłynąć na dłuższy czas.

 

GSW są w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Wielka strata wielkiego człowieka. Łatwego terminarza Warriros teraz nie będą mieli, ale przynajmniej Splash Brothers są w dość dobrej formie, to samo Kuminga, Wiggins, no i dość dobrze grający powracający Green, który w spotkanku z Kings (smuteczek, bo przegranym - meczycho godne Play-Offs!) rozdał przyzwoite 11 asyst. Zresztą Warriors są zagadką tego samego poziomu co Lakers czy Mavericks: na papierze jest genialnie, ale już z grą niekoniecznie. 

 

 

Edytowane przez JaskinieTerrigenoweMarvela
Odnośnik do komentarza

Uważałem tę zasadę "musisz mieć 65 meczów na MVP" za zupełnie bezsensowną, ale trochę ciekawe, że ludzie jakby nie gadają tyle o MVP w tym momencie, bo... nie wiadomo i nie będzie wiadomo do końca, kto w ogóle będzie w stawce hehe. 

Tak to pewniakiem do MVP byłby pewnie Embiid - zdobywa masę punktów, gra dobrze, Sixers mają świetne wyniki. Ale przegapił już 10 meczów, a dopiero połowa sezonu. Może się zmieści w limicie? A może nie? Co jeśli ostatni mecz zadecyduje, czy Embiid dostanie sto głosów na MVP, czy zero? Czy koleś już teraz może o tym myśli i zacznie grać z kontuzjami, żeby sobie zapewnić nagrodę?

Doncić przegapił na razie 7. Czyli tempo bezpieczne, ale nigdy nie wiadomo, czy nie trafi się większa kontuzja.

W ogóle ta zasada jest tak dziwna, bo "zmienia przeszłość". Np. teraz patrzysz kto ile razy był w All-NBA w przeszłości. Kontuzje też na to wpływały zawsze, no ale jest to jakiś przegląd, kto miał jaką karierę w historii. Embiid obecnie ma w swoim CV 5 wyborów do All-NBA. Gdyby ta zasada zawsze działała, miałby tylko 2, i oba też ledwo co hehe.

 

 

A poza Embiidem, to jest szeroka stawka, bo ci kolesie, którzy biją rekordy punktowe, to wcale inni kolesie niż ci, którzy najwięcej wygrywają. Tatum, Edwards, Kawhi/George, Brunson/Randle, Jokić, Ingram/Zion, Mitchell, a nawet Shai - nie biją jakichś niesamowitych rekordów punktowania, relatywnie patrząc. Z kolei ci zawodnicy uważani za najlepszych indywidualnie nie mają wyników zespołu, które do końca spełniają oczekiwania. Taki Towns to w ogóle randomowy wyskok, koleś nie zdobywa nawet najwięcej punktów na mecz w Wolves, dzień przed tym 62 rzucił bardziej typowe dla siebie 19, i ogólnie po prostu nie jest ich najlepszym graczem (nawet jeśli NBA.com się przy tym upiera). 

 

Bardzo ciekawa i wyrównana się zrobiła liga. No, dół Wschodu zaczyna coś słabnąć, nawet Hawks na 10. miejscu są ciency, a chyba nikt im tego 10. miejsca nie zabierze. Ale z kolei na Zachodzie nawet Spurs i Portland zaczęli coś wygrywać i nie ma ani jednej kompletnie bezradnej ekipy w całej konferencji na ten moment. Jasne, Portland jak wygra to fuksem i z cienkim rywalem, a jak przegra to 50 punktami, ale nawet oni coś tam wygrali ostatnio, nie najgorzej jak na najgorszą ekipę konferencji. 

 

 

 

 

Knicks rozwalili mistrzów 40 punktami. Ogólnie od czasu wymiany na OG mają bilans 11-2 i najlepsze wyniki w lidze. JAK NA RAZIE, Anunoby nadal ma duuużo lepszy wynik na mecz niż mieli MJ w 1996 czy Draymond w 2016. To nadal tylko 13 meczów, oczywiście. Ale... już aż 13 meczów. Nie wiem, co o tym myśleć.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
W dniu 27.01.2024 o 11:49, ogqozo napisał:

A poza Embiidem, to jest szeroka stawka, bo ci kolesie, którzy biją rekordy punktowe, to wcale inni kolesie niż ci, którzy najwięcej wygrywają. Tatum, Edwards, Kawhi/George, Brunson/Randle, Jokić, Ingram/Zion, Mitchell, a nawet Shai - nie biją jakichś niesamowitych rekordów punktowania, relatywnie patrząc. Z kolei ci zawodnicy uważani za najlepszych indywidualnie nie mają wyników zespołu, które do końca spełniają oczekiwania. Taki Towns to w ogóle randomowy wyskok, koleś nie zdobywa nawet najwięcej punktów na mecz w Wolves, dzień przed tym 62 rzucił bardziej typowe dla siebie 19, i ogólnie po prostu nie jest ich najlepszym graczem (nawet jeśli NBA.com się przy tym upiera). 

 

 

Rekordy, rekordami - kurła, mamy sezon w NBA iście szalony, jak w jakimś po**********m kalejdoskopie ciągłej hossy pojedynczych wyników, ba!, rekordów punktowych graczy NBA, ,,poprzetykanej" że tak to ujmę rzadką bessą. Fakt, mimo wszystko forma Embiida, Townsa, Bookera, Doncica imponuje, nawet jestem z tego w jakiś sposób dumny. No ale... proponuję pochylić się nad wykonem LBJa w ostatnim spotkaniu z GSW, a także nad samym tym spotkaniem: 

 

Mecz meczowi nierówny, zawodnik zawodnikowi w danym spotkaniu, i to z tej samej drużyny... nierówny. I właśnie to, co wydarzyło się podczas niedawnego meczu GSW z LAL w NBA sprawiło że doszedłem do takich własnych subiektywnych rozważań/wniosków. James, Curry, Thompson, Russell, Reaves - wznieśli się na bardzo wysoki poziom zawodniczy i ogólnego czucia gry w koszykówkę. Pokazali kawał tej chemii i ,,vibes", które zawsze sporcie na takim levelu mieć trzeba. Samo spotkanie również było jak cholernie intensywne - niczym obrona Sparty po każdej ze stron xD - play-offowe meczycha: Curry -rzut za trzy, czy szybki wjazd pod kosz albo akcja z przekazaniem piły jest, to samo Thompson - jest, LeBron i trafione ostatnie dwa rzuty wolne zapewniające zwycięstwo Lakersom, z tym spokojem na twarzy przy bardzo szybkim wykonaniem rzutów - i jakie to było dobre, tak najbardziej jest. Te 10 minut skrótu z rywalizacji tych drużyn (2 krutackie dogrywki) to ja mogę oglądać tak samo często jak ,,flu game" Jordana. A ta ,,linijka" zdobyczy Bronka: ... daj Panie zdrowie współczesnym koszykarzom, aby grali na takim poziomie jak Bron, z tyloma minutami w nogach! Damn it! 

 

 

spacer.png
 

Odnośnik do komentarza

Jakbym był LeBronem to bym się zaczynał oglądać, czy mnie ktoś nie stalkuje.

 

 

Nie oglądam specjalnie Grizzlies ostatnio, ale ich skład to już rozrywka. Dzisiaj na liście kontuzji, hm, Adams, Bane, Clark, Kennard, LaRavia, Morant, Rose, Smart, wątpliwi są Williams, Williams i Konchar. Aha.

 

Mimo to... Grizzlies wygrywają! Pokonali ostatnio m.in. GSW, Miami czy Orlando, wcześniej przy (niewiele) mniejszej liczbie kontuzji Dallas, Phoenix czy Lakers. Teraz wymiatają na tle całkiem niby mocnych Kings. Na parkiecie dosłownie jest dwóch graczy na minimalnym kontrakcie i trzech graczy z kontraktem D-League. Łącznie, na parkiecie jakieś 5 mln rocznej pensji. Dla Kings, nawet gdy usiadł Fox, hmm... jakieś 80 milionów rocznej pensji. I ich gniotą mdr.

 

Ta ekipa to jakiś szalony zombiak, myślisz już tyle razy że padli, a oni odrabiają znowu straty. Jasne, do 10. miejsca nadal za daleko, nie ma szans. Nadal wydaje się dobrym typem, że skończą na 13. miejscu w konferencji. Czyli niby nic. Ale kurde, w ostatnich 10 meczach, Memphis wygrało 5, czyli więcej, niż np. GSW czy Dallas, ekipy które starają się wygrywać, i mają niby skład. Inne ekipy mogą mieć problemy z wymówkami, widząc, że Memphis ciągle znajdują sposób, by być kompetytywnymi.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Embiid ma kolejne problemy po tym, jak Kuminga padł mu na kolano. Nadal nie wiadomo do końca, jak poważne. Wiadomo, że zdrowie Embiida było ciągle tematem, a media już mówią, że byłoby to tragedią dla Sixers, więc muszą mocno myśleć, czy wybrać granie nadal przez trwający od dawna uraz tego kolana, czy operację. Teraz ponadto ta kolejna kontuzja oznacza, że pewnie obiektywnie nie będzie mógł być wpisany jako MVP ani All-NBA. 

Niestety, od pierwszego sezonu do szczytu swojej formy, Embiid ciągle ma ten temat. Cdn.

 

 

Zach LaVine zapewne przejdzie operację, i nie wróci aż do następnego sezonu. To nieco komplikuje plany Bulls. Kontuzje LaVine'a udowodniły moim zdaniem ponad wszelką wątpliwość, że co koleś daje swoim dobrym rzucaniem punktów, to zabiera stylem gry, słabą defensywą i brakiem orientacji zespołowej i zatrzymywaniem akcji. Bulls po prostu wyglądali lepiej z NICZYM w miejsce jego 50 milonów, mimo tego że doszły też kolejne kontuzje i praktycznie nie mają teraz ławki.

 

Jednak wymiana kontuzjowanego LaVine'a też udowadnia, co zawsze mówiłem - że lepiej by dla nich było oddać go wcześniej, gdy ludzie w niego wierzyli. Teraz Bulls nie mają już nic do zyskania, przez długi czas nikt go nie weźmie. Jedyna realna opcja zyskania na nim to być może wymiana go na spadające kontrakty, by przynajmniej mieć cap space za rok i może podpisać lepszych zawodników, może zatrudnić paru na ławkę i opierać nową drużynę na Cobym White'cie. Oraz na Patricku Williamsie, Dosunmu, może Caruso (nadal pytanie, czy go nie oddadzą - Caruso ma wiele wad, ale jest naprawdę niesamowitym obrońcą na obwodzie obecnie i może być ogromnie znaczący dla jakiejś ekipy walczącej o mistrzostwo i szukającej ostatniego elementu). To nie jest taki dream team jak w OKC, ale coś tam Bulls mają, by marzyć o lepszej przyszłości.

 

DeRozan i Vucević są po trzydziestce, są nieźli, ale wiele już nie wykrzesają. Ekipa wydaje się skazana na 9.-10. miejsce i zero szans na wygranie rundy w playoffach. Bulls będą mieli mocne pytania co do wymian.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...